Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są przykładem zdumiewającego przenikania się świata religii i polityki.
Większość Amerykanów, czyli 77%, uważa się za chrześcijan, 18% za ateistów, pozostali zaliczają się do przedstawicieli innych religii. Wskazują na to opublikowane dzisiaj wyniki sondażu Instytutu Gallup.
Ponad połowa ankietowanych chrześcijan jest protestantami. Jeszcze co najmniej 23% to katolicy, a 2% należy do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, czyli mormonów.
Oprócz tego okazało się, że mormoni przewyższają pod względem pobożności innych wierzących. Po mormonach za najbardziej religijnych uważają się protestanci, muzułmanie i katolicy.
Fragment rozmowy z dr Kazimierzem Dziamką, red.nacz. The American Rationalist, FiM, nr 27/2001:
(…) — Co ma Pan na myśli, mówiąc o „negatywnej roli kościołów"?
— Przede wszystkim jest to — doskonale widoczna — chęć uzyskania kontroli nie tylko umysłowej, ale i politycznej, nad wszystkimi i wszędzie. W USA, w latach 50. przejawem tej dominacji było pojawienie się na banknotach napisu „In God We Trust" („Bogu ufamy" — przyp. red.), wprowadzenie modlitw do szkół publicznych itp. Spór wokół np. aborcji doprowadził do tego, że fanatycy religijni podpalali kliniki, w których dokonywano tego zabiegu. Chrześcijańscy dogmatycy usiłowali zabronić legalnej w Stanach aborcji, bo ich zdaniem jest to niezgodne z „prawem boskim".
— Czy społeczeństwo amerykańskie to w większości ludzie wierzący?
— Według obiegowej opinii Ameryka jest jednym z najbardziej religijnych krajów na świecie, podobnie jak Polska. Ale — w przeciwieństwie do Polski — w USA od dawna istnieje dosyć dobrze zorganizowany ruch humanistyczny. Proponuje on światopogląd alternatywny wobec wszystkich idei religijnych. Formalnie w Stanach Kościół jest oddzielony od państwa, ale w praktyce istnieje zjawisko „miękkiego przenikania". (…)
— Jak wygląda religijność Polski, widziana ze Stanów Zjednoczonych?
— Uważa się obecnie, że Polska jest jednym z najbardziej religijnych krajów na świecie, cokolwiek to znaczy. Jest to niezwykłe, bo w Europie Zachodniej chrześcijaństwo wymiera. Klerykalizacja Polski jest tak wielka, że każdy Polak-niekatolik: ateista, agnostyk, humanista, nawet deista czy unitarianin – zostaje wyklęty ze społeczeństwa przez jedną z najbardziej zakorzenionych i majętnych biurokracji w historii świata: polski Kościół rzymskokatolicki. Ale i nad Polską chyba kiedyś zaświeci słońce i pójdzie drogą do racjonalizmu, tak jak to ma już miejsce w Holandii czy Norwegii. (…)
— Jak Pan skomentuje niedawny werdykt Sądu Najwyższego USA, zakazujący eksponowania na budynkach publicznych wszelkich symboli religijnych. Czy to jest powrót do respektowania formalnie obowiązującej zasady rozdziału Kościoła od państwa?
— Ten wyrok był dość zaskakujący. Wielu Amerykanów nie oczekiwało chyba takiego stanowiska od konserwatywnego przecież sądu. Nie wiem, czy jest to zdarzenie, które sygnalizuje początek pewnego trendu w polityce wewnętrznej USA. Ale decyzję sądu odbieram bardzo pozytywnie i mam nadzieję, że jest wstępem do konsekwentnego oddzielania tego, co kościelne, od tego, co państwowe w USA. (…)"