Opublikowaliśmy w dniu 04 06 br. List otwarty do Ewy Choromańskiej i Michała Boni, wskazując na ich złą wolę w postępowaniu moralnym wobec nas. Do dziś, żadne z nich nie podjęło żadnej próby skontaktowania się z nami; wręcz odwrotnie, zaczęli się
.
;
List otwarty do Ewy Choromańskiej i Michała Boni, wskazując na ich złą wolę w postępowaniu moralnym wobec nas. Do dziś, żadne z nich nie podjęło żadnej próby skontaktowania się z nami; wręcz odwrotnie, zaczęli się „okopywać” przed nami. Choromańska zmieniła numer telefonu po rozmowie z Rosłoniem; wówczas obiecywała, że się skontaktuje w celu załatwienia naszej sprawy. 15 03 br. Rosłoń zawiózł Choromańskiej do jej domu wnioski, które są nam niezbędne i potwierdzają naszą działalność w strukturach podziemnej Solidarności. Wnioski odebrał zięć Choromańskiej, obiecując oddać je adresatowi. W połowie maja br. Rosłoń pojechał do mieszkania Choromańskiej, używając domofonu prowadził rozmowę z Choromańską. Choromańska zapomniała o elementarnych zasadach dobrego wychowania, i nie zaprosiła Rosłonia do mieszkania. Rosłoń wielokrotnie był gościem Choromańskiej, dlaczego teraz nie zaprosiła Rosłonia do mieszkania?; Czy się wstydziła? A może się bała bezpośredniej rozmowy? Rozmowa przebiegała w tonie wzajemnego zrozumienia i zakończyła się serdecznym wzajemnym porozumieniem. Rzeczywistość okazała się inna, po raz kolejny Choromańska wystawiła Rosłonia do wiatru! W styczniu 1986 roku obiecała, że zbada Rosłonia dwoje dzieci w szpitalu, w którym wówczas pracowała. Żona pojechała do Choromańskiej komunikacją miejską (korzystała z 3 linii autobusowych), Choromańskiej nie było a skutki tego „spaceru” dały jedynie pogorszenie zdrowia dzieci. Kiedy zapytał, dlaczego nie była w szpitalu, odpowiedź była prozaiczna; zapomniałam. Kiedy Rosłoń z Adamiakiem mieli pilną i pracochłonną robotę dla MKK, Choromańska załatwiła Rosłoniowi zwolnienie lekarskie (wystawił jej mąż, pracowali razem) na ten czas. Rosłoń zamiast jechać z dziećmi do Choromańskiej na badania, pracował na rzecz MKK; tym bardziej Choromańska powinna być w umówionym miejscu i czasie. Nasuwa się pytanie; jak Choromańska traktuje ludzi? W naszej ocenie, ludzi traktuje się jednakowo; albo z dystansem, albo życzliwie. Patrząc na postępowanie Choromańskiej można odnieść wrażenie, że patrzy na ludzi pod względem ich wykorzystania.
Postawa Ewy Marii Choromańskiej Perczyńskiej oraz Michała Jana Boniego jest żałosna. Przypomnieliśmy sobie sytuację z 1985 roku, kiedy zaproponowaliśmy MKK Wola wydanie legitymacji organizacyjnych. Na spotkaniu wyrażono zgodę, i poproszono Rosłonia o przyniesienie próbników. Rosłoń przyniósł na poniedziałkowe spotkanie wyprodukowane próbniki. Okazało się, że Choromańska i Boni stanowczo zaprotestowali, taka reakcja mogła wynikać z treści legitymacji. Informacje tam zawarte, potwierdzały ówczesną działalność, czyli stanowisko i rok; to byłby jedyny wiarygodny dokument, który potwierdzał podziemną działalność. Obecnie jedynym potwierdzeniem, są oświadczenia dwóch świadków. Może chodzi też, żeby nie pokazać ludzi mogących zweryfikować nieprawdziwe zasługi niektórych działaczy podziemia. Obszerny materiał na ten temat, znajduje się na stronie: DAKOWSKI.PL, link społeczeństwo, link odkłamywanie historii, tytuł artykułu Sprostowanie kłamstw…; zapraszamy do lektury.
Nasze stanowisko jest takie stanowcze, ponieważ nasza praca, jako drukarzy była dla nas szkodliwa. Farby offsetowe używane wówczas, nie były takie jak teraz. Pracując wówczas w państwowej drukarni, otrzymywalibyśmy dodatek za szkodliwą pracę. Nie wiem, jaki dodatek dostalibyśmy za pracę, jako drukarze sitodrukowi, kiedy pracowaliśmy w pomieszczeniu ok. 6 metrów kwadratowych. Skład farby do sitodruku, był następujący:
Boni i Choromańska realizują wolę SB, czyli ich testament zza grobu. Esbecy w stosunku do nas postępowaliby tak samo; dlaczego Boni i Choromańska Postępują, jak SB. Taka sytuacja, jaką wytworzyli Choromańska i Boni, pozwala nam na różne spekulacje. Kiedyś pojechaliśmy razem na poniedziałkowe spotkanie, gdzie min. Byli Choromańska i Boni. Zdecydowaliśmy się porozmawiać na temat podrabiania przez jednego z drukarzy offsetowych kartek na mięso. Kiedy przyjechaliśmy z drukarni offsetowej z papierem, który nie chciał współpracować z offsetm; wśród tych paczek, znaleźliśmy „niespodziankę”! Tą niespodzianką były różnokolorowe aple do 2 kg. Kartek na mięso, które były produkowane na maszynie należącej do MKK Wola; czy za zgodą czy też nie, nie podjęliśmy się ustalania takich faktów. Czy odmowa podpisania nam zaświadczeń wynika z obawy, że możemy zweryfikować kłamstwa niektórych podziemnych naszych współpracowników; wtedy fikcyjne sytuacje zamieniłyby się w zimne fakty? Bańka mydlana o MKK rozprysłaby się i ochlapała KŁAMCÓW, A „CIEMNEJ” PRAWDY O SOBIE NIKT NIE LUBI.
ZA POWYŻSZY TEKST PONOSZĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ:
Pragne Panstwa zainteresowac jasnymi i ciemnymi stronami dzialan podziemnej struktury SOLIDARNOsCI - Miedzyzakladowego Komitetu Koordynacyjnego „wola”. Moim celem jest, niedopuszczenie do zaklamywania niedawnej historii z lat 1982 - 1989