Bez kategorii
Like

30 Rocznica Powstania Solidarności Walczącej

11/09/2012
541 Wyświetlenia
0 Komentarze
33 minut czytania
no-cover

Trzy dni „Solidarności Walczącej”: Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek czyli między gotykiem władzy a renesansem solidarności

0


 

Dzień Pierwszy

 Gdy przyjechałem warszawskim autokarem „Solidarności Walczącej” 31 sierpnia 2012 roku do Trójmiasta na oficjalnie obchody 32. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych i 30. rocznicy powstania „Solidarności Walczącej” trwały już nieomal od 2 tygodni – 15 sierpnia otworzono w Gdyni miasteczko wystawowe pokazujący „Drogę do Wolności” i promowano album „Ludzie Sierpnia 80’ w Gdyni” autorstwa organizatorów rocznicy.

 Droga do Gdańska trwała prawie dwa razy dłużej, niż w latach 80’ gdy z Louisą Reid Vinton, pierwszą dziennikarką Radio Wolna Europa z akredytacją w Europie Wschodniej przemierzaliśmy tę trasę moim fiatem 126p, ale autobus marki Mercedes był bardzo wygodny a organizatorzy ze „Stowarzyszenia Solidarności Walczącej” dobrze zorganizowani.

 Brama Stoczni Gdańskiej wygląda dziś inaczej, niż w 1980 roku. Zniknęły dźwigi portowe i suwnice, pozostały chwasty, brudny płot i betonowy bunkier w którym dyrektor ECS Basil Kerski mógłby się schronić przed zagrożeniem atomowym ze strony Iranu. W czasie składania kwiatów pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców właśnie stamtąd dochodziły odgłosy cięcia żelbetu świadczące o tym, że władze poważnie podchodzą do zagrożenia atomowego i dodatkowo jeszcze wzmacniają betonową konstrukcję kosztem ryzyka utraty słuchu kilkusetosobowej grupy składającej kwiaty.

 Kościół św. Brygidy również się zmienił – nieopodal kościoła postawiono pomnik księdzu, o którym z pewnością można powiedzieć tylko to, że był kontaktem operacyjnym SB. Na ceremonii odsłonięcia pomnika księdza Jankowskiego byli znani politycy „Solidarności” – przewodniczący Piotr Duda, „Solidarnej Polski” – Jacek Kurski i członkowie klubów „Gazety Polskiej” wspólnie z Sekretarzem KW PZPR Fiszbachem. Pomnik Księdza Prałata kontaktu operacyjnego „Libella”/”Delegat” Jankowskiego wykonany został z imitacji złota gdzieś na Wschodzie. Trudno o bardziej symboliczny opis przemian, jakie dokonują się nie tylko w Gdańsku, ale i w całej Polsce. Księdza Jankowskiego znałem od 1979 roku. Bardzo mi przykro to napisać, ale uważam, że stawianie mu pomnika, to przesada. Mam nadzieję, ze Sąd Ostateczny okaże się dla niego łaskawy.

 Dokładnie według receptury Stoczni im. Lenina 1980 została sporządzona grochówka dla uczestników uroczystego zjazdu „Drogi do Niepodległości”, serwowana w Sali BHP Stoczni Gdańskiej, którą zjadłem razem z ludźmi , którzy rejestrowali Konfederację Polski Niepodległej w 2005, Polską Organizację Wojskową w 2007, a drużynę Paszy Sokolewicza w 2009 roku. Kilkaset innych osób i perspektywa sięgnięcia do pełnej lodówki w domu studenckim spowodowały że nie uległem pokusie natychmiastowej ucieczki. Nagrodą okazało się spotkanie człowieka, który naprawdę wymyślił „Solidarność”, czyli twórcę pierwszego komitetu Wolnych Związków Zawodowych Kazimierza Świtonia.

 Wystąpienia dr Łukasza Kamińskiego, Basila Kerskiego (priorytet: otwarcie dla emigrantów z Afryki) i Kornela Morawieckiego (dzięki Solidarności świat jest lepszy,  kotwica symbolizuje wiarę i nadzieję, a „S” solidarność, sprawiedliwość), Jerzego Wielgusa (nie będziemy poprawni politycznie!) nie przykryły jednak tandety  „Koncertu okolicznościowego Pierwszego Przeglądu Piosenki Prawdziwej – Zakazanych piosenek – 30 lat później. Utworów w wykonaniu młodzieży.” Żywo przypominającego sowieckie akademie „ku czci bohaterów”. „Wilki” Kaczmarskiego śpiewane falsecikiem przez chórek gimnazjalistek uświadomiły mi, że podobnie odważną sztukę poznałem w czasie mojej wyprawy do Katynia, gdzie nasi rosyjscy gospodarze zaprosili nas na szkolną akademię, zapewne przygotowaną przez tego samego scenarzystę z grupy największego krętacza Polski Andrzeja Wajdy, który od wielu lat ma obsesję na punkcie Stoczni Gdańskiej, za którą słono płaci podatnik i rozmaite inicjatywy  liberalizmu wschodniego typu „Amber Gold”. Powiedziałem: „dość” i razem z „Generałem” i „Rudym” wycofaliśmy się na z góry upatrzone pozycje do gościnnego akademika.

 Zwolenników patriotycznych śpiewów młodzieży informuje, że pomimo znajomości z autorką „Porwania Królowej Nutki” nie jestem w stanie wysłuchać żadnego z popularnych programów typu: „Gwiazdy z mojej podstawówki” lub „Hejnał Mariacki: The final countdown” dłużej niż 3 minuty, bo tyle potrzebuje w warunkach polowych, aby znaleźć sposób na zamkniecie kanalików usznych.

 

Dzień Drugi

 Przewracając się z boku na bok w spartańskim łóżku w akademiku uświadamiam sobie, że o 4:45 delegacje uczestników składają kwiaty na Westerplatte. Zaprosił mnie tam Adam Słomka, ale fizyka ma swoje prawa: dwa przedmioty nie mogą być w tym samym czasie w tym samym miejscu. Nie mogę być tam, gdzie TW Lech Robert „Leszek” Moczulski, albo nawet sympatyczne jego wspomnienie. Powodem jest alergia – najpierw zaczynają łzawić oczy, potem na dłoniach pojawiają się dziwne, czerwone zakola a na całym ciele bolesne, fioletowe pręgi. Przyjaciel-konował twierdzi, że przyczyną mogą być jakieś azjatyckie pyłki, które mogą spowodować jako alergia krzyżowa mój natychmiastowy zgon. Drugim powodem jest absolutnie zabójczy czas. Adolf Hitler już za samo wyznaczenie 4.45 jako początku ataku na Polskę powinien zostać obwołany szaleńcem i zbrodniarzem. Chwilę później jest już pora, aby wyjechać na ul. Roterdamską 9 w Gdyni, do Zarządu Portu, na śniadanie.

 Konferencję rozpoczyna wprowadzeniem prezesa IPN dr Łukasza Kamińskiego po którym prezydent Gdyni Szczurek w eleganckim czarnym garniturze wita przybyłych. Obok mnie siedzi Kazimierz Świtoń i Kornel Morawiecki. W pierwszym panelu obejmującym opozycję przedsierpniową jako pierwszy opowiada o historii ruchu z lat 60’, a potem Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela Benedykt Czuma, wspominając o „Uczniu Polskim”, jako pierwszym w Europie Wschodniej niezależnym piśmie dla młodzieży. Jako redaktor „Jędrzej Starobielski” z „Ucznia Polskiego” zaznaczam, że informacja ta nie jest ścisła – szkoda, że ROPCziO w czasie istnienia „Ucznia” nie udzielił mu swojego logo. „Uczeń Polski” był pismem Federacji Młodzieży Szkolnej, nie ROPCziO. W wystąpieniu Benedykta Czumy zabrakło wielkiej postaci ruchu obrony ś.p. Wojciecha Ziębińskiego.  Po Czumie zabrał głos na temat Komitetu Obrony Robotników Jan Lityński, który członkiem KOR nigdy nie był w przeciwieństwie do Stanisława Barańczaka, Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego, za to należał do Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, który powstał dużo później.  Zapewne nie tylko ja to wiedziałem, bo pomimo wyważonego i pozbawionego maniery atakowania wszystkiego co polskie i narodowe wystąpienia, reakcja sali na Jana Lityńskiego była wyjątkowo nieprzychylna, a dr hab. Mieczysław Golon, który moderował spotkanie salwował się ucieczką. Może bał się, że i jemu podobnie jak Prezydentowi Bolesławowi Bierutowi Jan Lityński wręczy tuż przed śmiercią kwiaty?

 W imieniu Ruchu Młodej Polski zabrał głos Aleksander Hall wspominając o „Bratniaku” i wydawnictwie RMP, po którym został wklaskany do panelu człowiek który wymyślił „Solidarność” – Kazimierz Świtoń. Szkoda, że organizatorzy nie przewidzieli uczestnictwa twórcy pierwszego komitetu Wolnych Związków Zawodowych, powstałego w Katowicach w panelu, w którym o WZZ miał mówić Andrzej Kołodziej. Wystąpienie Kazimierza Świtonia poświęcone było współczesności i wielokrotnie przerywane było brawami, przeradzającymi się w owacje. Jako następny przemawiał przewodniczący Stowarzyszenia Solidarność Walcząca w Warszawie Włodzimierz Domagalski, który przedstawił się jako historyk zajmujący się historią Konfederacji Polski Niepodległej. To wystąpienie nie wszystkim się podobało, może właśnie dlatego, że było kontynuacją brzydkiego zwyczaju mówienia za kogoś. Jak ryba może zrozumieć różnicę między blondynkami a brunetkami? Ważniejsze od tego co powiedział Włodzimierz Domagalski jest to, czego nie powiedział – Konfederacja Polski Niepodległej była częścią ruchu niepodległościowego, domagającego się niepodległości a nie socjalizmu z lepszą twarzą lub doskonalszych związków zawodowych w Europie Wschodniej.

 Po Przewodniczącym Domagalskim o genezie SKS mówił Bronisław Wildstein, który więcej czasu spędził na emigracji, niż działał w PRL więc zawsze mówi o sprawie Pyjasa. Rewelacyjna opowieść o lubelskim środowisku „Spotkań” o wschodnioniemieckich korzeniach zaprezentował Piotr Jegliński, od którego „Uczeń Polski” otrzymał powielacz jeszcze w 1979 roku a jako ostatni w przedobiedniej części panelu harcmistrz Marek Stępa opowiedział o Kręgu Instruktorów Harcerskich im. Andrzeja Małkowskiego, by chwilę później oddać głos Janowi Lityńskiemu, ministrowi Prezydenta Bronisława Komorowskiego, który orderował kilkudziesięciu działaczy SW odznaczeniami państwowymi. W czasie orderowania widoczny był brak wielu uorderowanych, pomimo tego, że organizatorzy zapewnili mnie, że tylko osoby, które wyraziły na to zgodę zostały przeznaczone do orderowania i ściskania ręki prezydenckiemu ministrowi Janowi Lityńskiemu. Inni działacze SW dostrzegli tę prawidłowość i wysnuli z niej wniosek, że orderowani są zwolennicy Tuska. Niewykluczone, ze obie grupy miały rację.  

 Ciepło sala przyjęła wystąpienie przewodniczącego KPN Adama Słomki, który zwrócił uwagę na różnicę w wielkościach organizacji politycznych wspominając ponad 120 tysięcy wydanych legitymacji Konfederacji, co przypomniało jak po wywiadzie TW Lecha Roberta „Leszka” Moczulskiego w którym padły jakieś kosmiczne cyfry po pytaniu o ilość członków KPN, chyba nawet milion, pytałem nielicznych członków tej organizacji pozbawionych poligrafii, ale charakteryzujących się wielkim parciem na szkło i fotografujących się dosłownie przy każdym napisie na murze, o liczebność ich organizacji aby wybuchnąć głośnym śmiechem po podaniu cyfry, jaką prezentował Moczulski. To informacja dla młodzieży, że nie zawsze byłem konfederatą. Oczywiście mogło tak być, że rzeczywiście 100.000 ludzi a może nawet milion podpisało deklarację członkowskie Konfederacji, ale w warunkach totalitarnych represji przy zasadzie JAWNEJ działalności KPN ludzi przychodzących nie można było zagospodarować. Słabością Konfederacji był brak poligrafii i możliwości przekazu społecznego, tym bardziej, ze przecież przywódcy Konfederacji siedzieli, w RWE i KOR był zapis na brand KPN – o konfederacji nie można było mówić inaczej jako o „działaczach opozycji demokratycznej”. Do dzisiaj nie jest dla mnie zupełnie jasne, ile z tych słabości Konfederacji Polski Niepodległej było skutkiem przypadku, a ile gry operacyjnej Służby Bezpieczeństwa wykorzystującej przejrzystość i marne zarządzanie organizacją.

 Miłym akcentem było pojawienie się wielu ważnych ludzi z kręgu „Solidarności”: byłego Przewodniczącego Związku Janusza Śniadka, Krzysztofa Krauzego – reżysera filmu „Grudzień 70”. Na obiad był paprykarz i chleb ze smalcem. Po obiedzie wystąpili historycy z IPN Tomasz Kozłowski, Grzegorz Wołk i Grzegorz Majchrzak, którzy przedstawili „Solidarność”, a na deser dyskusję poprowadził emigracyjny etnograf Bronisław Wildstein

przy współudziale przewodniczącego Solidarności Piotra Dudy, szef Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki, szef IPN Łukasz Kamiński i szef Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku Konrad Knoch. Podczas gdy Kornel Morawiecki pytał o przyszłość, Łukasz Kamiński odmierzał drogę do Niepodległości a Piotr Duda próbował odgrywać rolę Lecha Wałęsy szukającego złotego środka dla Związku, co pod jego kierownictwem zakończyło się utratą 80% ludzi i wpływów w społeczeństwie. Duda podobnie jak nasz Lechu nie wspomniał ani słowem o tym, ani o rozliczeniach, skarżył się tylko jak mały chłopiec, który nie dostał ciastka, ze nie został wpuszczony do sejmu. Na koniec organizatorzy pozwolili Andrzejowi Rozpłochowskiemu na odczytanie apelu, o umożliwienie pracy IPN, który podpisałem z wyraźnym wstrętem. Apel słuszny, ale po co ta nowomowa?

 Strategicznym punktem każdej konferencji poza stołówką, jest toaleta. Tak było i tym razem. Odwiedzający otrzymywali jako bonus książkę autorstwa Andrzeja Kołodzieja i Romana Zwiercana wydaną przez IPN o „Solidarności Walczącej” w Trójmieście. Piętro wyżej można było nabyć książki IPN i Roberta Majki, działacza SW z Rzeszowa, którego mottem jest, że wszystko ma swoją przyczynę. Stojąc przy stoisku Roberta Majki dowiedziałem się, że książki TW Lecha Roberta „Leszka” Moczulskiego i Kał (może Kau, Kahl?) z Krakowa (działacz mi nieznany) przedstawiające agentów SB jako opozycjonistów, a opozycjonistów jako agentów SB zgodnie z zasadą: „wszystkie papiery SB to podróbki” sprzedawane są w toalecie. Jako gość czułem się zwolniony z obowiązku uwolnienia toalety od tego przykrego zapachu. Nie wnikam też, jaka jest przyczyna i jaki skutek tego stanu rzeczy.

 O stanie wojennym miał mówić Zbigniew Bujak, który niestety nie przyjechał. Pytania o obecność wielu nazwisk na liście młodzieżowych działaczy Związku w SOR „Region”, o aktywną walkę z nawołującymi do przygotowania się na konfrontację, o powielacze Federacji Młodzieży Szkolnej siłą zabrane przez NOWĄ dowodzoną wtedy w Warszawie osobiście przez TW Ketmana Lesława Maleszkę czy wreszcie o to, dlaczego nie podjęto pieniędzy związkowych, tak jak we Wrocławiu i dlaczego nie reagowano na napływające do Związku informacje o przygotowaniach do konfrontacji? Próba wyciągnięcia trzech powielaczy od NOWA zakończyła się wyciągnięciem jednego i rozbiciem nosa już na tydzień przed stanem wojennym przez trzech barczystych neostalinowców.

Szkoda, że Zbigniew Bujak znowu uniknął tych pytań.

 Popołudnie należy do „Solidarności Walczącej”: Kornel Morawiecki twierdzi, że udało mu się pozyskać ludzi lepszych od siebie, Andrzej Myc przedstawia strukturę SW, jako typowej organizacji konspiracyjnej. Bardzo ciepło przyjmuje sala Wojciecha Myśleckiego, który twierdzi w jednym zdaniu, ze „Solidarność” jest niedokończona, a w drugim, że większość działaczy SW jest już w wieku emerytalnym. Żałuję, że nie zapytałem, dlaczego w takim razie Solidarność Walcząca rozwiązała się? Atutem SW w porównaniu z ro był młody wiek i dynamizm, a w porównaniu z Federacją Młodzieży Walczącej doświadczenie.

Andrzej Kisielewicz wspomina o wspieraniu zarówno „Solidarności” jak i organizacji niepodległościowych, a Włodzimierz Strzemiński opowiada o przedstawicielstwach zagranicznych. W Niemczech, gdzie zawiadywałem Europejskim Biurem Konfederacji Polski Niepodległej z działalnością SW nigdy się nie spotkałem.

Bliski mi temat czynnego oporu porusza Roman Zwiercan. Ta grupa SW nigdy nie dała się złapać. Gratulacje.

Na deser dostajemy możliwość obejrzenia filmu „80 milionów” w Sali obrad lub koncert piosenek Jacka Kaczmarskiego w wykonaniu Michała Mareckiego na festynie przed sala konferencyjną zarządu portu. O „80 milionach” Frasyniuka już pisałem, piosenki Kaczmarskiego wydały mi się atrakcyjniejsze…

 Dzień trzeci

 Dzień zaczyna Wojciech Myślecki opowiadając o odrzuceniu przez SW i Polskie Porozumienie Niepodległościowe oferty udziału w „okrągłym stole”. Przyznaje, ze jestem zaskoczony. Może należało wtedy usiąść razem z komunistami, to może mielibyśmy te głosy, których zabrakło, aby powstrzymać hańbę „grubej kreski”, wyłączności neostalinowców na branding „Solidarności”. I dokumentować ile wlezie, jak Kurski w noc czerwcową?

Ale wystąpienie Wojciecha Myśleckiego idzie dalej, dużo dalej – jest mowa o przynależności SW do nurtu niepodległościowego. Jestem nieuważny, przyznaję, nie wyłapuje najważniejszego: od kiedy?

160 podziemnych gazet to wielki potencjał, wytworzony przez 2 do 20 tysięcy ludzi, których nie powstrzymały aresztowania przywódców.

OKOR to Janusz Szkutnik, szlachetna sylwetka lidera chłopskiej konspiracji, a zaraz potem jeszcze raz przewodniczący Stowarzyszenia SW w Warszawie Włodzimierz Domagalski, który nie był warszawskim opozycjonistą, bo pochodził z Łodzi, tym razem o KPN i PPN. Trzy zdania. Może to i lepiej.

 Robert Kwiatek z Federacji Młodzieży Walczącej nie należał do jej założycieli. Federacja Młodzieży Szkolnej i „Piłsudczycy” nie pojawiają się w jego wystąpieniu. Twarze też nieco inne. FMW zdaje się być bardzo podzieloną organizacją. Na początku padają słowa o niereprezentatywności i być może jest to właśnie klucz do zrozumienia tego niezbyt medialnego wystąpienia, którego zupełnym zaprzeczeniem jest następujące bezpośrednio po nim wystąpienie Jerzego Targalskiego. „Józef Darski”, bo taki jest pseudonim Targalskiego ma świetną pamięć i potrafi skoncentrować się na szczególe. LDPN Niepodległość to jedna z najbliższych mi ideowo grup konspiracyjnych, wyjątkowo płodna wydawniczo i świetnie zakonspirowana. Niestety jedyną osobą mająca z nią kontakt w moim środowisku był agent SB TW Nonparel Robert Luśnia, co spowodowało, ze poszedłem inną drogą. Krytykom z góry odpowiadam: nie, nie wiedziałem, że TW Nonparel jest agentem, ale stałem się głównym celem jego ataków i broniłem się. Nie mogę wykluczyć, że działania agenta SB TW Nonparel Roberta Luśni nie wynikały z antypatii do mnie, tylko z inspiracji oficera prowadzącego, ale materiały operacyjne sprawy nie zachowały się i nie mam żadnych dowodów, że tak było.

 Może jestem niegrzeczny, ale wystąpienia członka organizacji, której lider kiedyś powiedział, że jej najważniejszym celem było doprowadzenie do tego, aby jej przywódcy nie mieli procesu nie interesowało mnie. Mowa tu o Jarosławie Guzym i Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. O obrażaniu się na nieinternowanie („ Co, MNIE nie internowali?” ) i samodzielnym zgłaszaniu się do internatu innych działaczy Zrzeszenia nie wspominając, by przypadkiem nikogo nie urazić. Na obiad była sztuka mięsa w zupie i chleb ze smalcem. Można było nabyć szaszłyki i golonkę, ale niestety nikt nie pomyślał o tych, którzy mięsa nie lubią.

 Tematem poobiadowego panelu: „Wolna Polska Gwarancją Wolnej Europy i Świata” i od razu perełka – osoba, której łatwo nie wygooglacie: Linda Winsh. To od niej zaczęła się symboliczna pacyfikacja „Solidarności” już w marcu 1981 roku. Linda Winsh pomimo zapisu w „Porozumieniach Łódzkich” gwarantujących jej prawo pobytu natychmiast po zakończeniu Strajku Łódzkiego została deportowana do Czech, gdzie spędziła wiele lat w ciężkim więzieniu. Podobnie jak kadeci z Wyższej Szkoły Pożarnictwa, których wyrzucono z wilczym biletem ze szkoły należy ona do bezpośrednich ofiar tzw. polskiej transformacji. O ile ze strażakami miałem kontakt o Lindzie Winsh po prostu zapomniałem, choć to właśnie im: kadetom WSP i Lindzie Winsh należałoby w pierwszej kolejności wynagrodzić złamane obietnice i publicznie, symbolicznie łamane życia. Zamiast tego, jeszcze na sali Linda Winsh otrzymała książkę, z gatunku tych sprzedawanych w toalecie i kontakt na byłych PZPRowców, prąciaków i agentofili z Krakowa. Nie jest jasne czy do książki dołączono kserokopię artykułu TW Lecha Roberta "Leszka" Moczulskiego "O ludziach z UB – spokojnie" z odręczną dedykacją autora.

Po Lindzie Winshowej wystapiło jeszcze kilku panelistów rosyjskojęzycznych, ale z uwagi na konieczność powrotu do Warszawy i brak znajomości języka rosyjskiego podam tylko ich nazwiska: Władimir Bukowski – Anglia/ Rosja, Natalia Gorbaniewska – Francja/ Rosja,

Mustafa Dżemilew – Krym/ Ukraina, Sergei Kowalew – Rosja, Ludmiła Aleksiejewa – Rosja,

Stanisław Szuszkiewicz – Białoruś, Petruska Sustrowa – Czechy, Petr Blazek – Czechy a także: Opozycja Białoruska albo przedstawiciele Polaków na Białorusi (Valery Bujval, Siarhiej Papkou), Gruzja (Tarieł Gwiniaszwili, Wachtang Dzabiradze, Aleksandr Rusiecki),

Estonia (Valeri Kalabugin, Lagle Parek, Kalle Jürgenson, Trivimi Velliste), Litwa (Leonardas Vilkas, Adas Jakubauskas, Saulius Pečeliūnas, Andrius Tučkus, Tadas Vyšniauskas, Genovaitė Šakalienė), Ukraina (Oles Shevchenko, Ali Khamzin, Snaver Kadyrov, Shevket Kaibullaiev, Shevket Kaibullaiev), Rosja (Podrabinek Alexander). Szkoda także, że nie starczyło czasu na wysłuchanie dyskusji na temat „Przesłanie Solidarności dla Europy i Świata”. Pomimo braku znajomości rosyjskiego przesłanie „wschodniego” panelu jest jednoznaczne – od wschodu idzie mróz, i kto nie zapewni sobie ciepłego sweterka, ten może się przeziębić, dostać zapalenia płuc i umrzeć. Jeszcze dosadniej: rosyjska agentura przeszła pozornie na stronę zachodniej demokracji, ale w chwili restytucji Imperium może stanąć ponownie po stronie Rosji.

Podsumowanie

 Zacznijmy od niedociągnięć: zapraszanie ludzi nie posiadających statusu osoby pokrzywdzonej IPN, jak Robert „Leszek” Moczulski jest przekroczeniem pewnego tabu. O ile organizatorzy 30 lecia ROPCziO potrafili wybrnąć z trudnej moralnie sytuacji i zaprosili Leszka Moczulskiego pozbawiając go wszelkich honorów i zaznaczając, że jest zaproszony wyłącznie jako świadek historii, podobnie jak organizatorzy oficjalnych obchodów 30 Lecia Konfederacji Polski Niepodległej, to Andrzej Kołodziej i Roman Zwiercan zupełnie zawiedli. Na 30 rocznicy KPN Robert „Leszek” Moczulski był nieobecny. Aby wybrnąć z kłopotliwej sytuacji zorganizował sobie i swoim agentofilom imprezę alternatywną u korowców z SWS, na której … pojawił się Kornel Morawiecki. Ale wróćmy do nazwania niedociągnięć organizacyjnych SW: brak „młodego ROPCziO” czyli przedstawicieli innych nurtów opozycji niż czumowe – Ruchu Wolnych Demokratów, „grupy Wojciecha Ziembińskiego”, „prawego KOR Macierewicza”, Konfederacji Polski Niepodległej, Federacji Młodzieży Szkolnej czyli młodzieżówki „Solidarności”, Polskiego Porozumienia Niepodległościowego” a nawet zaszczuwanych Braci Kowalczyków czy Staszka Matejczuka i Piłsudczyków z Grodziska czyni pewien niedosyt. Można było zaprosić wszystkich…

Nie jest też jasne dlaczego nie rozprowadzono starych numerów Prawda jest ciekawa – Gazety Obywatelskiej.

 Wartością dodaną jest ilość zaproszonych gości i doskonała organizacja. Andrzej Kołodziej potrafił zadbać bezbłędnie o realizację harmonogramu. „Solidarność Walcząca” zdaje się mieć szansę jako organizacja młoda, ale doświadczona do scalenia nurtu niepodległościowego. Czy skorzysta z tej szansy?

 

Fotoreportaż z obchodów 30 rocznicy powstania "Solidarności Walczącej"

0

Tomasz Sokolewicz

"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"

153 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758