Kula śniegowa politycznej wichury nabiera rozpędu. Szef rządu gęsto się tłumaczy z blamażu prokuratury w redakcji „Wprost” i nie wyklucza wcześniejszych wyborów. „Działania przestępcze” jak je premier określa, mogą stać się przyczyną przedwczesnego upadku rządu. Wielogodzinne podsłuchy znane są w całości tylko nielicznym dziennikarzom wybranej redakcji lecz działania instytucji państwowych związane z ich „odzyskaniem” mają siłę rażenia zdolną do wysadzenia Tuska z siodła. Nie wiadomo jeszcze co zawierają inne podsłuchy, jak i dlaczego mógł je ktoś miesiącami gromadzić, a już kompletnie nie wiadomo kto był ich zleceniodawcą ale otoczka związana z ich ujawnieniem ma siłę rażenia krajowej, a być może i o większej skali, bomby atomowej.
Wczorajsze działania prokuratury w redakcji tygodnika „Wprost” można określić tylko jednym mianem: „amatorszczyzna”. Brak zdecydowanego planu działania, brak konsekwencji i koordynacji, niejasne określenie operacyjnych zadań i niezdecydowane wykonanie w tumulcie powstałym na korytarzach i w pokojach redakcyjnych. Co prokuratura może, co powinna zrobić i co jest jej obowiązkiem nie bardzo dało się zdefiniować. Przybyła policja, jak się dzisiaj okazuje, była biernym obserwatorem narastającego chaosu i nie bardzo wiedziała co właściwie ma tam robić. Reżyseria całego „przedstawienia” pozostawała w nieokreślonych rękach.
Rozrastająca się afera szokuje swoimi zewnętrznymi objawami a podstawowe pytania jej dotyczące pozostają coraz bardziej na uboczu. Kto zakładał podsłuchy? Kto je przez miesiące zbierał, kontrolował ich zawartość i zdecydował o momencie ujawnienia? Czy jest to działalność wiążąca się w jakimś stopniu nie tylko z polskimi, narodowymi interesami czy personalnymi rozgrywkami w kręgach biznesu, polityki lub mafijnych rozgrywek? Materiały do szantażu wydają się oczywiste lecz dlaczego w takim razie je ujawniono podrzucając kukułcze jajo do jednej z redakcji?
Pytań wiele ale czasu do analizy niewiele i być może dopiero po przedterminowych wyborach będzie go więcej na szukanie odpowiedzi.
Premier Tusk nie wyklucza przyspieszonych wyborów a więc dał sygnał do spekulacji na ten temat. To już nie tylko opozycyjne marzenie, które ma szanse się ziścić ale realna możliwość wyłaniająca się przed PiS’em. Wołanie o zmianę zaczyna nabierać konkretnych kształtów a okoliczności są dla opozycji jak najbardziej sprzyjające. Jarosław Kaczyński nie jest głównym rozgrywającym ale los rzuca mu duża szansę na realizację jego marzeń. Tusk popełnia błąd za błędem i coraz bardziej zapędzany jest w ślepą uliczkę. Do tej pory udawało mu się znaleźć taką czy inną furtkę ale ilość jokerów w rękach coraz bardziej mu się zmniejsza i szanse na kontynuowanie dotychczasowych działań coraz bardziej maleją.
Okres wakacyjny powoli nadchodzi ale wydaje się, że wielu z polityków będzie musiało zmienić prywatne plany. Będzie gorące lato w tym roku, przerywane burzami i rozjaśnieniami J. W kogo walnie piorun? Kandydatów jest kilku. Czy już zaopatrzyli się w instalacje odgromowe? Okaże się w najbliższym czasie.