2012 rokiem ocalenia czy rozpadu eurostrefy?
07/01/2012
484 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
Takim stwierdzeniem rozpoczął Brian Blackstone artykuł „New Hurdles Loom in Euro Crisis” w Wall Street Journal.
Nadchodzący rok będzie tym w który strefa euro ocaleje albo się rozpadnie. Takim stwierdzeniem rozpoczął Brian Blackstone artykuł
„New Hurdles Loom in Euro Crisis”w Wall Street Journal. Stwierdzenie niezbyt optymistyczne niemniej bliskie obiektywnego w sytuacji bardzo złych wyników europejskiego rynku kapitałowego. Jego odbiciem był fakt że euro było najgorszą walutą wśród głównych walut świata, której wartość spadła do poziomu najniższego względem jena od 10 lat, a względem dolara jedynie podczas sesji 10 stycznia 2011 r. osiągnęło poziom wyższy niż w ostatnim dniu roku -1,287$/€ (aktualnie 1,27003$/€). Presja na osłabienie rośnie ze względu na rekordową ilość 127,9 tyś. kontraktów typu „short” zanotowaną 27 grudnia przez Commodity Futures Trading Commission. Wg Banku Anglii operacje na $/€ stanowią 1/3 operacji na światowym rynku walutowym. A dane CFTC są dobrą podstawą do oceny zachowań funduszy hedge’ingowych jak i krótkoterminowych ocen inwestorów. Analitycy oczekują presji na euro w pierwszym półroczu nowego roku. I nic dziwnego jeśli jak ujawniono w Szwajcarii żona szefa Banku Centralnego przewalutowała swoje oszczędności na dolary, a sami Grecy nie wierząc stabilność swojego systemu wytransferowali ponad 62 miliardów euro w ciągu ostatnich dwóch lat. Wg danych Banku Centralnego Grecji tylko we wrześniu i październiku 2011 roku firmy i klienci prywatni wycofali z greckich banków ponad 14 mld euro, a przecież tego typu zabezpieczenia przed upadkiem euro dokonują inwestorzy masowo. W tym kontekście tak bardzo nie dziwi fakt że rekordowe bo 17%-owe zwroty w 2011 r. dały inwestycje w… dziesięcioletnie obligacje amerykańskie i były to najwyższe zwroty na nich od 2008 r.
Nic dziwnego że euro ma tak słabe perspektywy jeśli nowy rok rozpoczyna się od informacji z Hiszpanii której deficyt będzie o €20 mld wyższy i osiągnie poziom 8% PKB, a więc niewiele mniej od rekordowych poziomów w Irlandii i Grecji. Gdy na to nałożymy zapotrzebowanie Hiszpanii na środki do zrolowania długu w I kw. na poziomie €60 mld (zaczynając od aukcji €5 mld 12 stycznia) to sytuacja kolejnego kraju Eurostrefy jawi się nieciekawie. Zresztą wg szacunków RBS pierwszy kwartał będzie stwarzał napięcia we Włoszech które muszą zrolować €118 mld (następna aukcja €7,5 mld obligacji 13 stycznia), podczas gdy jednocześnie zapotrzebowanie samych banków osiągnie poziom €230 mld. Na podstawie danych
Dealogic data zapotrzebowanie europejskich banków na zrolowanie długu w pierwszym półroczu wynosi $681 mld, podczas gdy wg
Barclays Capital zapotrzebowanie rządów państw strefy euro na środki w tym roku wynosi €784 mld. Zabiegi wspierające płynność ze strony prezydenta Sarkozego nie powinny dziwić, w sytuacji kiedy instytucje finansowe z tego kraju mają największy udział w zagrożonym długu Grecji, Portugalii, Irlandii, Hiszpanii i Włoch na kwotę $681 mld wg. BIS. Oczekiwania na osłabienie euro są naturalne w sytuacji kiedy przewiduje się że na powyższe zaangażowania zostanie zużyte €489 mld trzyletnich kredytów udzielonych bankom przez EBC, jak i jego druga rata jaka planowana jest na 28 lutego.
Kraj 2012 Bond, Bill Redemptions Coupon Payments /w mld $/
Japan 3,000 mld 117 mld
U.S. 2,783 mld 212 mld
Italy 428 mld 72 mld
France 367 mld 54 mld
Germany 285 mld 45 mld
Canada 221 mld 14 mld
Brazil 169 mld 31 mld
U.K. 165 mld 67 mld
China 121 mld 41 mld
India 57 mld 39 mld
Russia 13 mld 9 mld
Źródło na 29 grudnia 2011 r:
Zamieszanie w Eurostrefie przełoży się na strefę realną która jest istotna nie tylko dla mieszkańców Europy, ale również dla ich partnerów handlowych w sytuacji kiedy 1/5 światowego PKB jest tam wytwarzana, a 1/7 eksportu USA jest tam kierowana. Osłabienie koniunktury w Europie jest już odczuwalne w Chinach, w których w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wzrost eksportu osłabł. Zaś wg szacunków Standard Chartered w sytuacji kiedy eksport przynosi Chinom od 15% do 20% wzrostu PKB osłabienie koniunktury handlowej przełoży się na spadek tempa wzrostu PKB o 1 pkt. proc. Wg raportu HSBC spadek wzrostu PKB w Chinach z ponad 9% w roku 2011 do ok. 8% w roku obecnym będzie miał głębokie reperkusje społeczne dla kraju, który w ostatnich 30 latach rozwijał się przeciętnie w tempie 10% rocznie. Spowolnienie doprowadzi również do wzrostu napięcia między USA i Chinami gdyż doprowadzi do zmniejszenia tempa aprecjacji juana o połowę, z 5% jaki występuje po decyzji chińskiej z 2 czerwca 2010 r.
Z powodu przewidywanych zawirowań szacunki wzrostu całej gospodarki światowej zostały obniżone z 4,5% do 4%, i to głównie z powodu konieczności zrolowania bilionowych kwot zadłużenia krajów świata. Jak podaje Bloomberg i co zamieszczam w tabelce powyżej kraje G7+BRIC mają do zrolowania w sumie $7,6 biliona swoich obligacji i papierów skarbowych. Przy czym o ile najbardziej zadłużone USA i Japonia nie będą miały z tym problemów to kraje strefy euro tak. Gdyż mimo olbrzymiego długu Japonii sięgającego 200% to ze względu na nadwyżkę na rachunku bieżącym Japończycy sprzedają sobie dług i to po koszcie najniższym na świecie, gdy się pominie nie uwzględnioną w statystyce Szwajcarię. USA również nie ma problemu, płaci przeciętnie 2,18% za obsługę długu – w 2009 r. było to 2,51%. W zeszłym roku po spadającym koszcie sprzedali w sumie $2,135 bilionów obligacji i bonów i mają pewność, że w razie problemów z nabywcami zewnętrznymi sam Fed przyjdzie z pomocą. Eurostrefa tych możliwości, które również szeroko wykorzystuje Bank Anglii nie posiada, więc nic dziwnego że czeka ich wzrost kosztów obsługi długów, które w 2011 r. w całym G7 i tak wzrosły o 39%. Poza kosztami długu które będą ciążyły nad finansami publicznymi krajów peryferyjnych wyzwaniem będzie zabezpieczenie refinansowania zwłaszcza w połowie roku, a więc po wyborach w Grecji i Francji. Gdyż jak podkreśla Stuart Thomson z Ignis Asset Management Ltd. z Glasgow, który zarządza $121 mld: “Rather than the start of the year being the problem, it’s the middle part of the year that becomes the problem. That’s when we see the slowdown in the global economy having its biggest impact.” A jak dopowiada Alan Blinder z Princeton, były wiceprzewodniczący Fed: "Europe is absolutely my No. 1 concern. It is so far in the lead I can’t think of what my No. 2 concern is".
My również w swoich działaniach powinniśmy postępować adekwatnie do nadchodzącego zamieszania na rynku kapitałowym i oszczędzać nasze rezerwy w NBP przed zakusami zewnętrznymi ze strony MFW, jak i wewnętrznymi przed lobbystami chcącymi użycia ich na „udomawianie” banków zagranicznych.