71 lat temu zarząd główny Stronnictwa Pracy stwierdził, że nie ma w kraju warunków dla otwartej działalności niezależnego od reżimu ugrupowania politycznego o charakterze chrześcijańsko demokratycznym.
W związku z tym postanawia zawiesić działalność stronnictwa na terenie kraju.
Oświadczenie to zostało złożone, jako znak protestu przeciwko niedopuszczeniu przez władze komunistyczne do wolnego kongresu SP.
Otwarta działalność Stronnictwa Pracy na obszarze kraju została podjęta w 1945 roku na mocy postanowień konferencji jałtańskiej dopuszczającej do funkcjonowania w Polsce wszystkich „demokratycznych” stronnictw politycznych.
Pomijając fakt, że tego rodzaju decyzje zastrzeżone są dla woli narodu, a nie obcych sił, użycie określenia „demokratyczne” w stosunku do bolszewickich agentur jak PPR i inne było po prostu drwiną, na którą potulnie zgodzili się przedstawiciele mocarstw zachodnich Roosevelt i Churchill.
Niezależnie od zastrzeżeń wielu działaczy politycznych i sprzeciwu jedynego legalnego rządu polskiego znajdującego się na uchodźstwie, praktycznie wszystkie polskie stronnictwa „wielkiej czwórki” stanowiące polityczną podstawę rządu i jego delegatury na kraj, poczyniły próby realizacji tej decyzji.
Na samym wstępie zostało złamane postanowienie jałtańskie przez odmowę pozwolenia na otwartą działalność Stronnictwa Narodowego. Wobec tego wielu działaczy tego stronnictwa, a szczególnie organizacji „Młodzieży Wszechpolskiej” znalazło się w szeregach Stronnictwa Pracy.
PPS /Polska Partia Socjalistyczna/ znalazła się w kłopocie ze względu na premiera rządu londyńskiego Tomasza Arciszewskiego i nieugięte stanowisko władz WRN /pod tym kryptonimem – Wolność, Równość, Niezawisłość PPS występowała w czasie wojny/. Najwybitniejsza postać wśród działaczy krajowych PPS – przewodniczący Krajowej Rady Jedności Narodowej – Kazimierz Pużak znajdował się w więzieniu.
W tej sytuacji reprezentację PPS wobec władz warszawskich przejął Bolesław Drobner przy udziale oczywistych agentów reżimu Józefa Cyrankiewicza i Stefana Matuszewskiego tworząc pozory rzeczywistego kierownictwa tego stronnictwa uczestniczącego w „tymczasowym rządzie” z sowieckiego nadania.
Stronnictwo Ludowe włączając się do rządu warszawskiego było reprezentowane przez Stanisława Mikołajczyka, ale formalnie prezesem był w dalszym ciągu Wincenty Witos, który nie zgodził się na połączenie z reżimową atrapą SL z niejakim Kowalskim i Andrzejem Witosem.
Powołał nowe stronnictwo pod używaną już w przeszłości nazwą „Polskie Stronnictwo Ludowe”.
Spełniało ono dwojaką rolę: – z jednej strony uczestniczyło w tzw. „rządzie jedności narodowej”, w którym Mikołajczyk był wicepremierem i miało kilka tek ministerialnych, a z drugiej strony odgrywało rolę obrońcy narodu wobec komunistycznego reżimu.
Ten stan rzeczy prowadził do wielu sytuacji konfliktowych, a także poniżających koncesji na rzecz reżimu.
W społecznym przekonaniu PSL było partią opozycyjną w stosunku do komunistycznej dominacji i dlatego uzyskała ona największe poparcie osiągając liczbę ponad miliona członków i bijąc swoim zasięgiem wszystkie inne partie razem wzięte.
Stronnictwo Pracy uzyskawszy prawo do otwartej działalności na terenie kraju było formalnie jedyną partią opozycyjną nie uczestnicząc w warszawskim rządzie.
Siła tej opozycji została osłabiona przez narzucenie stronnictwu agenturalnej grupy „Zrywu” z niejakim Zygmuntem Felczakiem na czele.
Liczono się jednak z rychłym pozbyciem się tej dywersji w trakcie wolnego kongresu SP, który miał się odbyć 29 lipca 1946 roku.
Mimo niesprzyjających warunków stronnictwo wykazało się szybkim rozwojem tworząc komórki na terenie całego kraju i osiągając liczbę ponad stu tysięcy członków. Można było uzyskać znacznie większą ilość członków, ale zarząd główny, a szczególnie prezes Karol Popiel, który po śmierci Wojciecha Korfantego objął to stanowisko, ograniczał nabór odkładając go na okres po kongresie.
Stronnictwo Pracy wywodzące się z polskiej chrześcijańskiej demokracji było w owym czasie nie tylko jedynym reprezentantem politycznym ludzi wierzących, „attending church people” jak powiadał Harriman, ale też i domagających się odzyskania niepodległego bytu państwowego.
Mogło tę rolę spełniać nie angażując się w działalność warszawskiego rządu.
Na tym jednak rola tego stronnictwa nie kończyła się, jego wielkim osiągnięciem był program społeczno gospodarczy oparty na społecznej nauce kościoła rzymsko katolickiego, a szczególnie na wielkich encyklikach papieskich „Rerum Novarum” i „Quadragessimo Anno”, a także uwzględniający specyficzne polskie warunki bytu narodowego i pracy.
Ten program stanowił szczególnie niebezpieczną konkurencję dla bolszewickiego programu głoszonego przez reżim komunistyczny i dlatego SP było zwalczane ze szczególną zajadłością od samego początku jego ujawnienia.
Jak wspomniałem Stronnictwo Pracy, które powstało w 1937 roku, czyli dokładnie 80 lat temu z połączenia Chrześcijańskiej Demokracji, NPR / Narodowa Partia Robotnicza/ i Związku Hallerczyków, jako zalążek zjednoczonej polskiej centroprawicy, było nie tylko uczestnikiem „wielkiej czwórki” stanowiącej oparcie rządu na uchodźstwie, ale przede wszystkim głównym źródłem inspiracji programowej rządu w Paryżu, a następnie w Londynie.
Szczególną rolę stronnictwo odegrało w tzw. „rządzie krajowym”, czyli Delegaturze Rządu na Kraj. Na pięciu delegatów rządu aż trzech wywodziło się z SP w tym męczennik sprawy polskiej Jan Stanisław Jankowski zamordowany w Moskwie.
Jest jednak sprawa do wyjaśnienia, a mianowicie dlaczego kierownictwo stronnictwa stanowiącego oparcie dla jedynego legalnego rządu polskiego przebywającego w Londynie zgodziło się na otwartą działalność w kraju zmuszającą do uznania rządu warszawskiego i przyjęcia mandatów do KRN /Krajowa Rada Narodowa/ będącego atrapą polskiego sejmu?
W tej sprawie pozwalam sobie sięgnąć do moich własnych wspomnień ze spotkań z Karolem Popielem. Pamiętam, że chcieliśmy go zaprosić na otwarte zebranie w Lublinie, ale natrafiliśmy na trudności wobec faktu, że jeden z samochodów, które przywiózł ze sobą Popiel z Londynu był w terenie, a drugi w warsztacie, a stanowczo odmówił jazdy pociągiem orientując się w jakich warunkach wtedy podróżowało się koleją. Wówczas zostałem wydelegowany po niego zdobycznym Oplem. Jadąc z Warszawy do Lublina natrafiliśmy na dwie kontrole, które chciały nam odebrać Opla, jedna występowała z „kurami” na czapkach / tak nazywano rzekomo „piastowskie” orły odarte z korony noszone przez LWP i inne formacje mundurowe reżimu/ i wtedy wyjaśniałem, że wiozę członka KRN, a druga z orłami w koronie, a tym z kolei, że wiozę ministra rządu londyńskiego.
W czasie obiadu w restauracji Radzymińskiego w Lublinie zadaliśmy prezesowi Popielowi pytanie: jak to się stało, że zdecydował się na przyjazd do Polski i współpracę z reżimem.
Odpowiedział, że była to bardzo trudna decyzja, ale przesądziło przekonanie, że jednak istnieje jakaś szansa na realizację polskiej racji stanu nawet w warunkach konieczności uznania udziału komunistów w rządzenie Polską.
Drugim ważnym czynnikiem było sprawdzenie zapewnień aliantów zachodnich, że nie dopuszczą do dominacji komunistycznej w Polsce. Jeżeli z tej szansy nie skorzystalibyśmy spotkalibyśmy się z zarzutem zaniechania z własnej woli i oddania steru w ręce komunistów.
Wówczas już mieliśmy niezbite dowody na wiarołomność naszych aliantów zarówno w czasie powstania warszawskiego jak i procesu moskiewskiego.
Popiel jednak twierdził, że to są inne okoliczności i że doświadczenie nas uczy, że „nieobecni nie mają racji”.
Tak czy owak już za dwa miesiące mógł się Popiel przekonać jakie były realia. Wprawdzie państwa zachodnie wyraziły protesty przeciwko likwidacji SP, ale na tym zakończyły swoje interwencje.
Przebieg wypadków był bowiem typowy dla postępowania bolszewickiego.
Jako reakcja na zawieszenie działalności nastąpiła natychmiastowa napaść ubecji na lokale stronnictwa, zabór dokumentów i mienia oraz fala aresztowań, które objęły prawie cały skład kierownictwa poza kilkoma osobami z Popielem na czele, którym udało się uciec z Polski.
Aresztowania i procesy pokazowe członków stronnictwa ciągnęły się aż do początku lat pięćdziesiątych.
Śmierć męczeńską w kaźniach ubeckich poniosło dwóch szczególnie wybitnych działaczy – Antoni Antczak i ks. Zygmunt Kaczyński – minister w rządzie londyńskim. Wielu zostało skazanych na długoletnie lub dożywotne więzienie.
Próby reaktywowania działalności po październiku 1956 roku spaliły na panewce gdyż ani Józef Kwasiborski, ani Władysław Siła – Nowicki, którzy zostali uwolnieni z więzienia w tym czasie i z którymi Kliszko w imieniu Gomułki prowadził negocjacje nie dawali gwarancji podporządkowania reżimowi.
Dopiero na początku 1989 roku udało się dwunastu członkom władz stronnictwa z 1946 roku, którzy jeszcze pozostali przy życiu i przebywali w kraju odtworzyć działalność SP jako organizacji nielegalnej, którą byliśmy do jesieni 1989 roku już przy rządzie Mazowieckiego.
Przy okazji mogę tylko nadmienić, że z całej tej dwunastki tylko ja jeden pozostałem jeszcze przy życiu.
Losy stronnictwa w czasie „III Rzeczpospolitej” nie były wcale takie łatwe, zostało ono poddane zarówno zewnętrznym jak i wewnętrznym dywersjom, a ostatecznie z powodu zupełnej błahostki zostało wykreślone z rejestru stronnictw na zasadzie decyzji jakiegoś urzędasa z PKW, który zapewne nawet nie miał pojęcia z jakim historycznie ważnym stronnictwem ma do czynienia.
Wbrew temu i przepisom obowiązującej typowo komunistycznej ustawy o partiach politycznych, stronnictwo nie zostało formalnie zlikwidowane i ciągle, jak dotąd bezskutecznie dobija się o przywrócenie rejestracji i rewindykację praw.
Losy Chrześcijańskiej Demokracji Stronnictwa Pracy stanowią koronny przykład jak daleko nam do restytucji niepodległego państwa polskiego, w którym reprezentacja polityczna narodu będzie opierała się na przesłankach ideowych, a nie na bezwzględnej walce o władzę dla swoich pożytków.
Miejmy jednak nadzieję, że rządzący obecnie w Polsce będą dążyć do tego celu jaki wskazał na placu Krasińskich amerykański prezydent, a o co moje pokolenie walczy od 1939 roku, – budowy niepodległego państwa polskiego opartego na chrześcijańskich i narodowych podstawach.