Oto kolejna odsłona „prawdy”, w jakiej żyje blisko 0,25% naszego społeczeństwa.
Jan Paweł II w swoim orędziu wygłoszonym na VI Dniach Młodzieży powiedział:
Duch Święty, prawdziwy sprawca naszego dziecięctwa Bożego, odrodził nas w wodzie Chrztu do nowego życia. Od tego momentu "sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (Rz 8, 16).
Okazuje się, że wg Towarzystwa „Strażnica” jest to nauka fałszywa.
W „religii prawdziwej” synostwo dotyczy jedynie tzw. ostatka:
Dzięki niezasłużonej życzliwości Boga okazanej przez Chrystusa, niezrównanego Pośrednika i Kapłana, chrześcijanie zrodzeni z ducha są złączeni z Bogiem bliższą więzią synowską, niż to było w wypadku cielesnego Izraela (Heb 4:14-16; 7:19-25; 12:18-24).
(…)
Uczestnicy powołania niebiańskiego wiedzą, iż są duchowymi dziećmi Bożymi, gdyż ‛duch Boży świadczy o tym wespół z ich duchem’ (Rz 8:16)
(Syn (synowie) Boży, Wnikliwe studiowanie Pism, t. 2, str. 817, 818)
A contrario zatem uczestnicy „powołania ziemskiego” synami Jehowy nie są.
Jak więc widać wyraźnie z powyższego, „synem Jehowy” zostanie co tysięczny świadek Jehowy.
A co z resztą?
Cytowany leksykon daje pewną odpowiedź:
Skoro Chrystus Jezus ma się stać „Wiekuistym Ojcem” (Iz 9:6), a chrześcijańscy „synowie Boży” — jego „braćmi” (Rz 8:29), to muszą też istnieć inni członkowie rodziny ludzkiej, którzy dzięki Chrystusowi dostąpią życia nie jako jego współdziedzice, współkrólowie i współkapłani, lecz jako poddani, nad którymi będzie panował (por. Mt 25:34-40; Heb 2:10-12; Obj 5:9, 10; 7:9, 10, 14-17; 20:4-9; 21:1-4).
Brat ojca to stryj.
Towarzystwo „Strażnica” zatem uczy, że zwyczajny świadek, mający tzw. nadzieję ziemską, będzie miał 144.000 stryjów.
15 11. 2012