11.Listopada byłem, słyszałem, widziałem
12/11/2011
356 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
zobaczywszy w TVP wielokrotnie powtarzany, ostry, stabilną kamerą włączoną kilkanaście sekund przed incydentem obrazek jak to z brzegu grupy maszerujących wychodzi zamaskowany facet i wali na odlew drugiego stojącego z aparatem
fotograficznym, który po tym teatralnym ciosie nawet się nie zachwiał i trzymał spokojnie fotoaparat dalej, zorientowałem się że jest to doskonale wyreżyserowana scena. Pamiętam tak reżyserowane przez telewizje sceny z 1982 roku.
Wsiadłem na rower i pojechałem pod pomnik Dmowskiego. Przez ponad godzinę była tam zgromadzona (liczyłem) grupa 300 a ok g. 17 do 500 osób. Była gorąca herbata, instrumenty muzyczne jakieś wlasne chyba kamery
Śpiewano, recytowano patriotyczne strofy, skandowano, kilka osób (kto chciał to mógł – organizatorzy zapraszali) mówiło do mikrofonu, sporo wspominano zasług Dmowskiego w przywracaniu w 1918 roku na Zachodzie zrozumienia nierozumianej tam ważności sprawy polskiej. Jego zatartej przez niektórych roli w formułowaniu niektórych propolskich zapisów w Traktacie wersalskim. Traktacie zgodnie później krytykowanym przez czołowych socjalistów epoki: Stalina i Hitlera. Wznoszono też kilkakrotnie okrzyki antyrządowe, a nawet potępiające PZPS za zdjęcie orzełka z koszulek reprezentacji.
Nie było żadnego kontaktu z pochodem. Wieści były sprzeczne: że idą, że ich rozpędzili, że demonstrację rozwiązano, że ich skierowano wokół Łazienek nad Wisłę. Pomimo tego czekaliśmy do końca i z entuzjazmem wkraczający pochód przywitaliśmy. Na ich powitanie zapalono kilkanaście płomieni co spotkało się z naszym aplauzem a przez tvp zostało pokazano jako groźny incydent i zarazem było jedyną sceną tego dnia z widocznym pomnikiem Dmowskiego i stojącą obok niego drewnianą kopią Krzyża z Giewontu.
Zdziwiło mnie jak pan Sendecki (przedstawił mi się na moją prośbę) wielokrotnie prosił o fotografowanie stojących obok, bo spodziewał się PROWOKACJI.
Zwrócił on też naszą uwagę na ten samochód TVN stojący od nas ok 200 metrów, obok ogrodu Ujazdowskiego. Wskazywał, że to przedziwne. Nie stanął TVN przy pomniku Dmowskiego, nas nie filmował, ale ustawił się daleko od pomnika Dmowskiego jakby na coś TAM czekał, jakby wiedział że właśnie TAM będzie interesujące go zdarzenie warte tematu dnia.
Czyżby ktoś w TVN skalkulował, że warto było poświęcić jeden samochód żeby uzyskać temat dnia mogący zbulwersować pół Europy?
Obchody były w wielu grupach. Korwina nie było słychać chociaż wielu podbiegło tam gdzie podobno przemawiał. Ja prowadząc rower odszedłem z grupą poprzedzoną orkiestrą dętą idąca złożyć wieniec Piłsudskiemu.
TU BYŁEM SWIADKIEM. Dwie wielkie suki policyjne podczas przejścia wzdłuż Łazienek prowokowały nachalnie tę BARDZO SPOKOJNĄ GRUPĘ śpiewającą pieśni Legionowe. Prowokowali zagłuszając ją z policyjnych megafonów. Wspomniane dwie "suki" policyjne pomimo tego że wzdłuż ich drogi nie było nikogo chcącego zakłócić spokój hamowały przejście zatrzymując się co kilkanaście jej kroków metr dwa pięć przed niesionym na czele pochodu wieńcem.
W domu na prawie wszystkich programach zobaczyłem to, czego wokół siebie nie widziałem. Dzięki Bogu widziałem to, czego nie będący tam nie mogli zobaczyć. Jeszcze jedno. Starałem się policzyć zgromadzonych. Oszacowałem, że po dojściu pochodu w zasięgu wzroku miałem ok. 30 tysięcy ludzi. Spokojnych, wierzących, że za rok będzie nas jeszcze więcej. Organizatorzy powinni jednak zorganizować własną służbę porządkową otaczającą kordonem każdą grupę odizolowaną od innych grupę. Tak jak zorganizowano pamiętny pobyt Papieża na Placu Zwycięstwa w 1978.
Zachęcam do przeczytania relacji mojego Przodka z 11.Listopada 1918