Bez kategorii
Like

10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW – PAMIĘĆ I OBURZENIE

09/04/2011
529 Wyświetlenia
0 Komentarze
37 minut czytania
no-cover

TREŚCIĄ SOLIDARNYCH 2010 JESTEŚMY…MY. Pierwsza Solidarność była nasza, drugą nam podstawili, trzecia będzie znowu nasza i ma być mądrzejsza.

0


1. NA CZYJE ZAMÓWIENIE czyli BUDZĄCY SIĘ PRACODAWCY RZĄDU

 

                                 „(…)powszechność i głębia żałoby narodowej po śmierci prezydenckiej Pary i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej zaskoczyła i wręcz zaniepokoiła aktualny obóz rządzący.”[prof.Bohdan Cywiński]

                         
„Państwo w Polsce nie jest fundamentem życia narodowego, ale budowlą, którą ten naród umiejący już żyć bez niego, wznosi, by być silniejszym i żyć pełniej. Żeby jednak to państwo budować i umacniać, musi być pewien, że nie wznosi tylko makiety, budowli pozornej, czy wręcz teatralnej dekoracji. Polak jest w tym względzie nieufny i podejrzliwy – nauczyła go tego jego historia. Kredytu zaufania majstrom od budowania państwa udzieli niechętnie i na krótko. I myślę, że o tym polityk w Polsce powinien pamiętać koniecznie. Jeśli oczywiście chce tu pracować na zamówienie tego narodu, a nie na czyjekolwiek inne. 

                        „na mapie Europy nie ma miejsca na Polskę słabą i potulną – utrzyma się tylko Polska silna i bardzo samodzielna politycznie.”  

                        „Wysoko oceniałem politykę zagraniczną Lecha Kaczyńskiego. Moim zdaniem była uczciwa, mądra, samodzielna i aktywna. Nie zgadzam się z tymi, którzy krytykowali ją za twardość, nieustępliwość. Obawiam się natomiast skutków prowadzenia miękkiej, łagodnej polityki wobec Kremla. Za kilka czy kilkanaście lat jej autorzy mogą jej żałować, tłumacząc, że spodziewali się czegoś innego. Niestety, może być za późno.” [prof.Bohdan Cywiński] 

 

„Więc widzę, że żyję w przełomowych i wyjątkowych czasach, gdzie na moich oczach tworzy się kolejna „Solidarność”, tym razem solidarność „Solidarnych 2010″, ludzi którzy nie chcą być okłamywani, manipulowani, którzy mówią władzy „NIE” i którzy przeszli właśnie do prawdziwej opozycji wobec władzy. Kto wie, może nawet przeszli do podziemia, do drugiego obiegu, bo w pierwszym nie ma dla nich miejsca, tak samo jak nie ma miejsca dla prawdy.(…)To jest ten moment, o którym będziemy niegdyś opowiadać naszym dzieciom i naszym wnukom, bo mam nadzieję, że przynajmniej „Solidarnym 2010″ uda się to, czego nie udało się tamtej Solidarności.” Tak napisał Piotr Cybulski rok temu. Czy to się już zaczęło? Czy tak jest i będzie? Zależy to od nas a pokażą to najbliższe dni… Tego ogromnego potencjału nie można zmarnować. 

SOLIDARNI 2010. Jestem za kultywowaniem tej nazwy. Językowo rzecz ujmując, „Solidarni” to nie jakiś abstrakt jak „Solidarność”, lecz rzeczownik. Rzeczownik konkretnie ulokowany w hierarchii wartości, może nawet i precyzyjniej niż entuzjastyczne ideały Sierpnia…

SOLIDARNI 2010 to serca które otworzyły się na Krakowskim Przedmieściu i oczy, które zaczęły się otwierać…trochę później. To tłumy tysięcy ludzi bardziej zatroskanych swoją Ojczyzną niż władza, niż ci, których to powinno być pracą, obowiązkiem i sensem służby. Zapomnieli się w swych faryzejskich, ambicjonerskich bitwach o posąg Złotego Cielca – więc Ojczyzna została w naszych rękach. Tylko my jej zostaliśmy…Jarosława Kaczyńskiego w pierwszej turze poparła zbliżona liczba osób do tej, która wyrażała liczbę członków Solidarności w pamiętnym początku lat 80-tych. Idee nie giną. Znajdują sobie tylko inną postać… Przenikają wciąż nasze życie, by nieprzerwanie odbudowywać sens. SOLIDARNI to liczba mnoga… Liczba mnoga na razie jeszcze nie sterowana i nie skanalizowana. 

Z tamtej Solidarności pozostała nam tylko „OŚĆ”. Mówiąc kolokwialnie, stanęła nam ością w gardle, przy udziale zresztą sporym naszej naiwności. Dostaliśmy grubą kreską po oczach. I – jak można było się spodziewać, wzrok nasz się osłabił niestety. Jak pisze Andrzej Gwiazda, zatarta została różnica między dobrem a złem, co w kategoriach religijnych jest zdaje się grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, w kategoriach społecznych – zgorszeniem młodego pokolenia. Dlatego przebudzenie nadeszło tak późno i w tak tragicznych okolicznościach. Ta dzisiejsza nazwa, Solidarni, nie umieszcza nad nami wielkiej, odległej idei, nie wypełnia się treścią przerastającą ludzkie możliwości i dlatego w szale i sprycie propagandy wydaje się być trudniejsza do zaanektowania, przechwycenia i przemalowania. TREŚCIĄ SOLIDARNYCH 2010 JESTEŚMY…MY. To, co w każdym z nas pragnie prawdy, nawet najgorszej, to, co w każdym z nas potrzebuje tego innego, tego drugiego, o ile ma dobrą wolę i jest uczciwy. Wreszcie to, co w każdym z nas patrzy na drugiego z nadzieją, ale i z niezmąconą żadnymi wszczepianymi nam hasłami – uwagą. Pierwsza Solidarność była nasza, drugą nam podstawili, trzecia będzie znowu nasza i ma być mądrzejsza.

 

2. SOLIDARNI

                                      „A momenty trudne i bolesne, jakie przeżywamy od 10.04.2010, wskazują jednoznacznie, że duch solidarności i poczucie szacunku dla wartości pozamaterialnych są w naszym odczuciu niemniej silne, niż dawniej. Z punktu widzenia zwykłego człowieka pracy taka zmiana wrażliwości społecznej – zwłaszcza w młodym pokoleniu, wcale nie tak zmaterializowanym, jak nam się to dziesięć lat temu wydawało – jest zjawiskiem bardzo pocieszającym. Idzie o to, by ta nowa energia rosła i by znalazła zastosowanie w państwie polskiego jutra. [prof.Bohdan Cywiński]    

 

W Portugalii wyszło na ulice kilkaset tysięcy ludzi, w Hiszpanii dziesiątki tysięcy studentów. Wcześniej wrzało w Anglii. Nasi rządzący boją się 10 kwietnia. Ludowa mądrość mówi, że boi się ten, kto ma coś za kołnierzem. Przecież prawdziwa cnota, krytyk się nie boi, czy to wykrzyczanych, czy wypisanych na transparentach. Hodowany w cieplarni. wychuchany rząd zdaje się udawać, że nie wie, iż w całym świecie demokratycznym istnieje coś takiego jak manifestacje antyrządowe. Ilu nas będzie w Warszawie 10.04.2011? Ilu by nie było, media podadzą liczbę podzieloną przez 10, tak jak to było podczas wizyt Jana Pawła II… 

W 1980r. Polaków ożywiała wewnętrzna siła i żądanie prawdy. Po „Tygodnik Solidarność” przed kioskami ustawiały się kolejki dłuższe niż za chlebem. Nie samym chlebem człowiek żyje… Dziś, 31 lat później, ówczesny redaktor naczelny Tygodnika Solidarność Tadeusz Mazowiecki, takich samych Polaków, tzn. ożywianych tym samym duchem – duchem niezgody na fałsz, kłamstwo, pozór i poniżenie – nazywa rokoszanami, elementem antyustrojowym. Wtedy mówiono, że Solidarnośc nie miała prawa powstać – a powstała. Jak już powstała – siłą faktów dokonanych – to mówiono, że nie ma prawa istnieć, a istniała (od sierpnia 80 do grudnia 81). Wówczas kres temu przebudzeniu społeczeństwa obywatelskiego położyły warunki, tzn.zlikwidowanie demokracji przez WRON. Dzisiaj mamy – w jak zdewastowanym stanie by nie były – mechanizmy demokratyczne. Tylko już od dawna nie ma w nich żadnych treści. I z tego to właśnie, na poły intuicyjnego rozpoznania, zrodziło się rok temu pojęcie SOLIDARNI 2010. Ta atrapa demokracji w której się poruszamy, aż prosi się, by ją wypełnić autentyczną treścią. Czym jest ta treść? Niczym wymyślnym… Rewolty, przewroty, bunty nie upominają się o jakieś wyszukane rzeczy, przeciwnie, ożywia je żądanie przywrócenia najoczywistszych reguł, praw i prawd o których w swej głupocie, ślepocie lub pazerności zapomnieli rządzący – kiedyś powiedziałoby się – rządzący z Bożego nadania, teraz można powiedzieć tylko – z woli ludu. Wolę ludu jednak łatwo oszukać, zwieść, uformować i wyprodukować. I wtedy można już na dobre przestać się z nią liczyć. Oczywiście tylko do czasu, ale o tymczasowości wszelkiego chapania, każdy pazerny zapomina… Wracając do tej treści z której opróżniono mechanizmy demokratyczne, najlepiej byłoby ją nazwać jakoś najprościej. Jest to najzwyklejsza chęć bycia traktowanym w swoim własnym domu, mieście i kraju – z atencją i poszanowaniem godności przez (wynajętych przez naród) tymczasowo zarządzających stróżów nocnych. Tylko tyle i aż tyle. 

„Polskie społeczeństwo nie stanie się nigdy gwarantem własności nabytej przez partyjnych urzędników w drodze rozszerzenia przywilejów i zalegalizowanej kradzieży. Gwarantem tak nabytej własności może być tylko rozbudowana policja i autorytarny lub oligarchiczny system rządzenia.” Tak pisał A.Gwiazda w 1989r. Jedni widzą konieczny obrót spraw już wtedy, gdy się one rodzą. Inni otwierają oczy po wielu latach a jeszcze inni nigdy… 

Godność i uczciwość są jak…matrioszki. Kryje się w nich wiele innych pojęć i wymogów – szacunek, wysłuchiwanie, nie posługiwanie się kłamstwem, poczucie odpowiedzialności (tej prawdziwej, a nie matrixowej czyli „politycznej”), wyobraźnia, wysiłek, skromność, pracowitość. Tylko tyle i aż tyle. Wymaganie by ci utrzymywani przez nas urzędnicy mieli na celu i pieczy dobro tych wszystkich domów – nie tylko tych z arkadami i basenami ale i tych czynszowych i socjalnych – i ich mieszkańców. Ba, nie tylko by pamiętali o każdym z tych domów i w każdej skali, ale by ich dobra bronili jak…niepodległości. Ale oni są sprytni i by zbyt nie zakłócać sobie wygodnej funkcji rodzielnictwa przywilejów dodatkowymi obowiązkami dbałości o…siłę i miejsce własnej ojczyzny wśród innych narodów, siłę zarówno duchową, intelektualną jak i materialną, więc by nie zajmować się tym, co jest bardzo męczące i czego zresztą raczej nie potrafią – kryją się za twierdzeniem, że…państwa narodowe znikną niedługo, że to przeżytek, że roztopią się i rozpłyną we większych wspólnotach. Owszem, rozpłynąć to się rozpłyną, ale nie państwa narodowe, tylko ci nieudaczni blagierzy wraz z kasą po tym, jak lud odwoła ich kartką wyborczą lub masowością wystąpień. Oczywiście pas transmisyjno-produkcyjny rządzących, czyli media, czyli podwarstwa społeczna „franków” (to od kredytów we frankach szwajcarskich) kupuje tę baśń o rozpływaniu się państw narodowych i sprzedaje nam ją przez ekrany LCD i głośniki HiFi. A tymczasem mądrzejsze wspólnoty innych krajów zdobywają kolejne przyczółki w nieustępliwej i twardej walce o pomyślność swoich społeczeństw. Jeśli coś jest tu naiwnym mesjanizmem, to na pewno nie głos Polaków, dopominających się od rządzących walki o rangę i pozycję Polski lecz jest takim mesjanizmem wiara w to, że w Monachium, Moskwie czy Brukseli ktokolwiek kiwnie palcem by wzmocnić nas względem nich. 

3. JAK ZŁAMAĆ SPOŁECZEŃSTWO czyli DWA RODZAJE OPORTUNIZMU

                              „Społeczeństwo niszczy się tak: Najpierw należy siłą złamać praworządność. Należy zrobić to jawnie i publicznie, na oczach całego społeczeństwa. Za pierwszym razem jest to trudne i kosztowne: czynnik politycznego terroru okazuje się niezbędny. Z czasem koszta maleją: kolejne akty konsekwentnego deptania prawa okazują się coraz łatwiejsze, głosy nieskutecznego protestu cichną. W końcu i rzeczywisty terror przestaje być konieczny, wystarczy jego groźba i pozór, by zapanować nad zbiorową wyobraźnią.” [prof.Bohdan Cywiński]  

Jako kontynuujący idee Solidarności mamy dwóch głównych przeciwników, dwie zawalidrogi. Pięknie nazwał te dwa typy przeszkód w budowie świadomego i aktywnego obywatelsko, czujnego społeczeństwa, prof.Bohdan Cywiński: oportunizm lęku i oportunizm kariery. Oportuniści lęku obawiają się opinii władzy, złowrogiego haka w aktach personalnych etc. Oportuniści kariery to ci, którzy w atmosferze presji wywieranej przez władzę odnajdują własną szansę. Ucieczkę w zalękniony i manipulowany tłum uważają za wyjście dla słabych. „Sami są ambitni, sprawni, manifestują gotowość do usług. Wiedzą, że tak najlepiej. Ich oportunizm nie jest oportunizmem lęku, ale kariery szybkiej i łatwej. Nie usuwają się przed niepraworządnością, ale czynią ją swoim narzędziem i we własnym interesie utrwalają. Szybkośc i rozmiar ich kariery zależy bowiem od stopnia ubezwłasnowolnienia zalęknionej reszty.”

„Wśród nowych businesmanów jedni byli uczciwi, drudzy mniej, a trafiali się – jak wszędzie – zwykli złodzieje. To normalne – i to bodaj nie najważniejsze. Nie to przyniosło najwięcej społecznej szkody, że ileś tam pieniędzy ukradziono, ale to, że setkom tysięcy, jeśli nie milionom, Polaków wmówiono, że miarą wartości człowieka jest zdobyta przez niego „kasa“. Ludzie, którzy w to uwierzą, są do kupienia od zaraz. I z tą chwilą przestają być podmiotem politycznym: nie będą się bawić w żadne ryzykowne protesty. Wybierają wygodną niewolę. A najniebezpieczniejsze jest to, że ten wybór nie wymaga żadnej świadomej decyzji. Do niczego nie musisz się zapisywać i niczego nie deklarujesz. Po prostu cieszysz się swoją konsumpcją i dbasz, żeby było jej coraz więcej. I nie myślisz o innych..”[prof.Bohdan Cywiński] 

Ani zalęknieni, ani karierowicze nie poprą Solidarnych. W społeczności zalęknionych i karierowiczów więzi między ludźmi nie mogą być mocne ani trwałe. Nie funkcjonują też normy moralne. Sfera publicznych zachowań znalazła się poza dobrem i złem. „Zalęknieni przyznają to z goryczą, karierowicze – z ukrywaną satysfakcją. Gangrena? Sądzę, że tak.” Społeczeństwo, a przynajmniej jego spora część,  jest chore. Uczyniono je takim, bo się zagapiło w pornograficzny blichtr wolności lub idąc za swoim wewnetrznym bezprawiem – dało się kupić. Elektorat w Polsce można podzielić na 4 cześci: zalęknieni, cyniczni, obojętni i świadomi. Kluczem do odrodzenia Polski, do swoistej sanacji są przesunięcia w obrębie tych grup. Część obojętnych musi poczuć głupotę swojej postawy i przekroczyć swój egoizm. Część zalęknionych musi przestać się bać i dostrzec, że strach pogarsza tylko ich położenie. Świadomi muszą pomóc tym dwóm grupom przekroczyć swoje ograniczenia. Cynicznych zostawmy samym sobie… 

4. DLACZEGO WYCHODZIMY?                                                    

                                „O moim sumieniu nie będzie decydował żaden despota ani żaden najbardziej demokratyczny parlament. Odwrotnie: o mojej lojalności wobec tego despoty czy tego parlamentu, o mojej wewnętrznej przynależności do wspólnoty, która ten parlament wybrała, będzie decydował mój stosunek do Boga. Inaczej moja wiara byłaby pozbawiona sensu lub wręcz pozorna.” [prof.Bohdan Cywiński] 

Społeczeństwa wychodzą na ulice… W proteście przeciw warstwom, które oderwały się od podłoża, dzięki któremu awansują materialnie i prestiżowo. Podłoża o którym, krok po kroku, niezauważalnie zapominają traktując jako przedłużającą mandat władzy plastyczną i naiwną masę, której sprzedawać można dowolne banialuki, ba, którą można nawet zacząć obrażać, chcieć tresować, wyznaczać cele i myśli, zakazywać przeróżnych tradycji i obrządków.

Dzisiaj, po wydarzeniach roku 2010 i 2011 wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z najczystszą uzurpacją ludzi nie działających w interesie polskiego społeczeństwa i hucpą stróżów nocnych oraz tych, których obowiązkiem jest służba nam. 

5. MEDIA, BIEDA I REPRESJE – TRZY NARZĘDZIA WŁADZY UZURPATORÓW

                                   „Eliminacja jest zabiegiem znacznie poważniejszym, polega na ogłoszeniu, że ten oto "religiant" jest wrogiem. Wrogiem spokoju, ładu prawnego, społeczeństwa, praw człowieka. Dalej wszystko toczy się samo. Jesteś oszołomem, w łagrze na razie nie siedzisz, ale jesteś spychany na margines społeczny, nie należy cię brać poważnie.” [prof.Bohdan Cywiński] 

Niekompetentna władza by trwać przy atrakcyjnych „rozdzielnikach” ma na podorędziu 3 narzędzia: media, umiarkowaną biedę i terror. Gdy zawodzą media i udzielające się w nich samozwańcze elity, dokręca się śrubę, gdy i ciężar codzienności nie ogłupia wystarczająco, zostają jako trzecie koło ratunkowe, opresje. Tak funkcjonuje wiele krajów (Białoruś, Rosja etc.) wzbogacając lokalnie rodzaj narzędzi o np.alkohol itp. W Polsce jednak tak toporne narzędzia sprawowania władzy przez ludzi nie nadajacych się do tego – nie przejdą. Uzurpator i figurant u sterów władzy, jeśli już do niego dotrze, że ludzie się na nim poznali, winien jak najprędzej usunąć się z oczu, wycofać z wszelkich funkcji, które wymagają rozumienia i realizacji poczucia służenia społeczeństwu. Nie czas modlić się do niewidzialnej ręki rynku, gdy inna ręka,  niewidzialna ręka napisała już na ścianie świątyni Mane, Tekel, Fares – upieranie się przy pozostawaniu przy władzy spowoduje tylko potężniejszy upadek… Wycofanie się w odpowiednim momencie i odczytanie znaków czasu wymaga mądrości. Kto jednak wcześniej nie wykazał prawie żadnych śladów mądrości, od tego trudno się jej spodziewać i to w momencie stresujacym. I tak to właśnie dochodzi do rewolt – suweren odwołuje w trybie nagłym, zasiedziałą i bezczelną głupotę nie potrafiającą wycofać się i skryć, kiedy już została rozpoznana w swojej istocie. Zwalnia dyscyplinarnie, bez wypowiedzenia, tych, których zatrudniał.

Terror ma kilka postaci. Odmiana wschodnia jest rzucająca się w oczy (Rosja, Białoruś itd) i bezpośrednia. W Polsce od 2005 do 2011 mamy do czynienia z terrorem nowej generacji, trudniej zauważalnym i rozpoznawalnym i niestety głębiej wnikającym w tkankę społeczną, terrorem zaszczuwania ludzi uczciwych, odwracania hierarchii wartości i posługiwania się najniższymi instynktami swoich zwolenników. Dla rządzących, którzy podpierają się ludźmi stosującymi tę bardziej wyrafinowaną odmianę terroru i którzy sami  brali i biorą nadal udział w tego rodzaju  podłych praktykach – dla takich rządzących nie ma żadnego usprawiedliwienia. Kazdy dzień pozostawania przy władzy tych środowisk jest niepowetowaną stratą dla kraju i obywateli. Smoleńsk wydobył na światło dzienne te piekielne kręgi w całym ich bezwstydzie.

„Przyczyna słabości leży więc w tym, że społeczeństwo przestało naciskać, bo mamy już swoją władzę.” [Andrzej Gwiazda]

 

Oczywiście – jak pokazuje historia Solidarności – problemy nie kończą się wraz z wygranym buntem. Nawet kiedy rewolta dopiero nabrzmiewa, jeszcze nie uzewnętrzniona, tuziny speców od przechwytywania buntów już szykują całe, wprost spod igły, garnitury „rządów ludowych”, gotowe do podstawienia w miejsce tych, które by powstały, gdyby pozostawić rzeczy własnemu biegowi. Solidarni 2010 nie mogą już popełnić tego błedu, błędu doradców, błędu podsuniętych trybunów ludowych pacyfikujących skutecznie nastroje ludu. Elektryk wkręcający…bezpieczniaki, to już nie nasza bajka. Ani sklep meblowy spółki z.o.o. „Kiszczak et consortes…W każdym razie, nie jest łatwe życia obywatela świadomegoJ. Czujność musi towarzyszyć mu nawet we śnie, nawet, gdy opija sukces. I dlatego tak trudno pogodzić świadomośc z grillowaniem…

 

Zdumiewa mnie i oburza

 zachowanie rządowej strony polskiej – wobec Rosji i wobec społeczeństwa polskiego.

 Najpierw – wobec Rosji. Pisałem wcześniej o niebezpieczeństwie polskiej polityki potulnej. Cechy takiej właśnie potulności uderzają w całym zachowaniu polskiego rządu wobec sprawy smoleńskiej. Podstawowym zmartwieniem pozostaje to, żeby choćby niewczesnym pytaniem o cokolwiek nie urazić strony rosyjskiej, nie rozminąć się z jej aktualnymi intencjami, nie naruszyć jej nieskazitelnej opinii na płaszczyźnie międzynarodowej. Prawdą historyczną ma stać się to, co zadeklaruje rząd rosyjski. Takie zachowanie i ten niepokój, by własną inicjatywą nie przysporzyć jakiegokolwiek kłopotu Rosji, to dobrowolne przyjmowanie – w imieniu nie tylko własnym, ale w imieniu Polski – statusu rosyjskiego satelity. Wiem, że to zarzut straszny, ale narzuca mi się on nieodparcie.

Po wtóre –zachowanie rząduwobec społeczeństwa polskiego. Odnoszę wrażenie, że powszechność i głębia żałoby narodowej po śmierci prezydenckiej Pary i pozostałych ofiar katastrofy smoleńskiej zaskoczyła i wręcz zaniepokoiła aktualny obóz rządzący.

Idee i działania prezydenta Lecha Kaczyńskiego mają być więc przez nową władzę porzucone, a przez społeczeństwo – zapomniane.

Otóż taki – i w ten sposób wprowadzany – projekt polityczny [Bronisława Komorowskiego] budzi szeroki opór społeczny. Opór ten konsoliduje się wokół osoby brata zmarłego pod Smoleńskiem prezydenta i współautora jego koncepcji Polski suwerennej, uczciwej i solidarnej – wokół Jarosława Kaczyńskiego. To dzieło ma być kontynuowane. Będzie kontynuowane mocą postawy ideowej społeczeństwa, które nie pogodzi się z władzą ludzi, zastanawiająco gotowych do postępowania za politycznym dyktatem, płynącym spoza naszego kraju.

Idea Polski, do której dążyliśmy od dziesiątków lat i chcemy dążyć nadal, jest silniejsza i trwalsza od planów naszych przeciwników politycznych.”

[prof.Bohdan Cywiński] 

Dajmy wyraz naszej pamięci, ale też dajmy wyraz swojemu zdumieniu i oburzeniu. Będzie tu ustawowy okres wypowiedzenia przed rozwiązaniem umowy o pracę. 

6. SUWERENNA, SILNA, UCZCIWA I SOLIDARNA

                                  „Staliśmy się niezdolni do walki, bo wróg znikł sprzed naszych oczu a władza systemu schowała się za modlącego się premiera.”

[Andrzej Gwiazda] 

Dlatego musimy wyjść. Policzyć się, poczuć siłę i obmyśleć działania. Jako mohery przeciw macherom, jako religianci, jako oszołomy, jako element antyustrojowy, jako krzyżacy, jako sekta, jako margines…

Jako wierzący w kilka prostych i podstawowych  prawd, którym będziemy wierni tym bardziej, im bardziej będą je znieważać. Jako ci, którzy nie godzą się na to, że polityka to bagno, bo zbyt wiele rzeczy w losach naszych i losie Polski zależy od polityków, by godzić się na to, żeby pozostawały w rękach mieszkańców bagiennych mgieł.

Jako ci, którzy mają jasno określone poglądy i nie boją się ich wyrażać. Jako jedyni, którym jeszcze na czymś zależy i którzy wiedzą na czym im zależy wśród oparów egoistycznej obojętności i bagien oportunistów lęku i oportunistów kariery. Jako SOLIDARNI 2010.

 

LINKI: 

1. "Polska moich dążeń"

"Nad cyferkami z pierwszej tury wyborów" 

http://cywinski.blog.pl/

2. "Rosję trzeba sprawdzać"

ROZMOWA. Prof. BOHDAN CYWIŃSKI o odradzającym się imperializmie rosyjskim

http://www.dziennikpolski24.pl/pl/po-godzinach/wywiady/wywiad-tygodnia/1076277-rosje-trzeba-sprawdzac.html 

3. "Laicka Europa wierzących Europejczyków"

http://www.rp.pl/artykul/270684.html 

4. Piotr Cybulski "Solidarność znów tworzy się na naszych oczach"

http://piotrcybulski.wordpress.com/2010/05/27/solidarnosc-znow-tworzy-sie-na-naszych-oczach/ 

5. Cytowane wypowiedzi Andrzeja Gwiazdy pochodzą z książki "Gwiazda – miałeś rację". 

6. Dla tych, którzy w dniach kwietniowych chcą poczuć coś z atmosfery dni sierpniowych link do skanów: Tygodnik Solidarność – numery archiwalne,

wydania od nr 1 z dnia 3 kwietnia 1981 r. do nr 37 z dnia 11 grudnia 1981 r.

http://www.sierpien1980.pl/portal/s80/919/7219/Tygodnik_Solidarnosc__numery_archiwalne.html

0

wawel

"Jestesmy oceanem w nocy, wypelnionym poblaskami swiatla. Siedzac tu razem, jestesmy przestrzenia miedzy rybami a ksiezycem." [Dzalaluddin Rumi]"

7 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758