100 lat temu – 14 grudnia 1911 roku w Warszawie – urodził się Jerzy
Iwanow-Szajnowicz. Podczas II wojny jako agent 033B brytyjskiego wywiadu zasłynął z tego, że sam wysadzał niemieckie okręty i statki zaopatrzeniowe. Jego pomnik stoi w Salonikach.
Jerzy Iwanow-Szajnowicz był synem Rosjanina i Polki. Matka kilka lat później rozstała się z ojcem i wyjechała do Salonik z drugim mężem, greckim biznesmenem Jannisem Lambrianidisem. Jerzy pozostał w kraju i rozpoczął edukację w szkole oo. Marianów. W wieku 14 lat wyjechał do Salonik do matki i kształcił się dalej we francuskim liceum. Rozpoczął również treningi pływackie i szybko zaczął odnosić sukcesy. W trakcie studiów agronomicznych w belgijskim Louvain został Akademickim Mistrzem Belgii w pływaniu.
Na wakacje zawsze przyjeżdżał do kraju, gdzie szybko został członkiem warszawskiego AZS. Był filarem sekcji piłki wodnej, z którą w 1937 r. wywalczył mistrzostwo Polski. Później jako zawodnik narodowej kadry wielokrotnie reprezentował kraj na zawodach zagranicznych. Po wybuchu wojny podjął współpracę z polską misją wojskową w Salonikach, udzielając pomocy polskim uchodźcom.
Po zajęciu przez Niemcy Grecji Iwanow-Szajnowicz przedarł się do szkolącej się w Palestynie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Jednak jego rosyjskie nazwisko, do którego dołączył panieńskie nazwisko matki nie nastroiło Polaków zbyt przychylnie.
Anglicy jednak docenili zwłaszcza jego lingwistyczne zdolności (znał sześć języków) i skierowali go na szkolenie dla agentów wywiadu do swojego ośrodka w Aleksandrii. Niebawem już jako agent nr 033B został przerzucony do Grecji, oficjalnie jako Kiriakos Paryssis z zadaniem likwidacji źródeł zaopatrzenia aprowizacyjnego i wojskowego dla Afrika Korps. Szybko zorganizował sieć kontaktów wśród różnych grup zawodowych, a jego współpracownicy przeprowadzali znaczące akcje sabotażowe przeciw Niemcom m.in. przyczyniając się do wypadków samolotów poprzez wrzucanie substancji zmieniających skład chemiczny paliwa lub niszcząc lokomotywy pociągów przewożących broń. Iwanow-Szajnowicz przekazywał także Anglikom informacje o położeniu sił niemieckich i włoskich.
W akcjach często uczestniczył osobiście. Jako doskonały pływak pod osłoną nocy przebywał bez specjalistycznego sprzętu nawet bardzo długie dystanse i umieszczał na kadłubach jednostek niemieckich lub z zaopatrzeniem dla wojsk III Rzeszy miny magnetyczne, które powodowały ogromne zniszczenia. Zniszczył w ten sposób m.in. niemiecką łódź podwodną i włoski ścigacz. Często zmieniał tożsamość, miał ogromną sieć kontaktów i powodował tak znaczące straty w siłach niemieckich, że za pomoc w jego ujęciu proponowano wysoką nagrodę.
Po raz pierwszy złapany w grudniu 1941 r. po denuncjacji kolegi ze szkoły, zaatakował transportującego go strażnika i uciekł z pędzącego samochodu. Drugi raz zatrzymali go na wyspie Faros włoscy karabinierzy. Upił ich jednak w przydrożnej tawernie i uciekł w mundurze jednego z nich. Po raz ostatni ujęto go w 1942 r. w Atenach. Przed hitlerowskim sądem powiedział, że jest Polakiem i że choć jest brytyjskim agentem walczy także w imieniu swojej ojczyzny. Skazano go na potrójną karę śmierci.
4 stycznia 1943 r. miał zostać stracony wspólnie z kilkoma współpracownikami. Udało mu się jednak pozbyć kajdanek i zaczął uciekać. Po krótkiej strzelaninie został trafiony, przyprowadzony ponownie na miejsce stracenia, gdzie przywiązany zginął rozstrzelany przez pluton egzekucyjny.
Pośmiertnie otrzymał od polskich władz emigracyjnych Order Virtuti Militari. W Grecji jest bohaterem narodowym, jego pomnik stoi w Salonikach. Historię Jerzy Iwanowa-Szajnowicza opisał Stanisław Strumph-Wojtkiewicz w powieści "Agent Nr. 1", na podstawie której powstał w 1971 r. film sensacyjny pod tym samym tytułem z Karolem Strasburgerem.
(PAP)
"Szef Dzialu Ekonomicznego Nowego Ekranu. Dziennikarz z 10-letnim stazem. Byly z-ca szefa Dzialu Biznes "Wprost"."