10 kwietnia premiera w internecie filmu „Żołnierze Wyklęci. Jerzy Woźniak”

W najbliższą niedzielę, 10. kwietnia, premiera pierwszego odcinka filmu dokumentalnego „Żołnierze Wyklęci. Jerzy Woźniak”. Będzie to pierwsza w Polsce premiera filmu dokumentalnego w internecie. Do zobaczenia filmu zachęca reżyser, Sławomir Górski.

Dlaczego zrobiłem ten film?

Siedmiu wspaniałych, polskich bohaterów zostało zamordowany przez ubeków 1 marca 1951 r. w lochach więzienia mokotowskiego, dokładnie tam, gdzie zamordowali gen. Nila i rotmistrza Pileckiego. Żaden z katów nie został rozliczony. Przeżerali za to wysokie emeryturki, aż im się zeszło jako pułkownikom, generałom, majorom i tak pożegnano ich w wolnej III Rzeczypospolitej po ’89 roku, ze wszystkimi honorami!!!
 
Historia doktora Jerzego Woźniaka zafascynowała mnie nie tylko z powodu kary śmierci i sposobu, w jaki został uratowany. To mistyka, ale o tym opowie film. Powodów dla których chciałem zrobić ten dokument o Panu Woźniaku było więcej.

Jerzy Woźniak (fot. z 1945 r.)

Żołnierz AK wyszkolony przez Cichociemnych fenomenalnie robił z Niemców idiotów w czasie okupacji. Manewry, które stosował byłyby dla sowieckiego Hansa Klossa Mount Everestem. Kurier, agent, różnie możemy określać człowieka polskiego wywiadu działającego w strukturach "Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość", który po kolejnych szkoleniach w Londynie, przez świetnie działający polski wywiad i płk. Gano (to postać na odrębny film) zostaje specjalnym emisariuszem – kurierem – z zaszyfrowaną wiadomością o strategicznym dla losów Polski znaczeniu, ma dotrzeć do infiltrowanego przez NKWD polskiego podziemia i IV ZG WiN. Niezwykłe jest to, że zadanie wykonał i mógł wracać do Anglii na wymarzone studia medyczne, zabierając narzeczoną i rozpocząć nowe życie.

Ale On… został. W Polsce się pali i wali, komuchy i ubecja mordują polską elitę, a Pan Woźniak zostaje. No właśnie. Dziwne, czyż nie? Normalne to, czy szalone? W jakich kategoriach o tym mówić?

Mało tego, trafia do więzienia i nie sypie, nie sprzedaje przyjaciół za cenę własnego życia. Na wielokrotne próby usiłowania złamania Pana Woźniaka jest wiele dowodów. Był bity, katowany, głodzony, poddawany nieludzkiemu wprost traktowaniu przez tych ubeckich zbrodniarzy. Wybrał śmierć, tak jak pozostali żołnierze WiN’u – cały zarząd: płk. Ciepliński, mjr. Lazarowicz, kpt. Rzepka, kpt. Błażej, mjr. Kawalec, kpt. Batory, por. Chmiel. Siedmiu wspaniałych, polskich bohaterów…

Nie będę opowiadał o filmie.

Nienawidząc komunizmu poczuł go na własnej skórze w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie został złamany. Czy odbierając ponad 50 tysięcy uprawnień kombatanckich ubekom w rządzie premiera Buzka jako minister ds. kombatanckich odwdzięczył im się? Nie sądzę aby traktował to w tym kontekście. Dr Woźniak leczył polską percepcję polityczną, przywracał od dawna leżącą w gruzach, przewróconą prawdę historyczną. Brał udział w powstawaniu Instytutu Pamięci Narodowej. Bardzo dobrze znał Pana Kurtykę, prezydentów Kaczyńskiego i Kaczorowskiego. 10 kwietnia 2010 miał być w samolocie do Smoleńska. Dwa dni wcześniej mieliśmy nagranie… wspominał wówczas, że nie najlepiej się czuje i nie wie czy poleci. Dziś mówi o tym, że "po raz kolejny Bóg mnie uratował"…

Wielu z nas chciałoby coś w tym kraju zmienić, ale nie wie jak. Gadamy, piszemy, spotykamy się, coś robimy… a desperacja bezsilności wzrasta. Myślę, że gdyby choć w części wczuć się w rolę takich ludzi jak Pan Woźniak, posłuchać Ich, ale tak jak ojców, jak własnych dziadków, kierunki drogi dla niejednego mogłyby stać się proste i nieskomplikowane.

Zapraszam na wideo-słuchowisko, opowieść człowieka, który przeniesie nas w taki klimat i taki czas, że jeśli choć odrobina z tego udzieli się nam po obejrzeniu tego skromnego dokumentu, to wystarczy aby kolejny dzień zacząć lepiej, dobrze, dumnie lub po prostu jak do tej pory.

Zapraszam na pierwszą z trzech część filmu już 10 kwietnia 2011 na portalach WideoHistoria.pl i NowyEkran.pl

Sławomir Górski