10 grudnia 1941 roku dwa pancerniki brytyjskiej Floty Pacyfiku zostały zatopione przez japońskie samoloty. Okręty były w pełni sprawne, na pełnym morzu i przygotowane do odparcia ataku.
1.
Wcześniejsze zatopienie floty włoskiej w Tarencie (11/12 listopada 1940 roku), dokonane zresztą przez samoloty, które za nowoczesne i groźne mogłyby być uznane dwie dekady wcześniej czy nawet późniejsze zatopienie amerykańskiej Floty Pacyfiku (7 grudnia 1941 roku) przez strategów wojennomorskich uważane były za bardziej przypadek, spowodowany:
a) zaskoczeniem (choć w przypadku Tarentu wojna trwała w najlepsze);
b) unieruchomieniem jednostek w basenach portowych.
Wedle opinii zachodnich strategów okręt pancerny, dysponujący ogromną prędkością oraz wyposażony w tak wielką ilość artylerii przeciwlotniczej, że niebo nad nim będzie nie-do-przebyciadla dowolnego samolotu, ciągle jest niepokonanym królem mórz.
Zatopić pancernik, owszem, można, ale tylko w porcie.
Na pełnym morzu uniknie torped, uchyli się od bomb, i spokojnie postrąca samoloty napastników.
2.
Prince of Wales był najnowocześniejszym brytyjskim pancernikiem. Zwodowany 3 maja 1939 roku w Birkenhead (stocznia Camel, Baird & Co.) po przeszło 2 latach budowy do służby wszedł 31 marca 1941 roku jako drugi z serii jedynych brytyjskich pancerników, które weszły do służby podczas II wojny światowej. Cała seria liczyła 5 okrętów – budowę wszystkich rozpoczęto pomiędzy styczniem a sierpniem 1937 roku.
Książę Walii był już zaprawiony w bojach.
24 marca 1941 roku towarzyszył krążownikowi liniowemu Hoodpodczas jego pojedynku z Bismarckiem.
Po zatopieniu Hoodasamotnie kontynuował walkę, w czasie której był trafiony czterokrotnie pociskami kal. 380 mm (Bismarck) oraz trzy razy przez Prinz Eugena (203 mm).
Jeden z pocisków niemieckiego pancernika przebił obydwie ściany pomostu, na szczęście nie wybuchając. Podmuch zabił jednak kilka osób.
Z kolei pociski brytyjskiego pancernika zmusiły do powrotu zespół niemiecki – uszkodzeniu uległy dziobowe zbiorniki paliwa Bismarcka.
W sierpniu tego samego roku, już po usunięciu uszkodzeń, na pokładzie Prince of Walespremier Churchill udaje się na spotkanie z prezydentem Rooseveltem na Nowej Finlandii.
Ze względu na narastające napięcie w południowo – wschodniej Azji z końcem roku okręt został skierowany wraz z krążownikiem Repulse w tamten rejon.
Repulseto owoc chorej wyobraźni adm. Fishera, Pierwszego Lorda Admiralicji, który uważał, że krążownik liniowy, a więc okręt przenoszący uzbrojenie godne pancernika (okrętu liniowego) musi być szybki. A szybkość oznaczała oszczędności na ciężarze pancerza (trzeba było „wygospodarować” wyporność na zwiększoną siłownię).Uzbrojony w 6 dział (3 wieże) okręt był rzeczywiście szybki – osiągał blisko 30 węzłów, podczas gdy niemieckie pancerniki z tego okresu „pędziły” z prędkością o blisko 10 węzłów mniejszą. Nawet najszybsze pancerniki brytyjskie typu Queen Elizabeth były wolniejsze o 5 węzłów.
Niestety, opancerzenie pionowe (burty) praktycznie nie istniało. Tak samo zresztą opancerzenie poziome.
Nic dziwnego, że po zakończeniu I wojny światowej Repulse i jego bliźniak Renownstały się obiektami nieustannych modernizacji.
Do tego stopnia, że mówiono powszechnie o HMS Refiti HMS Repair (Przebudowa i Reperacja).
3.
Churchill wiedział dokładnie, ile okrętów brytyjskich blokuje jedne niemiecki pancernik, stojący w norweskim fiordzie – Tirpitz (młodszy i troszeczkę większy bliźniak Bismarcka).
Uznał więc, że obecność dwóch brytyjskich na wodach azjatyckich w ten sam sposób zwiąże siły japońskie.
O powyższym poinformował Stalina:
Z zamiarem utrzymania Japonii w spokoju wysyłam na Ocean Indyjski nasz najnowszy pancernik Prince of Wales, który może przechwycić i ubić każdy japoński okręt; tworzymy tam potężną eskadrę liniową.
Niestety, mający wejść w skład zespołu lotniskowiec Indomitableuległ awarii.
28 listopada oba brytyjskie okręty spotkały się na redzie Kolombo.
Dowodzenie zespołem objął adm. Tom Philips.
Następnie okręty wypłynęły do Singapuru.
4.
Tom Philips ostatni raz dowodził na morzu w 1917 roku…
5.
1 grudnia 1941 r. na Malajach został ogłoszony stan wyjątkowy.
2 grudnia amerykański samolot zwiadowczy zauważył 12 japońskich okrętów podwodnych zmierzających w stronę Singapuru.
5 grudnia Repulse wychodzi w morze w towarzystwie dwóch niszczycieli, jednak zostaje następnego dnia zawrócony.
6.
W nocy z 7/8 grudnia (wedle niektórych źródeł już po północy, a więc 8) żołnierze 17 pułku 8 brygady indyjskiej zauważyli na morzu, nieopodal malajskiego miasta Kola Baru trzy duże statki.
Wkrótce zostali ostrzelani przez siły japońskie – lekki krążownik Sendai oraz cztery niszczyciele. Mimo start, jakie lądującym oddziałom japońskim zadali Hindusi wkrótce żołnierze cesarza zdobyli lotnisko.
Desant ten, a także dwa inne, stanowiły wielkie zagrożenie dla odległego o kilkaset kilometrów Singapuru – potężnie uzbrojonej bazy morskiej, przygotowanej jednak na odparcie ataku jedynie od strony morza.
7.
8 grudnia, tuż po japońskim bombardowaniu, które jednak nie uszkodziło okrętów, adm. Tom Philips zarządził odprawę:
– Gentleman, możemy pozostać w Singapurze. Możemy odejść na zachód do Australii. Albo możemy wyjść i walczyć. Gentleman, wychodzimy o piątej…
8.
Wychodzący z portu zespół okrętów (prócz dwóch pancerników jeszcze cztery niszczyciele) wyszedł bez przeszkód z portu około godziny 17.
Dopiero następnego dnia około 12.30 okręty zostały dostrzeżone przez japoński okręt podwodny I – 165 (d-ca kpt. Harada).
O dostrzeżonym zespole powiadomił przez radio dowódcę desantu, admirała Ozawę. Natychmiast w stan gotowości została postawiona 22 Flota Powietrzna dowodzona przez kontradmirała Sadaichi Matsunaga.
Statki przewożące desant uległy rozproszeniu.
9 grudnia, tuż przed zachodem słońca, okręty brytyjskie zostały dostrzeżone przez samoloty rozpoznawcze.
W tej sytuacji Tom Philips postanowił wracać, gdyż element zaskoczenia został utracony.
O 20.15 Zespół Z (tak nazywał się zespół Philipsa) położył się na kurs powrotny.
Po kilku godzinach otrzymano nową wiadomość – Japończycy lądują pod Kuantamem, w samym środku wybrzeża malajskiego!
Brytyjczycy zmieniają kierunek.
9.
Rankiem 10 grudnia okazuje się jednak, że wiadomość o desancie jest nieprawdziwa.
Już tylko 220 mil morskich dzieliło Zespół Z od Singapuru, gdy znowu został dostrzeżony przez japoński samolot rozpoznawczy.
Przez blisko godzinę pilotujący go podchorąży Hoashibędzie towarzyszył okrętom, wysyłając jednocześnie sygnał, który naprowadzi na cel 76 japońskich samolotów.
10.
Pierwsze bombowce japońskie pojawiły się nad brytyjskimi okrętami około 11.00. Pomimo oczywistego faktu wykrycia i zaatakowania jego zespołu, admirał Philips nie przerwał ciszy radiowej, aby zażądać osłony myśliwskiej. Gdy nadlatujące samoloty znalazły się w zasięgu własnej ciężkiej artylerii przeciwlotniczej, nakazał otwarcie ognia i jednocześnie rozpoczęcie zwrotu o 30° na prawą burtę a następnie drugiego, o 50° w lewo. Manewr ten skutecznie uniemożliwił artylerzystom odkładanie poprawek, co sprawiło, że brytyjski ogień w pierwszej fazie starcia był nieskuteczny.
W pierwszej fali atakowało dziewięć samolotów G3M2 z "Mihoro" Kokutai, uzbrojonych w dwie bomby po 250 kg każdy. Skupiły się one na "Repulse", nadlatując od dziobu i zwalniając po jednej bombie. Uzyskały jedno bezpośrednie trafienie, w pokład katapultowy na śródokręciu, za drugim kominem. Bomba, po przebiciu pokładu eksplodowała w mesie załogi, wywołując niegroźny dla sprawności bojowej okrętu pożar. Co najmniej jeden z marynarzy zginął, kilku lub kilkunastu innych odniosło rany. Od wybuchu zapalił się również podwieszony na dźwigu Walrus, zrzucony potem do morza przez jego załogę. Artylerzyści "Repulse" uszkodzili pięć spośród atakujących samolotów, z czego dwa poważnie, wyłączając je z dalszych działań. Od tej pory admirał Philips zrezygnował z manewrów zespołowych, dając każdemu z dowódców wolną rękę przy odpieraniu nalotów.
Niedługo potem okręty stały się celem drugiego ataku, wykonanego przez 17 samolotów torpedowych G3M2 z "Genzan" Kokutai. Dziewięć samolotów zaatakowało "Prince of Wales". Jeden zestrzelono, lecz tuż przed 11.45 torpeda trafiła w lewą burtę na rufie a jej eksplozja zniszczyła lewoburtowy zewnętrzny wał napędowy. Ten, wciąż obracając się, rozerwał blachy poszycia i grodzie wodoszczelne. Do wnętrza kadłuba napłynęło około 2400 ton wody, powodując znaczne przegłębienie na rufę i lewą burtę. Zniszczone lub uszkodzone zostały generatory elektryczne, co pozbawiło zasilania część stanowisk artylerii przeciwlotniczej, maszynę sterową i instalacje awaryjne. Okręt stracił możliwość manewru, prędkość maksymalna spadłą do około 15 węzłów. Według raportów bitewnych w tym ataku pancernik trafiły, na wysokości rufowych wież artylerii przeciwlotniczej, jeszcze dwie torpedy, ale płetwonurkowie badający wrak w 2007 roku nie odnaleźli śladów eksplozji w tych miejscach (być może eksplodowały przed uderzeniem w burtę). O 12.10 na maszt "Prince of Wales" wciągnięto flagę kodu sygnałowego oznaczającą brak kontroli nad jednostką.
Pozostałe samoloty zaatakowały "Repulse", jednak wszystkie zrzucone torpedy zostały wymanewrowane przez doskonale dowodzącego komandora Tennanta. Kolejne dwa ataki na krążownik liniowy: bombowy, wykonany przez samoloty pierwszej fali, zrzucające pozostałe bomby 250 kg oraz torpedowy, ośmiu samolotów z "Mihoro" Kokutai, również nie przyniosły efektów. O 11.58 komandor Tennant, zorientowawszy się, że admirał Philips wciąż nie powiadomił Singapuru o ataku, uczynił to na własną rękę, uznając dalsze utrzymywanie ciszy radiowej za bezcelowe. Sygnał został odebrany i odszyfrowany, a o 12.20 z lotniska Kallang wystartowały pierwsze dwa myśliwce Brewster Buffalo, wkrótce zaś następnych dziesięć. "Repulse" zbliżył się do "Prince of Wales" na odległość czterech kabli, aby dać mu wsparcie swej artylerii przeciwlotniczej.
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Kuantanem)
11.
W tym samym czasie nad brytyjskie okręty nadleciało 26 bombowców G4M1 z "Kanoya" Kokutai, które na ostatnim etapie lotu podążały za rozpoznawczym Walrusem z "Repulse", w ten sposób odnajdując cel. Jedna z eskadr (sześć maszyn) zaatakowała "Prince of Wales". Trzy (zgodnie z wynikami oględzin wykonanych przez nurków – według wcześniejszych relacji trafić miały cztery torpedy) z sześciu torped trafiło w prawą burtę: pierwsza w dziobnicę, powodując nieznaczne uszkodzenia tej części okrętu; druga w rejonie wieży B artylerii głównej, poniżej pasa pancernego; trzecia w rufę, na wysokości zewnętrznej śruby napędowej. Do wnętrza kadłuba wlało się kolejne 18 000 ton wody a prędkość maksymalna spadła do 8 węzłów.
11 samolotów zaatakowało "Repulse", nadlatując z dwóch kierunków. W efekcie, pomimo sprawnego manewrowania, jedna z torped trafiła w bąbel przeciwtorpedowy na lewej burcie, powodując nieznaczne uszkodzenia. Kolejny nalot, dziewięciu samolotów torpedowych atakujących synchronicznie z dwóch stron, był bardziej skuteczny. W krążownik liniowy trafiły cztery następne torpedy: trzy w lewą i jedna w prawą burtę (wyprawa badawcza z 2007 roku stwierdziła podczas nurkowań do wraku "Repulse" istnienie dwóch otworów po uderzeniach torped: jednego na prawej i jednego na lewej burcie, dostęp do miejsca uderzenia dwóch kolejnych torped był niemożliwy, nie znaleziono natomiast śladów eksplozji piątej torpedy). Wlewająca się do kadłuba woda spowodowała znaczny przechył na lewą burtę, zaś unieruchomiony ster nie dawał żadnych możliwości manewru. Widząc beznadziejną sytuację swojego okrętu, komandor Tennant wydał rozkaz ewakuacji załogi. Sam zamierzał zginąć wraz z "Repulse", ale został przez własnych oficerów siłą zmuszony do skoku do wody. Około 12.35 "Repulse" przewrócił się przez lewą burtę i zatonął rufą naprzód na pozycji 3°37’18"N, 104°20’36"E. Zginęło 513 z 1309 członków załogi, pozostali zostali uratowani przez niszczyciele "Electra" i "Vampire".
12.33, w ostatnim ataku samolotów bombowych z "Mihoro" Kokutai jedna z bomb trafiła w śródokręcie "Prince of Wales", przebiła pokład katapultowy i eksplodowała w sali kinowej, zamienionej na czas bitwy na punkt pierwszej pomocy. W wyniku wybuchu zginęła większość ze znajdujących się tam ponad 200 marynarzy. Załoga rozpoczęła przygotowania do opuszczenia okrętu. O godzinie 13.15 także dowódca "Prince of Wales" wydał rozkaz opuszczenia okrętu, który osiem minut później przewrócił się do góry stępką i zatonął na pozycji 3°34’12"N, 104°27’48"E, około ośmiu mil morskich od "Repulse". Zginęło 327 z 1612 osób załogi, razem z admirałem Philipsem i dowódcą okrętu komandorem Leachem, którzy z własnej woli pozostali na mostku okrętu. Wielu uratowanych zawdzięcza życie dowódcy niszczyciela "Express", komandorowi F. J. Cartwrightowi, który z narażeniem własnego okrętu podszedł do burty tonącego pancernika i pozostał tam tak długo, jak to było możliwe, umożliwiając marynarzom bezpieczne przejście na pokład. Ocalono również pokładowego kota-maskotkę imieniem Blackie. Krążące jeszcze nad okrętami japońskie samoloty nie próbowały przeszkadzać w akcji ratowniczej.
Tuż przed zatonięciem "Prince of Wales" nad akwenem bitwy pojawiły się pierwsze dwa myśliwce Buffalo, prowadzone przez kapitana Tima Vigorsa z 453. dywizjonu RAAF, a wkrótce potem kolejnych dziewięć maszyn. Napotkały jedynie samolot rozpoznawczy Masane Hoashiego, który pozostawał w rejonie starcia (przy okazji zrzucił dwie małe bomby na ewakuowane lotnisko wojskowe w pobliżu Kuantanu) i dopiero wówczas, jako ostatni, odleciał w kierunku Sajgonu. Jeden z pilotów, sierżant Wareham z 4 PRU (Photo Recoinessance Unit), wykonał kamerą pokładową serię zdjęć, dokumentujących klęskę. Od momentu rozpoczęcia japońskiego ataku do zatonięcia "Prince of Wales" upłynęło około dwóch godzin. Na obu zatopionych okrętach zginęło 840 oficerów i marynarzy, wielu innych odniosło rany. Japończycy stracili cztery samoloty z atakującej formacji (trzy zestrzelone, czwarty rozbił się przy lądowaniu) i 18 członków ich załóg, nie mniej niż 24 dalsze maszyny zostały uszkodzone.
18 grudnia nad akwenem bitwy przeleciał pojedynczy G4M1, pilotowany przez dowódcę eskadry z "Kanoya" Kokutai, porucznika (Daii) Haruki Iki, który zrzucił do wody dwa bukiety kwiatów, w hołdzie dla poległych: swoich kolegów z 22. Flotylli oraz załóg obu okrętów.
(ibid)
12.
Zachowanie Japończyka nie powinno wszak dziwić.
Kodeks Bushido uczy podziwy dla wroga, który zginął w walce. I pogardy dla tego, który się poddał.
13.
Czy okręty brytyjskie miały szansę? Kiedy popatrzymy na to, ile ciosów otrzymał Prince of Wales i porównamy z tymi, które otrzymywały okręty potem na Pacyfiku, można przypuszczać, że konstrukcja brytyjska była wyjątkowo słabo zabezpieczona przed atakiem torpedowym. Tymczasem ustalenia dokonane w oparciu o zeznania rozbitków pokazują, że główną rolę w zatopieniu odegrała… panika.
Okazuje się, że część wodoszczelnych drzwi po prostu nie została zamknięta!
Niezapominajmy , że do czasu Kuantanu pancernik w starciu z samolotem na pełnym morzu miał być zwycięzcą.
A na dodatek zaatakowali Japończycy , których flotę raptem 30 lat wcześniej pomagali zbudować Anglicy…
PS. Polski akcent – Japonia jest jedynym krajem na świecie, któremu Polska wypowiedziała wojnę w XX wieku!
10 12 2012