Jeden procent od PITu na wybraną partię to wcale nie najgłupszy pomysł (rodzaj prawyborów) w każdym razie lepszy bo uczciwszy niż obecny system dotowania wybranych partii z pieniędzy wszystkich podatników.
Oczywiste jest, że zwolennik PiSu nie życzyłby sobie, żeby znienawidzona PO dostawała jego pieniądze ze wspólnego kotła i odwrotnie. A w najgorszej sytuacji są zwolennicy partii pozaparlamentarnych czyli niedotowanych, gdyż mają świadomość, że dokładają partiom na które nie głosowali a zmniejszają tym samym szanse wejścia do parlamentu swoim ulubionym.
Jeden procent to dość albo nawet za dużo by sprawiedliwiej rozdzielać pieniądze dla partii, za mało by radykalnie coś zmienić ale taka instytucja to pewien krok w kierunku demokracji bezpośredniej.
Jednak oczywiście pomysł z jednym procentem przepadł.