Może warto zaproponować zamianę dzisiejszego sposobu finansowania partii politycznych na dobrowolne odpisy od podatku w wysokości 0,3%?
Mówiąc inaczej – domagajmy się zastąpienia dotychczasowego, budżetowego łożenia na partie, przez coroczne odpisywanie 03% od podatku osobistego każdego chętnego podatnika.
To dzięki głosom naszego klubu parlamentarnego w poprzedniej kadencji zostało ograniczone o połowę finansowanie partii politycznych. Żądaliśmy zresztą całkowitego zniesienia budżetowego wspierania partii, ale zadowoleni jesteśmy także i z tego corocznego zaoszczędzenia około 50 milionów złotych.
Przyjęcie naszego wniosku skutkować będzie dalszym obniżeniem składki społecznej na działalność partii politycznych. Według wyliczeń dotyczących składki na Kościół, wprowadzenie 03% odpisu od podatku miałoby skutkować wpływami na poziomie około 100 milionów złotych ( przy nierealnym założeniu, że płacić będzie chciał każdy). Jesteśmy pewni, że nie każdy będzie chciał wspierać partie polityczne poprzez kierowanie 0,3% swojego podatku na ich aktywność. Będzie to na pewno jedynie mały procent naszych obywateli, zatem można przyjąć za oczywisty wniosek, że suma z pewnością nie przekroczy dzisiejszych 50 milionów złotych.
Dodatkowym, już nie finansowym, zyskiem będzie także i to, że o tym, ile dostają poszczególne partie – parlamentarne i pozaparlamentarne – obywatel będzie decydował co roku, a nie – jak teraz – raz na cztery lata. W obecnym kształcie o tym, ile partie dostają na swoją działalność przez okres całej kadencji, decyduje głos oddany w dniu wyborów, co oznacza, że obywatel ma szansę na wyrażenie woli, kogo chce sponsorować , jedynie raz na cztery lata. W proponowanej przez nas formie, wyborca będzie co rok decydował, kogo ma ochotę wesprzeć – bo przecież ma prawo do zmiany swoich opinii i sympatii. Obecnie jest więźniem swojej decyzji, którą podjął w dniu wyborów i nic nie może zrobić, widząc jak wybrana przez niego formacja sprzeniewierza się swojemu programowi lub nie realizuje obietnic wyborczych. W świetle naszego pomysłu, będzie miał narzędzie do karania takiej partii, lub nagradzania innej, przez cały okres kadencji, co rok. Będzie to czynnik demokratyzujący i – jednocześnie – dyscyplinujący partie polityczne, które będą musiały zabiegać o swoich wyborców przez okres całej kadencji.
Żeby zachować anonimowość tego typu deklaracji proponujemy, żeby podatnik miał prawo do złożenia odpowiedniego PiT „0”, lub czegoś podobnego, w którym deklarowałby przekazanie odpowiedniej kwoty na wybraną przez siebie partię. To uchroniłoby go przed sytuacją, w której urzędnik skarbowy wiedziałby, na kogo przekazał swoje 0,3% podatku. To ważne w kontekście zachowania tajemnicy o preferencjach politycznych obywateli.
Nasza propozycja będzie uczciwsza, niż obecne regulacje, także z tego powodu, że w wyborach parlamentarnych bierze udział jedynie około 50% obywateli naszego kraju. A na partie płacić musi każdy, bowiem środki na funkcjonowanie ugrupowań parlamentarnych (oraz tych, które przekroczyły 3% w wyborach) płyną ze wspólnego, państwowego budżetu. Nasz projekt zakłada, że łożyć na partie będą tylko ci, którzy chcą, a nie każdy – nawet ten, który nigdy nie uczestniczył w żadnej elekcji parlamentarnej. Jeśli pojawiają się głosy, że na Kościół mają płacić tylko wierni, którzy to zadeklarują, to nie wiemy dlaczego na partie muszą płacić wszyscy – nawet ci, którzy nie chodzą na wybory.
Jeśli już powoli widać, że konstytuuje się „Koalicja 0,3% dla Kościoła”, w której poczesne miejsce zajmują Tusk i Palikot, to może warto byłoby, żeby oni sami poddali się takiej podatkowej weryfikacji? Zwłaszcza, że to te dwie formacje, które jeszcze jak nie miały prawa do finansowania w budżetu państwa, miały pełne buzie zapewnień, że daniny publiczne na partie to hańba i wstyd, ale zaraz po tym, jak przekroczyły próg finansowania, zaczęły pełnymi garściami brać z państwowej kasy. Jeśli dzisiaj tak bardzo chcą nowej formy opodatkowania Kościoła, to niech mają także odwagę zastosować tę samą metodę wobec siebie.
Partie polityczne chętnie zajmują się oszczędzaniem na każdym, byle nie na sobie. I chętnie chcą wprowadzać brutalne prawa rynku – znowu, byleby nie wobec siebie. Nasza propozycja skutkować będzie:
1. ograniczeniem daniny publicznej na partie
2. zwiększeniem demokratycznego charakteru owej daniny
3. corocznym zdyscyplinowaniem partii politycznych
4. wyposażeniem obywateli w narzędzie corocznej oceny partii
5. wprowadzeniem sprawiedliwej zasady, że płaci tylko ten, który wspiera dane ugrupowanie