Zakaz handlu w niedziele to ograniczenie naszej wolności wyboru.
10/03/2018
1992 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
Jednym z podstawowych praw człowieka jest wolność osobista i gospodarcza. Każdy ma prawo do decydowania o sobie, o tym jak spędza czas, dokąd się udaje, gdzie i z kim przebywa, na co wydaje swoje pieniądze.
Rolą państwa jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa i porządku a nie narzucanie określonych zachowań i regulacji trybu życia.
Przyjęta niedawno pod naciskiem związków zawodowych ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę tą wolność w znacznym stopniu ogranicza. Odbiera nam prawo wyboru. Urzędnicy kolejny raz chcą nam udowodnić, że to oni wiedzą lepiej co jest dla nas korzystne. Chcą mieć coraz większy wpływ na każdy aspekt naszego życia. Najchętniej prowadziliby nas jak dziecko trzymając za rączkę aby nie zrobiło czegoś nieodpowiedniego. Oni chyba po prostu wykazują brak zaufania dla naszych zdolności samostanowienia.
Jednym z głównych argumentów twórców tej ustawy jest ten o wspólnym niedzielnym spędzaniu czasu przez rodziny – absurd! Dla bardzo wielu rodzin niedziela jest jedynym dniem, gdy zapracowani w tygodniu rodzice mogą poświęcić czas na wspólne wyjście z dziećmi. Centra handlowe to nie tylko markety, to także kina, restauracje, pizzerie, lodziarnie, często są tam też różnorakie imprezy kulturalne i rozrywkowe. Jeżeli odbierze się ludziom taką możliwość, to większość przesiedzi całą niedzielę przed telewizorem i będzie chłonąć płynącą z tv propagandową papkę – może to o to właśnie chodzi? A dzieci zasiądą przed swoimi komputerami i smartfonami i odpłyną w wirtualny świat.
Dlaczego odbiera się nam prawo do decydowania o tym w jaki sposób spędzamy swój wolny czas? Jeżeli całe rodziny łaziły godzinami po galeriach to widocznie tego chcieli, robili to dobrowolnie, z przyjemnością, nikt ich przecież do tego nie zmuszał, to był ich wolny wybór, urzędnikom nic do tego!
Kolejny argument dotyczy ochrony pracowników. Hipokryzja. Rozwiązania tej ustawy dotyczą wąskiej grupy pracowników. Paradoksem jest, że ustawa mająca chronić pracowników handlu obejmie ich zaledwie ok. 10%. Czymże różni się pracownik marketu od pracownika kina, stacji paliw czy restauracji? Czy oni już nie muszą spędzać czasu z rodziną w niedzielę?! Przecież ktoś decydując się na taką a nie inną pracę musi podporządkować się określonym regułom. W momencie podpisania umowy jest (a przynajmniej powinien być) świadomy tego, że czasami będzie musiał pracować w niedziele i na to się godzi. Tak jest w każdym zawodzie.
Ustawa ta równocześnie pozbawia możliwości pracy tych wszystkich, którzy chcą pracować w niedziele, a jest to bardzo liczna grupa ludzi mających w ciągu tygodnia inne obowiązki i tylko w weekend czas na dorobienie np. studenci, osoby samotnie wychowujące dzieci, emeryci. Teraz nie mogą! Zakazane!
Zakaz niedzielnego handlu jest także realnym zagrożeniem dla wielu firm, które w ciągu tej jednej niedzieli nierzadko zrabiają więcej niż w ciagu pozostałych dni, taka jest specyfika handlu w galeriach. Bardzo mocno ograniczy się ich rentowność i postawi to pod znakiem zapytania dalsze funkcjonowanie.
Ustawa ta, jak niestety większość tworzonych w naszym kraju, jest bublem prawnym, to kolejny przykład fatalnego prawodawstwa. Zawiera ona ponad 30 niedoprecyzowanych wyjątków umożliwiających handel w niedzielę. Spowoduje to bardzo duży chaos i umożliwi różnorodną interpretację tychże wyjątków przez inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy, którzy w zwiększonej liczbie wyruszą na kontrole (oni też nie spędzą niedzieli z rodzinami). Złamanie zakazu wiąże się z karami finansowymi od 1 tyś. nawet do 100 tyś. zł i to od interpretacji urzędnika będzie zależało, czy dany punkt handlowy będzie ukarany, czy nie. Znowu pojawia się szerokie pole do nadużyć. Przecież znamy sytuację, że różne urzędy w skrajnie odmienny sposób interpretują ten sam przepis. Często sprawy kończą się w sądach. Już słychać głosy posłów, że ustawa musi zostać poprawiona.
Zwolennicy przekonują, że w wiekszości krajów europy jest ograniczenie handlu w niedzielę. Otóż sprawa wygląda tak: tylko w 9 krajach z 28 krajów UE są wprowadzone ograniczenia w pozostałych 19 zakupy można robić bez przeszkód.
Kraj i jego gospodarka rozwija się najszybciej w środowisku, gdzie nie ma nadmiaru zagmatwanych przepisów i regulacji. Umożliwia to swobodę działania gospodarczego obywateli. Każde ograniczenie powoduje hamowanie rozwoju. Niedoścignionym wzorem dla naszych parlamentarzystów pozostaje uchwalona już blisko 30 lat temu ustawa o działalności gospodarczej zwana Ustawą Wilczka. Krótki, zwięzły tekst jasno określający warunki prowadzenia działalności funkcjonował na zasadzie: „co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Pozwoliła ona Polakom rozwinąć gospodarcze skrzydła, praktycznie z dnia na dzień powstało tysiące małych firm rodzinnych. I komu to przeszkadzało?
Na Węgrzech podobne regulacje o zakazie handlu w niedziele zostały wycofane po obywatelskich protestach po zaledwie roku obowiązywania.
Polacy to bardzo przedsiębiorczy naród, który przetrwał pół wieku komuny, wtedy to trzeba było kombinować, tą marną ustawę też przetrzymamy.