POLSKA
Like

TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY CZY PROSTYTUCYJNY?

13/01/2016
748 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY CZY PROSTYTUCYJNY?

Czy niezawisłość sędziów ma polegać na tym, że każdy wyrok głupiego, czy sprzedajnego sędziego powinniśmy akceptować bez komentarza? Czy nie mamy prawa protestować przeciwko odbieraniu dzieci ubogim matkom albo przeciwko wyrokom oddającym nieruchomości w ręce złodziei? Czy mamy honorować skazanie niewinnego człowieka i układy zawierane przez dyspozycyjnego sędziego z Gdańska z rzekomym przedstawicielem władzy? A może – przez czysty szacunek do prawa – powinniśmy również honorować wyroki sądów komunistycznych i hitlerowskich?

0


TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY CZY PROSTYTUCYJNY?

 

Izabela Brodacka – Falzman „Warszawska Gazeta”; 11 – 17 grudnia 2015 r.

NIEZAWISŁOŚĆ SĄDÓW?

 

 

 

TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY?

 

Dla polskiego społeczeństwa sędziowie Trybunału Konstytucyjnego są równie wiarygodni, jak pracownica agencji towarzyskiej biorąca w białej sukni ślub w katedrze.

To kiesa jest motorem działania większości tych rzekomo nieprzekupnych przedstawicieli palestry.

 

Hegel powiada gdzieś, że wszystkie historyczne fakty i postacie powtarzają się, rzec można dwukrotnie. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa – to słowa samego Karola Marksa, które wyjątkowo trafnie opisują ostatnie wydarzenia w Polsce. Przede wszystkim działalność publiczną profesora Hartmana i inspirowany przez niego Komitet Obrony Demokracji, a także działania Trybunału Konstytucyjnego.

Farsą jest przede wszystkim obrona demokracji przed demokratycznie wybranymi przedstawicielami społeczeństwa. Czemu się jednak dziwić, jeżeli dla Hartmana społeczeństwo polskie to miliony chamów, do których sam siebie przecież nie zalicza, więc w ten sposób dobrowolnie z tego społeczeństwa się wyklucza.

Za te słowa Hartman powinien być potraktowany tak, jak pan Kmicic traktował podobnych infamisów, to znaczy pogoniony batem do ruskiej granicy. A uzbierało by się więcej jego zasług. Choćby postulowanie „upadku kazirodczego tabu”.

 

WARSZAWKO RUSZ D….

 

Raczył właściwym sobie wyrafinowanym językiem napisać prof. Hartman, proponując utworzenie Komitetu Obrony Demokracji.

Niewdzięczna Warszawa nazwała jego komitet Komitetem Obrony D…,

czyli tej części ciała „gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę”.

Pod znakiem obrony tej samej części ciała przebiega awantura wokół wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Platforma Obywatelska całkowicie świadomie i z premedytacją zostawiła swoim następcom bombę z zapalnikiem opóźniającym.

Trybunał Konstytucyjny został utworzony w czasie stanu wojennego przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON). Jego zadaniem było legalizowanie przestępczych działań Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej komunistycznej ekipy. Trybunał Konstytucyjny miał przekonywać społeczeństwo, że wypowiedziana mu przez Jaruzelskiego wojna jest zgodna z Konstytucją. Stan wojenny niewątpliwie był tragedią . Natomiast sposób w jaki TK służy obecnie obronie swoich mocodawców jest już tylko farsą. Przede wszystkim, jak ujawnili na polecenie Naczelnego Sądu Administracyjnego sędziowie TK, to oni właśnie pod przewodnictwem aktualnego prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego opracowali ustawę zgłoszoną potem jako projekt prezydenta Bronisława Komorowskiego i przegłosowaną głosami koalicji PO – PSL.

Poza tym prezes Andrzej Rzepliński publicznie oświadczył, iż jest stronnikiem PO, a ustawę napisaną przez PiS określił jako niezgodną z Konstytucją niejako a priori, 3 grudnia sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którzy pisali tę ustawę, sami oceniali jej konstytucyjność. Czyli jak przysłowiowy Cygan byli sędziami we własnej sprawie.(Cyganie masz świadki? Mam żonę i dziatki.)

Preof. Andrzej Rzepliński też ma sporo jeszcze do wyjaśnienia. Przede wszystkim swoją przynależność do PZPR oraz udział w przesłuchiwaniu Pietruszki mordercy ks. Jerzego Popiełuszki. Udziału potwierdzonego zresztą własnym podpisem.

Profesor Andrzej Rzepliński wyszedł z sali sejmowej w proteście przeciwko ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego. Czy nie widzi jak śmieszne są gesty Rejtana w wykonaniu przedstawicieli środowiska całkowicie skompromitowanego falandyzacją prawa, czyli naginaniem go do własnych interesów? Czy nie rozumie, że dla społeczeństwa sędziowie TK są równie wiarygodni, jak pracownica agencji towarzyskiej biorąca w białej sukni ślub w katedrze? Czy nie wie, że niezawodna publiczność warszawska nazywa Trybunał Konstytucyjny, Trybunałem Prostytucyjnym?

Niejeden z nas, wychowany na paradygmacie niezawisłości sędziowskiej i trójpodziału władzy ma problemy z właściwą oceną wydarzeń. Czy niezawisłość sędziów ma jednak polegać na tym, że każdy wyrok głupiego, czy sprzedajnego sędziego powinniśmy akceptować bez komentarza?

Nasz wieszcz Adam Mickiewicz nie miał kłopotów z właściwą diagnozą. To kiesa jest motorem działania większości tych rzekomo niezawisłych i rzekomo nieprzekupnych przedstawicieli palestry.

Środowisko, które nie pozbyło się dyspozycyjnych sędziów ze stanu wojennego skazujących kiedyś opozycjonistów na wysokie wyroki, a teraz uwalniających gangsterów, czy też służących władzy i grupom interesów nie może liczyć na szacunek społeczeństwa.

Śmieszność jest dominantą ostatniego gnicia PO, formacji która zdystansowała wszystkie inne nie tylko liczbą afer i zadłużeniem kraju, lecz przede wszyskim bezczelnością.

Prezydent Komorowski ośmieszał się nie tylko brakami w ortografii i dobrym wychowaniu. Śmieszne i żałosne są w jego wydaniu nawet afery. Szabrowanie Pałacu Prezydenckiego i willi w Klarysewie to farsa. Trudno sobie wyobrazić prezydenta i jego urzędników wynoszących ukradkiem – jak odprawiona służąca – ekspres do kawy czy filiżanki. Jest to bardziej żałosne i śmieszne niż oburzające.

Podobnie śmieszna i żałosna jest nieszczęsna tramwajarka, która niefortunnie uwierzyła w swój wykreowany na użytek władzy mit i swoją charyzmę.

Jej wystąpienia nie przekonały nawet sąsiadek w maglu.

Śmieszni i żałośni są dyspozycyjni artyści, obawiający się utraty dochodów. Gdyby w tym kraju faktycznie funkcjonował rynek sztuki nikt za ich żałosne wytwory nie dałby złamanego grosza. Mamy śmiać się, czy płakać.

 

TEKST Izabela Brodacka – Falzman „Warszawska Gazeta”; 11 – 17 grudnia 2015 r.

 

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1424 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758