Artykuły redakcyjne
Like

Szczyt G -7, czy świadectwo upadku?

18/06/2015
606 Wyświetlenia
2 Komentarze
8 minut czytania
Szczyt G -7, czy świadectwo upadku?

Tekst został napisany w czasie trwania „szczytu”, ale z powodów niezależnych od autora nie został opublikowany. Wydaje się jednak, że mimo upływu czasu i pochłaniania publicznej uwagi innymi zjawiskami, sprawa jest na tyle istotna, że warto do niej powrócić. Jest to chyba wskazane faktem dość powierzchownego jej potraktowania przez światowe media. Przeprowadzony w Bawarii kosztem przeszło 350 mln euro „szczyt” najbogatszych państw świata miał tyle różnych tematów do omówienia, że tak naprawdę nie wiadomo o co w nim chodziło. Najwyraźniej zabrzmiał wątek rosyjski i to wcale nie w kontekście sankcji, ale wyraźnie odczuwanego żalu z braku Putina w tym towarzystwie.

0


 

Sam tytuł tego zbiegowiska budzi wiele zastrzeżeń jak samo pojęcie bogactwa.

Jeżeli bowiem miało to być spotkania krajów posiadających najbogatsze zasoby, to na pierwszym miejscu powinna się znaleźć Rosja, a następnie Stany Zjednoczone, może Brazylia, Kanada i inne wielkie obszarowo i posiadające zarejestrowane bogactwa naturalne kraje, jak choćby Arabia Saudyjska i inne. Mogłyby się znaleźć w tym gronie kraje o największym potencjale przemysłowym czyli ponownie Stany Zjednoczone, ale też Chiny, Niemcy, Japonia.

Jednakże z uwagi na obecność takich krajów, jak Francja i Włochy zastosowano najwyraźniej inne kryterium, zbliżone raczej do poziomu dochodów w przeliczeniu na mieszkańca.

Ale rygorystyczne zastosowanie tego kryterium przyniosłoby zupełnie inny wynik: – na pierwszym miejscu znalazłyby się Luksemburg, Katar i Norwegia posiadające PKB na osobę w granicach 100 tys. dolarów rocznie, doszłyby do tego Szwajcaria blisko 90 tys. dolarów na głowę oraz Australia, Dania i Szwecja w granicach 60 tys. dolarów.

/wszystko według danych za rok 2014 czyli najbardziej aktualnych/

A zatem i temu kryterium nie odpowiada skład „siódemki”.

 

Z punktu widzenia wpływu na gospodarkę światową bodajże najważniejszą jest wielkość eksportu.

Niestety nie udało mi się uzyskać danych za rok ubiegły, zmuszony jestem zatem posłużyć się informacjami za rok 2012 które w zasadzie poza wielkościami obrotów nie zmienią listy największych eksporterów, a są nimi:

_Chiny – 2,1 bln dolarów, USA -1,5 bln dolarów, Niemcy 1,4 bln dolarów a także

Japonia, Holandia i Francja – w granicach 0,6 do 0,8 bln dolarów. Do tej szóstki można doliczyć Rosję z eksportem około 0,5 bln dolarów, ale w ostatnim okresie jej przychody /głównie z ropy i gazu/ wyraźnie zmalały i raczej na to miejsce bardziej kwalifikowałaby się ze stabilnym eksportem –Belgia, lub Wlk Brytania.

 

Jak widać z powyższych zestawień, skład „szczytowej” siódemki nie odpowiada żadnemu z ekonomicznych kryteriów, według których można zestawić listę najbogatszych czy najbardziej wpływowych gospodarczo krajów.

Wygląda na to, że jest to raczej kryterium „towarzyskie”, po prostu liderzy wielkich tego świata w tym towarzystwie czują się najlepiej i dlatego tak się dobrali.

Geograficznie ten dobór też nie zachowuje właściwych proporcji, mamy w nim bowiem przedstawicieli Ameryki płn, aż dwóch na praktycznie trzy kraje tego kontynentu / pomijając Amerykę środkową/, czterech przedstawicieli Europy i tylko jednego z Azji. Nie ma przedstawicieli Ameryki południowej, Afryki i Australii z Oceanią.

Rzuca się szczególnie brak Chin, najpotężniejszej gospodarki świata.

 

O co zatem chodzi temu towarzystwu, bo przecież nie o rozwiązywanie konkretnych problemów bo do każdego z nich potrzebny byłby inny skład zarówno krajów jak i personalny.

Klasycznym przykładem mogą być problemy klimatyczne, wymagające udziału kompetentnych i wyposażonych w odpowiednie pełnomocnictwa – specjalistów, a także uczestnictwa największych emitentów zanieczyszczeń z Chinami na czele.

Na posiedzeniach tego zgromadzenia nie zapadają żadne decyzje obowiązujące cały świat pod groźbą określonych sankcji.

Nawet sankcje w stosunku do Rosji, poza gołosłownym stwierdzeniem przedstawiciela UE że mogą być tylko zwiększone, nie zostały zmienione.

Oświadczenie to zresztą nie zostało potraktowane jako poważne wspólne orzeczenia, a jedynie jako zwrot retoryczny faceta o którym wszyscy z Rosją na czele doskonale wiedzą że nic nie znaczy. Gdyby tak powiedziała pani Merkel lub Obama miałoby to zupełnie inny wyraz.

Ale możni tego świata wolą nie narażać się zbytnio Rosji i zachowują daleko idącą powściągliwość, nie jest to aż tak źle jak w Mińsku, ale dobrze też nie jest.

 

Ciągle zatem aktualne jest pytanie: – o co właściwie chodzi?

-Jedyny profit z tej kosztownej imprezy to chyba poprawa własnego samopoczucia uczestników.

W świecie, w którym tworzą się zupełnie nowe układy i w którym istnieje stały stan zagrożenia dla tych, którym dobrze się powodzi, spotkania „siódemki” są niczym innym jak tylko świadectwem bezradności i braku jakiejkolwiek koncepcji twórczej, a przede wszystkim generalnej wizji przyszłości świata.

 

Niezależnie od oceny kryteriów doboru tego towarzystwa, reprezentuje ono świat dnia wczorajszego, z dużym trudem dzisiejszego, ale nie przyszłości.

Rosnący w naszych oczach nowy podział świata wymaga ze strony dotychczasowych posiadaczy odpowiedniego ustosunkowania się zarówno w odniesieniu do regulacji stosunków politycznych, jak i gospodarczych.

Przy olbrzymim potencjale wytwórczym współczesnej gospodarki światowej, jeszcze nigdy w historii ludzkości nie było takiej liczby ludzi głodnych i żyjących w warunkach niedostatku. Równocześnie nie było aż tak wielkiej skali zbrojeń przy ciągle utrzymywanym stanie zagrożenia.

Odnosi się wrażenie, że głównym celem tego towarzystwa jest utrzymywanie świata w równowadze gwarantującej im możliwość względnie bezpiecznej egzystencji i są za to gotowi zapłacić odpowiednią cenę.

Zdają się nie zauważać, że tej równowagi dawno już nie ma i świat w coraz szybszym tempie podąża ku katastrofie, a ich postawa jest katalizatorem tego zjawiska.

 

Dla realnego, względnie pokojowego rozwiązania problemów współczesności potrzebne byłoby inne zgromadzenie, nie wykluczone że złożone przede wszystkim z przedstawicieli nie państw, ale międzynarodowych koncernów, głównie finansowych.

Jak dotychczas jednak wolą oni produkować pieniądze mając nadzieję że na tym kagańcu uda się utrzymać świat w podległości.

Nic bardziej mylnego, mamy aż nadto wyraźne świadectwa historii że siła niszczycielska zawsze wygra z postawą biernej obrony. Tak jak Francji w 1940 roku nie obroniła linia Maginota, tak i obecnie postawa „najbogatszych państw świata” ograniczona do kurczowego trzymania się swego stanu posiadania nie obroni przed upadkiem kultury której, niestety, są oni spadkobiercami.

Uratować ją mogą przede wszystkim ludzie o innych horyzontach myślowych i innej sile charakteru, prawdziwi chrześcijanie, bowiem w tej chwili kontrast między wielkością wyzwań a miałkością tych którzy się mienią przywódcami świata jest porażający.

 

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758