Pisząc o zagrożeniach rosyjskich w 2019 roku ograniczyłem treść wypowiedzi wyłącznie do tego problemu z uwagi słuszne skądinąd zastrzeżenia Romualda Szeremietiewa w odniesieniu do braku polskiej strategii obronnej. Otrzymałem w związku z tym uwagę zawierającą zarzut brak omówienia znacznie ważniejszego problemu stosunków polsko rosyjskich. Jest to oczywiście temat wymagający bardzo szerokiego studium uwzględniającego całość wielce złożonych wzajemnych relacji w skali europejskiej, a nawet światowej. Dominantą tych stosunków na przestrzeni wieków było przekonanie obydwu stron o dziejowej misji przypisanej każdej z nich. Dla Rosjan była i pozostaje nawet do dziś misja prawosławia, a szczególnie jego obrona przed „heretyckim” rzymskim katolicyzmem. Z czasem przeniosło się to na całą łacińską kulturę, której usiłowano przeciwstawić rosyjski panslawizm. Z kolei Polska jako obrońca wiary […]
Pisząc o zagrożeniach rosyjskich w 2019 roku ograniczyłem treść wypowiedzi wyłącznie do tego problemu z uwagi słuszne skądinąd zastrzeżenia Romualda Szeremietiewa w odniesieniu do braku polskiej strategii obronnej.
Otrzymałem w związku z tym uwagę zawierającą zarzut brak omówienia znacznie ważniejszego problemu stosunków polsko rosyjskich.
Jest to oczywiście temat wymagający bardzo szerokiego studium uwzględniającego całość wielce złożonych wzajemnych relacji w skali europejskiej, a nawet światowej.
Dominantą tych stosunków na przestrzeni wieków było przekonanie obydwu stron o dziejowej misji przypisanej każdej z nich.
Dla Rosjan była i pozostaje nawet do dziś misja prawosławia, a szczególnie jego obrona przed „heretyckim” rzymskim katolicyzmem.
Z czasem przeniosło się to na całą łacińską kulturę, której usiłowano przeciwstawić rosyjski panslawizm.
Z kolei Polska jako obrońca wiary katolickiej i europejskiej kultury miała poczucie misji „europeizacji” wschodniej Europy.
Poza postawą ideową konkurencyjna walka toczyła się o panowanie na obszarze Białorusi i Ukrainy, które znalazły się w litewskim władaniu i były bronione przez Polskę w trybie pomocy dla kraju zjednoczonego unią dynastyczną, a po Unii Lubelskiej jako terytorium Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Losy tych wojen toczyły się ze zmiennym szczęściem do roku 1634 kiedy to został zawarty „wieczysty” traktat w Polanowie ustalający na zawsze granice między obu państwami.
Ze względu na jego „wieczysty” charakter obowiązuje on formalnie do dziś, wystarczyło jednak dwadzieścia lat i Moskwa traktat złamała napadając na Polskę. Od tego czasu każdy traktat zawarty z Polską przez carstwo moskiewskie, Rosję czy Sowiety był przez nie łamany.
Obecnie obowiązuje „traktat Skubiszewskiego”, niestety sankcjonujący bolszewickie grabieże i tylko możemy oczekiwać kiedy i ten będzie złamany.
Rosji carskiej udało się przekonać cały zachodni świat że obszar Białorusi, Ukrainy, a nawet krain przyległych jak chanat krymski czy białogrodzki to Rosja.
Akceptacja rosyjskiej zaborczości, włącznie z zaborami Polski, wynikała z ciągle funkcjonującej na zachodzie Europy nadziei na korzyści ze współpracy gospodarczej z Rosją, a także zapotrzebowania na rosyjską krew w różnego rodzaju konfliktach zbrojnych.
Te nadzieje częstokroć były iluzją, ale mimo to ciągle istnieją.
Realne korzyści z sojuszu z Rosją odnieśli Niemcy, dopuszczeni z łaski najlepszej swojej agentki na carskim tronie Katarzyny II, do udziału w rozbiorze Polski, a także czerpiąc korzyści z paktu Ribbentrop – Mołotow. Pogrzebali to sami rozpoczynając wojnę 22 czerwca 1941 roku.
Natomiast zachodni alianci zawiedli się na Rosji zarówno w I wojnie światowej jak i w II. W I po pokoju brzeskim bolszewicy przeszli praktycznie do obozu niemieckiego oddając im Ukrainę i uwalniając znaczne ich siły na rzecz frontu zachodniego.
W II Amerykanie udzielając stałej pomocy pozwolili Stalinowi na zakończenie wojny w Berlinie zamiast śladem I – tkwienia Niemców do końca na terenie sowieckim.
W efekcie komunistyczna agitacja i działania dywersyjne doprowadziły do upadku Francji, a po II wojnie do rozpadu imperiów: brytyjskiego, francuskiego, belgijskiego i holenderskiego, a także kompromitujących klęsk amerykańskich.
Znacznie gorszym skutkiem dopuszczenia do sowieckiego zwycięstwa był stan zagrożenia dla ludzkości zrodzony bolszewicką agresją i trwający do dziś.
Obrońcy Sowietów, zarówno wynajęci agenci jaki „pożyteczni idioci” będą ciągle twierdzić że zawdzięczamy im ocalenie przed hitlerowską zagładą.
Zapominają przy tym że nawet dojście Hitlera do władzy, a potem wybuch II wojny były dziełem Stalina, a Hitler tylko wykonawcą jego planów.
Czy to wszystko można położyć na karb Rosji? Trudno powiedzieć, gdyż Lenin ogłosił że bolszewia nie jest kontynuatorką Rosji i odmówił płacenia carskich długów, ale z kolei obecna federacja rosyjska stanowi ciągłość państwową z Sowietami. A Stalin w czasie negocjacji z Rooseveltem powołał się na włączenie do carskiej Rosji Lwowa po chwilowym zajęciu go w 1914 roku.
W każdym razie sowiecka agresja dla Polski była jeszcze gorsza od zaborczej polityki Rosji carskiej.
Czy obecne stosunki z Rosją są rezultatem doświadczeń z okresu zaborów i sowieckiej dominacji?
Na to pytanie trudno jest odpowiedzieć ze względu na ciągły brak samodzielnej polskiej polityki zagranicznej. Przed wojną były usiłowania ze strony polskiej normalizacji stosunków z Sowietami, na rzecz tej sprawy poświęcono troskę o wielomilionową rzeszę Polaków pozostawioną za Zbruczem.
Wobec szczególnie okrutnych prześladowań jakimi byli poddani nasi rodacy w bolszewii z masowymi mordami posiadającymi charakter ludobójstwa włącznie, obciąża to hańbą przedwojenne rządy w Polsce.
Wprawdzie podpisano w 1932 roku pakt o nieagresji potwierdzający stan ustalony traktatem ryskim i obowiązujący do 1945 roku, a także nawiązano dość ograniczone stosunki handlowe.
Niestety wartość tych aktów została zweryfikowana umową, a raczej spiskiem Ribbentrop – Mołotow.
Współczesne stosunki polsko rosyjskie nie są normalne, winą za to obciąża się zarówno stalinowskie dziedzictwo pielęgnowane w putinowskiej Rosji, jak i polską nadwrażliwość na rosyjskie zagrożenie militarne.
Odnosi się jednak wrażenie że prawdziwa przyczyna leży gdzie indziej, a mianowicie Rosja w stosunku do Polski wykonuje niemieckie zlecenia w zakresie próby zrzucenia na nią przynajmniej część win za wybuch II wojny światowej. Dowodem na to były wystąpienia Putina na uroczystościach rocznicowych na Westerplatte i w Moskwie.
Szczególnie odrażające było płaszczenie się przed Niemcami reprezentowanymi przez Angelę Merkel w Moskwie w dniu sowieckiej rocznicy zwycięstwa.
Rządy warszawskie niezależnie od oceny merytorycznej ewentualnego rosyjskiego zagrożenia obciąża niechęć do wyraźnej woli Jelcyna nawiązania dobrych stosunków z Polską.
Nie wolno było z tej okazji nie skorzystać, a sięgając do własnych wspomnień z sierpnia 1991 roku pamiętam że zwołałem w trybie natychmiastowym posiedzenie zarządu ChDSP /Chrześcijańska Demokracja Stronnictwo Pracy/ w celu podjęcia uchwały popierającej „Biały Dom” i Jelcyna.
Bardzo mu wtedy zależało na polskim poparciu, uchwałę przekazaliśmy z Władysławem Siła – Nowickim bezpośrednio Wałęsie i Geremkowi – przewodniczącemu ówczesnej komisji spraw zagranicznych sejmu i faktycznemu dyrygentowi polityki zagranicznej. Geremek odpowiedział że czegoś takiego jak pucz Janajewa spodziewał się i skutkiem będzie powrót „betonu” partyjnego do władzy w Sowietach. Wałęsa natomiast zapewnił że sytuacja jest na bieżąco monitorowana i odpowiednie reakcje nastąpią we właściwym czasie.
Wbrew polskim, żywotnym interesom nie wykorzystano okazji, a w dodatku Polska mogła na kredyt dostarczyć głodnej Rosji nadwyżki zboża, bowiem u nas ze względu na zapełnienie elewatorów nie przyjmowano dostaw od rolników.
Ja sam ze swoich zbiorów miałem zasypany cały garaż bo Szymanów zboża nie przyjmował.
W zestawieniu z wagą sprawy wymagany wysiłek z polskiej strony był niewielki, a korzyści dla obu stron bardzo duże.
Trudno wprawdzie przesądzić jak potoczyły by się dalej sprawy, ale nawet nie zdobyto się na sprawdzenie.
W polskim interesie leżało podtrzymywanie Jelcyna, gdyż jego następcy o kagebowskim rodowodzie okazali się całkowicie oddani opcji proniemieckiej i reprezentowaniu niemieckich zakusów wobec Polski co wyraża się ciągle w wystąpieniach Putina. Czy korzenie tej polityki tkwią w dawnej współpracy KGB, Stasi i organizacji Gehlena? O tym mogliby zaświadczyć osobiście Merkel i Putin.
Ten stan jest współcześnie bardzo zaawansowany i utrwalony za pomocą „nord stream I i II”, a jego zmiana wymaga przede wszystkim odejścia od władzy wymienionej pary, co już przynajmniej w połowie czeka nas w najbliższej przyszłości, a gdyby tak nacisnęło się skutecznie na „nord stream II” to i z drugim też można będzie szybciej się pożegnać.
Ale to dopiero warunek otwarcia nowego rozdziału, a jaki on będzie zależy od połączonych wysiłków wielu stron.
Najlepszym rozwiązaniem zarówno dla Rosji jak i jej sąsiadów jest rezygnacja ze światowych ambicji i znacznie większe zaangażowanie władz rosyjskich w stworzenie normalnych warunków życia Rosjan, odbudowę rolnictwa, przemysłu i usług dla ludności z radykalną poprawą warunków mieszkaniowych.
Rosja odrodzona i dbająca o swój naród obroni się lepiej przed zagrożeniami niż rozbudowana do gigantycznych rozmiarów zaczepna armia powstała kosztem nędznego bytowania ludności.
Jest to powtórka z sowieckiego doświadczenia, które doprowadziło do upadku państwa i powstania największego na świecie złomowiska.
Istnieje uzasadnione podejrzenie że takie złomowisko szykuje Rosja obecnie, gdyż Putin mimo całej swej buńczucznej postawy nie jest aż tak zdecydowany i niezależny że mógłby pójść na otwartą wojnę. Jego chęci powstrzymuje choćby prozaiczny fakt posiadania na zachodzie zbyt dużego majątku.
Rosja w stopniu jeszcze większym niż Polska i inne kraje z byłego sowieckiego obozu, potrzebuje stworzenia aktywnej, średniej warstwy społecznej, występuje w niej szczególnie jaskrawy podział na rządzącą oligarchię i posłuszny tłum proletariacki. Jest to ciągle utrzymujące się dziedzictwo sowieckie ułatwiające rządzenie bezwolnymi masami, ale groźne w perspektywie ze względu na nieobliczalność tych mas.
Losy Rosji rozstrzygną się nie w Europie lecz na dalekim Wschodzie, jeżeli nie będzie skutecznej zapory dla chińskiej ekspansji to prędzej czy później pod panowanie chińskie padnie Syberia, a potem i reszta.
Chiny nie muszą wcale podbijać Rosji, wystarczy że opanują wszystkie główne miasta i uzależnią gospodarczo. Na to potrzebują nie więcej niż 20 lat, ale to będzie zależało od rosyjskiej zdolności oporu.
Współpraca Rosji z takimi krajami jak Polska może jej w tym pomóc, jednakże pod warunkiem likwidacji wszelkich militarnych zagrożeń na zachodnich granicach.
W tej skomplikowanej i niebezpiecznej sytuacji brakuje alternatywy dla niemieckiej koncepcji współpracy z Rosją.
Rolą, a nawet obowiązkiem Polski jest taką alternatywę opracować kładąc nacisk na organizację współpracy całej wschodniej Europy z jej zachodnią częścią reprezentowaną głównie przez UE.
Do tego celu między innymi, potrzebna jest zmiana charakteru tej reprezentacji pomyślana w ten sposób żeby nie był to tylko chwilowy interes, ale koncepcja współistnienia i współpracy wszystkich europejskich krajów.
Punktem wyjścia dla tworzenia nowej Europy powinny być wspólne, chrześcijańskie korzenie. Rosjanie, podobnie jak Ukraińcy czy Białorusini muszą uzyskać czytelną informację że będą traktowani tak jak i wszyscy inni Europejczycy.
Ale co tu mówić o nich skoro w obecnej Europie nawet członkowie UE są zróżnicowani w traktowaniu co godzi w samo sedno idei zjednoczenia.
Skutki tego stanu są aż nazbyt widoczne i bez jego zmiany w najbliższym czasie nie da się zbudować żadnej jedności kontynentalnej.
UE nie jest w stanie niczego oferować poza błyskotkami „łatwiejszego” życia, na takim gruncie nie zbuduje się jedności europejskiej, tym bardziej że napływ elementów pozaeuropejskich i zmasowany atak na chrześcijańską kulturę stawia pod znakiem zapytania trwałość europejskich związków.