W grudniu ubiegłego roku [1] zabójca Robert Lee Willie został skazany za zgwałcenie i zamordowanie osiemnastoletniej kobiety. Wyrok wykonano w więzieniu stanowym w Luizjanie. W oświadczeniu wydanym na kilka minut przed śmiercią, pan Willie powiedział: „Zabijanie ludzi jest złe… Nie ma znaczenia, czy czynią to obywatele, państwa lub rządy. Zabijanie jest złe.” Dwa tygodnie później, w Południowej Karolinie, mężczyzna o nazwisku Joseph Carl Shaw, który sam przyznał się do zabójstwa, został skazany na śmierć za zamordowanie dwóch nastolatków. W apelu do gubernatora o ułaskawienie, pan Shaw napisał: „Zabijanie było złe, gdy to zrobiłem. Zabijanie jest złe, kiedy Pan to robi. Mam nadzieję, że ma Pan odwagę i siłę moralną, aby powstrzymać zabijanie.”
Osobliwością współczesnego życia jest fakt, że dostajemy pouczenia moralne od zimnokrwistych zabójców. Pan Willie był skazany za zamordowanie zastępcy szeryfa z Luizjany i mężczyzny z Missouri oraz za gwałt i porwanie.[2] Pan Shaw popełnił jeszcze jedno morderstwo tydzień przed tymi dwoma, za które został stracony i przyznał się do okaleczenia ciała 14-letniej dziewczyny, którą zabił.[3] Nie mogę przestać się dziwić co skłoniło tych morderców do wypowiadania się przeciwko zabijaniu, gdy stanęli na progu śmierci. Czy ich nowo odkryty szacunek dla życia pochodził ze świadomości, że właśnie mieli stracić własne?
Życie jest naprawdę cenne i uważam, że kara śmierci pomaga potwierdzić ten fakt. Gdyby kara śmierci była realną możliwością w umysłach tych morderców, może zatrzymałoby to ich rękę. Mogli przecież wykazać moralną świadomość przed śmiercią ich ofiar, a nie po. Rozważmy tragiczną śmierć Rosy Velez, której przytrafiło się być w domu, kiedy to niejaki Luis Vera włamał się do jej mieszkania na Brooklynie. „Tak, zastrzeliłem ją” przyznał Vera. „Ona mnie znała, a ja wiedziałem, że nie pójdę na krzesło”.
Podczas moich dwudziestu dwóch lat w służbie publicznej, słyszałem opinie za i przeciw na temat kary śmierci wyrażane ze szczególnym natężeniem. Jako lider okręgu, radny, kongresmen i burmistrz reprezentowałem okręgi wyborcze uważane ogólnie za liberalne. Ponieważ popieram karę śmierci w przypadku potwornych zbrodni morderstwa, byłem czasami przedmiotem emocjonalnych ataków oburzonych wyborców, którzy odbierali moje stanowisko nagannie lub gorzej. Wsłuchiwałem się w ich głosy. Rozpatrywałem ich obiekcje z uwagą i nadal wspieram karę śmierci. Powody dla których nie zmieniłem mojego stanowiska, można najlepiej zrozumieć analizując najczęściej używane argumenty jej przeciwników.
1. Kara śmierci jest „barbarzyńska”. Czasami przeciwników kary śmierci przerażają historie o przewlekłej śmierci na szubienicy, wadliwych krzesłach elektrycznych lub o cierpieniu w komorze gazowej. Częściowo w odpowiedzi na te protesty kilka stanów, takich jak Karolina Północna i Teksas, przeszło do wykonywania egzekucji przy użyciu śmiertelnego zastrzyku. Skazaniec jest uśmiercany bezboleśnie, bez sznura, bez elektrycznego napięcia, bez kul lub gazu. Czy przeciwnikom kary śmierci odpowiada takie rozwiązanie? Oczywiście, że nie. W dniu 22 czerwca 1984 roku New York Times opublikował artykuł, który ironicznie zaatakował nową „higieniczną” metodę uśmiercania przez zastrzyk i stwierdził, że „egzekucja nigdy nie będzie humanitarna dzięki nauce”. Więc to nie metoda jest prawdziwym problemem przeciwników. Oni samą śmierć uważają za barbarzyńską.
Trzeba przyznać, że kara śmierci nie jest przyjemnym tematem. Jednak, aby móc wspierać karę śmierci nie musimy jej lubić bardziej niż lubimy radykalną operację, radioterapię lub chemioterapię, aby zrozumieć ich niezbędność w leczeniu raka. Może w końcu nauczymy się, jak leczyć raka za pomocą prostej pigułki. Niestety, ten dzień jeszcze nie nadszedł. Dzisiaj możemy pozwolić, aby nowotwór się rozprzestrzeniał lub leczyć go przy pomocy dostępnych metod, które pewnego dnia niemal z pewnością będą uznane za barbarzyńskie. Ale poddać się i nie robić nic byłoby bardziej barbarzyńskie i na pewno opóźniłoby wykrycie ewentualnego lekarstwa. Analogia między rakiem i morderstwem jest niedoskonała, ponieważ morderstwo nie jest „chorobą”, którą próbujemy leczyć. Chorobą tą jest niesprawiedliwość. Możemy nie lubić kary śmierci, ale kara ta musi być dostępna do karania zbrodni zabójstwa z zimną krwią, przypadków w których inne formy kary byłyby niewystarczające, a zatem niesprawiedliwe. Jeśli stworzymy społeczeństwo, które nie akceptuje niesprawiedliwości, to przypadki morderstw – te najbardziej rażące formy niesprawiedliwości – będą coraz rzadsze.
2. Żaden poważny kraj demokratyczny nie stosuje kary śmierci. Żadna inne poważna demokracja nie jest nękana taką ilością morderstw jak Stany Zjednoczone. Coraz mniej Amerykanów pamięta czasy, gdy niezamknięte drzwi były normą, a morderstwo było rzadkim i strasznym przestępstwem. Między rokiem 1963 a 1980 wskaźnik morderstw wzrósł w Ameryce o 122%. W tym samym okresie wskaźnik morderstw w Nowym Jorku wzrósł prawie o 400%, a w wielu innych miastach statystyki są jeszcze gorsze. Badania przeprowadzone w Massachusetts Institute of Technology w oparciu o wskaźniki morderstw z 1970 roku wykazały, że ryzyko, iż mieszkaniec dużego amerykańskiego miasta zostanie zamordowany, było większe od ryzyka, że amerykański żołnierz w czasie II Wojny Światowej zginie w walce. Nie jest zaskakujące, że prawa każdego kraju różnią się w zależności od różnych warunków i tradycji. Gdyby inne kraje miały nasze problemy z mordercami, głosy o karę śmierci byłyby równie mocne, tak samo jak to jest u nas. I śmiem twierdzić, że każda inna poważna demokracja, w której 75% procent ludzi popierałoby karę śmierci, wkrótce wprowadziłaby ją do kodeksu karnego.
3. Niewinna osoba może zostać skazana i uśmiercona przez pomyłkę. Należy rozważyć pracę Hugona Adama Bedau, jednego z najbardziej nieprzejednanych przeciwników kary śmierci w tym kraju. Według pana Bedau „twierdzenie, że kara śmierci powinna być zniesiona ze względu na abstrakcyjną możliwość uśmiercenia niewinnego człowieka, jest obłudną uczuciowością”. Przytacza badania z siedmiu tysięcy egzekucji w tym kraju od 1892 do 1971 roku i stwierdza na podstawie dokumentów, że takie przypadki się nie zdarzają. Głównym punktem jest jednak to, że jeśli rząd miałby funkcjonować tylko wtedy, gdyby nie było możliwości błędu, to taki rząd nie funkcjonowałby w ogóle. Ludzkie życie zasługuje na szczególną ochronę, a jednym z najlepszych sposobów, aby zagwarantować tę ochronę jest zapewnienie, że skazani mordercy nie zabiją ponownie. Tylko kara śmierci może zrealizować ten cel. W niedawnym przypadku, w New Jersey, zabójca Richard Biegenwald został zwolniony po odbyciu kary osiemnastu lat więzienia za morderstwo. Po uwolnieniu skazano go za popełnienie czterech kolejnych morderstw.[4] Więzień Lemuel Smith, podczas odbywania czterech wyroków dożywocia za morderstwo (plus dwa wyroki dożywocia za porwanie i rabunek) w nowojorskim więzieniu Green Haven, zwabił kobietę, wychowawcę więziennego, do biura kapelana i udusił ją. Następnie okaleczył i poćwiartował zwłoki.[5] Kolejny wyrok dożywotniego więzienia dla Smitha nie ma sensu. Ponieważ w stanie Nowy Jork zniesiono karę śmierci, to Smith faktycznie otrzymał licencję na zabijanie.
Edward I. Koch
1. Artykuł ukazał się po raz pierwszy w The New Republic 15 kwietnia 1985 roku. Autorem artykułu jest Edward Irving Koch (ur. 12 grudnia 1924 w Nowym Jorku, zm. 1 lutego 2013 tamże) − amerykański polityk, prawnik, komentator polityczny, krytyk filmowy, burmistrz Nowego Jorku od 1 stycznia 1978 do 31 grudnia 1989. W latach 1969-1977 zasiadał w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Był Amerykaninem pochodzenia żydowskiego, którego rodzice Louis (Leib) i Joyce (Yetta) Koch byli emigrantami z Austro-Węgier (dawniej Polski, obecnie Ukrainy) i przybyli do Stanów Zjednoczonych około 1910 roku.[6]
Tekst oryginalny w języku angielskim ma tytuł Death and Justice: How Capital Punishment Affirms Life i jest w domenie publicznej.
Tłumaczenie tekstu oraz wszystkie przypisy: Henryk Dąbrowski.
2. Robert Lee Willie – ofiary (LINK1, LINK2, LINK3, LINK4)
3. Joseph Carl Shaw – ofiary (LINK1, LINK2, LINK3)
4. Richard Biegenwald – ofiary (LINK1, LINK2, LINK3)
5. Lemuel Smith – ofiary (LINK1, LINK2, LINK3)
6. Kurt F. Stone, The Jews of Capitol Hill: A Compendium of Jewish Congressional Members (LINK1), (LINK2), strona 259
Wolność nie czyni ludzi szczęśliwymi, czyni ich po prostu ludźmi