Ta teza jest tak naprawdę zwykłą oczywistością, ponieważ legenda założycielska Rzymu jest tylko w niewielkim stopniu zmodyfikowanym słowiańskim podaniem o Lele i Polele czyli o Waligórze i Wyrwidębie.
Słowianie prawdziwymi założycielami Rzymu
Ta teza jest tak naprawdę zwykłą oczywistością, ponieważ legenda założycielska Rzymu jest tylko w niewielkim stopniu zmodyfikowanym słowiańskim podaniem o Lele i Polele czyli o Waligórze i Wyrwidębie.
Na tym jednak nie koniec, ponieważ imię założyciela Rzymu Romulusa jest również słowiańskiego pochodzenia.
Tak jak to już wielokrotnie udowodniłem, teksty starożytnych Słowian były zapisywane zarówno z lewej na prawą jak z prawej na lewą. Często można je było odczytać w obie strony jednocześnie, ponieważ stanowiły one rodzaj rebusu lub zagadki słownej.
U starożytnych kronikarzy korzystających z tych zapisków prowadziło to do częstych nieporozumień dotyczących zapisanych tam imion, co kończyło się ich zafałszowaniem, jak to rozpoznaliśmy już w przypadku Achillesa, czyli tak naprawdę Lecha
czy też jak w przypadku Kalchasa.
Rdzeniem imienia Romulus jest słowo Romu. I w tym przypadku zostało ono przekazane nam jako czytane w nieprawidłową stronę.
W rzeczywistości powinniśmy je odczytać jako „UMOR” a to znaczy, na przykład w języku staropolskim, „”umór” – „śmierć”. W języku słoweńskim dokładnie to samo słowo oznacza „zabójstwo” i to prowadzi nas do źródłosłowia imienia Romulus.
Zgodnie z legendą w trakcie zakładania Rzymu Romulus zabił swojego brata Remusa. Na pamiątkę tego zdarzenia był więc nazywany przez mu współczesnych „Zabójcą” czyli po słoweńsku „MORILEC”. Poprzez odwrotne przeczytanie trzech pierwszych liter wyszedł z tego „ROMILEC” przerobiony następnie do Romulusa.
Ta teza jest wprawdzie samoprzekonywująca ale istnieją oczywiście i twardsze argumenty na potwierdzenie słowiańskiego pochodzenia Rzymian.
W znalezieniu tych argumentów pomogli mi moi czytelnicy, którzy zwrócili moją uwagę na tzw. „Inskrypcję Duenos”.
W polskiej Wikipedii nie znajdziemy żadnego artykułu na ten temat, ale to może i dobrze, bo pewnie składałby się on z samych turbogermańskich bredni.
Napis ten jest podawany jako najstarszy przykład łaciny. Wygląda jednak na to, że głównym argumentem jest miejsce jego znalezienia, a mianowicie na Kwirynale, czyli w centrum antycznego Rzymu. Zarówno miejsce jego znalezienia jak jak i wiek znaleziska wskazują na to, że był on dziełem ludu założycielskiego miasta Rzymu.
Po zapoznaniu się z najważniejszymi faktami, temat ten okazał się bardzo interesujący i warty poświęcenia czasu, tym bardziej, że perspektywa znalezienia powiązań Rzymu ze Słowianami otwierała przed nami fantastyczne możliwości nowej interpretacji historii starożytnej, nadając nowe tchnienie już dawno odrzuconym przez tzw. „naukofcuw” podaniom o pochodzeniu Polaków i rzymskich korzeniach polskich szlacheckich rodów.
Na wstępie chcę uprzedzić, że to co wypisuje na ten temat Wikipedia to oczywiste bzdury i radzę po przeczytaniu najlepiej to wszystko natychmiast zapomnieć, poza może suchymi faktami dotyczącymi samego znaleziska.
Wszystkie podawane tam interpretacje, dotyczące tego napisu, to po prostu puste wymysły.
Napis ten jest oczywiście napisem w języku słowiańskim z użyciem alfabetu etruskiego (starosłowiańskiego)
Musze tu przyznać, że alfabet ten rożni się jednak w szczegółach od typowo etruskiego i wskazuje na pewne naleciałości, co do których na razie nie będę się tu rozpisywał, a których znaczenie wykracza daleko poza zwykłe lingwistyczne dywagacje.
Wprawdzie większość liter jest nam już znana, z innych omówionych już wcześniej napisów, ale istnieje jednak kilka bardzo znaczących odstępstw które wskazują na to, że podobieństwa do łaciny nie są bynajmniej przypadkowe. W trakcie omawiania tłumaczeń zajmiemy się tym bardziej szczegółowo.
Żeby jednak nie było aż tak prosto, to tekst ten jest po części zaszyfrowany, a po części stanowi grę słowną, gdzie poprzez małą zmianę sposobu czytania pojedynczych wyrazów, otrzymuje się całkiem inne znaczenie danego zdania.
Z tymi słownymi zabawami spotkaliśmy się w zdaniach, które można było odczytać w obie strony np. tutaj
Tym razem mamy tu do czynienia z jeszcze bardziej wyszukanym sposobem, który na początku sprawił mi dość dużo problemów, zanim rozpoznałem zasady tej zabawy.
Sam napis składa się z trzech osobnych części (zdań) nie powiązanych znaczeniowo ze sobą, ale połączonych wspólną ideą konieczności weryfikacji zawartości prawdy w twierdzeniach, które na pierwszy rzut oka wydają się nam niepodważalne. Można by powiedzieć, że chodzi tu o tzw. „mądrości ludowe” ale sposób formułowania tematyki zdań jak i sama technika ich zaszyfrowania klasyfikują autora jako wysoce inteligentnego myśliciela o filozoficznym zacięciu.
Zacznijmy od zdania które sprawiło mi najwięcej kłopotów.
Pierwotnie próbowałem je odczytać tak jak jest to zaznaczone na rysunku. Wprawdzie istnieje tu możliwość wydzielenia pojedynczych wyrazów ale ich wzajemne połączenie w sensowne zdanie wydawało się niemożliwe.
Dlatego zdecydowałem się na ponowną analizę rysunku.
Cdn.