Dziś widzimy w całej jaskrawości ile warte były apele władzy by zaufać państwu, poczekać, dać kredyt prokuratorom
"Ten lot nie powinien się odbyć" a jednak "nie ma znamion przestępstwa". Na jednym tchu, w jednej sprawie. Kuriozalne, a jednak prawdziwe.
Decyzja prokuratury w sprawie tak zwanego wątku organizacyjnego śledztwa smoleńskiego tyleż zadziwia, co nie zadziwia. W państwie prawdziwie praworządnym, zdolnym do wyciągania wniosków, byłaby nie do pomyślenia. Najprostsza wrażliwość powinna nakazywać by to, czy naruszenia prawa stwierdzone przy tej okazji są przestępstwem czy nie, rozstrzygnął sąd. To absolutne minimum.
Ale w takim normalnym państwie ministrowie i odpowiedzialni za lot generałowie już kilka godzin po tragedii straciliby stanowiska. Dla czystej higieny życia publicznego, dla uczciwości badania przyczyn katastrofy i bezpieczeństwa pozostałych przedstawicieli władz. Jak było u nas? Wiadomo.
Dziś widzimy w całej jaskrawości ile warte były apele władzy i bliskich jej mediów by zaufać państwu, poczekać, dać kredyt prokuratorom. Niestety, była to tylko próba wygaszenia zainteresowania opinii publicznej, zwiedzenia jej, by po ponad dwóch latach od śmierci polskiej elity w smoleńskim błocie ogłosić: konsekwencji nie będzie, wniosków nie będzie, zginęli to zginęli.
Gdyby ludzie organizujący się w imię dochodzenia prawdy wzięli ówczesne wezwania władzy o zaufanie na serio, dziś nie widzielibyśmy o przebiegu wydarzeń z kwietnia 2010 roku nic. Dzięki uporowi jesteśmy jednak blisko prawdy.
A państwo? To przecież powiedziano już dawno: państwo się sprawdziło, bo świetnie zorganizowało pogrzeby. A Platforma? To też już wiemy – państwo to Platforma. Jej interes jest dla organów rozkazem.
Wszystko wskazuje, że dzisiejsze umorzenie nie zmieni postaw Polaków wobec tragedii smoleńskiej. Kto chciał zgasić w sobie elementarną dociekliwość, pragnienie prawdy o tak niepojętym wydarzeniu, już to zrobił. Dostał tysiące wymówek i argumentów. Kto nie chce zapomnieć, nie zapomni.
Nic jednak nie zniesie podstawowych faktów: w dniu 10 kwietnia 2010 roku wszystkie narzędzia związane z bezpieczeństwem tego lotu od trzech niemal lat spoczywały w rękach ludzi Platformy Obywatelskiej. Nic tego nie zniesie, żadna sztuczka prawna i socjotechniczna nie zmyje. I nie wiem czy za rok, trzy czy pięć, ale kiedyś państwo polskie do sprawy wróci i uczciwie osądzi tych, którzy zawinili.
http://wpolityce.pl/dzienniki/jak-jest-naprawde/31588-dzis-widzimy-w-calej-jaskrawosci-ile-warte-byly-apele-wladzy-by-zaufac-panstwu-poczekac-dac-kredyt-prokuratorom
A za cały komentarz niech się wypowie Pan Janek;
A prokurwatura i prokurwatory niech pamiętają że nie takie imperia upadały i nie takich mocnych zdrajców wieszano na latarniach ulicznych na wieczną hańbę.
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/