HYDE PARK
Like

Singiel, i co dalej?

21/10/2013
1494 Wyświetlenia
28 Komentarze
25 minut czytania
Singiel, i co dalej?

Wśród singli którzy podjęli decyzję o nie posiadaniu dzieci, widzę pewną lekkomyślność. Sam planuję spędzić życie w pojedynkę, nie chcę mieć dzieci (chociaż je lubię), ale podjęcie takiej decyzji rodzi określone skutki w otaczającym nas świecie. Jeśli zależy Ci na w miarę spokojnym życiu, musisz je poznać, gdyż ta właśnie decyzja powoduje dość nieprzyjemne konsekwencje. Chciałbym byś znając je, mógł się odpowiednio przygotować, zabezpieczyć i uchronić przed problemami, które niechybnie spotkasz na swojej drodze.

0


 

 

Oto lista skał, które stoczą się na Ciebie mimo zakazu krzyku w górach. Niejeden wrzaśnie z rozkoszą… :

 

1. Ludzie w większości żyją i myślą stadnie. Co robią inni – oni uznają za dobre. Jak napisał Łysiak, jedz guano, miliony much nie mogą się mylić. Nieważne co oni czują – ważne że stado uważa coś za normę, coś co trzeba koniecznie zrobić i przeżyć; idealny baran jeśli nie chce zostać wypędzony bądź wręcz uszkodzony, musi działać jak inni. Promowana i wysławiana jest zasada nie wychylania się.

 

Stado baranów

 

Stado działa w prosty sposób – od dziecka wbija się człowiekowi do głowy pewne pojęcia, ponieważ dziecko nie ma możliwości zaprotestować. Powiesz dziecku o latającym dywanie? uwierzy. O miłych Panach z platformy obywatelskiej, co amber gold reklamowali? już wyciąga do nich ufne rączki. Dziecko z powodu braku umiejętności rozróżnienia (co kit a co prawda) jest idealne do nauczania, które nazwać trzeba celniej – pranie mózgu. Co w dziecku zasiejesz za młodu, to w nim zostanie całe życie. Stąd taki bój wszystkich (religie, państwo, organizacje) o możliwość „nauczania” dziecka, czyli umieszczenia w nich odpowiednich przekonań, korzystnych dla danej grupy społecznej. Gdy powiesz dorosłemu o latających dywanach i gadających wężach – uruchomi się Boski dar, rozum – i nie uwierzy. Tylko dziecko może to uznać za prawdę, a gdy wykształci mu się rozum, gdzieś w środku zawsze będzie czuć że to prawda.

 

Nauka niewolnictwa
Pierwsze co się wbija w nasze biedne, małe główki – to zależność od opinii innych. Ktoś Cię pochwali, uruchamiają Ci się hormony szczęścia, czujesz się wspaniale – ktoś skrytykuje, uruchamiają się hormony stresu – czujesz się strasznie, nie chce Ci się żyć. Zostaliśmy wytresowani tak, by opinia grupy miała na nas wpływ. Jest to robione po to, by grupa mogła Cię utrzymać w swoich szeregach samymi słowami, jednym spojrzeniem pełnym podziwu bądź niechęci… gdy cierpisz z powodu krytyki swojego stada, chcesz naprawić błąd. Gdy uciekniesz ze swojego stada do innego (np. jednej partii do innej) gdzie królują inne przekonania (bierzemy w łapę od innych) dla macierzystego stada będziesz zdrajcą którym się gardzi, a dla obcego bohaterem który przejrzał na oczy i poznał najprawdziwszą prawdę.
Stado rośnie w siłę na dwa sposoby. Jeden to wzrost liczby członków – im więcej ludzi ma dana organizacja, tym stado jest silniejsze. Może wtedy wpływać na wyniki wyborów, więc politycy przekupują w różny sposób lidera tego stada – by mieć głosy. Drugi sposób to niezwykła lojalność niewielkiego stada. By tak zrobić, tworzy się w dzieciach z tego stada wrażenie wyjątkowości, że są wybrani przez Boga, lepsi od innych – jednocześnie strasząc wszystkimi spoza stada. Poczucie bycia kimś lepszym i strach przed obcymi, w niezwykły sposób cementują więzi w stadzie. Ten rodzaj siły prezentują żydzi – są bezustannie straszeni holocaustem i nienawiścią innych nacji wobec nich – oraz utrzymywani w poczuciu wyższości. To sprawia że chociaż kłócą się między sobą, wobec osób obcych rasowo zawsze się zjednoczą, by te zagrożenie zniszczyć. Pierwszy styl to siła – brutalny osiłek bije kolegów w gimnazjum i zabiera im kanapki. Drugi styl to jakość – czyli mały, przebiegły, złośliwy chłopiec który rządzi osiłkiem, i zabiera większość jego zdobyczy. Siłacz i pasożyt – oboje żyją z konsumpcji słabszych form życia.
Dzieci priorytetem
Ludzie od tysięcy lat mieli jeden priorytet – więcej dzieci. Większość niemowląt umierała przy porodzie, były wojny, głód i choroby. Dzieci stanowiły o sile danej grupy, plemienia, później państwa. Stąd nakaz rozmnażania się (więcej ludzi dla grupy, więcej siły), zakaz homoseksualizmu (masz mieć wytrysk w kobiecie i płodzić dzieci, a nie tyłku kolegi z igloo). By wzmocnić ten nakaz, kapłani mówili że tego chce Bóg – i jeśli ktoś chce iść do nieba (rajskiej krainy, mieć lepszą inkarnację itd.) musi mieć dużo dzieci. Kapłanowi zależało – gdy jego nieliczna grupa zostanie wyrżnięta przez liczniejszą, jego pierwszego nabiją na pal; w końcu tamta grupa ma także swojego kapłana, zazdrośnie chroniącego swego stanowiska. Poza tym więcej ludzi oznacza więcej dóbr, a kapłani zawsze lubili dziesięciny. Więcej ludzi, więcej błyskotek, więcej władzy. Społeczność rodziny wielodzietne honorowała, bezdzietne były pośmiewiskiem, obrazem hańby i przykładem na Boską niechęć. Bóg zdaniem kapłanów kocha dzieci, więc jeśli ich nie mają – są być może grzesznikami. Zasada życia w stadzie była prosta – masz dzieci, jesteś kimś. Nie masz dzieci – jesteś nikim, pośmiewiskiem. Tak to trwało tysiące lat, i zapewniło przetrwanie ludzkości – która w dobie dzisiejszej technologii nie potrzebuje już tych nakazów i praw. One były dobre wtedy, jak na szóstkę dzieci pięć umierało zanim osiągnęło osiemnaście lat. Teraz żyją niemal wszyscy – a ziemia zaczyna się powoli dusić z nadmiaru żołądków do wykarmienia. Teraz jeszcze daje radę, ale gdy siedem miliardów zmieni się w siedemdziesiąt? a siedemset?

 

Robienie dobrej miny do złej gry

 

Jeśli więc część ludzi czuje że nie chce mieć ślubu, dzieci, danej pracy (bo chcieliby zajmować się czymś innym, co nie daje tyle pieniędzy potrzebnych na utrzymanie rodziny) to bojąc się krytyki, ośmieszenia przez stado, robią to „co trzeba”. Żenią się z niekochanymi partnerami, mają z nimi dzieci, a w weekendy zapijają się w trupa, by jakoś znieść swoje rodzinne „szczęście”. Ci ludzie (jeśli mieli inne cele, z których zrezygnowali ze strachu przed presją grupy) wewnętrznie czują że przegrali życie. Ale nigdy Ci tego nie powiedzą, nie mogą Ci wyznać że dali się oszukać. Kto lubi wyjść na oszukanego? udają więc sukces, a gdy widzą kogoś kto poszedł swoją drogą w życiu – zalewa ich krew. Oni mogą tego intelektualnie nie rozumieć, ale czują gniew, nienawiść. Tych uczuć nie można ujawnić otwarcie, więc stosuje się wybieg – mówi się upadlające rzeczy, takie jak:
Nikt Ci nie poda szklanki wody na starość (jakby dzieci były od opieki na starość)

 

Jesteś egoistą zapatrzonym we własne JA (płodzenie dzieci dla opieki egoizmem już nie jest…)

 

Jesteś niedojrzałym emocjonalnie małym chłopcem (bo nie dajesz się orżnąć jak poważny, dorosły dureń)

 

Dojrzej wreszcie, nałóż spodnie (i zacznij żyć jak wszyscy inni, bez względu na to co Ty chcesz i jakie masz cele)

 

Kiedy wreszcie będziesz mieć dzieci? (jesteś gorszy od nas, bo nie rozmnożyłeś się co potrafią nawet bakterie)

 

Nikt Cię nie chciał? (och jak cudownie, mnie ktoś chciał więc jestem lepsza. A że bije, pije i zdradza, to nic wielkiego)

 

Kultowe – żal mi Ciebie (ach, jakie to cudowne uczucie pokazać że jestem wyżej, dalej…)

 

Równie kultowe – chyba skrzywdziła Cię jakaś kobieta (każdy komu coś nie pasuje w Paniach, jest oskarżany że został skrzywdzony, i bredzi w nienawistnym amoku).

 

Szkoda że Twoi rodzice tak nie myśleli… (moi rodzice zrobili co chcieli, a ja jestem wolnym człowiekiem i podejmuję sam decyzje życiowe)

 

Jesteś jakiś nienormalny, dziwny… (Ty też jesteś dziwny dla miliardów wyznawców świętych krów, małp, jedzenia żywych robaków i innych)

 

Myślisz tylko o sobie (ano tak się składa, że to ja zdam relację ze swojego życia, ja za nie odpowiem, i ja przebywam ze sobą cały czas kiedy inni przychodzą i odchodzą)

 

Kiedyś zechcesz, ale będzie za późno (możliwe, ale lepiej nie mieć dziecka i tego żałować, niż mieć dziecko i wychować je „bo tak trzeba” bez miłości).

 

 

Drugie dno

 

Musisz to zrozumieć – ci ludzie mówiąc że jest im Ciebie żal, tak naprawdę czują się sami ze sobą fatalnie. Chcą Ci trochę tego nieszczęścia oddać – od Ciebie zależy czy je przyjmiesz, zaczniesz się przejmować ich słowami. Jeśli zaczniesz – oni na chwilę przestaną cierpieć. Wszystko się wyrównało – obie strony cierpią. Oni cierpią bo zostali oszukani, dodatkowo frustruje ich fakt że masz odwagę żyć po swojemu a nie jak chce stado (czyli masz jaja których oni nie mieli), Ty cierpisz bo uraziły Cię ich słowa o szklance wody na starość, egoiźmie i zapatrzeniu we własne JA. Każdy daje Ci to co ma – człowiek pełen miłości da Ci miłość, bo ma jej w sobie wiele. A co Ci daje rzekomo szczęśliwy szwagier, syczący złośliwie że może masz coś z jajami, albo że jesteś mały chłopiec i pora dojrzeć emocjonalnie? daje Ci co ma – frustrację, stres, ból, poczucie bycia orżniętym, uległość wobec presji grupy.

 

Jesteś lepszy – rozumiesz? syczą bo jesteś odważniejszy i lepszy. Oto cała prawda i tylko prawda, której pijany szwagier nigdy Ci nie powie.

 

By być wolnym od takiego rodzaju presji, musisz mieszkać oddzielnie od rodziny. To bezwzględny warunek. Nie zniesiesz wspólnego mieszkania – oni Ci nigdy nie wybaczą pójścia inną drogą niż oni, nie wybaczą Ci że nie dałeś się oszukać. Swoje mieszkanie to konieczność, daleko od rodziny. Druga sprawa, niezwykle ważna – musisz być niezależny finansowo. Nie możesz korzystać z żadnej pomocy rodziny, ponieważ w efekcie kłótni nie jesteś niczym uwiązany – źle Cię traktują? zwijasz się. Mając jakiekolwiek zobowiązania wobec tych osób, nie możesz odejść gdy Cię lżą. Musisz zostać, często udawać przyjaźń kiedy w środku się gotujesz. Żadnych wspólnych biznesików, żyrowania kredytów – nawet nic nie pożyczaj, auta, większych sprzętów a już nie daj Boże pieniędzy. Nie zobaczysz ich z powrotem, a będziesz miał wroga na całe życie. „Taki bogaty a chce jeszcze kasy” – znasz to? jeśli nie to z całą pewnością poznasz.

 

Tylko raz

 

Kiedy nic Cię nie wiąże z rodziną, przeważnie jesteś szanowany. Oni doskonale wiedzą że mogą Cię wtedy obrazić tylko raz – drugiej szansy nie będzie. Możesz dać w mordę, wylać wino na twarz pijanego wujka, wszystko możesz – ponieważ nie musisz do nich wracać. Droga niezależności to krolewska ścieżka. Kto po niej stąpa, ten wiele bólu nie zazna.

 

2. Gdy jesteś bezdzietnym singlem, masz jakichś przyjaciół, rodzinę. To bardzo ważne byś to zrozumiał – jeśli masz dzieci, Twoje otoczenie nawet nie myśli o Twoim spadku – wiadomo że dostaną go dzieci. Sprawa jest jasna i nikt takich myśli, pragnień nie ma – jeśli ma, zdaje sobie sprawę z ich nierealności. Jeśli jesteś singlem i nie masz dzieci, Twoje otoczenie zdaje sobie sprawę z tego że komuś majątek swój oddać musisz. Wszystkie osoby z Twoje otoczenia które się z Tobą przyjaźnią, zdają sobie z tego sprawę – każdy wie że umrzeć musisz, co więc z mieszkaniem, samochodem, oszczędnościami?

 

Efekt domina

 

Co więc robią znajomi? zaczynają się o Ciebie troszczyć, występują w roli dobrych wujków, doradzają, martwią się o Ciebie – chcą byś uznał że zależy im na Tobie, „bo chyba lepiej żeby oni dostali a nie urzędasy”. Przestajesz się już liczyć jako człowiek, a widzi się w Tobie portfel którego zawartość trzeba zdobyć. Pojawia się też konkurencja, ponieważ masz kilku znajomych – dlaczego oni mają dostać a nie ja? to pytanie postawi sobie każdy członek rodziny i znajomy.
Najlepsze sceny będą gdy kogoś poznasz. Partnera, partnerkę… wtedy hodowana w serduszku latami wizja spadku zacznie szybko topnieć – ku zgrozie Twych „najbliższych”. I wtedy właśnie zobaczysz na co ich stać. Pieniądze potrafią zmienić każdego, nawet dobrego człowieka w zachłannego manipulatora. Nieliczni potrafią się temu oprzeć, ponieważ jest to tysiąc razy trudniejsze niż oddanie grubego portfela znalezionego na ulicy. Dlaczego? portfel to jeden impuls – trwa chwilę. Odnosisz go ciesząc się poczuciem bycia sprawiedliwym i prawym. To wspaniałe uczucie, warte więcej niż jakikolwiek portfel. Sytuacja jest jasna – weźmiesz portfel, jesteś złodziejem; oddasz – uczciwym człowiekiem. Jest plus i minus, nie ma miejsca na filozoficzne kombinowanie.
Nie dla mnie, dla dzieci!

 

W sytuacji spadku nie jest tak różowo. Walcząc troską i przyjaźnią o spadek, nie robisz nic złego,  w końcu komuś trzeba go zostawić. Inni też chcą? zaczynasz podliczać ile Ty zrobiłeś dla singla, a ile oni. Twoja pomoc zostaje wyolbrzymiona, innych zmniejszona – nie można być sędzią we własnej sprawie. Po wielu latach myślenia co ze spadkiem, rozplanowałeś wszystko – mieszkanie nieżyjącego singla dla dziecka, oszczędności na auto dla siebie, samochód dla drugiego dziecka. Ta myśl daje satysfakcję – i wtedy nasz przykładowy singiel znajduje przyjaciela bądź partnera. Marzenia się sypią jak domek z kart. Można się zdenerwować? oczywiście. Wtedy właśnie ludzie zaczynają wariować, pojawia się gniew i walka o swoje, jakże piękne marzenia – którym na drodze stoi Twój partner.

 

Zapisuję wszystko Markowi

 

Rozwiązanie jest jedno. Od początku mówisz że spadek idzie na jakiś cel, osobę czy organizację. To Twoja ostateczna wola, zawsze o tym marzyłeś, nie chcesz o tym rozmawiać. To powinno uciąć ludzkie szaleństwo, chociaż nie zawsze. Znam ten temat bardzo dobrze, można powiedzieć że poznałem go na własnej skórze. To historia o Wiki (starsi czytelnicy znają ją doskonale) która zainspirowała wielu ludzi do mnie piszących – okazało się że takich (i niekiedy znacznie gorszych) historii jest wiele. To norma, wzór, mechanizm. Nie wyjątek, jak zapewne powiedzą Ci oburzeni moralni, bogobojni członkowie rodziny – niezmienny schemat. Oni Ci wiele rzeczy powiedzą. Że liczy się wnętrze, pieniądze nie są ważne bo to rodzina jest najważniejsza, cała kupa żałosnych kocupałów. I wiesz co Ci powiem?

 

Nie słuchaj ich.

 

Ten cały bełkot to tylko zewnętrzny wyraz frustracji, spowodowanej utratą spadku. Ten ból jest jedyny, a to co ludzie mówią – to nieistotne, wymyślają przeróżne usprawiedliwienia. Przyczyna jest jedna, zawsze była ta sama.

 

Niezależność ponad wszystko

 

Jeśli chcesz być bezdzietnym singlem – musisz być niezależny emocjonalnie i finansowo. Swoje trzymać przy sobie nawet wtedy, gdy umierasz w szpitalu i rodzina czy znajomi się Tobą opiekują. Jedyna rozsądna opcja gdy oddajesz swój majątek to ta, gdy zostaje on rozdany po Twojej śmierci. Gdy komuś za życia coś dasz, stajesz się golcem, dziadem i jesteś na łasce tego człowieka. To zdarza się niezwykle często – w naszym świecie szanuje się tylko tego, który coś ma. Jak możesz liczyć na szacunek, jeśli pozbędziesz się swojej własności? niech proszą, błagają… nieważne. Trzymasz przy sobie do ostatniego tchnienia. Znam ileś tam przypadków, jak zwłaszcza kobiety oddają mieszkanie córkom i synom. Później są pomiatane i żyją w biedzie. Kobieta myśli emocjami – dam córci mieszkanie to mnie pokocha, bo zobaczy że ją też kocham. A tu klops – córcia ma mieszkanie, a mamy już nie chce widzieć na oczy. Dopóki coś masz, liczą się z Tobą. Są niezadowoleni – to oczywiste – ale muszą się liczyć. Będą namawiali, sugerowali, będą się podlizywać… teraz są jak rzep na psim ogonie, ale jak oddasz wszystko za co Cię lubią, nagle Cię pokochają po stokroć mocniej. Ironiczne, nie? a jednak wiele ludzi daje się na takie manipulacje nabierać. Piszę z autopsji – sam dzięki kochanemu wujkowi straciłem należne mi pół mieszkania po dziadku.
Wazektomia
Co warto jeszcze dodać? ano to że singiel który ma pieniądze, budzi zainteresowanie Pań chcących założyć rodzinę. To temat rzeka, jednak powinieneś zastanowić się nad zabiegiem wazektomii. Panie w kwestiach rodziny nie patrzą na takie rzeczy jak Twoje uczucia – po prostu  tupot małych stópek jest najważniejszy. A to że cierpisz? załóż spodnie i do roboty – rodzina czeka na mannę z nieba. Jeśli ta wizja nie wzbudza w Tobie ekscytacji, wazektomia jest jedynym rozsądnym wyjściem. Gdy ją zrobisz, na wszelki wypadek zabezpiecz się i oddaj do przechowania swoich żołnierzyków. Nigdy też nie mów o tym zabiegu – kobiety odczuwają atawistyczną wręcz nienawiść do mężczyzn po jego przejściu. Mów tylko że nie chcesz dzieci – jeśli romantyczka mimo to uzna że jej spełnienie jest ważniejsze, nie weźmie tabletek obiecując że wzięła – to strata czasu o którą Cię oskarży, jest jej a nie Twoim problemem. Okłamała, tak – ale jej zdaniem nie robi źle, bo robi to dla tej niewinnej kruszynki – którą na pewno z czasem pokochasz. A jeśli nie? to nie jest brane pod uwagę. W końcu każdy prawdziwy mężczyzna chce mieć dziecko. Czyżby…?

 

————-

 

Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski.

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758