Czy pamiętacie niegdyś świetną komedię „Seksmisja”? Choć osobiście nie podoba mi się obecna postawa Jerzego Stuhra i jego syna, bo wspierają tzw. totalną opozycję, to jednak sam film uważam za świetny.
Kiedyś myślałem, że to komedia science-fiction, że ten scenariusz jest niemożliwy w realnym świecie, to teraz jak obserwuję zachowanie niektórych dzisiejszych kobiet wobec swoich partnerów czy mężów, to od razu ten film wydaje mi się proroczy. I niestety muszę tutaj zacytować słowa, bo jak tak dalej pójdzie, to „Widzę ciemność, ciemność widzę”. I niedługo mężczyźni będą musieli walczyć o równouprawnienie, bo w domu będą gosposiami, będą robili za „przynieś, wynieś, pozamiataj”, do tego to niestety zmierza.
W internecie aż roi się od utyskiwań i narzekań kobiet typu „mój facet nie chce sprzątać, co mam robić?”, „jak zmusić męża do sprzątania, prania, gotowania etc.”, toczą się dyskusje na forach, tym „biednym” i „uciemiężonym” kobietom wtórują inne i doradzają, jak „wychować” faceta, żeby chwycił za mopa, szmatę i odkurzacz. Feminizm pełna gębą. Delikatnie mówiąc, szlag mnie trafia, jak to czytam.
Osobiście nie mam nic przeciwko facetom, którzy umieją i lubią sprzątać, prać, gotować itp. i są w tym dobrzy – jeżeli lubią i umieją to robić, to niech się udzielają w prowadzeniu domu – chwała im za to. Niemniej większość mężczyzn nie nadaje się i do tego nie lubi takich prac. Mężczyzna powinien przede wszystkim umieć zarobić na utrzymanie domu, wskazana jest też umiejętność wykonania drobnych napraw. A czy musi umieć i lubić sprzątać? Niekoniecznie, moim zdaniem jego rola mogłaby się ograniczać tylko do posprzątania po sobie, czyli włożenia brudnego talerza do zlewu czy zmywarki, do zaniesienia brudnych gaci do kosza na pranie itp. I na tym rola mężczyzny jako sprzątaczki może się kończyć, panie nie powinny wymagać od nich więcej. Piszę „może”, bo jak napisałem, jeżeli facet chce i umie robić więcej, to niech sprząta, ściera kurze, gotuje i pierze. Niemniej nie każdy facet nadaje się do tzw. „kobiecych” prac. Zmuszanie go do tego wygląda tak, jak próba przerobienia lodówki na piecyk elektryczny albo fabryki zabawek na fabrykę czołgów. Rzecz niemożliwa. Taki mężczyzna, nawet jeżeli się zmusi pod presją swojej żony do wykonania pracy, której nie lubi, zrobi ją niedbale, aby szybciej, aby mieć z tym święty spokój, po prostu ją odwali na „odpieprz się”, np. pojeździ byle jak mopem po podłodze, aby nazywało się, że umył podłogę, a kobieta będzie i tak niezadowolona. Zacznie się zrzędzenie w stylu „a czemu nie pościerałeś i nie poodkurzałeś za szafą?”, „tu w kącie jest jeszcze brudno”.I wtedy powód do kłótni gotowy.
Dlatego drogie Panie – jeżeli widzicie, że Wasz mąż czy partner robi to niechętnie, nie zmuszajcie go do tego. My mężczyźni nie zmuszamy Was do wbicia gwoździa czy kołka, żeby powiesić obrazek, nie zmuszamy Was do naprawiania cieknącego kranu czy zepsutego gniazdka, nie zmuszamy do wymiany przepalonej żarówki czy naprawy samochodu, nie zmuszamy do porąbania drewna na opał czy napalenia w piecu. Jakoś nie widzę w internecie artykułów i postów typu „moja żona nie chce naprawić kranu”, „jak zmusić żonę, żeby przymocowała półkę do ściany”, „moja kobieta nie chce pomalować mi pokoju”, „moja żona nie chce zwalić węgla do komórki” itp., specjalnie wklepałem w Google takie frazy – wyszukiwarka nie znalazła ani jednej takiej strony. A artykułów i postów typu „mój facet nie chce sprzątać, prać, gotować etc.” jest od groma i trochę, a komentarzy i porad innych pań typu „jak wychować męża i zmusić do sprzątania” jeszcze więcej.
A może tak moje drogie Panie, skoro chcecie, żeby Wasi mężczyźni wzięli się do mopa czy garów, to w zamian za to faktycznie weźcie do ręki młotek, śrubokręt czy wiertarkę ? I pokażcie, co umiecie ? Skoro tak bardzo chcecie równouprawnienia, to wyręczcie swoich partnerów i naprawcie cieknący kran, zepsuty samochód czy połamane krzesło, napalcie w piecu, a Wasz mąż wtedy zmyje gary, posprząta, ugotuje obiad. Albo pracujcie i zarabiajcie na dom i w tym wyręczcie swoich mężów? Czy czułybyście się dobrze w takiej roli ?
Drogie Panie, a także drodzy Panowie – nie zmuszajcie swoich partnerek i partnerów do prac, których Wasi partnerzy nie lubią albo nie umieją robić. Człowieka nie da się przeprogramować, żeby nagle nauczył się robić coś, czego nie umie albo polubił znienawidzoną dotychczas pracę. Człowiek to nie komputer ani nie maszyna, w której można zmienić ustawienia, żeby inaczej działała i ją przeprogramować.
Jeszcze raz piszę – proszę mnie źle nie zrozumieć, mój artykuł to nie jest zachęta dla mężczyzn typu „nie pomagacie swoim żonom przy sprzątaniu”, wręcz przeciwnie. To nie jest próba zmuszenia kobiet, żeby się wzięły za męskie zajęcia. To apel do Pań „nie zadręczajcie mężów sprzątaniem, pranie czy gotowaniem”, jeżeli Wasz mąż tego nie cierpi robić. To apel do Pań, żeby zrozumiały swój błąd i nie zmuszały i nie terroryzowały swoich mężów mopem, szmatą i odkurzaczem, jeżeli mąż nie cierpi tych prac. Dom się nie zawali od paru pyłków kurzu na podłodze ani od porozwalanych ciuchów na fotelach, jeżeli nie macie siły, aby to natychmiast sprzątnąć.
Należy pamiętać, że nie wolno nikogo zadręczać i terroryzować psychicznie, również pracą. Dom powinien być oazą spokoju, w której przede wszystkim się wypoczywa. Dom powinien być od mieszkania, nie od harowania, czyli prace należy ograniczyć do bezwzględnego minimum. Nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli na podłodze zbierze się trochę kurzu, a mąż brudne gacie zaniesie do kosza za parę godzin, gdy będzie szedł do łazienki. Nie bądźmy niewolnikami błyszczących podłóg i wypolerowanych ścian, bo wprowadzimy terror w domu, a to najgorsza patologia, gorsza nawet niż alkoholizm.
Również apeluję do mężczyzn, nie zadręczajcie swoich żon. Nie zmuszajcie ich, aby rzuciły ulubiony serial i wzięły się akurat w tym momencie za sprzątanie mimo że jest czysto, aby tylko pogonić je do roboty. Wiem co piszę, bo niestety tacy mężczyźni też są. Nikomu nie wolno wcielać się w rolę kata w domu, bo to się źle kończy.
W domu w wolnym czasie głównym narzędziem pracy powinien by pilot od TV, gazeta, komputer, a nie mop i szmata. Powinien przede wszystkim panować szacunek i miłość, wzajemne zrozumienie. Wystarczy ugotować obiad, nastawić pranie i raz na jakiś czas, nie częściej niż co tydzień, poodkurzać. A te czynności zajmą może 10 % wolnego czasu. I niech wszystko ma swoje miejsce i swoje granice – najlepiej jest, jeżeli każdy robi to, co lubi i umie.
Moim zdaniem ten „stary” klasyczny podział obowiązków domowych, znany naszym babciom i dziadkom, czyli facet zarabia na dom i ewentualnie wykonuje jakieś męskie zajęcia, a kobieta prowadzi dom, był bardzo dobry i może warto byłoby do niego wrócić? Zwłaszcza, że przy dzisiejszej technologii prowadzenie domu jest o wiele mniejszym wysiłkiem, niż jeszcze 30 lat temu – dziś każdy ma pralkę automatyczną, zmywarkę i wiele innych sprzętów, które znacznie ułatwiają prowadzenie domu i wyręczają ludzi w pracach. A więc dzisiejsze kobiety mają o wiele łatwiej niż 30 lat temu.
Jeden komentarz