W kraju normalnym, jakiekolwiek działania nowelizujące prawo miałyby miejsce po wyroku, procesie sądowym a nie po tygodniu od zdarzenia, gdzie jeszcze emocje są gorące, a przebiegu wypadku jeszcze nie odtworzono. Czy Donald Tusk zaostrzy kary dla zarządców dróg jeżeli się okaże, że tego dnia ulica którą jechał ten nieszczęśnik była nieposypana i był na niej lód albo była dziura, w którą samochód wjechał i wypadł na chodnik? I znowelizuje przepisy uchwalone po tej tragedii?
Po straszliwym wypadku z Nowego Roku nasz rząd zabrał się za poprawianie bezpieczeństwa na drogach poprzez walkę z nietrzeźwymi kierowcami. Dziś zostały przedstawione przepisy zaostrzenia kar dla pijanych kierowców (http://www.rp.pl/artykul/16,1077171-Rzad-chce-ostrzej-karac-pijanych-kierowcow.html), gdyż jak twierdzi minister Sienkiewicz ciągle jest przyzwolenie społeczne na takie zachowania…
Gdy to przeczytałem to włosy mi się zjeżyły na głowie. Jest to kolejna próba dokręcenia śruby temu nieszczęsnemu społeczeństwu przy wrzawie mediów. Bo to, że ten chłopak wjechał w ludzi mając 2 promile alkoholu (oczywiście wg. mediów i policji) nie świadczy o tym, że to alkohol był przyczyną tego nieszczęścia. Nie chcę wymieniać powodów, gdyż ich może być wiele, ale to dopiero sąd na podstawie opinii biegłych może wydać wyrok w tej sprawie. Nie będę ani krzty zdziwiony, gdy okaże się, że prawdziwą przyczyną wypadku był na przykład stan nawierzchni drogi, którą się ten chłopak poruszał, albo kapeć albo tysiące innych przyczyn, o których nie mamy pojęcia a nasze rzetelne media je przemilczą.
Minister Sienkiewicz krytykuje sądy, które zbyt łagodnie według jego mniemania traktują pijanych kierowców orzekając często kary w zawieszeniu nawet dla recydywistów i przytacza statystyki. Sęk w tym, że w statystykach ujęci są wszyscy skazani, nawet rowerzyści, którzy prowadząc rower mogli zostać skazani na kary więzienia. Czytając takie wypowiedzi odniosłem wrażenie, że panu ministrowi marzą się pokazowe wyroki, o których wysokości decyduje on, a nie sąd orzekający według obowiązującego prawa.
W kraju normalnym, jakiekolwiek działania nowelizujące prawo miałyby miejsce po wyroku, procesie sądowym a nie po tygodniu od zdarzenia, gdzie jeszcze emocje są gorące, a przebiegu wypadku jeszcze nie odtworzono. Czy Donald Tusk zaostrzy kary dla zarządców dróg jeżeli się okaże, że tego dnia ulica którą jechał ten nieszczęśnik była nieposypana i był na niej lód albo była dziura, w którą samochód wjechał i wypadł na chodnik? I znowelizuje przepisy uchwalone po tej tragedii?
70 lat temu ktoś przymierzał się do ostatecznych rozwiązań w pewnych kwestiach. Proponuję premierowi i ministrowi Sienkiewiczowi wykorzystać te wzorce wcielone w praktykę i karać każdego „pijanego” zsyłką do obozu albo rozstrzelaniem na gorącym uczynku. Przecież trzeba definitywnie rozwiązać ten problem!
Ustalmy jedno – nie abym bronił ludzi, którzy piją na umór i jadą. Takich ludzi z ruchu trzeba eliminować. Protestuję przeciw grzebaniu w prawie, gdy są gorące emocje i protestuję przeciw próbom dokręcaniu śruby z powodu jednego tragicznego wypadku. Takie wypadki są, były i będą (mówię o ilości ofiar) Ile procent wypadków powodują pijani kierowcy? 2 -3 %? To w granicach błędu statystycznego, jak widać w 97% przypadków to trzeźwi są sprawcami zdarzeń drogowych. Protestuję przeciw zmuszaniu mnie do zakupu alkomatu (pewno musi być wzorcowany) a przede wszystkim protestuję przeciw wydawaniu wyroku za nim sąd zaznajomi się ze sprawą.
Chcemy karać ostro pijanych? Ok, karzmy, ale ustalmy jakieś normalne limity. Bo 0,2 to limit, który rano można mieć bardzo łatwo nawet bez wielkiej imprezy pijackiej i będąc kompletnie nieświadomym. Kto nie wierzy, to niech zrobi eksperyment – trzy Warki Strong max do 21.30 a potem rano niech dmuchnie w balonik. Będzie czuć się świetnie a alkomat pokaże więcej niż 0,2. I co? Stanie się wtedy pijanym mordercą za kierownicą.
Do zmiany kultury picia trzeba lat. Wychowania a nie karania… Po tak traumatycznym wydarzeniu jakim była komuna, zmiana przyzwyczajeń musi trwać. Ale to władza musi dać przykład i przestać pić, a ona wali w kocioł tak jak waliła…Pokażcie mi jakąś firmę, w której na stołówce można kupić pół litra… A w sejmie można…