„Typ Polaka siedzącego przed TV zdecydowania nam nie odpowiada”
Antoine Ratnik rozmawia z Mateuszem Sitkiewiczem, przewodniczącym organizacji ”Duma i Nowoczesność"
"Duma i Nowoczesność" jest ruchem stosunkowo nietypowym. Kładą Państwo nacisk na przygotowanie paramilitarne, na wytrzymałość i na sprawność w terenie. Czy mógłby Pan powiedzieć Czytelnikom portalu www.konserwatyzm.pl ,co stanowiło dla Państwa inspiracje dla założenia organizacji "Duma i Nowoczesność" i jak doszło do narodzenia się samego pomysłu założenia tak oryginalnego na gruncie polskim ruchu. Jakie lektury czy fakty, jakie przemyślenia wpłynęły na Państwa decyzje o powołaniu do życia organizacji?
Witam Czytelników portalu www.konserwatyzm.pl
Tak, jesteśmy ruchem nietypowym, ponieważ nie ma sensu powoływać kolejnej nowej organizacji podobnej do innych.
„DiN” ma być nietypowy i innowacyjny, a dzięki temu ciekawy i skuteczny.
Pomysł wziął się stąd, iż w Polsce nie ma organizacji która daje młodzieży możliwość ciekawego spędzenia czasu, a przy tym nie angażuje się w politykę. Młodzież w dzisiejszym świecie potrzebuje konkretnej, a nawet powiedziałbym ekstremalnej rozrywki. Wiadomo, że polityką interesuje się w małym stopniu. A co ją pociąga najbardziej? MMA, oprawy i pirotechnika na meczach, paintball, sporty ekstremalne (bouldering, freeride, bungee itd.). Do tego można doliczyć ostrą i głośną muzykę, imprezy i już mamy obraz dzisiejszej młodzieży. Młodzieży, która potrzebuj "ostrej jazdy" i jej szuka. Nie ma w Polsce takiej organizacji i my tę lukę chcemy wypełnić.
Poza tym pragniemy robić coś pożytecznego, działać i być aktywnymi.
Typ Polaka siedzącego przed TV zdecydowania nam nie odpowiada. To chcemy zwalczać. Pragniemy także służyć naszej Ojczyźnie i pokazać, że można być z niej dumnym bez względu na jej materialny stan.
Bardzo ciekawa wydaje mi się inicjatywa "Survival – Przetrwać by Zwyciężyć". Skąd pomysł? Czy obawiają się Państwo zaistnienia ekstremalnych sytuacji czy też inicjatywa ta jest wyłącznie wynikiem chęci kultywowania właściwego ludziom instynktu przetrwania i walki, wziąwszy pod uwagę, że żyjemy w społeczeństwie miękkim i zdegenerowanym moralnie oraz fizycznie?
W latach 1998/1999 czyli w moim przypadku na przełomie szkoły podstawowej i średniej spotykaliśmy się w lesie i „bawiliśmy w wojsko”.
Musztra, pompki, różne zadania itd. Niestety z różnych powodów survival zakończył się i wpadłem na pomysł, że zamiast chodzić do lasu co tydzień, co zazwyczaj najbardziej zniechęcało uczestników, pomyślałem, że lepiej robić survival raz w roku.
Raz w roku, ale za to przez cały jeden dzień, porządnie i z wielką pompą. Tak właśnie narodził się Survival "Przetrwać by Zwyciężyć", organizowany drobiazgowo, z wykorzystaniem wielu rodzajów broni, z referatami, z ogniskiem, z w miarę jednakowym ubiorem, darmowym posiłkiem, śpiewaniem przy ognisku, oprawą w postaci flag itd.
Co do sytuacji ekstremalnych, to nam raczej do tego daleko. Od tego jest wojsko, chociaż jeśli już coś takiego miałoby miejsce, zapewne nasza grupa włączyłaby się do "akcji".
Survival "Przetrwać by Zwyciężyć" ma raczej charakter rozrywkowo – sportowy.
Nie taplamy się w błocie, nie śpimy w lesie i nie żywimy się runem leśnym. Nasz survival traktujemy raczej jako rozrywkę połączoną z nauką posługiwania się różnego rodzaju bronią i tak jak Pan powiedział chcemy kultywować instynkt przetrwania i walki.
Co do społeczeństwa zdegenerowanego jest to problem ogólnoeuropejski, dużo by mówić oraz analizować. Każda społeczność boryka się z tego typu mentalną patologią. W Polsce zaś większość myśli, że w razie konfliktu pomogą nam Stany Zjednoczone, tak jak "pomogła" Europa Zachodnia w dniu wybuchu II wojny światowej. W ogóle w naszym kraju takie hasła jak „Wielka Polska” czy „Imperium Polskie” praktycznie nie istnieją. Polacy o tym nawet nie myślą, a co dopiero do tego dążyć. Powyższe wskazuje, że takie inicjatywy jak Survival "Przetrwać by Zwyciężyć" są jak najbardziej potrzebne.
Czy w momencie zakładania organizacji kierowali się Państwo doświadczeniami obcego i polskiego harcerstwa?
Nie, w ogóle nie braliśmy tego pod uwagę. Harcerstwo jest zbyt "miękkie". Nie mają nic wspólnego z bronią itd. Co nie znaczy, że jest to złe. Po prostu my idziemy o krok dalej. Spotykamy się na strzelnicy i strzelamy z broni palnej. Na survivalu zaś używamy wiatrówek. Do tego dochodzi malowanie twarzy, czarny ubiór i już mamy trochę tej "ekstremy" która pociąga młodzież.
Czy" DiN" jest w Państwa świadomości jakimś sposobem nawiązania do angielskiego scoutingu z samych początków jego istnienia?
Raczej nie. Wczesny skauting był nastawiony raczej na wychowanie społeczno – religijne, później generał Baden- Powell dodał motyw patriotyzmu. My natomiast po pierwsze nie mamy “uprawnień pedagogicznych” na wychowanie młodzieży i nasz survival ma charakter imprezy rozrywkowo – sportowej. Po drugie religia nie leży w obszarze naszych zainteresowań.
Czy znana jest Państwu postać założyciela harcerstwa, Generała Baden-Powella, a także jego myśl, zawarta w takich opracowaniach, jak np. «Sport in War", "Notes and Instructions for the South African Constabulary","Quick Training for War»?
Postać generała tak, jednak jego książki nie, ze względu na brak polskich tłumaczeń. Generał Baden- Powell to niezwykle barwna i ciekawa postać. Właśnie takich ludzi brakuje w dzisiejszym świecie. Dorosłych, sławnych i wielkiego formatu, ale przy tym wyciągających rękę w kierunku młodzieży.
Czy według Państwa polskie harcerstwo znajduje się w stanie upadku?
Polskie harcerstwo od wielu lat stoi w miejscu, przez co stało się nudne. Kiedyś była to wielka i ciekawa organizacja młodzieżowa. Jednak świat i technika poszły do przodu. To co kiedyś było nowe i ciekawe zostało zastąpione. Obecnie w harcerstwie nie dzieje się nic na tyle ciekawego, aby przyciągnąć tyle młodzieży co w dawnych latach. Śpiewanie przy ognisku, mundurki, wycieczki, rozpalanie ogniska to za mało dla dzisiejszej młodzieży. Harcerstwo może i nie upadnie całkowicie, ale będzie marginalną organizacją. Zawsze znajdą się osoby które wolą spokojnie siedzieć przed ogniskiem, spacerować po górach czy brać udział w festiwalach piosenki. Czy” DiN” może być próbą odpowiedzi na kryzys harcerstwa?
Ciekawe i zaskakujące pytanie.
Nie pokusiłbym się o takie stwierdzenie, ponieważ harcerstwo ma dobrze rozbudowane struktury i wieloletnie doświadczenie. Może kiedyś…, ale tylko dlatego, że robimy dokładnie to czego harcerstwo nie zrobiło kilkanaście lat temu. Nie poszło z duchem czasu, postępem techniki i innowacyjności. Nie można cały czas tkwić przy jednym i tym samym. Młodzież się zmienia, ulega modzie, cały czas podłapuje coś nowego. Jeśli chcemy dla niej coś robić musimy patrzeć jej oczami.
Skąd wzięło się Państwa zainteresowanie Afrykanerami? Kilkanaście lat temu prezydent Zimbabwe (d. Rodezja), Robert Mugabe zainicjował politykę wywłaszczania białej ludności, czym doprowadził do wielkiego głodu w całym kraju. Sytuacja Afrykanerów wydaje się być o wiele lepsza, niż sytuacja Białych w Zimbabwe. Dlaczego zorganizowali więc Państwo pomoc właśnie znajdującym się w znacznie lepszej sytuacji Afrykanerom?
Afrykanerzy, Burowie, biali mieszkańcy Zimbabwe i innych południowoafrykańskich krajów potrzebują pomocy mniej czy bardziej, ale jej potrzebują ponieważ padli ofiarą czarnego rasizmu i do tego zostali zignorowani przez Europę. Szczerze mówiąc chcieliśmy pomóc wszystkim tym ludziom i mieliśmy dylemat jak właściwie podejść do tematu. Obierając np. nazwę "Pomóżmy wszystkim białym w Afryce" media mogłyby okrzyknąć nas rasistami. Wiadomo w jak politycznie poprawnym kraju żyjemy. Tego nie chcemy, ponieważ chcemy być skuteczni, a poza tym pewne sprawy można nagłośnić nie używając prowokacyjnych słów dla IV władzy.
Myśleliśmy także nad określeniem "Pomóżmy Burom", ale to dopiero zmniejszyłoby grupę białej ludności której chcemy pomóc. Padło więc na Afrykanerów, co nie znaczy, że nie myślimy nad pomocą białym w Zimbabwe. Jeśli nasze inicjatywy będą się rozwijać pomyślnie, zdobędziemy sponsorów i odpowiednich działaczy czy wpływowe osoby to rozwiniemy naszą pomoc na inne kraje Afryki, tam gdzie potomkowie Europejczyków potrzebują pomocy.
Czy mógłby Pan pokusić się już teraz o bilans akcji na rzecz Afrykanerów?
Ile osób podpisało petycję w ich obronie, czy udało się zebrać pokaźną sumę pieniędzy i zorganizować jakąś konkretną pomoc dla zagrożonej ludności?
Po tych czterech miesiącach bilans wypada bardzo słabo. Zebrane pieniądze to 872 zł + około 150 zł w skarbonie stacjonarnej. Podpisane petycje: 120. Nie ma się co dziwić. Nie mamy mediów, reklamy i pieniędzy, aby dotrzeć do ludzi. Praktycznie tylko poprzez Facebooka informujemy o naszych inicjatywach.
Druga przeszkoda na jaką napotkaliśmy to fakt, że 99% Polaków myli określenie „Afrykaner” z „Afrykanin”. Polacy dopiero poznają ten temat i do tego myślą, że po upadku apartheidu biali mieszkańcy RPA żyją sobie normalnie jak każdy człowiek. Musimy informować i tłumaczyć. Ale taka już nasza rola i jesteśmy z tego dumni, że jako pierwsi w Polsce podjęliśmy poważne inicjatywy w celu przetrwania białych w RPA.
Wracając jeszcze do bilansu warto dodać, że nasze inicjatywy popierane są przez takie osoby jak dr Stanisław Potrzebowski i dr Tomasz Szczepański,a petycje podpisał prof. Jacek Bartyzel i Artur Zawisza.
Poza tym wspólnie z zespołem „Nordica” nagrywamy teledysk poświęcony Afrykanerom.
Możliwe też, że powstanie składanka w tym temacie. W najbliższym czasie planujemy także pikietę pod ambasadą RPA. Powoli nasze inicjatywy nabierają pędu. Myślę, że za rok lub dwa lata będzie można pokusić się o podsumowanie.
Jak sytuują się Państwo na mapie polskiej prawicy?
Czy uważają się Państwo za organizację ludzi młodych wyłącznie (za "młodzieżówkę"), za organizację o zasięgu regionalnym czy raczej o ambicjach ogólnopolskich i czy zauważają Państwo pokrewieństwo ideowe między sobą, a innymi ruchami prawicowymi w Polsce?
Jedna z naszych niepisanych zasad to nieutożsamianie się żadną opcją polityczną, ideologiczną, gospodarczą czy religijną. Ważne jest to co robimy, a nie jak się nazywamy.
Nasze inicjatywy i działania świadczą o tym kim jesteśmy. Jeśli nazwiemy się ruchem lewicowym, prawica nas przekreśli i odwrotnie. Po co to komu?
Chyba tylko po to, aby na własne życzenie ograniczyć swoje pole działania. Naszych przeciwników chcemy przeciągnąć na naszą stronę.
Nie uważamy się za młodzieżówkę, choć może tak to wygląda. Przykładowo survival i gala MMA kierowane są do młodych ludzi. Jednak dwie inicjatywy na rzecz Afrykanerów kierowane są do wszystkich. Kampania Stop Ludobójstwu Afrykanerów kierowana jest szczególnie do polityków, osób wpływowych i znanych, a więc do osób starszych.
Obecnie działamy raczej regionalnie, jednak z biegiem czasu pragniemy stać się organizacją ogólnopolską. Nasze dwie inicjatywy dotyczące Afrykanerów mają wymiar ogólnopolski. Mimo, że survival i gala są organizowane w Wodzisławiu Śląskim liczymy na to, że w przyszłości znajdą się osoby, które podejmą się organizacji tych imprez w innych miastach Polski. W planach mamy także inne inicjatywy, ale do tego potrzebujemy więcej osób do pomocy. Dodam jeszcze, że w Warszawie i Krakowie tworzone są struktury” DiN.”
Co z tego wyjdzie? Czas pokaże.
Co do pokrewieństwa między innymi ruchami to zapewne można się ich doszukiwać.
Przykładem niech będzie społeczna organizacja CasaPound Italia z Włoszech.
Jedno z podobieństw – oni pomagają Karenom, my Afrykanerom. Jednak wrócę do początku mojej odpowiedzi. Nie jest ważne jak się nazywamy i czy jesteśmy do kogoś podobni. Ważne jest to co robimy!
Czy czują się Państwo bliscy ideom nacjonalizmu europejskiego zwanego potocznie "trzecią drogą"?
Wielu ludzi poczuło na własnej skórze, co to są „uroki” socjalizmu i kapitalizmu (szczególnie tego kompradorskiego). Trzecia droga (pozycja), na pewno jest realną alternatywą dla wyżej wymienionych dwóch materialistycznych nurtów ekonomicznych. Jednak nasza alternatywa to nie utożsamianie się z „nazwami”. Działajmy i róbmy swoje. Nazwy zostawmy dla książek, piosenek i zespołów.
W Państwa „Bibliotece" znajduje się „Hamlet" Szekspira.
Dlaczego wybrali Państwo akurat ten dramat angielskiego poety?
Ponieważ w tej tragedii szekspirowskiej, młody książę rozwija cykl wysoko naładowanych konfrontacji, prorocze wymiany i zdesperowane monologi, które przebiegają i postępują w głębie ludzkich uczuć, rzadko usłyszanych w sztuce.
Jak mają się przygotowania do Gali im. Żelaznego? Czy mógłby Pan potwierdzić, że Gala odbędzie się we Wrześniu 2012?
Powiem tak. Datę III, IV czy V survivalu mogę podać już teraz, ponieważ imprezę tę organizujemy trzeci raz i nie spodziewamy się jakiś szczególnych niespodzianek, które mogłyby nas opóźnić. Z galą jest inna sytuacja. Nigdy nie organizowaliśmy tego typu imprezy. Sala z trybunami, lekarz + karetka, sędziowie – to wszystko są spore koszty. Od sponsorów i darczyńców wiele zależy, a ich trzeba szukać. Nie wiadomo jeszcze jakie przeszkody staną nam na drodze. W każdym razie będziemy starać się, aby gala odbyła się we wrześniu.
I wreszcie, last but not least.
Jaki jest Państwa stosunek do religii katolickiej i do sytuacji w Kościele jaka się wytworzyła po Soborze Watykańskim II ?
Tutaj także muszę odwołać się do mojej wcześniejszej odpowiedzi.
Po prostu religia to nie nasza „branża”. Są inne organizacje które w całości poświęcają się religii.
My na tym polu nie działamy.
Ostatnie zdanie dla Czytelników ? Przesłanie?
Działajcie i bądźcie aktywni. Z nami, w innych organizacjach czy w pojedynkę. Nieważne. Nie marnujcie życia i czasu przed TV. Pamiętajcie, że Polak potrafi. Z naszej strony zapraszamy do współpracy i dziękuję za wywiad.” DiN” działa!
Duma i Nowoczesność www.din.org.pl
Dziękuję za rozmowę.
Z Mateuszem Sitkiewiczem, przewodniczącym organizacji ” Duma i Nowoczesność „rozmawiał Antoine Ratnik.
źródło: http://www.konserwatyzm.pl/artykul/4542/sitkiewicz-typ-polaka-siedzacego-przed-tv-zdecydowania-nam-n