Uważni czytelnicy napewno zauważyli, że wśród „perełek” wymienionych w pierwszym odcinku tej serii, znalazła się taka dziwna teza:
–Pewna część ropy może mieć pochodzenie organiczne ale większość nie.;
Te "perełki", to komentarze internautów, a ich rozrzut tematyczny, może zaszokować nawet ludzi bywałych w świecie.
Od A. Rossi do niklu i fuzji, a stąd już tylko krok do transmutacji i wątpliwości związanych z pochodzeniem ropy naftowej.
Jak już większość moich czytelników wie, jestem z wykształcenia chemikiem, a więc powinienem mieć wbite do łba, że ropa naftowa, tak jak i inne węglowodory, jest pochodzenia organicznego.
Latami wbijano mi do głowy, że rosły sobie takie tropikalne lasy, aż przyszedł lodowiec, zagrzebał je pod ziemię i mamy dzisiaj Śląsk z jego węglem. Wierzyłem takim nauczycielom. Dzisiaj ich pełno na różnych forumach w Internecie (patrz Salon24 – Eine, Sierkovitz, Gelbard). Wiara ta jednak trwała tylko do czasu, gdy zaczeli mnie uczyć, że pod Lubinem, jest jedno z największych złóż miedzi na świecie, a nie umieli nazwać tej rośliny, która musiałaby być zgromadzona w tym miejscu przez lodowiec, żeby dać nam tą "polską" miedź.
Wniosek był oczywisty – to jakieś inne procesy odpowiadają za to, że w różnych miejscach naszej planety mamy różną koncentrację pierwiastków, a w tym i takie "anomalie", jak Lubińskie złoża miedzi.
Dzisiaj już wiem, że ta miedź jest produktem reakcji transmutacji, jaka zachodziła w naturalnym tyglu-reaktorze, który powstał w tym właśnie miejscu.
Dlaczego w tym, a nie w innym? – zapyta ktoś.
Odpowiedź na takie pytanie nie jest trudna. To jest sprawa przypadku. Po prostu w tym właśnie miejscu zaistniały najbardziej sprzyjające warunki dla przebiegów reakcji transmutacji, finalnymi produktami których była miedź. Oznacza to, że tak dobrały się środowiska reakcji i katalizatory ich przebiegu, że proces szedł właćnie w takim kierunku.
Chemicy znają takie zjawisko, jak autokataliza. Proces ten polega na tym, że powstający produkt reakcji staje się katalizatorem intensyfikującym proces jej przebiegu i blokującym przebieg tej reakcji na innej drodze.
Przykład: reakcja może przebiegać na dwóch drogach. Na pierwszej drodze może powstawać miedź, a na drugiej nikiel. Jeżeli jednak pierwsza powstanie molekuła miedzi, to ona staje się katalizytorem tej reakcji i blisko 100% produktu to miedź. Gdyby pierwszą pojawiła się molekuła niklu, to otrzymalibyśmy rudę zawierającą zdecydowanie więcej niklu niż miedzi.
Jak widzicie – hipoteza była nawet prawdopodobna, ale … brakowało jej potwierdzenia. Zobaczmy, co ma do powiedzenia na ten temat Akademik Bołotow.
Sięgamy jeszcze raz do Monografii "Podstawy budowy materii z pozycji autorów" i przytaczamy fragmenty z Aktu badania reaktora przetwarzającego wodę pitną.
Grupa uczonych, pod kierunkiem Bołotowa B.W. przeprowadziła następujący eksperyment: Przez proszkowy katalizator, składający się z chromu i molibdenu, zanurzony w wodzie, przepuszczano prąd o dużej gęstości (10000 A/mm^2) i cząstotliwości 50 Hz. (schemat układu pokazano w Monografii).
Celem eksperymentu było potwierdzenie wyniknięcia wysokoczęstotliwościowego, radio i innego promieniowania na poziomie atomowym, podczas przepływu prądu o dużej gęstości przez wodę.
Analiza chemiczna otrzymanego szlamu pozwoliła stwierdzić w nim obecność rtęci, bizmutu, krzemu, niklu i innych pierwiastków, nieobecnych w wodzie i katalizatorze wziętych do eksperymentu.
Jak widać, woda rozszczepieła się i przetwarzała się zgodnie z przewidywanymi kierunkami.
Wzór wody ma postać: H2O lub OH2 lub O2H2n
Tlen, jak ustalili autorzy, może powstawać z metanu (CH4) przy przepuszczaniu przez niego prądu o gęstości do 10000 A/mm^2 i pryz jego ściśnięciu do ciśnienia ok. 120 atm. Reakcja idzie z wydzieleniem wodoru, lub obrazowaniem wody
CH4 = CH2 + H2 = O + H2 = OH2
Z tego wynika, że woda może przekształcać się w metan, oraz we frakcje wody, tj. wodór, tlen, azot i w węglowodory: metan, etan, propan, butan, itd.
Rzeczywiście, podczas przepuszczania odpowiednich prądów przez wodę następuje oderwanie protonu od tlenu i powstaje azot. Jak więc widać, woda może nie tylko przetworzyć się w metan, ale i w powszechne dla nas powietrze.
Liczne eksperymenty, przeprowadzone pod kierownictwem Bołotowa Borysa Wasylewicza jednoznacznie potwierdziły:
Ludzkość jest wstanie regulować ilość zrzucanego do atmosfery dwutlenku węgla (CO2), zamieniając jego część przy pomocy reakcji transmutacji na paliwa płynne.
Tak się składa, że jestem, wraz z Bołotowem B.W., współautorem tego odkrycia.
Podsumowanie:
1. Pionierem badań w zakresie transmutacji materii był i pozostanie Bołotow Borys Wasylewicz.
2. A. Rossi mógł dokonać realnego odkrycia warunków potrzebnych dla przeprowadzenia transmutacji niklu w miedź.
3. Ropa naftowa i inne węglowodory nie potrzebują organicznego początku.
4. Polska popełnia fatalny błąd, że nie inwestuje w badania transmutacji pierwiastków.
Post Scriptum:
Ja mogę zrozumieć, że ani Polska, ani Polacy nie wierzą w moje, jak to oni nazywają, "rewelacje".
Ja mogę zrozumieć, że polscy uczeni nie darzą zaufaniem "rewelacje", które stara się donieść do nich ktoś, spoza ich środowiska.
Ja tylko nie mogę zrozumieć tego, że nie znalazł się w 40-to milionowych kraju nikt, kto mógłby zadzwonić do firmy Wacker i sprawdzić, czy cytowany przez Waldemara Mordkowicza artykuł jest prawdą:
Wszystkie najnowsze technologie w XXI wieku będą się opierały na związkach krzemu. Pierwiastek ten stanie się składnikiem nowego tworzywa, które zastąpi stosowane obecnie mało wytrzymałe stopy metali, będzie wykorzystywany w produkcji części do silników czy ostrzy skrawających. Posłuży także do wyjątkowo bezpiecznego magazynowania i transportu energii. Wszystko to będzie możliwe dzięki przypadkowemu odkryciu niemieckich naukowców.
Ta niezwykła historia zaczęła się wiosną 1998 r. W jednym z silosów koncernu chemicznego Wackcr w bawarskim Burghauscn nagle niebezpiecznie wzrosła temperatura. Zgromadzone we wnętrzu obiektu krzemowe drobiny i tlenek miedzi (odpady powstałe po produkcji silikonu) z nieznanych przyczyn weszły ze sobą w reakcję. Prawdopodobnie nastąpił samozapłon. W wyniku tego procesu wydzieliła się duża ilość energii cieplnej. Urządzenia pomiarowe uparcie wskazywały 200°C – maksymalna wartość na skali. Aby powstrzymać reakcję i nie dopuścić do dalszego nagrzewania się zbiorników, wpompowano do nich azot, co dotychczas zdawało egzamin. Tym razem zabieg się nie powiódł. W silosie odkryto za to cenny produkt – azotek krzemu.
Nad tanią technologią otrzymywania tego związku pracują naukowcy z całego świata. Uważa się go za kamień syntetyczny XXI wieku, jest bowiem bardzo odporny chemicznie, a do tego lekki i bardzo twardy.W odróżnieniu od stopów metali nie działa na niego ani wysoka temperatura (rzędu 1300°C), ani tlen. Ze względu na trwałość już dziś bywa wykorzystywany w produkcji części do silników (zarówno samolotowych, samochodowych, jak i stosowanych w statkach kosmicznych), ostrzy skrawających oraz specjalnych konstrukcji. – Gdyby udało się go wytwarzać przy mniejszych nakładach energetycznych, doszłoby do rewolucji. Zastąpiłby znaczną część produkcji przemysłu hutniczego – uważa dr hab. Sławomir Podsiadło z Wydziału Chemicznego Politechniki Warszawskiej. Z odpadowego azotku krzemu można by też wytwarzać niezbędny w nowoczesnym rolnictwie amoniak, składnik nawozów sztucznych. Japonia przystąpiła nawet do budowy kolejnych elektrowni atomowych, aby umożliwić rozwój nowej gałęzi przemysłu.
Awaria w fabryce Wackera niespodziewanie przyniosła rozwiązanie problemu, nad którym od lat bezskutecznie głowił się prof. Norbert Auner z Uniwersytetu Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie nad Menem.Spontanicznej reakcji spalania krzemu, do jakiej doszło w silosie, towarzyszyło wydzielanie się ogromnej ilości energii cieplnej.Do tej pory naukowcy byli przekonani, że krzem reaguje z tlenem lub azotem jedynie w ekstremalnie wysokich temperaturach (1500-2000°C), i dlatego z punktu widzenia przemysłu energetycznego technologię jego wytwarzania uważano za całkowicie nieopłacalna. Analiza zawartości silosu wykazała jednak, że dzięki dodaniu do sproszkowanego krzemu tlenku miedzi można osiągnąć zamierzony efekt już przy 500°C.
Odkrycie to ma jeszcze jeden aspekt: być może dzięki niemu krzem będzie wykorzystywany jako paliwo w elektrowniach, gdyż doskonale nadaje się do magazynowania energii. Łącząc go z tlenem lub azotem, których w przyrodzie nie brakuje, można uzyskać ogromną ilość ciepła. Energia otrzymana z krzemu jest też wyjątkowo czysta. Podczas spalania tego pierwiastka w powietrzu (czyli w mieszaninie azotu i tlenu) nie wydzielają się gazy cieplarniane, jak choćby dwutlenek węgla. Zamiast popiołu w reaktorach pozostałby czysty piasek i azotek krzemu.Na razie problemem pozostaje wysoka cena pierwiastka: za kilogram (w postaci proszku) trzeba zapłacić kilkanaście dolarów. Niewiele więcej kosztuje tona węgla. Mimo że krzem jest po tlenie najpowszechniejszym pierwiastkiem na naszej planecie, w naturze w czystej postaci praktycznie nie występuje. Najczęściej tworzy związek z tlenem, czyli dwutlenek krzemu, powszechnie zwany kwarcem, stanowiący składnik wielu skał oraz piasku. Proces otrzymywania krzemu z piasku jest jednak bardzo energochłonny.
Cieszy tylko jedno. W tym samym 40-to milionowym kraju znalazł się człowiek, który znalazł ze mną kontakt i zakupił większość książek Bołotowa Borysa Wasylewicza.
Nie będę mógł więc twierdzić, że Polacy są całkiem głupi.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!