Prawo i Sprawiedliwość bez Tuska nie może się obejść. Partyjny program wymienia jego nazwisko w różnych odmianach ponad 80 razy! Inne nazwiska nie pojawiają się a Kaczyńskiego tylko sporadycznie. Program odwołuje się w tytule do roku 2014 i sięga perspektywą do 2020. Wybory są co prawda dopiero w 2015 a więc powoływanie się na premiera wydaje się więc uzasadnione no bo przecież rządzi, a kto wie, może nawet do roku 2020.
Sto sześćdziesiąt stron raportu trudno przeczytać i chyba autorzy nie bardzo na to liczą. Jakiś promil zainteresowanych się jednak znajdzie a wszyscy inni nie mają ani siły ani cierpliwości, aby studiować zamierzenia, cyfry, porównania i pisowskie marzenia niepoparte żadnymi realnymi analizami. W dzisiejszym, szybko zmieniającym się świecie definiuje się podstawowe cele do osiągnięcia a wypełnienie ich konkretną treścią powierza się rządowi in spe który, jak dobrze PiS’owi pójdzie za 1,5 roku zacznie formować. Ale przestudiowanie, nawet po łebkach dostarcza kilku interesujących wniosków, które jak do tej pory, nie pojawiły się jeszcze w analizach.
Sam tytuł partyjnego programu „Zdrowie, praca, rodzina” brzmi doskonale gdyż skierowany jest na szeregowego obywatela wykazując troskę o jego byt. Ale już w nim brakuje podstawowego elementu ten byt zapewniającego, czyli „gospodarki”. Oddaje to trochę atmosferę roztaczania mirażów, ale bez zagwarantowania środków je zapewniających. Oczywiście w samym programie są podane metody zapewnienia finansowych roszczeń, ale odłóżmy je dzisiaj na bok. Znacznie ciekawsze są, bowiem planowane reorganizacje struktur przede wszystkim rządowych.
Jak można się było domyślać PiS chce nowych etatów. Niestety nie tylko w wolnej gospodarce ale głownie w administracji państwowej. Planowane jest powstanie 5 nowych ministerstw: Energetyki, d.s. Rodziny, Gospodarki Morskiej, Gospodarki i Rozwoju i Integracji Europejskiej. Zniknąć ma tylko jedno a mianowicie Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Co jest jeszcze bardziej uderzające to wzmocnienie roli premiera, czyli dodanie mu nowych uprawnień. Będzie mógł uchylać akty generalne wydane przez ministrów oraz wydawać im tzw. „wiążące polecenia”. Już nie Rada Ministrów będzie decydować o wspólnej, rządowej polityce lecz sam premier będzie mógł decydować za takiego czy innego ministra.
Ograniczenie roli ministra Finansów tylko do „prowadzenia księgowości” i strategicznego planowania finansowego mówi jeszcze więcej o zamierzeniach pisowskiego premiera. To on będzie decydował o wydawaniu środków finansowych i to on będzie określał jakie np. zadłużenie jest korzystne dla państwa. Dotychczasowa rola ministra finansów krępowała „myślenie i działanie w kategoriach rozwoju” – co można przetłumaczyć jako: za mało wydawał a za bardzo skupił się na wysiłkach aby długi się nie zwiększyły. Tendencja wydaje się niebezpieczna, kiedy główne decyzje o zarządzaniu finansami państwowymi przekazuje się w dużej części do Kancelarii Premiera.
Może nie najbardziej zaskakujące są programowe decyzje PiS’u w sprawach służb specjalnych bo można było tego po PIS’ie oczekiwać, ale skala oddania władzy nad nimi premierowi jest jednak zaskakująca. Zostanie powołany Minister Koordynator Służb Specjalnych (bez ministerstwa zresztą) podległy panu premierowi. Jaka będzie jego odpowiedzialność przed demokratycznym organem sejmowym program się nie wypowiada. Pan premier będzie decydował co Służby specjalne mogą a czego nie powinny. Rozwiązanie dosyć niebezpieczne i zmniejszające i tak niezbyt wyraźnie określone odpowiedzialności przed parlamentem. A pod władzę premiera przeszłoby i ABW (pozbawione zresztą prokuratorskich uprawnień), CBA i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Olbrzymia i chyba wyraźnie niebezpieczna tendencja do kumulowania władzy w rękach jednej osoby. Władza nad służbami specjalnymi, dochodzeniami, ustalaniem priorytetów ścigania i finansowania zależna od premiera. Czy już tak kiedyś nie było? Z opłakanymi skutkami?
Program PiS’u zwiększa władzę. Premiera. Powiększa ilość ministerstw czyli etatów urzędniczych. Biurokracja będzie miała większe pole do popisu, gdyż o redukcjach tuskowych etatów ani słowa. Myśleliśmy, że jest źle ale będzie jeszcze gorzej bo przecież ilość pozostających na urzędniczych etatach zwiększy się. Nie są to zbyt dobre perspektywy dla ograniczenia finansów państwa bo i przecież płace mają pójść do góry. Dlatego nie dziwi brak słów kluczowych: GOSPODARKA I FINANSE w tytule programu Prawa i Sprawiedliwości. A bez uświadomienia, iż dla poziomu życia obywateli są to najważniejsze elementy będzie PiS dalej szermował obietnicami bez pokrycia.