Nie przypadkiem w Kraju idzie coraz gorzej. Nie przypadkiem obserwujemy absolutny rozkład Państwa Polskiego. W zasadzie nie ma dziedziny w której państwo to działałoby w sposób właściwy albo co najmniej poprawny. Stworzono nam fatalne prawo, które w zasadzie jest kontynuacją PRL-owskiego syfu tyle, że po 90-tym roku każda kolejna ustawa jeszcze bardziej ten syf rozprzestrzeniała, infekowała nim wszystkie dziedziny, psuła bardziej to co wydawało się całkowicie zepsute i żenadę doprowadzała do absolutnej kompromitacji. Ale umówmy się, to prawo, jakiekolwiek by ono złe było nie ma żadnego już znaczenia, bo żadne organy państwa, żadni urzędnicy, funkcjonariusze czy sędziowie od rejonu po Sąd Najwyższy prawa nie przestrzegają. Straż Miejska może popełniać przestępstwa masowo, masowo naruszać obywatelskie prawa, masowo wyłudzać pieniądze i nikt jej krzywdy nie zrobi, bo właśnie masowość jest jej bronią. Każdy prokurator bowiem wie, że prawo jest tylko po to, by była przesłanka formalna do wzięcia za ryj obywatela, jeśli taki rozkaz padnie od Ojczymów Narodu. Prokurator wie, że gdyby stwierdził przestępstwo tam, gdzie funkcjonariusze dokonują przestępstw na ogromną skalę i na miliardy złotych to wystąpiłby przeciwko systemowi, z którego żyje i który jemu samemu daje bezwzględne poczucie bezkarności. Podobne mechanizmy działają u sędziów, którzy czasem cos sprawiedliwie zasądzą na zasadzie wybitnie losowej, gdyż ich powołaniem nie jest sprawowanie sprawiedliwości ale piecza nad nienaruszalności systemu z którego żyją i który, by działał musi być coraz bardziej sprzedajny, coraz bardziej bezwzględny i coraz bardziej rozbójniczy.
Taki system oczywiście nie jest wieczny i nie jest trwały – i to jest pocieszające – ale przecież jego twórcy, luminarze i strażnicy dobrze o tym wiedzą, dlatego coraz bardziej są łakomi, walczą tak z czasem, a de facto coraz silniej starają się czas im dany wykorzystać dla władzy, dla pieniędzy, dla przyjemności. Dlatego właśnie podatki zawsze rosną nie maleją, dlatego właśnie kontrola służb się zwiększa nie ogranicza, dlatego stawiane jest coraz więcej fotoradarów, dlatego każde kolejne prawo wyborcze jest mniej przyjazne dla obywateli i dlatego wciąż funkcjonariusze, urzędnicy, posłowie, senatorowie i wszelkie święte krowy otrzymuję większe przywileje, większą ochronę i większą bezkarność a nie mniejszą.
Gdy się zastanawiałem dlaczego tak jest, dlaczego nie pojawi się człowiek, grupa, partia lub jakaś dynamiczna organizacja które mogłyby przerwać ten zaklęty krąg pokazując realny plan naprawy państwa, nie wygłupiając się i umiejętnie trafiając z taką propozycją do większości społeczeństwa to zrozumiałem, że sam uległem manipulacji i mrzonkom, że oto mamy do czynienia z polityką, więc politycznie działając możemy coś zmienić.
Tymczasem to nie prawda. Prawdziwa arystotelesowska polityka to sztuka rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. Co wyklucza jej obecne istnienie. Od 1945 do 1989 r. mieliśmy po prostu rządy bandytów i zdrajców, których celem było jak największe upodlenie rządzonych, jak największe uwłaszczenie się na ich majątku, pracy, intelekcie, aktywności i zdrowiu. Tych nie podających się pasożytniczemu planowi po prostu niszczono bądź zabijano. W 1989 roku pojawili się nowi ludzie, którzy zamiast wykorzystać zaistniałe możliwości i zabić pasożytów oraz ukarać bandytów odbierając im to co zagrabili i wymierzając elementarną sprawiedliwość po prostu się z nimi dogadali. A właściwie źle piszę, oni z tą bandą dogadali się wcześniej tyle, że dopiero przy okrągłym stole się ujawnili gdyż trzeba było wykonać publicznie pewien cyrk, teatr dla głupich polaczków. Jestem dogłębnie przekonany, czuję to w trzewiach, że wszyscy co brali udział przy okrągłym stolcu to były kanalie. Wszyscy! Ktoś powie, że część z nich była uczciwa tylko została oszukana. Nieprawda, to były po prostu głupie kanalie oszukane przez te cwańsze. Tak tak, legenda Olszewskiego, Kaczyńskiego i jeszcze innych indywiduów. Już w nią nie wierzę. Gdy ktoś do stołu siada publicznie ze zbrodniarzami, podaje im rękę, je im z ręki, podpisuje targowickie pakta, kunktatorsko godzi się na bezkarność bandytów nie ma nic wspólnego z moralnością i nie zasługuje na wiarę. Nie widzę tutaj żadnej możliwości by ludzie Ci robili coś dla służby narodowi i dla dobra wspólnego. Zresztą o czym my tu mówimy, porządnych i nieuwikłanych ludzi w ogóle do okrągłego stolika nie zapraszano. Bandytom tacy nie byli potrzebni.
Dlatego właśnie nikt z nich nawet nie próbował rozliczyć komuny, nie próbował zaorać prawodawstwa PRL i przerwać ciągłości z bandyckim państwem. Dlatego nigdy nie podjęto prób odbudowy tego co kanalie sowieckie zniszczyły, nie próbowano oddać Polakom tego co im zagrabiono, nie próbowano naprawić krzywd, oddać majątków ziemianom, odzyskać Kresów, przywrócić nauczania historii prawdziwej, zadbać o edukację dzieci, odbudować produkcji, przemysłu wydobywczego, żeglugi, transportu i doprowadzić do ekspansji polskiej nauki oraz myśli technicznej. Dlatego nigdy nikt nie miał planu oddania faktycznej władzy suwerenowi, zadbania o osobiste bogactwo oraz samodzielność obywateli, autentycznego powrotu do naszych narodowych wartości zniszczonych najpierw przez KEN, potem przez rozbiory, nie odbudowane przez socjalistyczne zapędy II RP, wyrżnięte w Katyniu i na koniec zrównane z ziemią przez bolszewię oraz zdradę po 1945 r..
Dlatego Polska formalnie odzyskując suwerenność po wyjeździe ostatniego żołnierza sowieckiego niemal natychmiast została jej pozbawiona przez miękkie konszachty z Niemcami, a potem wtłoczenie nas we wrogi organizm Unii Europejskiej, co było skorelowane z bezwzględnym, dynamicznym i skutecznym demontażem naszej obronności. Zobaczcie, żadna kanalia rządząca Polską na przestrzeni 25 lat temu się nie przeciwstawiła.
I w najbliższym czasie też tego nie zrobi. Nie może bo podobnie jak wspomniany prokurator, nie zniszczy zwyrodniałego systemu dzięki któremu żyje.
Dlatego możemy sobie pałać sympatią, obstawiać lub wymieniać opinie jak w przypadku koni w gonitwach ustawionych, co ma o tyle sens, że my nie wiemy jak te gonitwy są ustawione, ale nie ma sensu się tymi wyścigami ekscytować bo nic one nie zmienią: ten kto ustawił weźmie kasę i tyle.
Zresztą niekoniecznie kasę nawet.
Gdy spojrzę na dzisiejszą podpolitykę i podpolityków (bo tylko tak mogę nazwać obecny mechanizm sprawowania władzy i osoby, które do niego aplikują) zaczynam rozumieć, że nie ma on nic wspólnego z naszą tkanką narodową. To nie jest nawet chory organizm, gdyż takowe stwierdzenie zawierałoby sugestię, że można go wyleczyć. To organizm obcy, wielki rozwinięty nowotwór, który już tak się rozprzestrzenił, że tego prawdziwego organizmu nie widać, nie pamiętamy o nim, nie znamy go, a Ci co jeszcze go znali (choć już był wtedy zaatakowany) właśnie mają około 100 lat i odchodzą w zaświaty.
Podpolityka, którą obserwujemy nie rządzi się żadnymi znanymi prawami Polakom ucziwym i noszącym w sercu pamięć o Wielkim Narodzie oraz Potężnym Państwie. Ten niewyobrażalny chaos i płytki acz dominujący szum medialny otaczający podpolitykę skrywa prawdę, która jest przerażająca, że owy obcy organizm, który chce nas zniszczyć (i jest bardzo blisko) to kolaż zależności oraz wojen pomiędzy koteriami zdrajców, zwyrodniałych pederastów i pospolitych chciwych bandziorów. Jeżeli ktoś się spróbuje wepchnąć między te trzy dwory na służbie obcych, kasy lub rozporka to albo się da kupić, przecwelować lub pójdzie na obcą służbę, albo dostanie bolesnego kopa w ryj i da sobie spokój. Może nawet mu pozwolą w tym ostatnim przypadku udawać publicznie, że coś robi, chociaż nawet to zazwyczaj jest związane ze służbą, którejś z tych trzech mafii w imię jakiegoś swojego politycznego interesiku lub tzw. samorealizacji.
Oczywiście identyfikacja, w której kto mafii działa jest trudna do rozpoznania, chociaż jak sądzę możliwa gdy umie się patrzeć po owocach, lecz niestety nigdy nie dowiemy się na pewno, gdyż to co dobrze wiedzą ONI sami, dla nas nie jest dostępne. Nasze domysły więc nawet gdy będą trafne, będą nieweryfikowalne.
Sami bowiem zainteresowani swoim zachowaniem nam tego nie ułatwiają.
Po pierwsze dlatego, że te środowiska podpolityczne się przenikają. Żaden z tych ludzi bowiem nie służy nam i dobru wspólnemu – tego możemy być pewni – ale za to mogą w różnym stopniu wysługiwać się różnym mafiom. Na przykład jeden z nich będzie oddany sercem swoim kochasiom z którymi sypia, a jednocześnie będzie robił pieniądze u banksterów i podlegał szantażowi zdrajców, którzy akurat mają na taśmie video z kim on sypia. Może być tak, że jest to zwykły hetero, ale jednocześnie zdrajca, który na swojej zdradzie dorobił się wielkiego majątku i nie zamierza go stracić. Bezwzględnie jednak każdy z nich korzysta ze wszelkich wpływów by brylować w tym środowisku, któremu jest najbardziej oddany i by utrzymać władzę, bo władza właśnie daje bezkarność, wpływy, brylowanie i frajdę. Bo podpolitycy nie uznają służby, uznają zysk i koszt. Nawet Ci, którzy nie zabiegają o pieniądze, dla nich po prostu zysk jest w innej formie, a koszt też ponoszą inaczej.
Po drugie nie są to nigdy idioci – tych najgłupszych pozbyto się wcześniej – i podzielili się znakomicie rynkiem. Jedni wzięli lewicę, inni prawicę, jeszcze inni centrum lub kierunek włościański. Myślę, że często było to nawet szczere i uzasadnione racjonalnie, bo frajda jest wtedy gdy się robi na zewnątrz i wewnątrz to co się lubi, zarówno gdy inni nie patrzą jak i patrzą. Postaram się to obrazowo wytłumaczyć. Wyobraźmy sobie pederastę, który wcale nie ma zamiaru się ujawniać, bo jest wierzący, nie chce się tłumaczyć bliższej i dalszej rodzinie, kolegom, elektoratowi, obnażać się i ujawniać czy też w ogóle lubi gdy jego łóżko zostaje jego wyłączną sprawą – są tacy ludzie, naprawdę. Otóż ten gagatek wybierze więc prawicę, która walczy „o wartości” i będzie walczył z homoseksualistami z lewicy, lubiącymi się ujawniać i obnażać, chociażby dlatego, że postawili na elektorat tępaków, który tylko takie owłosione jaja interesuje lub też dlatego, że oprócz gadania o gołej dupie na haju tak naprawdę nic innego nie ma ludziom do powiedzenia, co by można było wydrukować. Bo musicie zrozumieć, że wprawdzie MY Naród nie mamy żadnych możliwości wykopania podpolityków w wyborach – bo zabezpieczyli się Kodeksem Wyborczym odpowiednio skrojonym, który wspólnie, jak jeden miąsz uchwalili, ale oni między sobą taką walkę toczą w oparciu o karty, którymi dysponują.
O, to jest dobra metafora. My w tym wiecznym rozdaniu, w tym roberku za roberkiem jesteśmy kartami: blotkami, czasem figurami lub trąfami, czasem znaczonymi ale zawsze jesteśmy bici, napuszczani jedni na drugich, a nigdy nie mamy możliwości zmiany graczy. Karty są po to by je tasować, rozdawać je, grać nimi i układać w formie lew, a nie po to by decydowały kto siądzie do stolika.
Dlatego właśnie podpolitycy przy podpolitycznym stoliku się nie zmieniają od 25 lat. Dlatego właśnie nic im się złego nie dzieje, nawet gdy są przejściowo spłukani. Dlatego też, póki będzie ta gra w nas i póki będziemy przynosić im zyski ten stolik się nie przewróci. Nastąpi to dopiero gdy zabraknie pieniędzy, lub dóbr o które można grać lub gdy zabraknie kart.
Musi nas więc dla nich zabraknąć.
A stanie się to tylko wtedy, gdy wszyscy nauczymy się żyć, dorabiać i funkcjonować w szarej strefie. Gdy zejdziemy do niej nie płacąc podatków na to bandyckie państwo, gdy nie damy się wikłać w posadki, dotacje unijne i w ten sposób kontrolować, gdy zamiast egzaltować się na fejsbuku potraktujemy go tylko jako narzędzie naszej komunikacji, skrzykiwania się, zawiadamiania o tym, że robimy coś realnego, konkretnego, wbrew całemu aparatowi państwowemu i poza jego zasięgiem. Gdy jednocześnie nie będziemy popuszczać niczego żadnemu urzędasowi czy politykowi, będziemy w niego walić, demaskować go, czy utrudniać mu życie walcząc o swoje prawa i egzekwować to co nam się jeszcze należy.
Wiem, to o czym mówię to poważna sprawa, nie zabawa, tu nie ma przeproś, bo to już poważna walka o Polskę. Ale zacznijmy od małych kroków, najpierw nie dawajmy się antagonizować w stylu ten za tą partią a tamten za tamtą, nie oddawajmy serca podpolitykom, bo gdyby byli politykami to oni zabiegaliby o nas i nas przekonywali do siebie czynami, a nie podszczuwali wzajemnie. Odsuńmy tez z rozmów i naszych prywatnych dyskusji absolutnie wszystkie tematy, które są podsyłane przez media partyjne, bez względu na to którą stronę udają. Każdy bowiem temat mający dotyczyć Polski dotyczy tak naprawdę nie jej dobra ale bandy z danej mafii/partii która określoną gazetę lub telewizję kontroluje. On podany jest tylko po to by oni mogli brylować, by kręcili swoje lody i by odwrócić uwagę od rzeczy istotnych. A rzeczy istotne rozpoznacie łatwo – media partyjne nigdy się nimi poważnie nie zajmą, nawet jeśli o tym będą żywe dyskusje w Internecie. No właśnie, zadbajcie o buszowanie w blogosferze i tam szukajcie informacji. Póki blogosfera jeszcze istnieje i póki komukolwiek chce się do tych informacji docierać, je publikować i o nich rozmawiać. I tym blogosfera wartościowsza im mniej w niej polityków, tak zwanych zawodowych dziennikarzy, którzy są przeważnie partyjnymi propagandzistami i wszelkich popularnych małp telewizyjnych. A gdy nie wiemy już co robić i kogo słuchać, gdy poczujecie się naprawdę zagubieni, bo komuś chciałoby się wierzyć, pójdźmy raz tak naprawdę do Kościoła, poszukać prawdziwej refleksji i się pomodlić. Nawet jeśliś niewierzący, tam znajdziesz spokój i miejsce, gdzie myśli chodzą innymi niż co dzień drogami.
Wracając do tematu: Nie jest proszę was przypadkiem, że najlepszych blogerów, komentatorów i publicystów nikt partyjny nie chce i nigdzie ich nie zaprasza choć prawie każdy w skrytości czyta. Tą garstkę porządnych ludzi wśród publicystów (nawet znanych) poznacie właśnie po tym, że z kolejnych partyjnych lub mafijnych łamów są wykopywani – podobnie jak było ostatnio ze Stanisławem Michalkiewiczem. Tak zawsze się dzieje, gdy pisze ktoś o zdrajcach wśród tzw „niepokornych”, pederastach nieujawnionych po prawej, oraz dziwnych przepływach pieniędzy po lewej lub w centrum, albo co gorsza, gdy ktoś wspomni o tej historii której wspominać nie wolno lub zidentyfikuje plany bandziorów. Cóż nerwowa reakcja na Michalkiewicza od „prawej” do „lewej” świadczy raczej, że Obóz w Oświęcimiu faktycznie wiecznie pusty stać nie będzie niż o czym innym.
Podobnie możemy zidentyfikować istniejącą, choć ledwie dyszącą garsteczkę polityków uczciwych, którzy właśnie za to, że chcieli pełnić publiczną służbę zostali spektakularnie lub po cichu wykopanii z podpolityki. Jest bowiem taka zasada, że jeśli Poseł naprawdę pomaga obywatelom i reprezentuje swoich wyborców, to nie dostaje szansy na kolejną kadencję, bon uczciwi lub nieprzecweleni w tej konwencji się nie mieszczą. Natomiast gdy zjawi się taki urzędnik bardzo szybko jako element niezwykle szkodliwy opuszcza urząd, czasem po publicznym bezpodstawnym zohydzeniu, a w sytuacjach skrajnych po prostu zostaje zabity.
Zróbmy to dla siebie i szukajmy takich ludzi w każdej sferze. Nie ekscytujmy się duperelami, które się nam wtłacza, szukajmy prawdziwej wiedzy w dowolnym zakresie, ale za to takiej do kości, która podpowie nam z czasem właściwy kierunek działania, oraz być może da umiejętności pozwalające żyć niezależnie finansowo od całego zgubnego aparatu stworzonego przez zdrajców, złodziei albo pederastów lub inne, amoralne hiacyntowe towarzystwo, w tym wszystkie kobiety, które dupą osiągnęły co osiągnęły. A jestem przekonany, że jest takowych w podpolityce oczywista większość. I nie mówię tu o samych takich spektakularnych plotkach jak to że Tusk bzyka Kopaczową. Jeśli zrozumiemy, że słynny Agent Tomek Kaczmarek został politykiem tylko dlatego, że pukał Sawicką w ramach obowiązków służbowych i sprawa nabrała publicznych rumieńców, to pojmijmy ile Pań jest dziś publicznie znanych tylko dlatego, że je pukał ktoś ważny i sprawy te nigdy nie zostały publicznie ujawnione. Rzecz jasna własne środowisko wiedziało, ONO wie wiele więcej, no ale to w ramach mafii. Pamiętacie jaki był krzyk, że takowy Poseł chodził na dziwki? Ludzka sprawa prawda? No ale miała być ukryta. Więc być może największy krzyk był oto, że ujawniono to nam, pospólstwu, które powinno dostawać informacje odpowiednio spreparowane, bo chociaż „się wie” w „środowisku” to w „dobrym tonie” jest o takich sprawach publicznie nie mówić. Ciekawe dlaczego, wszak powinniśmy chyba wiedzieć od jakich szantaży czy namiętności jest uzależniony nasz reprezentant, albo czy on postępuje zgodnie z głoszonymi przekonaniami? Tyle, że ON naszym reprezentantem nie jest – musicie czytelnicy to zrozumieć – stąd ten dym, on jest reprezentantem rodziny rozporkowców, rodziny zdrajców lub tej zależnej od mamony i guzik ma nam być do tego kim naprawdę jest i co naprawdę robi.
A gdy otrząśniemy się z masek w końcu, gdy przestaniemy się ekscytować podpolityką i być jej pokarmem to wtedy, w jakiś dziwny sposób, nieprzewidywalny – bo jakby był przewidywalny to mafie by się przed nim zabezpieczyły – wszystko zacznie się zmieniać lawinowo nie wiadomo kiedy, i wtedy odzyskamy siebie, swoje życie, możność samostanowienia i naszą ukochaną Polskę.
Troszkę tak jak zrywamy się z koszmaru. I wtedy dopiero zobaczymy prawdziwą politykę.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl