Nad ranem 3-go grudnia prezydent Andrzej Duda przyjął ślubowanie od wybranych kilka godzin wcześniej przez PiS czterech nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przy ceremonii był obecny poseł Jarosław Kaczyński ale nie udało się obudzić prezesa Trybunału prof. Andrzeja Rzepińskiego. Prezydent stwierdził iż została zachowana „ciągłość” prac tego konstytucjonalnego organu.
Prezydent nie czekał na wyniki dzisiejszego posiedzenia TK na którym zostanie rozpatrzona sprawa zaskarżonej ustawy z czerwca o mianowaniu przez ówczesny POwski rząd 5 sędziów Trybunału. Z takich czy innych powodów Prezydent w błyskawicznym tempie podjął decyzję po równie ekspresowym opublikowaniem jej w Dzienniku Ustaw. Decyzję kontrowersyjną w środowisku prawników konstytucjonalistów , krytykowaną m.in. przez macierzystą uczelnię pana Prezydenta czyli Uniwersytet Jagielloński.
Pośpiech pana Prezydenta, obecność posła Kaczyńskiego, nocna pora i zbieżność dat posiedzenia TK wskazują na polityczne motywy podejmowanych decyzji. Mówią o tym również biografie nowo wybranych sędziów, którzy bardzo wyraźnie, poprzez zespół Macierewicza i związki ze „Skokami” senatora Biereckiego, są powiązani z partią Prawo i Sprawiedliwość. Podobne polityczne zaangażowanie nie jest zbyt dobrą rękojmią co do obiektywności SĘDZIÓW a jest to przecież, przynajmniej teoretycznie, główny cel naprawy państwa przez tą partię.
Pan Prezydent mianował kandydatów wybranych przez obecny Sejm negując wybory poprzedniego. Prezydent zignorował wszystkie wątpliwości które powstały po poprzednim wyborze i nie czekał na orzeczenie konstytucjonalnego organu aby je wyjaśnić lub przynajmniej zapoznać się z podstawami prawnymi zaistniałej sytuacji. Zdecydował, iż jedna ustawa jest lepsza od drugiej nie kierując się prawnymi zawiłościami. Nie jest to zbyt dobry prognostyk dla najwyższego Urzędu którego sprawowanie wymaga rozwagi, ostrożności, obiektywizmu i stosowania się do reguł reprezentowania wszystkich obywateli czyli również wszystkich partii politycznych.
Konsekwencje nocnego zaprzysiężenia nie są dokładnie znane i trudno w tej chwili ocenić na ile pogmatwają polityczną sytuację i jej prawne konsekwencje. Można jednak po prezydenckiej decyzji stwierdzić, że Andrzej Duda już bez osłonek wybrał wyraźnie JEDNĄ polityczną opcję a mianowicie tą obecnie rządzącej partii. Jest to prawdopodobnie największe naruszenie wyborczych obietnic o reprezentowaniu WSZYSTKICH obywateli i liczeniu się z głosami wszystkich środowisk politycznych. Nie jest to droga prowadząca do jakiegokolwiek uspokojenia powstałych emocji lecz prawo „silniejszego” mało mające wspólnego z powagą prezydenckiego urzędu.
Siła współczesnych zachodnioeuropejskich demokracji są wypracowane przez dziesięciolecia prawa „pokojowej” koegzystencji, współdziałania tam gdzie możliwe, rozwiązywania konfliktów drogą negocjacji i rozmowy, znajdowanie wspólnych dróg wzmacniających społeczne zaufanie i budowanie na pozytywnych emocjach. Każde odstępstwo od tych doświadczeń przynosi szkody czy to polityczne czy społeczne i wyniszcza kierując uwagę na WALKĘ w miejsce szukania spokoju potrzebnego do rozwiązywania niezmiernie trudnych wyzwań współczesnego świata. Kierunek wybrany przez Sejmową większość i wtórującego jej Prezydenta nie jest optymalną drogą do rozwiązywania stojących przed Polską problemów. Jest to kurs na KONFRONTACJĘ a to znaczy kurs na wyniszczenie a nie na budowę.
Rządząca partia czyli Prawo i Sprawiedliwość oraz pan Prezydent, pomimo dużego oporu i w Sejmie i w społeczeństwie, przeforsowało swoje propozycje. Jeżeli jest to wskazówka w jaki sposób będziemy u siebie rozwiązywać nasze problemy to nie jest to zbyt dobra zapowiedz koniecznych zmian. Konflikt na taką skalę nigdy nie będzie dobrym podłożem do przeprowadzania reform i sanacji tego co trzeba naprawiać. Pozostanie tlącym się zarzewiem narastających konfliktów. Mówiąc kolokwialnie: para idzie w gwizdek a nie napędza tłoki, dobrze naoliwionej maszyny państwowej.
Jeden komentarz