W Polsce nigdy nie wraca się do raz rozpoczętych najważniejszych spraw. Gdy się pojawia w mediach wrze jak w stawie z piraniami którym wrzucono kawałek mięsa. Później zalega błoga cisza jak nad trumną. Sprawa pogrzebana.
Dokładnie tak było z szumnie zapowiadanym przez prezesa Kaczyńskiego protestem wyborczym. Oszustwo miało być odkryte i naga prawda pokazana społeczeństwu. I pokazano naga prawdę. Tyle że jest to prawda o nieudolności i partactwie naszej opozycji.
Po ostatnich wyborach parlamentarnych kiedy to PiS nie zdołał obsadzić sporej części lokali wyborczych mężami zaufania, kompromitacja miała się już nie powtórzyć. Miało już nie być mydlenia oczu ruskimi serwerami. Prezes dał gwarancję na piśmie.
Co warte są obietnice dawane przez polityków wiemy, a oni wiedzą że nigdy ich nie rozlicza. Ponadto wiadomo że Kaczyński uwierzył że jest poza wszelkim podejrzeniem i nikt nawet nie śmie go sprawdzać a tym bardziej rozliczać. Przecież on jest poszkodowany i można się tylko nad nim litować.
Po raz pierwszy dowiedzieliśmy się też że jest ktoś za to odpowiedzialny.
Tak więc na „naszych” wiernych serwerach miał być policzony „każdy głos na wagę złota„.
PiS narzekał na to że PKW ociąga się z podawaniem wyników wyborów. Jak wynikało z tych obietnic powyżej PiS swoje obliczenia miał zrobić na „maszynach” lepszych niż PKW i mając zdecydowanie lepsze, odpowiedzialne kadry. Ale obiecywał ogłosić swoje wyniki w tydzień.
Okazuje się że pan Prezes, choć nie lubi Rosji, przyjął za jednostkę obliczeniową ruski tydzień. Dlatego do dziś nie wiadomo jakie wyszły PiSowi wyniki i na czym opierano protest wyborczy. Chyba nie na liczbach z sufitu i na jedynym nagraniu filmowym, zresztą żenującym.
Jakże miło by było i zdrowo dla polskiego systemu wyborczego gdybyśmy mogli zobaczyć na własne oczy porównanie wyników. W jednej kolumnie prawdziwe liczby zebrane przez mężów zaufania PiS a w drugiej obok sfałszowane dane PKW.
No dobrze. Może wyniki z całej Polski to byłaby przesada. Zastosujmy więc metodę Mojżesza.
Panie Prezesie uwierzymy że były kanty jak dacie dane porównawcze z 50 lokali. No dobrze, uwierzymy w zestawienie 40, no to 30, pójdźmy na kompromis 10 lokali lub chociaż jeden. Nic? Poważnie? Znowu klapa ?
Nie ma się co śmiać ani dziwić, tylko trzeba się w końcu wziąć do roboty. Czy komuś padł włos z głowy za spartolenie roboty.
Można narzekać ze prorządowe media przemilczają osiągniecia PiS. Ale czy choć jedno medium prawicowe podało informacje o blamażu z protestem wyborczym?
W proteście przeciwko ważności eurowyborów PiS przedstawił sześć zarzutów.
Sąd bez dalszego biegu pozostawił zarzut niewłaściwego zakwalifikowania głosów jako nieważne.Sąd uznał za zasadny zarzut dotyczący lokalu wyborczego na warszawskim Mokotowie, stwierdzając przy tym, że naruszenie przepisów nie miało wpływu na wynik wyborów. Chodzi o sytuację, w której członkowie komisji obwodowej opuścili lokal wyborczy z workami zawierającymi karty do głosowania i nie wywiesili wcześniej protokołu z głosowania. Cztery kolejne zarzuty sąd uznał za bezzasadne.
Wybory do Parlamentu Europejskiego uznano za ważne.
Ale ważniejsze jest pytania: „na jakiej podstawie możemy wierzyć ze PiS po dojściu do władzy dotrzyma choć jednej obietnicy”? Nie potrafiono zorganizować przedsięwzięcia tak prostego? Brakuje ludzie. PiS szuka naiwniaków i organizuje zjednoczenie prawicy. Zbiera wszelkie polityczne szumowiny ale nie tworzy żadnej nowej jakości. Nie przyciąga młodych. Młodzież potrzebuje przewodnika. Słuchała Owsiaka słucha teraz Korwina. czy pan Prezes zadał sobie pytanie dlaczego nie słucha jego?
Czy takie wystąpienia porwą do walki miliony? Przecież nawet najbliższe otoczenie nie reaguje na słowa Prezesa, stoja jak mumie. Co nowego tu znajdujecie zapytam nawet dokładniej: co konkretnego ? Same oklepane ogólniki. Przyjdzie czas w którym zwycięstwo będzie nasze. Pan Prezes mówi że inni mówią o zamieraniu swojego ruchu? Toż sam o tym właśnie powiedział. Jako powód do dumy mówi o tym że kiedyś będzie się opowiadało że się brało udział w marszach. A kogo to w przyszłości będzie obchodzić. Już dzisiaj mało kogo to obchodzi.
Skończyły się czasy wiecowania, jak za Lenina. Dziś politykę robi się inaczej. Nie można ciągle mentalnie tkwić w czasach PRL-u. Czas skorzystać z nowych doradców, energicznych młodych politycznych menadżerów. Ale skąd ich wziąć. Kto podpowie , skoro wokół same przydupasy zazdrosne o swoje własne awanse, rękoma i nogami spychający w niebyt tych co mogliby być od nich o niebo lepsi.
Ale po co ja to podpowiadam. To rzucanie grochem o ścianę.
3 komentarz