Problemy wynikające z rozbuchanego wsparcia socjalnego niektórzy mogą łatwiej zrozumieć jeśli porównamy całą sytuację do wchodzenia w dorosłe życie i usamodzielniania się młodych ludzi. Dopóki żyją oni wspólnie z rodzicami w jednym gospodarstwie domowym niespecjalnie liczą się z pieniędzmi.
Nie martwią się opłacaniem rachunków, kupnem produktów żywnościowych, ubrań, wyposażenia mieszkania. Gdy trzeba dokonać zakupów płatnościami zajmują się rodzice, oni co najwyżej pomagają w wyborze towaru. Cały budżet domowy spoczywa na barkach rodziców, to oni muszą zapracować na wszystkie wydatki. Postrzeganie dorastających dzieci zmienia się jednak diametralnie gdy zaczynają pracować i partycypować w kosztach utrzymania, gdy zakładają rodzinę i idą na swoje. Dopiero wtedy większość z nich zaczyna dostrzegać koszty życia i wartość pieniądza. Jeszcze lepiej widzą to gdy już pracując ale będąc jeszcze w domu mają „starszego brata”, któremu niespieszno do podjęcia pracy i dołożenia się do wspólnej kasy ale który chętnie korzysta z kieszonkowego z domowego budżetu. Wiadomo przecież nie od dziś, że najłatwiej wydaje się cudze pieniądze. Dlatego wielu z nich zależy na tym aby jak najdłużej grzać się u mamusi. Im dłużej dorosłe dzieci mieszkają z rodzicami i nie ponoszą kosztów utrzymania tym trudniej jest im potem zacząć funkcjonować samodzielnie.
Tutaj mamy właśnie podobieństwo do rozbudowanego socjalu, w którym rolę rodziców pełni państwo opiekuńcze Socjalmama „troszcząc” się o najuboższych i najmniej zaradnych obywateli. Taka pomoc ma swoją ciemną stronę – jest bardzo kosztowna a jak wiadomo rząd ma tyle pieniędzy ile zabierze podatnikom. Z tych odebranych pieniędzy część przeznacza na pomoc socjalną, czyli daje tym co nie pracują część tego co zabrał pracującym. Taka sytuacja jest bardzo demoralizująca dla tych, którzy pracują i płacą ciężkie podatki.
Niestety wielu z tych, którzy dostają pieniądze za nic, nie szanuje ich. Dostają, bo jak twierdzą im się taka pomoc przecież należy ponieważ mają trudną sytuację, problem ze znalezieniem pracy, dzieci na utrzymaniu itd. Dostając taką pomoc nie muszą się o nic już martwić bo ktoś się nimi opiekuje – Socjalmama. Przyzwyczajają się do tego, że są od kogoś uzależnieni ale to im odpowiada bo zrzucają ze swoich barków problem egzystencjalny „skąd wziąć pieniądze na życie”. Jak ma im to zresztą przeszkadzać gdy często dostają dofinansowania do czynszu (lub w ogóle go nie płacą otrzymując mieszkania socjalne) mają opłacone media, dostają pomoc rzeczową w postaci żywności, ubrań czy sprzętu agd. Często są to takie kwoty, które powodują to, że nie opłaca im się szukać zatrudnienia gdyż każdy dochód zmniejszałby otrzymywany socjal. Nie widzą więc najmniejszego sensu w szukaniu pracy bo „po co tyrać za grosze jak można dostać za darmo i nawet nie trzeba wychodzić z domu”. Takie osoby praktycznie trwale wypadają z rynku pracy. Wystarcza im życie na poziomie zasiłków. Tak więc pomoc, która jeżeli już powinna być doraźna, zmienia się w wieloletnie utrzymywanie, często dożywotnie na koszt podatników.
Program 500+ pogłębił całą sytuację. Wyznacznikiem tego czy ktoś dostanie pieniądze jest to ,czy i ile dzieci posiada. Są w Polsce wielodzietne rodziny, w których dorośli zrezygnowali z pracy gdyż otrzymywany zasiłek wystarcza na wygodne życie. Ludzie ci wypadną z rynku pracy na kilka czy kilkanaście lat. Problem pojawi się gdy dzieci dorosną i skończy się zasiłek, co wtedy? Szukanie pracy po wieloletniej przerwie, wtedy trzeba będzie się znowu zwrócić o pomoc do Socjalmamy po kolejny zasiłek a potem co? Obywatelska emerytura (czyli przysługująca wszystkim po przekroczeniu określonego wieku bez względu na to czy ktoś pracował)?
Kolejnym problemem jest dziedziczenie socjalu. W zachodniej Europie to zjawisko jest znane od dawna, są tam rodziny, w których nikt! nigdy nie pracował od co najmniej trzech pokoleń. Dorastające dzieci widząc rodziców, którzy nie pracują a dostają pieniądze przyjmują taki model funkcjonowania za normalny i też często tak chcą żyć. Łączą się w parę, robią dziecko, dostają mieszkanie socjalne, zasiłek i tak sobie egzystują za pieniądze odebrane pracującym podatnikom.
Koszty programów socjalnych są ogromne i tworzą coraz większą rzeszę uzależnionych od pomocy i może właśnie o to chodzi, o ludzi, którym się wydaje, że nie można fukcjonować bez ingerencji Państwa. Przyjmując pomoc uzależniają swoją egzystencję od hojności Socjalmamy i godzą się równocześnie na coraz większą kontrolę i ograniczanie swobód obywatelskich bo przecież dobra mama skoro ich karmi to napewno wie też co jest dla nich najlepsze.