,,Spełniamy obowiązek, dzięki któremu Polska odzyskuje honor’’
Andrzej Duda
Mina jak widać nietęga
Tak więc nie będzie w Polsce absolutnie żadnej penalizacji propagowania i gloryfikowania ukraińskiego banderyzmu oraz litewskiego szowinizmu spod znaku takich litewskich formacji zagłady jak Szaulisi, Ypatingas Burys czy Saugumy (litewskie gestapo). A takie miejsca męczeńskiej kaźni Polaków jak doły śmierci w Ponarach i więzienie na Łukiszkach, w których Litwini, w latach 1939-1944 bestialsko wymordowali ponad sto tysięcy naszych rodaków, pomimo upływu dziesiątek lat od tamtych wydarzeń, wciąż wywołują dreszcze grozy na samo ich wspomnienie. A prawda głośno woła o jej pełne ujawnienie i właściwe upamiętnienie. Jednak dla decydentów z PiS, nie ma to żadnego znaczenia, gdyż wedle zaleceń świętej dla nich prometejskiej doktryny Giedroycia, wszelkie, choćby najmniejsze nawet próby wspominania tych zbrodni i ich sprawców, mają być zneutralizowane w zarodku i raz na zawsze wymazane z naszej pamięci i historii. Co zalecił swoim wiernym uczniom osobiście na dwa tygodnie przed swoją śmiercią sam jej autor, jako wyraz swojej ostatniej woli dla wszystkich swoich obecnych i przyszłych naśladowców. Natomiast wszelkie żądania potępienia i osądzenia tych zbrodniczych ideologii oraz żyjących jeszcze wykonawców tego ludobójstwa, ściąga automatycznie na tych, którzy domagają się wyświetlenia pełnej prawdy i wymierzenia sprawiedliwości wobec zbrodniarzy oraz spadkobierców i kontynuatorów ich dzieła, niemal z automatu oskarżenia stawianego na równi z oskarżeniem o zdradę stanu, czyli o bycie ruskimi agentami, którzy podważają ,,polską’’ rację stanu, sojusze, mowę nienawiści i wszystko inne o co człowieka można oskarżyć. Czyli klasyczne odwrócenie ról, a mianowicie postawienie katów na miejscu ofiar, których należy za wszelką cenę chronić przed rzekomymi ,,nienawistnikami’’, którzy nie wiadomo dlaczego dopominają się nadal ich ukarania, a którymi są przecież ich ofiary. I ukazania tychże ofiar w roli prześladowców. Czy tego rodzaju retoryka nie brzmi znajomo, echem takich samych reminiscencji, z nie tak dawnej przeszłości?
Tak więc wszyscy ci zbrodniarze wojenni, zarówno ukraińscy jak i ci litewscy, mogą od dnia wczorajszego spać zupełnie spokojnie. Wielu bowiem z nich, którzy jeszcze żyją w naszym kraju, nie będzie ściganych za swe zbrodnicze czyny, których dopuścili się przeciwko Narodowi i Państwu Polskiemu. Wszelkie doroczne marsze ku czci UPA organizowane przez środowiska ukraińskich nacjonalistów w naszym kraju, będą odtąd zupełnie legalne, gdyż jak oświadczył tym samym rząd PiS, wycofując się z nowelizacji do tej ustawy, nazywającej po imieniu zbrodniczymi totalitaryzmami, nacjonalizm litewski i ukraiński, która zrównałaby je tym samym z Niemieckim nazizmem, czyli dokładnie z tym samym korzeniem zła, z którego wzięły one swój początek i natchnienie i z którego to źródła wciąż czerpią pełnymi ,,garściami’’, pozostając w niezmienionej formie do dnia dzisiejszego, tym czym były od samego początku, obie te szowinistyczne ideologie, czyli ohydą zła w najczystszej postaci pełnymi nikczemności i plugastwa.
Jak oświadczył również współautor tej uchwały senator PiS Robert Mamątow, kończy ona jednocześnie tzw. ,,wojnę na pomniki”. Oznacza to tyle, że odtąd pomniki zbrodniarzy Polaków na naszej ziemi, ich pogrobowcy będą mogli wznosić zupełnie legalnie. O ironio według jej wykładni, ścigani będą karnie nie ci, którzy je będą stawiać, ale ci wszyscy, którzy się temu przeciwstawią.
Historia zatoczyła koło i znów znaleźliśmy się w tym samym miejscu dziejów, w jakim byliśmy w latach 1933 – 1939.
Ale co tam. Najważniejsze, że pozostało dobre samopoczucie, że ,,zachowaliśmy się jak trzeba’’. Tak jak Pan prezydent Duda, który ,,zaświecił’’ osobistym przykładem 24 sierpnia ubiegłego roku w Kijowie, odbierając na Majdanie marsz UPA. Pokazując jak we właściwy sposób należy rozumieć definicję określenia…ZACHOWAĆ SIĘ JAK TRZEBA. Oklaskując z trybuny honorowej bataliony ochotnicze, czyli neonazistowskich bandytów z Prawego Sektora. A na trybunie honorowej, niedaleko prezydenta Polski, łotewski oficer w mundurze, w jakim po ulicach Rygi paradują co roku 16 marca weterani Legionu Łotewskiego Waffen-SS. (2) Panu prezydentowi nie przeszkodził nawet taki ,,drobiazg’’, gdy defilujące pododdziały nowej UPA w pewnym momencie wzniosły okrzyk ,,Sława nacji, smert worohom’’, szczególnie utrwalony w pamięci Nas Polaków, z którym to hasłem na ustach banderowscy heroje masakrowali tysiące polskich miejscowości na całym Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, i w niczym nie zakłóciły tego dnia jego dobrego samopoczucia, i przeświadczenia o swoim jak najbardziej właściwym zachowaniu w takiej właśnie sytuacji.
Zachowałem się.. jak trzeba
Zaś cztery dni później w Gdańsku, na pogrzebie Inki i Zagończyka gromiący ,,bezlitośnie’’ i pouczający wszystkich, którzy nigdy nie potrafili i do dziś nie potrafią zachować się tak jak trzeba, według jego zdefiniowanego przezeń nowego wzorca wysublimowanej postawy, o honorze i innych najwyższych wartościach, i synonimie zdrady nie wspominając.
Pan prezydent może także po raz kolejny, jak to ma w swoim zwyczaju przy okazji, każdej kolejnej patriotycznej rocznicy czy pogrzebu Powstańca Warszawskiego lub Żołnierza Wyklętego, oznajmić rodakom z uśmiechem na twarzy, że tym razem to już naprawdę spełniliśmy swój dziejowy obowiązek, dzięki któremu Polska ostatecznie odzyskała honor i wstała z kolan tak, że nie mamy się już czego wstydzić! A, że to odzyskanie przez nas honoru w 100% polega na dosłownym padnięciu na kolana przed naszymi katami, którzy już od dawna nie liczą się z żadnymi naszymi uczuciami i wrażliwością, w końcu wrażliwość nas Polaków zawsze była dla nich i także dla ,,naszych’’ panujących rzeczą bez jakiejkolwiek wartości i znaczenia, zarówno w przeszłości, jak i w czasie obecnym. Co więcej dla tychże katów Polskiego Narodu, nigdy nie wchodziło i nadal nie wchodzi w rachubę, liczenie się z jakimikolwiek ogólnoludzkimi właściwie pojmowanymi ideami, takimi jak solidarność, miłosierdzie czy humanizm, bo te były i pozostają nadal dla nich przymiotami bez żadnego znaczenia. Znamienne jest również, że to ich zdanie, podejścia do tego problemu w sposób zupełnie bezkrytyczny i bezrefleksyjny podzielają ,,nasi umiłowani’’ przywódcy o zacięciu rzecz jasna wzorcowo patriotycznym.
Ktoś zapyta dlaczego tak się dzieje? Dlaczego to wszystko ma miejsce? Dlaczego takie rzeczy robi polski ponoć rząd, który przynajmniej takim się mieni, że wbrew woli suwerena, na którego imię tak bardzo lubi się powoływać, gdy mu to odpowiada, w tej jednak sprawie zupełnie się z Nim nie liczy i nie zważa na Jego zdanie? Odpowiedź na takie pytania jest bardzo prosta. Ludzie ci czynią to wszystko wbrew woli Narodu: Po pierwsze dlatego, że nie mają żadnego wewnętrznego poczucia jakichkolwiek więzi, które łączyłyby ich z własnym Narodem. A po drugie, że nie mają również żadnej osobistej godności, zasad i zdolności honorowych w stopniu nawet śladowym. Więcej! Tak naprawdę mają za nic pamięć o pomordowanych przez zbrodniarzy z OUN-UPA Polakach. Nie posiadają też absolutnie żadnego poczucia odpowiedzialności za Państwo, Naród i Polską rację stanu, gdy na Ukrainie pluje nam się w twarz, uchwala ustawy gloryfikujące zbrodnicze formacje OUN-UPA, SS Galizien, oraz karnego ścigania wszystkich, którzy ośmielą się negować ,,bohaterstwo’’ zbrodniarzy z OUN-UPA w ich rzekomej walce o niepodległość Ukrainy. Szczególnie ta ostatnia ustawa, której autorzy, nawet przez chwilę nie próbowali ukrywać faktu, że od samego początku, wymierzona ona była już w samych założeniach, na etapie prac wstępnych nad nią, wyłącznie w nas Polaków, także nie spotkała się z jakąkolwiek reakcją rządu Warszawskiego. Dalej, wywiesza się na murach ambasady polskiej w Kijowie i bramie konsulatu we Lwowie portrety Stepana Bandery i umieszcza antypolskie napisy i hasła. Wysadza się w powietrze i profanuje pomniki Polaków pomordowanych przez OUN-UPA i SS Galizien, czy w końcu stawia się pomniki mordercom setek tysięcy Polaków oraz nadaje ulicom ich imiona w każdym bez wyjątku mieście, miasteczku i wsi na całej Ukrainie.
A mimo tych wszystkich antypolskich działań obecnych władz w Kijowie i pełnej akceptacji przez nie, podobnych antypolskich poczynań ze strony władz lokalnych w innych częściach tego kraju, szczególnie jego południowo zachodnich okręgach, władze w Warszawie nie tylko nie reagują w żaden sposób na te kolejne prowokacje, lecz zupełnie bezrefleksyjnie deklarują jeszcze większe poparcie i pomoc zarówno ekonomiczną, gospodarczą jak też militarną dla rządzących w Kijowie.
Tym samym w imieniu Narodu, bez pytania go o zdanie nadstawiają Jego drugi policzek, by spadkobiercy i kontynuatorzy idei banderowskich zbrodniarzy uderzyli Nas weń po raz kolejny z jeszcze większą siłą. Czego przy sprzyjających dlań wiatrach historii, nie omieszkają uczynić po raz drugi, gdy nadarzy się im po temu okazja i sposobność by to zrobić.
Rządzący w Warszawie zapominają lub też doskonale wiedzą, a nie chcą świadomie o tym pamiętać, że ewangeliczny nakaz nadstawiania drugiego policzka, dotyczy wyłącznie etyki indywidualnej, a nie zbiorowej! Rozciąganie więc jego zakresu na politykę zagraniczną jest – pafrazując Talleyranda – gorzej niż zbrodnią, jest głupotą. I to właśnie ta głupota kosztowała nas w przeszłości utratę państwowości i zagładę naszych Rodaków na wschodzie i zachodzie. Jest nawet jeszcze czymś gorszym, albowiem oznacza współodpowiedzialność i współdziałanie z oprawcą, który widząc przyzwolenie dla swej recydywy, nie zawaha się popełnić kolejnych występków i zbrodni, gdyż jest pewien, że nie tylko pozostanie całkowicie bezkarny, ale jego czyny spotkają się pełną akceptacją tych, których obowiązkiem winno być, zapobieżenie im teraz i w przyszłości. A nie w jakimś samobójczym amoku mimo znanych sobie doskonale faktów, nadal, na przekór zdrowemu rozsądkowi ślepo wspierać państwo gloryfikujące zbrodniarzy i w dodatku oprawców Polaków. Nadstawianie, a właściwie wystawianie więc nawet nie drugiego, a pierwszego policzka własnego Narodu na kolejne razy z rąk tych samych zbrodniarzy jest hańbą, grzechem, przestępstwem przeciwko prawu własnego państwa, a nade wszystko zbrodnią przeciwko własnemu Narodowi. (3)
Heroje nowej UPA
Również każda kolejna prowokacja ze strony ukraińskich nacjonalistów, będzie określana przez naszych oderwanych od rzeczywistości polityków mianem ruskiej, tak jak ostatnia dokonana 16 lutego w Kijowie, gdzie na bramie Polskiej Ambasady, aktywiści organizacji Czarny Komitet wywiesili portret Stepana Bandery z napisem: NASZ KRAJ – NASI BOHATEROWIE. (4) Jak poinformowali, miał to być protest przeciwko antyukraińskim oświadczeniom ważnych, polskich polityków. Szczególnie przeciwko jednej z ostatnich wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” odniósł się do kwestii stosunków polsko-ukraińskich, o których niedawno mówił, że „wyglądają jak znak zapytania”.
,,To jest znak zapytania – stwierdził Jarosław Kaczyński. – Nie możemy przez lata zgadzać się, by na Ukrainie budowano kult ludzi, którzy wobec Polaków dopuścili się ludobójstwa, i to takiego, że choć trudno było przebić w okrucieństwie Niemców, to oni ich przebili – zaznaczył”. (5)
Niezwykle rzadko zgadzam się osobiście z Panem prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, ale w tej kwestii podpisuję się pod jego słowami obiema rękami. Pan prezes Kaczyński wypowiedział tutaj słowa tej prawdy, której wspominania boją się w obecnej Polsce niemal wszyscy. Począwszy od dziennikarzy na historykach, historykach z IPN w szczególności i politykach skończywszy. Nie tylko bowiem szowiniści z OUN-UPA i SS Galizien pod względem okrucieństwa przebili zarówno Niemców jak i sowietów razem wziętych, ale także liczbą wymordowanych Naszych rodaków przebili tych drugich, czyli sowietów. Jak trafnie zauważył to w swoim ostatnim artykule pt. Z Kozakami na Kremlu, Pan Bohdan Piętka, odpowiadając na brednie wypowiedziane nie tak dawno przez jednego z redaktorów Gazety Polskiej i kierownika Ośrodka Studiów Przestrzeni Postsowieckiej w tzw. … Akademii Sztuki Wojennej, Jerzego Targalskiego, że wymieniona przezeń liczba wymordowanych przez sowietów Polaków, jest ponoć 10-krotnie większa niż ta, którą wymordowała UPA, została przez pana Targalskiego dosłownie wzięta z sufitu! (6)
Jak stwierdził to już ponad 20 lat temu, najwybitniejszy znawca stosunków Polsko – Ukraińskich i banderowskiego ludobójstwa na Kresach prof. dr. hab. Edward Prus, zbrodniarze z OUN-UPA oraz dywizyjnicy z SS-Galizien, nie tylko pod względem zdziczałego bestialstwa przebili zarówno Niemców jak i w/w przez wszystkie przypadki sowietów, ale także i pod względem liczby wymordowanych przez siebie Polaków zamieszkujących Kresy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej przebili nawet i sowietów, eksterminując w latach 1939-1950 około pół miliona naszych rodaków. Tak więc również i w tej dziedzinie odwiecznej rywalizacji o nieprzechodni laur pierwszeństwa, w nieustannym biciu kolejnych rekordów świata, w najbardziej bestialskiej i zdziczałej dyscyplinie zmagań w masowej eksterminacji bezbronnych i słabszych od siebie, na przestrzeni dziejów historii, osiągnęli swój upragniony i wyśniony przez siebie cel, zdobywając w cuglach absolutne arcymistrzostwo świata i zostawiając pokonanych przez siebie wszystkich pretendujących do tego ,,zaszczytnego’’ miana konkurentów daleko w tyle. Są oni na drugim, a nie trzecim miejscu, jak mniema o tym mylnie, niczego nieświadoma większość, przyjmując bez sprawdzania osobiście tego, co podaje im się za ,,prawdy objawione’’. (7)
Bardzo ważnym przy okazji problemem, na który zupełnie nie zwracamy uwagi i pomijamy w naszych rozważaniach, a poprzez to świadomie lub nie, wspieramy właśnie stopniowe relatywizowanie kwestii ludobójstwa Polaków na Kresach przez środowiska ukraińskich nacjonalistów, aż do jego całkowitej negacji, jest właśnie kwestia rzeczywistej liczby pomordowanych Polaków. Od wielu lat słyszymy podawaną nam ex-katedra do wierzenia na słowo, niczym objawioną przez same niebiosa liczbę 200 tysięcy jako ostateczną i nie podlegającą dyskusji ani żadnej polemice. Jak stwierdzają głoszący tą ,,objawioną prawdę’’ liczba ta może być nawet mniejsza, ale w żadnym razie większa. Oczywiście przy swoich wywodach na ten temat, nie powołują się na żadne naukowe badania tego przedmiotu, bo takowych ze strony, zarówno powołanych ponoć do tego państwowych historycznych instytucji pamięci, czy środowisk uniwersyteckich, nigdy nie było i nadal nie ma. Nic też nie wskazuje na to, żeby takowe badania miały się zacząć w bliższej czy też dalszej przyszłości.
Wielu również, pisząc czy mówiąc na ten temat, twierdzi, że liczba ta nie może być większa niż rzeczone 200 tysięcy, gdyż na samym Wołyniu bandy OUN-UPA wymordowały około 60-ciu tysięcy naszych obywateli, powołując się na dwutomowe dzieło Państwa Władysława i Ewy Siemaszków pt: ,,Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945’’. Wszystko byłoby pięknie, gdyby praca Państwa Siemaszków dotycząca ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na ludności polskiej Wołynia, obejmowała cały Wołyń, a nie tylko jego część. O tym nikomu prawie nieznanym fakcie, a zmieniającym niemal wszystko, dowiedziałem się ponad rok temu z ust pewnego bardzo znanego działacza Kresowego z Wrocławia, gdy zadałem mu pytanie właśnie na ten temat, czyli o liczbę pomordowanych Polaków na Wołyniu zawartej w tejże pracy. Odpowiedź jakiej udzielił mi chyba w chwilowym, acz niezamierzonym przezeń przypływie szczerości po prostu mnie zdumiała i brzmiała: Ależ proszę pana, praca badawcza Państwa Siemaszków obejmowała zaledwie cztery powiaty Wołynia, a nie całe województwo Wołyńskie. Więc przyjmowanie jako ostatecznej wyroczni, podanej tam liczby naszych wymordowanych przez Ukraińców rodaków to jakieś nieporozumienie. W świetle tych słów zmienia się wszystko. Ówczesne bowiem województwo Wołyńskie liczyło nie cztery, a dwanaście powiatów. Gdzie podziały się więc ofiary z pozostałych ośmiu powiatów Wołynia? Dlaczego nikt nie bierze tego pomijanego i jak widać niewygodnego faktu pod uwagę w swoich mentorskich wywodach, przecież z punktu widzenia rzetelności prowadzonych badań wręcz fundamentalnego?
Jeśli dodamy do tego infiltrację Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce od 1965 roku przez agenturę zaoceanicznej OUN, środowiska niemieckich nazistów, włoskich faszystów, a nawet chorwackich ustaszy, których dwóch agentów zlokalizował i zatrzymał w samej siedzibie GKBZHwP w Warszawie polski kontrwywiad. A od 1991 roku całkowitą likwidację GKBZHwP i wyrzucenie z niej przez ówczesnego ministra sprawiedliwości i zarazem przewodniczącego GKBZHwP Wiesława Chrzanowskiego i jego zastępcę Stanisława Śnieżkę wszystkich osób zajmujących się rzetelnym badaniem i ściganiem niemieckich i ukraińskich zbrodniarzy wojennych, w tym najwybitniejszego ówczesnego członka tejże Komisji profesora Jacka Wilczura, prowadzącego dochodzenie przeciwko ukraińskiemu katowi z niemieckiego obozu zagłady w Treblince Iwanowi Demianiukowi zwanemu przez więźniów tegoż obozu Iwanem Groźnym. Najciekawszym zarzutem postawionym profesorowi Jackowi Wilczurowi przez ówczesnego ministra sprawiedliwości było oskarżenie, że:
,,Różne ośrodki i osoby z zagranicy przekazują mu skargi na wyżej wymienionego, co tym samym dyskwalifikuje go z dalszej pracy w GKBZHwP’’. (8)
O tym jakie to różne ośrodki i osoby prywatne z zagranicy składały skargi na wyżej wymienionego, tego już Pan minister Chrzanowski nie wyjaśnił. A były to wyłącznie osoby i organizacje podporządkowane zaoceanicznej OUN i jej służbom specjalnym, które prowadziły od ponad dwudziestu pięciu lat bezpardonową akcję dyskredytacji, zarówno przeciwko samej GKBZHwP jak i prof. Jackowi Wilczurowi, którego niewybaczalną winą była jego nieugięta postawa w prowadzeniu śledztwa przeciwko Iwanowi ,,Groźnemu’’ Demianiukowi i zeznawanie przeciwko tej bestii na procesie w Jerozolimie. Wcześniej ta sama OUN 31 stycznia 1987 roku, nie mogąc przekupić, ani w żaden inny sposób przeszkodzić działaniom profesora Jacka Wilczura w śledztwie i jego zeznaniom przed sądem w Jerozolimie, w procesie dotyczącym ukraińskiego zbrodniarza wojennego Iwana Demianiuka, dokonała próby fizycznej likwidacji jego osoby przy pomocy podania mu dawki trucizny przez swojego agenta, częstego i znanego gościa samego szefostwa GKBZHwP , która jak oświadczył to później lekarz ratujący, profesora Wilczura, zabiłaby bez trudu dwóch silnych mężczyzn. Tylko dzięki pomocy, która przyszła w samą porę Jacek Wilczur przeżył ten zamach na swoje życie.
Po likwidacji w lipcu 1991 roku GKBZHwP i powołaniu na jej miejsce Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu oraz po utworzeniu w 1999 roku tzw. Instytutu Pamięci Narodowej, do obu tych instytucji już bez żadnych problemów z czyjejkolwiek strony, a przede wszystkim do dokumentów ukazujących pełnię zbrodni dokonanych przez OUN-UPA i SS Galizien oraz ukraińskich nacjonalistów służących w niemieckich formacjach zagłady, jak również akt dotyczących ukraińskich wachmanów z Niemieckich, Nazistowskich Obozów Zagłady, uzyskali po tylu długich latach niestrudzonych dążeń agenci zaoceanicznej OUN i wszystkie jej służby specjalne w stopniu absolutnie nieskrępowanym i nieograniczonym. Wiele z tych dokumentów ukazujących prawdziwą skalę zbrodni dokonanych przez ludobójców z OUN-UPA i dywizyjników ,,Hałyczyny’’, a zarazem będących niezbitymi dowodami świadczącymi jednoznacznie o bezspornej winie architektów i wykonawców tegoż ludobójstwa, którzy zaplanowali je z zimnym wyrachowaniem, w najdrobniejszych szczegółach, po czym metodycznie wprowadzając je w czyn z zegarmistrzowską precyzją, przez wszystkie te lata po prostu zniknęło lub zostało zniszczonych bezpowrotnie.
Nie skończyło to jednak sprawy dotyczącej osoby prof. Jacka Wilczura, który po wcześniejszej próbie zamachu na jego życie, a potem usunięciu go z GKBZHwP, wcale nie zniknął z horyzontu zainteresowań służb specjalnych OUN. Przeciwnie. Albowiem po swoim odejściu z Komisji sporządził pięć kopi akt osobowych, zawierających kilkadziesiąt arkuszy odnoszących się do sprawy śledztwa, ścigania i procesu Iwana ,,Groźnego’’ Demianiuka, deponując je wszystkie w bezpiecznych miejscach w całej Polsce, jako swą dosłowną polisę ubezpieczeniową na życie. Tych dokumentów i wszystkich kopii tychże akt, agentura OUN poszukuje do dnia dzisiejszego w sposób niezwykle wręcz zapamiętały. Można sobie tylko wyobrazić,, że pomimo tego, iż sam Demianiuk, nie żyje już od pięciu lat, nie powinno więc wzbudzać to w nich, aż takiego zapamiętania w próbie zdobycia tych dokumentów. Musi więc toczyć się w tym przypadku gra o coś dużo więcej, niż o samą osobę Iwana ,,Groźnego’’, który był jednym z wielu poślednich trybików w machinie systemu niemieckich obozów zagłady i którego sprawa wraz z jego śmiercią wydawałoby się, powinna tym samym zniknąć ze sceny dziejów i ,,rozpłynąć się’’ w niebycie. A jednak tak nie jest.
Na jakiej więc podstawie, znając te wszystkie fakty, opowiadający niestworzone historie mówiące o ledwie dwustu tysiącach Polaków pomordowanych na Kresach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej twierdzą nadal, że jest to liczba ostateczna? Dlaczego nie zbiorą się na odwagę i nie oznajmią, że dwieście tysięcy to wyłącznie mowa o tych pomordowanych Kresowianach, których nazwiska i miejsca ich kaźni, udało się ustalić samym środowiskom Kresowym na podstawie zeznań żyjących świadków, ale że nie jest to bynajmniej zamknięta sprawa ? Czyżby brak cywilnej odwagi i ciągłe łudzenie się, że coś w tej mierze zmieni się na lepsze za sprawą nowej władzy? Anglicy takie karmienie się iluzjami nazywają Wishful thinking– ,,Pobożne życzenia’’. I to chyba najlepsza puenta dla tych wszystkich moich rodaków, cierpiących na nieuleczalną przypadłość, polegającą na oszukiwaniu samych siebie bez końca.
To czwarta już w ostatnich kilku tygodniach, antypolska akcja ukraińskich nacjonalistów przeciwko Polsce i polskim miejscom pamięci na Ukrainie, po wysadzeniu w powietrze pomnika Polskich Ofiar SS Galizien w Hucie Pieniackiej, sprofanowaniu grobów polskich ofiar stalinowskiego terroru na cmentarzu w Bykowni pod Kijowem i oblaniu czerwoną farbą polskiego konsulatu we Lwowie oraz umieszczeniu na ogrodzeniu konsulatu napisu: NASZA ZIEMIA.
We wszystkich tych czterech przypadkach miłościwie ,,nam’’ panujący oznajmili, że była to nie prowokacja wymierzona w nas Polaków, ze strony środowisk ukraińskich integralnych nacjonalistów, ale… ruskich agentów. O czym również zawyrokował bez żadnych wątpliwości w głosie, dziś rano w programie TVP Info, dotyczącego wczorajszego zawieszenia na bramie Polskiej Ambasady w Kijowie portretu Stepana Bandery, poseł Michał Dworczyk z PiS. Najtrafniej wszystkie tego rodzaju niedorzeczności wypowiadane przez polskich polityków odnoszące się do tego problemu, szczególnie tych z PiS, o kolejnych antypolskich prowokacjach na Ukrainie, podsumował także Pan Bohdan Piętka w jednym ze swoich ostatnich artykułów słowami: ,,autorzy tych wypowiedzi nawet z banderowską siekierą w głowie będą krzyczeć, że to prowokacja Putina’’. (9)
Wycofując wczoraj nowelizację ustawy określającą ukraińskich i litewskich zbrodniarzy oraz ich ideologię najwłaściwszym dlań mianem, czyli zrównujących obie z Niemieckim nazizmem, których bliźniaczym klonem przecież były i pozostają do dnia dzisiejszego, nie tylko rozgrzeszają architektów i wykonawców tego ludobójstwa, ale także ich rasistowską ideologię nienawiści i zbrodni, stawiają w ten sposób w jednym szeregu z takimi chrześcijańskimi i zarazem ogólnoludzkimi fundamentalnymi zasadami na jakich opiera się życie i istnienie całej ludzkiej cywilizacji jak solidarność, miłosierdzie, humanizm, poszanowanie życia i własności, różnorodność oraz szacunek dla każdego człowieka. Jednocześnie także tą decyzją zupełnie zdeprecjonowali ofiarę życia bestialsko pomordowanych Kresowian, jako nieważną, nieistotną i bez żadnego znaczenia dla historii i tożsamości naszego Narodu. Pan marszałek Karczewski może więc z dumą już zameldować, że po długich latach oczekiwań i zwycięskich zmagań z jednym nienawistnym, czyli sowieckim totalitaryzmem, wynieśliśmy i to własnymi rękami na piedestał zwycięskiej dla nas rzecz jasna chwały, który to śmiertelny nowotwór hodowaliśmy i pielęgnowaliśmy z wielkim staraniem na własnym organizmie przez dziesiątki lat, jako nowy wzór naszej wolności, z którym wszyscy winniśmy się jednomyślnie także identyfikować, inny zbrodniczy totalitaryzm, dzięki któremu to odwróceniu ról i pojęć, i postawieniu wszystkiego na głowie zamiast na nogach, odzyskaliśmy wreszcie honor i wstaliśmy z kolan, zupełnie nie dostrzegając, że właśnie na nie padliśmy i to ostatecznie.
Panie Prezesie, Panie Prezydencie, Pani Premier – zadanie wykonane. Hura !
Jacek Boki
Elbląg 16 – 21 luty 2017 r
Jeden komentarz