Na wstępie wyrażę zdziwienie, że sprostowanie, dotyczące wybranych fragmentów mojego artykułu: http://gorliceiokolice.eu/2016/05/prokuratora-michala-trybusa-skandaliczny-awans-na-szefa-prokuratury-okregowej-w-nowym-saczu-albo-raport-dla-prokuratora-generalnego-zbigniewa-ziobry/, wystosował do mojej redakcji zastępca Prokuratora Okręgowego w Nowym Sączu a nie osobiście sam szef nowosądeckiej Prokuratury Okręgowej (zob. . Wygląda to trochę na wysługiwanie się podwładnymi, ale może nie znam dość dokładnie obyczajów panujących w tej instytucji. Pal sześć! Przejdźmy do rzeczy.
Sprawę mojego przypuszczenia, że „swoje trzy grosze” dorzucił Paweł Śliwa w sprawie awansu prokuratora Michała Trybusa na najwyższe stanowisko w Prokuraturze Rejonowej opisałem dokładnie w odpowiedzi, z 3 czerwca 2016 roku, na oświadczenie Pawła Śliwy, zob. http://gorliceiokolice.eu/2016/06/odpowiadam-panu-pawlowi-sliwie/:
Punkt nr 2 „Wniosku o sprostowanie” należy oczywiście przyjąć z całą powagą do wiadomości. Pan Paweł Śliwa oświadczył bowiem, że nie miał nic wspólnego z nominacją prokuratora Michała Trybusa na stanowisko szefa Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Winien jestem jednak Panu Pawłowi Śliwie pewne bardzo ważne przypomnienie. Nigdzie nie napisałem w moim artykule, że Pan Paweł Śliwa bezspornie miał swój udział w decyzji Prokuratora Generalnego, dotyczącej losów zawodowych prokuratora Michała Trybusa. Napisałem natomiast tak:
Na dodatek dotarły do mnie niepotwierdzone, ale jakże prawdopodobne informacje, że do nominacji prokuratora Michała Trybusa swoje trzy grosze dorzucił adwokat, biznesmen, samorządowiec, polityk Samorządnej Polski i sędzia Trybunału Stanu, rodem z Lipinek w powiecie gorlickim, Paweł Śliwa.
Mam swoich informatorów w powiecie gorlickim i różne informacje docierają do moich uszu. Niektóre uda się zweryfikować, niektóre nie. Niektóre na pierwszy rzut oka są zupełnie nieprawdopodobne, ale niektóre aż proszą się o uznanie za fakty bez żadnej kontroli. Czasami, to złudne przeczucie! W opisywanej sytuacji nie napisałem jednak nic ponad to, że informacje z gorlickiego światka brzmiały (albo grzmiały) bardzo PRAWDOPODOBNIE, że Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro mógł korzystać w tej konkretnej sprawie z doradztwa osoby, która zawodowo, partyjnie i prywatnie związana jest na dobre i na złe z regionem sądecko-gorlickim. W sumie nie ma w tym nic zdrożnego. Prokurator generalny, zasięga języka w terenie, a doradca (tutaj Pan Paweł Śliwa) jest mu dobrze znany, na przykład ze wspólnej działalności partyjnej i publicznej. Przecież nie jest tajemnicą, że obaj Panowie nigdy nie ukrywali swojej znajomości, a Pan Zbigniew Ziobro starał się w zeszłym roku dołożyć wszelkich starań, żeby Pan Paweł Śliwa z odległego miejsca na liście wyborczej Zjednoczonej Prawicy trafił na Wiejską do Warszawy. Warto przypomnieć sobie taki oto reportaż w „Sądeczaninie” (zob. https://sadeczanin.info/wybory-parlamentarne/zbigniew-ziobro-rekomenduje-paw%C5%82-%C5%9Bliw%C4%99-bardo-dobry-kandydat-na-pos%C5%82) i zdjęcia z niedawnej kampanii wyborczej z Gorlic i Nowego Sącza (2015 rok), opublikowane na łamach portali „TerazGorlice” i „Sądeczanin”.
Od razu napiszę, że w tym też nie ma nic złego. Kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i Pan Zbigniew Ziobro mógł popierać każdego, kto mu w duszy grał. Nic mi do tego! Ale jako publicysta mam prawo wyciągać z takiego faktu wnioski i formułować hipotezy o prawdopodobieństwie dorzucenia trzech groszy, przez Pana Pawła Śliwę, do nominacji prokuratora Michała Trybusa. W tej sprawie muszę Panu Pawłowi Śliwie przypomnieć jeszcze jeden obrazek. Tym razem z korytarza sądeckiego sądu sprzed bodaj dwóch lat. Byłem świadkiem tego spotkania, więc sam dla siebie jestem tutaj informatorem. I napisze tylko tyle; zażyłość Pana Pawła Śliwy z rodzonym bratem obecnego prokuratora okręgowego w Nowym Sączu była owego dnia aż nadto dobrze widoczna. Czy publicysta ma zatem prawo domniemywać, że Pan Paweł Śliwa mógł dorzucać swoje trzy grosze w sprawie awansu człowieka, którego prawdopodobnie dość dobrze zna, nie tylko prywatnie (o czym może świadczyć – choć nie musi – bliska znajomość z jego bratem) , ale także jako gorlicki adwokat (tu nie ma mowy o pomyłce). Dlatego napiszę tak. Oświadczenie Pana Pawła Śliwy, że nie był w jakikolwiek sposób zaangażowany w awans prokuratora Michała Trybusa ja osobiście uważam za zupełnie niewiarygodne. Ale, co jeszcze raz podkreślam, przyjmuję dementi w tej sprawie do wiadomości. Być może czas pokaże, czy to, co ja uznałem za PRAWDOPODOBNE, nie okaże się jednak historycznym faktem.
I po tym może zbyt długim cytacie z własnego tekstu, chciałbym oświadczyć, że takie rozważania są prawem a nawet obowiązkiem publicysty. Stosowane są powszechnie przez dziennikarzy, nie tylko śledczych, bo rzucają snop światła na sytuacje nie zawsze jednoznaczne, ale znaczące w obliczu faktów kontekstowych; zatem właśnie prawdopodobne. Zakusy prokuratora Piotra Kapustki stawiania mi z tego tytułu zarzutu może przypominać ewentualną próbę wyrugowania z języka znaku interpunkcyjnego „?”, czyli tzw. znaku zapytania. Bo przecież wszystkie zadawane pytania obarczone są przestrzenią niewiedzy i wątpliwości. W przeciwnym razie nie byłyby zadawane. A podobno „rzeczą ludzką jest dociekać Prawdy”. Z tego co wiem w licznych procesach karnych: „W postępowaniu dowodowym za poszlakę uznaje się fakt uboczny, co do którego nie zachodzą wątpliwości, nie wskazujący wprost, że przestępstwa dokonała dana osoba, jednak pozwalający na wnioskowanie co do tej okoliczności”, cytuję za prawnikiem Markiem Krysztofiukiem (zob. http://www.infor.pl/prawo/prawo-karne/ciekawostki/87797,Czym-jest-proces-poszlakowy.html). Czym zatem, jak nie swoistymi poszlakami publicystycznymi, były przytoczone przeze mnie fakty, mogące świadczyć, że Pan Paweł Śliwa z dużą dozą prawdopodobieństwa mógł służyć radą Prokuratorowi Generalnemu w sprawie awansu prokuratora Michała Trybusa na wyższe stanowisko. I tyle. Kończąc ten wątek pragnę jeszcze podkreślić, że Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny , w ogóle nie odniósł się, jak do tej pory, do moich relacji. A „krzyk” protestu, jaki w tej konkretnej kwestii podnieśli panowie Paweł Śliwa i Piotr Kapustka mam prawo uznać za kolejną poszlakę uprawdopodabniającą wyżej opisane przypuszczenie. Takie moje wilcze dziennikarskie prawo.
Bo, Szanowny Panie Zastępco Prokuratora Okręgowego, w życiu publicznym mamy wiele różnych porządków. Jest na przykład porządek kodeksu karnego i porządek świata publicystyki. I te porządki nie są tożsame choć zbiory te zachodzą na siebie albo, czasami, wzajemnie się uzupełniają. Ten pierwszy powinna cechować bezduszna, empiryczna, do bólu obiektywna postawa wobec otaczającej nas rzeczywistości, ten drugi jest o wiele bardziej swobodny i przewiduje miejsce dla perspektywy ocen, które z definicji zazwyczaj bywają bardzo subiektywne albo symboliczne. Ale przecież nie są z tego powodu zakazane.
W moim artykule, zob. http://gorliceiokolice.eu/2016/05/prokuratora-michala-trybusa-skandaliczny-awans-na-szefa-prokuratury-okregowej-w-nowym-saczu-albo-raport-dla-prokuratora-generalnego-zbigniewa-ziobry/, napisałem tak:
Panu prokuratorowi nie zadrżała ręka i podpisał 30 października 2007 roku pewien akt oskarżenia (wszystkie szczegóły w Aneksie). I dzisiaj, bo ostatecznie sprawa znalazła wówczas swój szczęśliwy finał w sądowej instancji odwoławczej, i ta osoba została uniewinniona, można stwierdzić, że prokurator Michał Trybus dopuścił się zwykłego przestępstwa. Podpisał akt oskarżenia przeciwko niewinnej osobie. Nie miał żadnych dowodów a działał wspólnie i w porozumieniu z organami policji państwowej. I w bezwzględny, rażący sposób złamał prawo, działając w tym konkretnym przypadku, jak można uznać, w tzw. zorganizowanej grupie przestępczej.
Uznał Pan takie oświadczenie, taką moją ocenę, za zniesławiające funkcjonariusza publicznego. Czym zatem było wówczas w 2007 roku definitywne oskarżenie i postawienie przed sądem niewinnej osoby? Jak nazwać takie kłamstwo? A może po prostu nazwałem rzeczy po imieniu? Ludzie popełniają błędy, ale prokurator który ma do dyspozycji i pomocy cały aparat prokuratorskiej i kodeksowej władzy i policję „na posyłki” a więc gigantyczną przewagę nad obywatelem, nie może się mylić. Pomyłka w pracy prokuratora może zdarzyć się tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach, które nawet trudno mi sobie wyobrazić, choć wiem, że mogą zaistnieć. Tamtą sprawę znałem i monitorowałem od początku, bo zwróciła się do mnie o pomoc owa osoba oskarżona przez prokuratora Trybusa (a następnie skazana bezrefleksyjnie przez SSR w Gorlicach Bogusława Gawlika). I nawet dla takiego laika w kwestiach prawniczych jak ja było wówczas całkowicie jasne, że funkcjonariusz policji Tomasz Pijanowski, a potem prokurator Michał Trybus, a wreszcie sędzia Bogusław Gawlik „wspólnie i w porozumieniu”, nie zważając na nic, a już najmniej na brak dowodów winy oskarżonej poświadczyli brutalnie nieprawdę. Czy może Pan sobie wyobrazić co czuje człowiek niewinnie skazany? A Pan dzisiaj, w obliczu podanych przeze mnie faktów historycznych i procesowych, których Pan nawet nie próbował zakwestionować i faktu, że jednak, mimo wszystko i na przekór, udało się wówczas nam obywatelom, wyjść z tej nierównej walki Dawida z Goliatem „wymiaru sprawiedliwości”, obronną ręką, rzuca na stół art. 258 par. 1 Kodeksu karnego? To ja w odpowiedzi na zarzut zniesławienia funkcjonariusza publicznego odpowiem cytatem z wiersza pt. „Który skrzywdziłeś” poety Czesława Miłosza:
Który skrzywdziłeś człowieka prostego
Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając,
Gromadę błaznów koło siebie mając
Na pomieszanie dobrego i złego,
Choćby przed tobą wszyscy się skłonili
Cnotę i mądrość tobie przypisując,
Złote medale na twoją cześć kując,
Radzi że jeszcze jeden dzień przeżyli,
Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta
Możesz go zabić – narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta.
Funkcjonariusze publiczni, którzy jak wówczas panowie Tomasz Pijanowski (policjant), Michał Trybus (prokurator) i Bogusław Gawlik (sędzia) dopuścili się popełnienia tak oczywistych błędów i „skrzywdzili człowieka prostego” powinni sami zostać postawieni w stan oskarżenia, a mnie publicyście, po latach zostaje tylko instrument słowa i ocena, bo ich przestępstwo nie zostało ukarane. A krzywda ludzka została do dzisiaj.
Tę historię sprzed lat, którą wypomniałem prokuratorowi Michałowi Trybusowi można uznać za oczywiście bardzo błahą. W moim tekście o skandalicznym powołaniu prokuratora Trybusa na stanowisko szefa PO w Nowym Sączu pojawiły się o wiele cięższe zarzuty, które prokurator Piotr Kapustka zbył jednak milczeniem. Ubodły go natomiast symboliczne frazy o „Polskiej Republice Sitw”, i „przestępcach w czerwonych żabotach”. Polska prokuratura (nie tylko gorlicka Panie prokuratorze) ma wiele ciężkich grzechów na sumieniu i cieszy się w Polsce zasłużenie bardzo złą sławą. Skala wyrządzonych krzywd przez „wymiar niesprawiedliwości” w czerwonych żabotach jest wprost niewyobrażalna. Czasami opowiadają o tym media. Czytając „sprostowanie” zastępcy Prokuratora Okręgowego w Nowym Sączu mgr. Piotra Kapustki odniosłem wrażenie, że Pan prokurator jakby nie zdawał sobie sprawy z ocen, które społeczeństwo wystawia prokuratorskiej korporacji, uprzywilejowanej ponad miarę ochronnym immunitetem i także dlatego coraz bardziej bezkarnej i wyalienowanej ze społeczeństwa. Mam prawo sądzić, że Pan prokurator Piotr Kapustka nie zna także mojego tekstu ze stycznia 2016 roku, w którym pojawił się po raz pierwszy symboliczny obrazek z czerwonym żabotem w tle. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego felietonu: http://gorliceiokolice.eu/2016/01/przestepcy-w-czerwonych-zabotach-musza-odejsc/, Pan prokurator Piotr Kapustka uświadomi sobie dlaczego ostatni akapit Jego „sprostowania” był, jak trafienie kulą w płot.
A teraz, po przeczytaniu mojej odpowiedzi, Szanowny Panie Zastępco Prokuratora Okręgowego w Nowym Sączu, może Pan wytoczyć, już bez żadnych oporów, najcięższe działa przeciwko piszącemu te słowa. Artykuł 258 par.1 Kodeksu karnego czas odpalić! Nietykalni w czerwonych żabotach do dzieła!