Sobotnia akcja Policji, Straży Pożarnej i Pogotowia na warszawskim Ursynowie, o której informowałem w tekście „Czego w newsie nie ma?” to na szczęście tylko ćwiczenia policji i żadnych niebezpiecznych materiałów, zwłaszcza radioaktywnych, nie było.
Realizm szkolenia wymagał, żeby o tym, iż są to ćwiczenia nie wiedzieli nawet sami uczestnicy (http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1044431,wybuch-w-samochodzie-kurierskim-na-ursynowie.html). Od samego początku nie dawał mi spokoju brak informacji, o czynnościach opracyjnych wobec nadawcy i odbiorcy przesyłki. Automatyzacja postępuje, ale na takie cuda, że przesyłki będą się same nadawać i odbierać, to chyba jeszcze musimy poczekać.
W świecie dotkniętym plagą zamachów terrorystycznych, takie szkolenia są niezmiernie ważne. Bez wątpienia istotne jest w nich zachowanie maksimum realizmu, a tego się nie da osiągnąć ogłaszając publicznie „Uwaga, uwaga! Prosimy zachować spokój, to tylko manewry! Zaraz zdetonujemy ćwiczebną bombę, potencjalnych poszkodowanych prosimy o zajęcie pozycji horyzontalnej na chodniku!”. Ważne, żeby nie przesadzić z częstotliwością, bo gdyby doszło co do czego, to ludzie mogą zareagować „A, to znów ćwiczenia, bodaj ich…”.
Mam nadzieję, że wszystkim uczestnikom szkoleń, Policjantom, Strażakom, Ratownikom Medycznym, opadła już adrenalina i zbiorą same pozytywne oceny szefów. W relacjach TV wyglądało to poważnie a działania – na w pełni profesjonalne.
I jeszcze jedno – funkcjonariuszom, którzy wzięli udział w ćwiczeniach, z całego serca życzę, aby zdobytej wiedzy i nabytych umiejętności nigdy nie musieli wykorzystywać w codziennej praktyce.