Jeśli widzimy spot reklamowy firmy windykacyjnej Kruk SA, ocieplający jej wizerunek i przekonywujący, że list od nich to dla nas „dobra wiadomość” bo pozwala odzyskać kontrolę nad swoimi finansami nie dajmy się nabrać. Ta firma nie żyje z naszego dobrego samopoczucia ale ze skuteczności odzyskiwania długów wszelkimi sposobami zgodnie z ofertą kierowaną do potencjalnych klientów, którą tak określa na swoich stronach: Działania windykacyjne maja na celu odzyskanie należności w maksymalnie krótkim okresie przy wykorzystaniu najbardziej efektywnych narzędzi dla danej kategorii wierzytelności.
Póki My decydujemy w jakim tempie i na miarę jakich możliwości regulujemy swoje długi kontrolujemy swoje finanse. Gdy decyzję za nas podejmuje windykator, sąd lub komornik ją tracimy, a stajemy się bezwolnym przedmiotem postępowania windykacyjnego, sądowego lub egzekucyjnego.
Statystyki wskazują że blisko 80% długów jakie posiadają Polacy nie wynika z ich złej woli czy niechęci spłacania długów ale postępującej zapaści finansowej i z tzw. spirali zadłużenia w którą wpadamy.
Rynek windykacyjny jest potężny, bo jak wynika z danych o podaży pieniądza publikowanych przez NBP zadłużenie gospodarstw domowych w samych kredytach bankowych przekracza 560,4 mld zł. Część z tych długów nie jest spłacana i przekazywana właśnie takim firmom jak Grupa Kruk SA. Do tego dochodzą zadłużenia w pozabankowych instytucjach finansowych, w firmach telekomunikacyjnych, energetycznych (światło, gaz) oraz u różnego rodzaju hochsztaplerów mających nam pomóc właśnie w spłacaniu długów.
Niektórzy windykatorzy ubijają przy tym podwójny interes. Przypomina mi się wizytówka jednego z pracowników dużej firmy windykacyjnej, na której z jednej strony występował jako windykator, a z drugiej jako przedstawiciel firmy pożyczkowej. Osobnik celował głownie w starszych ludzi, którym oferował szybką pożyczkę na spłatę dłużnika, w którego imieniu windykował. Załatwiał w ten sposób podwójny interes, zapewniał sobie wynagrodzenie jako skuteczny windykator i prowizję jako niemniej skuteczny sprzedawca pożyczki. Haczyk był w tym, że dług uregulowany był w postępowaniu przedsądowym ale na warunkach wcale nie mniejszych niż gdyby było orzeczenie sądowe, bo na warunkach windykatora, za to nowy dług zaciągnięty był już na nowych warunkach, na o wiele większy procent.
Oto jedna z firm oferujących takie „kompleksowe” usługi:
Ale wróćmy do Kruka, który co prawda także posiadał swoją własną firmę pożyczkową NOVUM Finance Sp. z o.o. ale coś nie wypaliło i jest ona obecnie w likwidacji, więc Kruk poszedł w inną, ale równie skuteczną stronę.
Grupa Kruk SA to potężna korporacja, którą stać na prowadzenie własnej agencji detektywistycznej, własnej kancelarii prawnej (Raven), działanie na rynku rumuńskim, czeskim i słowackim i której klientami są największe instytucje finansowe i usługowe, którą stać na najlepszych marketingowców i wykupienie spotów telewizyjnych.
Klienci Kruka to w dużej mierze banki, instytucje finansowe, sieci kablowe i internetowe, oraz operatorzy telefoniczni. Z pewnością nie wszyscy się ujawniają i chwalą, że tak ścigają swoich dłużników, ale niektórzy wystawili swoje referencje:
http://pl.kruk.eu/o-firmie/referencje/
W 2010 Kruk rozpoczął swoją pierwszą wielką kampanię reklamową, która miała przekonać wszystkich telewidzów-dłużników, że firma Kruk to „dobru wujek” pełen przepełnionych sercem ludzi z którymi dłużnik łatwo może się dogadać, przedstawiając im swoją trudną sytuację finansową.
Kruk zaczął też lokować swój pomysł wizerunkowy w telenowelach, gdzie zadłużony bohater dzięki kontaktowi z tą niemal altruistyczną firmą szybko ustalał niewielką ratkę i korzystny (dla dłużnika) sposób sposób spłaty i pozbywał się problemu.
Podobnie jest zresztą z obecną kampanią reklamową. Według niej pismo od windykatora „Kruka” to dobra wiadomość, niemal jak list miłosny czy pomocna dłoń od przyjaciela, dlatego należy szybko się odezwać, a okaże się, że ci „ludzcy ludzie” pomogą uregulować wszelkie problemy i rzekomo odzyskać kontrolę nad finansami.
Pięknie?
Pięknie!
A ja radzę jako prawnik i dziennikarz: nie dzwońcie i nie reagujcie na te listy, nie dajcie się nabrać tym reklamom, jeśli się nie prosicie o większe kłopoty niż macie BO TO WSZYSTKO NIEPRAWDA.
A raczej prawda niepełna. Bo faktycznie, gdy dłużnik (a często rzekomy dłużnik) odpowie, to Kruk odzyskuje kontrolę nad JEGO finansami. Tam „odzyskuje” – nabywa raczej. Gdyż do tej pory jej nie miał i tak naprawdę był bezradny.
Na czym dokładnie polega ten system?
Czemu Kruk decyduje się wydać koszmarne pieniądze na reklamy w prime time TVP lub innej ogólnokrajowej stacji?
Przybliżę temat:
Otóż gdy dług nie ulega wątpliwości, jest znaczący lub dobrze zabezpieczony, a miejsce pobytu dłużnika znane wtedy windykator nie ma niemal nic do roboty.
Z takim długiem każdy głupi może pójść do sądu, by w miarę szybkim postępowaniu nakazowym uzyskać wyrok, a po jego uprawomocnieniu (przy niewątpliwym długu ew. zarzutów nie ma lub są niewątpliwie nieskuteczne) przekazać sprawę komornikowi, który dokona egzekucji z majątku dłużnika.
Tu czasem się pojawi problem z ustaleniem majątku, więc bywa, że gdy komornik jest mało skuteczny, a sądowe ustalenie majątku niewiele daje, pojawia się biuro detektywistyczne (np. Raven) mające ten majątek znaleźć.
Główny biznes Kruka i innych windykatorów polega jednak na czym innym.
Spójrzmy jeszcze raz na wspomniany slogan ofertowy Grupy Kruk SA:
Działania windykacyjne maja na celu odzyskanie należności w maksymalnie krótkim okresie przy wykorzystaniu najbardziej efektywnych narzędzi dla danej kategorii wierzytelności.
Mamy w zasadzie dwa rodzaje długów: tzw. długi trudne i długi rozdrobnione.
Dług trudny to taki, gdy kwota jest na tyle pokaźna, że absolutnie się kwalifikuje by pójść z nią do sądu, są poważne braki dowodowe, dłużnik tego długu nie potwierdził (np. jest to wystawiona, ale nie zaakceptowana faktura nie wynikająca wprost z umowy, a nie ma uznania długu lub potwierdzenia salda), a korespondencji nie odbiera, lub nie reaguje, albo gdy miejsce dłużnika nie jest znane. Wystąpienie z takim długiem do sądu jest bardzo kłopotliwe i mało skuteczne. Kwotę wpisu sądowego bowiem trzeba wpłacić od razu, spór może ciągnąć się latami, a gdy powód nie zna miejsca pobytu dłużnika (adresu do doręczeń) sąd w ogóle nie wprowadzi sprawę na wokandę, zawieszając ją najpierw a w końcu umarzając. Gdyż w postępowaniu sądowym nie jest ważne gdzie pozwany jest zameldowany, ale gdzie autentycznie przebywa i co kluczowe, by podjął pierwszą sądową korespondencję (pozew). Bo dopiero po jej doręczeniu dłużnikowi może sąd zastosować tzw. „doręczenie zastępcze” czyli zgodnie z KPC przyjąć, że wszelką kolejną nieodebraną korespondencję uznaje się za dostarczoną i prowadzić skuteczne postępowanie sądowe kończąc je wyrokiem. Gwoli ścisłości sąd nie zajmie się także sprawą, w której wierzyciel nie dysponuje skutecznym doręczeniem ostatecznego, przedsądowego wezwania o zapłatę. Ale jak je dostarczyć, gdy nie znany jest adres dłużnika. Chodzi o pewny adres, potwierdzony jego oświadczeniem, podpisem lub czynnością faktyczną (odpowiedź na list).
I tu pojawia się praca dla windykatora. Takiego jak Kruk właśnie.
Głównym zadaniem Kruka jest zaopiekować się długiem, którego wierzyciel nie potrafi wyegzekwować, ustalić ponad wszelką wątpliwość miejsce pobytu dłużnika (adres do doręczeń), nawiązać z nim kontakt i doprowadzić do uznania długu (wszelkimi sposobami), a na koniec zmusić (tak, zmusić!) do dobrowolnej jego zapłaty, szybszej niż sprawa sądowa i bez konieczności chodzenia po sądach. A jeśli to ostatnie się nie uda, dostarczyć wszelkich brakujących informacji i dowodów pozwalających skuteczne i szybkie przeprowadzenie sprawy sądowej, a potem egzekucji komorniczej.
Nie łudźmy się, nasza oferta sposobu spłaty długu nie ma dla Kruka większego znaczenia, jedyne co ma to:
– oczekiwania ich klienta,
– oczekiwania samego Kruka,
– siła argumentów jakie sami na siebie dostarczymy,
– informacja, którą przekażemy na temat naszych prawdziwych możliwości finansowych
oraz demonstracja naszej podatności na manipulacje i naciski.
Gdy odpowiemy na list „dobra wiadomość” odpisując lub dzwoniąc na bezpłatną linię Kruka, już wykazaliśmy, że jesteśmy podatni. Wtedy cały know-how Kruka, ich możliwości organizacyjne i bezwzględność zostaną zaangażowane byśmy potwierdzili swoją tożsamość (rozmowy telefoniczne są nagrywane i jest przewidziany proces weryfikacji), przyznali że jesteśmy dłużnikiem (uznanie długu), ujawnili swój profil psychologiczny, rzeczywiste możliwości finansowe i zaczęli płacić w sposób, jaki Kruk sobie założył.
W tym celu w stosunku do frajera skuszonego reklamą, lub przestraszonego albo namówionego listownie, który się odezwał zostaną zastosowane następujące środki perswazji. I tylko do niego, bo jak napisałem w stosunku do prawdziwego czy rzekomego dłużnika, który unika kontaktu, windykatorzy z Kruka są bezradni. Tak samo jak wierzyciel, który zdesperowany nieskutecznością swojego roszczenia i brakiem możliwości prawnych zdecydował się zapłacić dodatkowe pieniądze Krukowi za zajęcie się sprawą.
I tu w ramach dygresji dwa słowa o tym jak wygląda umowa Kruka z klientem. Otóż są trzy możliwości: reprezentowanie interesów wierzyciela przez Kruka w kwestii odzyskiwania długów lub długu, za określoną z góry zapłatę; reprezentowanie interesów wierzyciela przez Kruka za success fee (prowizję) od skutecznego odzyskanego długu; zakup od klienta trudnego długu (tzw. przelew wierzytelności, do którego zazwyczaj nie potrzeba zgody dłużnika) za część kwoty długu (czasem 50%, czasem 20% a czasem 5 i mniej – w zależności od stopnia trudności jego wyegzekwowania) i wejście w prawa wierzyciela. W tym ostatnim przypadku po prostu Kruk staje się wierzycielem i tylko od Kruka zależy jak mocno zechce nas wycisnąć, jakie dodatkowe koszty zechce ponieść gdyż wszystko co ponad zapłacony procent jest dla niego.
Mamy więc na początek naciski miękkie. Najpierw dedykowane do wszystkich tych mądrych dłużników, którzy się jeszcze Krukowi nie ujawnili, których miejsca pobytu Kruk nie zna i którzy albo nie odbierają niebezpiecznych telefonów, albo absolutnie odmawiają jakiejkolwiek weryfikacji jakichkolwiek swoich danych przez telefon i nie podejmują dyskusji. Z takim dłużnikiem Kruk nie bardzo może zrobić cokolwiek, a na pewno jest bezradny w sprawie odzyskania bądź wyciągnięcia od niego pieniędzy. Dlatego inwestuje, by go odpowiednio zmanipulować i przekonać do nawiazania kontaktu. Zarzuca więc sieć, wychodząc z założenia, że lepiej obciążyć setki tysięcy takich złych długów kwotą po kilka groszy na każdy z nich i pewną część odzyskać, niż nie odzyskać żadnego. Stąd właśnie biorą się pieniądze na spoty reklamowe mające przekonać dłużników, żeby zareagowali na dobre wiadomości od Kruka i zadzwonili do Dobrych Ludzi, by w końcu (co za ulga) pozbyć się kłopotliwego długu. A dlaczego kłopotliwego? Bo wcześniej dłużnik otrzymał kilka specjalnie wyglądających listów, które miały go zdenerwować, narobić wstydu przed sąsiadami, wywołać awantury w domu gdyż kobita lub mężuś-ciapciak „ma tego dość”.
Zauważcie, że Kruk minimalizuje koszty przesyłek i listów „Dobra Wiadomość” nie wysyła pocztą poleconą. Nie ma bowiem pewności co do adresu dłużnika i nie wie czy on tam przebywa, oraz czy wiadomość odbierze. Zakłada jednak, że część listów dochodzi do adresata wywołując zamierzony efekt konsternacji i poruszenia. W ślad za listem idzie reklama perswadująca i dobry przykład w jakimś serialu typu „Samo Życie”.
Wkręt pierwszej wody.
Czy to jest skuteczne? Bardzo. Sam Kruk się chwali na swojej stronie, że w 2011 roku, a więc zaraz po pierwszej wielkiej kampanii reklamowo-perswazyjnej w TVP skierowanej do dłużników („W Kruku też pracują ludzie”), przychody firmy wzrosły o 67%, zysk na działalności operacyjnej o 125%, a zysk netto o 84% w stosunku do roku 2010.
I nie ma się co dziwić, bowiem gdy zmanipulowany dłużnik-frajer się ujawni Kruk ćwiczy na nim kolejny etap swojego skutecznego know-how.
Najpierw grzeczne ale uporczywe nękanie telefonami, celem uzyskania jak największej ilości informacji, wytworzenia dowodów uznania długu i nakłonienia do zapłacenia jak najwięcej, jak najszybciej, na warunkach jak najbardziej korzystnych dla Kruka. Jeśli dłużnik oporny telefony są coraz natarczywsze i w coraz bardziej kłopotliwych porach: między 7.00 a 8.00 gdy człowiek się spieszy do pracy, zaprowadzić dzieci do szkoły, emeryt do sklepu, a bezrobotny śpi – aby jak najmniej uważnie słuchał i godził się na wszystko; w środku dnia, gdy człowiek w pracy, by czuł się jak najbardziej zakłopotany musieć rozmawiać o swoich długach przy obcych i współpracownikach, co ma przyspieszyć jego zgodę z obawy przed kolejnymi telefonami do pracy (a jeśli przyznał się gdzie pracuje jest załatwiony); wieczorem gdy pragnie spokoju, jest przy rodzinie i telefony stają się kłopotliwe ze względu na współmałżonka, dzieci, wnuki, bliskich znajomych (np. w sobotę wieczorem) – gdy się zgodzi i będzie płacił, telefony przecież się skończą.
Równolegle pojawia się nowa korespondencja listem poleconym, wszak już ujawnił w nagranej rozmowie gdzie mieszka, na którą ma odpowiednio zareagować ale przede wszystkim, której odebranie ma poświadczyć własnoręcznym podpisem. Ten dla sądu jest najważniejszy. Czasem są to listy niewiele znaczące ze względu na treść, czasem jest to pisemne potwierdzenie długu wymagające odesłania (które wcale się tak nie musi nazywać) a nigdy nie wiadomo czy kolejny list nie będzie przedsądowym wezwaniem do zapłaty. I to bez względu na to co nam się wydaje, że ustaliliśmy telefonicznie – wszak to oni nagrywają rozmowy a nie my.
Gdy nie płacimy lub przestaliśmy reagować jak chce Kruk, może pojawić się osobiście któryś z jego windykatorów, który ma nas zmusić do podpisania tego czego jeszcze nie podpisaliśmy, być może do zapłaty czegokolwiek, ale przede wszystkim naprzykrzać się nam, narobić wstydu wśród sąsiadów i denerwować rodzinę.
Gdy to nie pomoże rychło się okaże, że firma Kruk z dłużnikiem nie ma zamiaru się patyczkować i guzik ją obchodzą jego prawdziwe problemy, trudna sytuacja bytowa czy osobista.
Jeśli nie będzie płacić ile chce windykator uruchamiana jest standardowa procedura, często poprzedzona okresem względnego spokoju, by człowiek jak najmniej się spodziewał.
1. Ostateczne wezwanie do zapłaty z terminem 30 dni (groźba sądem).
2. Sprawa w postępowaniu upominawczym ok. 1 miesiąca (czasem krócej w zależności od natłoku spraw)
3. Kolejne dwa tygodnie i sprawa trafia do komornika, a ten ma do 30 dni na podjęcie egzekucji – w praktyce ok 7 dni, bo Kruk to wielki partner i należy o niego dbać.
Nakaz zapłaty jest dla osoby zobowiązanej do zapłaty niekorzystny, ponieważ sąd wydaje go na tzw. posiedzeniu niejawnym (czyli pod jej nieobecność – nie ma więc możliwości przedstawienia swoich racji i bronienia się). Największa niedogodność polega jednak na tym, że jeśli otrzyma się wydany przez sąd nakaz zapłaty, istnieje obowiązek w ciągu 2 tygodni od doręczenia go zaspokojenia roszczenia w całości wraz z kosztami sądowymi, czyli w praktyce należy zapłacić wskazaną kwotę, a także koszty postępowania. Jeśli osoba zobowiązana do zapłaty uważa, że nakaz zapłaty został wydany niesłusznie, ponieważ np. wcale nie zaciągała pożyczki w tej kwocie, której domaga się od niej powód, czyli osoba wnosząca pozew, w wyniku którego wydano nakaz zapłaty, powinna w terminie 2 tygodni od doręczenia nakazu wnieść do sądu sprzeciw.
Sprzeciw od nakazu zapłaty jest to pismo procesowe, w którym zaskarża się wydany przeciwko sobie nakaz zapłaty. Oczywiście należy w nim wskazać, że skierowane żądanie zapłaty jest niezasadne. Jeżeli pozew wniesiono na urzędowym formularzu, wniesienie sprzeciwu wymaga również zachowania tej formy.
Kruk wie, że wyrok nakazowy często dłużnicy interpretują w ten sposób, że wydaje im się, że przegrali sprawę i się poddają, albo nie będąc prawnikami źle wnoszą sprzeciw (np. nie na formularzu) lub zaniedbują termin.
Tymczasem w postępowaniu upominawczym już sam fakt złożenia jakiegokolwiek sprzeciwu, nawet napisanego źle ale w dobrej formie (na formularzu gdy wyrok na formularzu) uchyla wyrok nakazowy. Od tej pory sprawa wlecze się zwykłym torem. A jeśli ktoś czuje się przed sądem bezradny, ale wie, że nic nie jest winien lub nie tyle, może wnieść do sądu o przydzielenie adwokata z urzędu. I sąd najczęściej przydziela, gdy widzi, że sprawa z powództwa takiej instytucji jak Kruk.
Podobnie z nakazem zapłaty w postępowaniu nakazowym. Z tą różnicą, że tutaj zarzuty (rodzaj sprzeciwu) muszą mieć wartość merytoryczną, gdyż sam fakt ich złożenia w terminie 2 tygodni nie uchyla wyroku nakazowego.
I tu przechodzimy do clou, czyli powodów z których pomagam dłużnikom. Otóż, niejednokrotnie dług, który dochodzi Kruk nie jest rzeczywisty, lub jest zawyżony w stosunku do długu faktycznego. Często jedynym potwierdzeniem długu jest jakaś faktura, której nigdy nie zaakceptowaliśmy i to z różnych względów. Czasem dlatego, że usługa została wykonana źle lub w sposób niepełny i nie zgadzamy się za zapłatę tyle co za usługę porządną. Czasem sprzedany towar okazał się bublem, został zwrócony, podlega reklamacji lub rękojmi, a mimo tego sprzedawca próbował wyegzekwować od nas całość kwoty. Czasem dług uległ przedawnieniu, ale dłużnik o tym nie wie i nie wie, że aby sprawę umorzyć trzeba powołać się przed sądem na przedawnienie. Czasem wręcz to oszustwo internetowe, czyli opłata naliczona przez operatora jakiegoś portalu, który każe sobie słono i małym druczkiem płacić za rejestrację, pobranie pliku czy przekazanie informacji, wkręcając nas w jakąś usługę, której nie chcieliśmy i żyje z masowej sprzedaży windykatorowi takich „długów”.
Jest też cała masa spraw, których nie potrafimy zweryfikować, bo nam ktoś jakąś usługę doliczył czy chcieliśmy czy nie do usługi głównej, a na które wewnętrznie się nie zgadzamy i ich nie płaciliśmy. To ten drugi rodzaj długów jaki trafia do windykatora. DŁUGI ROZDROBNIONE.
Małe obciążenia, dopłaty do faktur, odsetki w wysokości od 5 czy 30 złotych, zbyt małe by się mogły stać przedmiotem sporu sądowego, ale w wielkiej swej masie interesujące. Często takie sprawy trafiają do firm typu Kruk setkami tysięcy od operatorów komórkowych, z sieci kablowych, portali aukcyjnych, banków czy Bóg wie skąd. Te małe długi ale w wielkiej ilości są zazwyczaj kupowane przez windykatora za jakiś niewielki procent ich wartości od wierzycieli i potem każdy z tych długów rośnie sobie powiększany o koszty korespondencji, opłat telefonicznych, odsetki itp aż osiągają masę krytyczną i zaczynają się kwalifikować do dochodzenia w procesie sądowym. W międzyczasie część z nich jednak jest spłacana przez dłużników naciskanych miękko lub twardo przez Kruka, który w swych kosztach stałych ma uwzględnione zatrudnienie wielkiej ilości telewindykatorów, utrzymanie systemu nękania SMS-owego, nękania mailowego i pocztowego.
Ktoś zapyta: jakie sądy wytrzymałyby zasypanie setkami tysięcy tak gównianych spraw i się nie zatkały?
Czytelnik tego nie musi wiedzieć, ale Kruk SA wie: E-SĄDOWNICTWO
E-sąd to takie zwierze, taki wrzód na wymiarze sprawiedliwości, który trzepie wyroki masowo, bez rozprawy, w systemie nakazowym na podstawie pozwów składanych elektronicznie. Windykatorzy mają programy komputerowe, które trzepią składanie takich wniosków setkami i tysiącami w ciągu dnia. Już w styczniu 2010, czyli w pierwszym miesiącu funkcjonowania e-sądu w Lublinie Kruk złożył pierwsze 3000 spraw. Elektroniczny charakter e-sądu jest niezwykle przyjazny dla firm windykacyjnych o różnej reputacji, ale także dla wszelkiej maści ewidentnych oszustów. Nie wymaga bowiem oryginałów dokumentów i ich nie weryfikuje, za to pozwala uruchomić prawdziwą maszynkę do robienia pieniędzy. Bo wprawdzie e-pozew jest elektroniczny, postępowanie komputerowe, bez rozprawy i naprawdę taśmowe ale za to wyrok nakazowy prawdziwy, a skutki jego bardzo kłopotliwe i bolesne finansowo. To do e-sądu trafiają wszystkie wątpliwe dokumentacyjnie sprawy – i jest to fakt powszechnie znany, robił o tym program nawet TVN – które nigdy by nie zostały zaakceptowane przez sąd tradycyjny, a nawet jeśli to nie w takiej masie dziennie i tygodniowo. To z e-sądu można najpewniej otrzymać wyrok, bo mamy imię i nazwisko podobne do dłużnika, to tam trafiają rzekome długi sprzed 15-20 lat dawno przeterminowane, bo powód wie, że tylko część pozwanych powoła się na termin przedawnienia, to tam w końcu dziwnym zbiegiem okoliczności lądują sprawy dotyczące osób starszych, chorych lub bardzo młodych, które podpisały coś akwizytorowi lub zostały obciążone za numer telefoniczny, którego nigdy nie miały.
Jak sam Kruk pisze w swoim komunikacie prasowym z tego roku:
Kondycja finansowa emerytów z roku na rok niestety się nie poprawia. Liczba osób starszych borykających się z długami rośnie w szybkim tempie. Jeszcze rok temu liczba zadłużonych seniorów, których zaległości obsługiwane były przez Grupę KRUK, wynosiła około 135 tys., dziś to już ponad 179 tys. Natomiast ich zadłużenie przekroczyło kwotę aż 910 mln zł.
Zapewniam was, że Kruk nie sprawdza zasadności ich długów. Nie jest od tego, tylko od windykacji, w taki czy inny sposób. Ciekawe, czy istnieją statystyki, ilu z tych staruszków ma „obsługiwane zaległości” przez Grupę KRUK tylko dlatego, że nabrali się „dobrą wiadomość” w reklamie telewizyjnej? Natomiast jestem przekonany, że nikt nie prowadzi badań ilu z tych staruszków nie miało naprawdę długów i ilu z nich nie musiałoby płacić żadnych pieniędzy, gdyby nie uwierzyli ściemie w tych spotach.
Wiemy za to jak dochodowy biznes Kruk uprawia:
W okresie pierwszych trzech kwartałów 2012 roku Grupa KRUK wypracowała ponad 245 mln zł przychodów oraz 217 mln zł EBITDA gotówkowej – odpowiednio 29% i 41% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
http://pl.kruk.eu/biuro-prasowe/informacje-prasowe/page4.html
Ilu to dłużników?
Spośród 2 milionów osób, których zadłużenie obsługuje Grupa KRUK, kobiety stanowią 40% – chwali się ta firma.
Przy czym obsługa zadłużenia to eufemizm, mający przykryć faktyczne urabianie dłużników przez Kruka według opisanych przeze mnie modeli. A wspomniałem wszak tylko te niektóre, nie wspominałem np. o groźbach wpisania do rejestru dłużników czy straszeniu komornikiem.
Dla tych co nie wierzą i chcą się ujawnić oddam ostatnie słowo jednej z dłużniczek. To nie jest ostry opis, taki sobie ale typowy niestety:
„Właśnie wczoraj dostalam telefon od pani z firmy kruk, mila babka, poinformowala mnie ze wyslali do mnie pismo ( 3 dni temu,ktorego nie otrzymalam w dalszym ciagu) ze mam 7 dni na splate. Powiedzialam ze wybieram sie do banku poniewaz chce wziasc kredyt restrukturyzacyjny. Powiedziala ze jesli cokolwiek ustale mam zadzwonic i ich poinformowac, wtedy bedziemy rozmawiac codalej(pomyslalam ze pojdziemy na jakas ugode,np dogodne raty) Zadzwonilam, odebarala inna pani, powiedzialam ze bank juz przekazal moj dlug do kruka, a ona ze do jutra musze wplacic 6 tys zl, i czy wplace, ja na to ze nie poniewaz stracilam prace i nie mam wogole pieniedzy wiec ona na to: czyli odmawia pani wplaty,wiec przekazuje informacje dalej ze odmowila pani wplaty i kieruje to na droge sadowa, ja mowie ze nawet jeszcze nie otrzymalam od was pisam wiec ona „poradzila mi” zebym zlozyla reklamacje na poczte poprostu rece opadaja, bo jak mozna zlozyc reklamacje na list zwykly, nie rejestrowany…???? zreszta nie mam co robic tylko biegac po pocztach?? Jutro mam zamiar jeszcze raz tam zadzwonic i porozmawiac z pania ktora zadzwonila do mnie 1 raz, zapytam dlaczego ich czynnosci różnią sie od tego co napisane jest na ich stronie…”
http://www.forum-kredytowe.pl/f145/jak-przebiega-procedura-w-kruk-s-58981.html#post308858
Czy jestem zatem za dłużnikami i nie płaceniem długów? W żadnym razie, swoje długi należy regulować. Mierzi mnie natomiast manipulowanie ludźmi przez tak bezduszne molochy windykacyjne jak KRUK, po to tylko, by bić kolejne rekordy przychodów. Zadłużenie Polaków to wielki problem społeczny, generowany przez to bandyckie państwo i jego zdegenerowany wymiar sprawiedliwości, oraz fatalne prawo tworzone najpierw przez komunistów – przecież nie dla dobra obywateli i sprawiedliwości – a potem psute dodatkowo przez oligarchów, głupców i różnych kombinatorów (w stylu „lub czasopisma”). Dziwnym trafem jednak prawo to i sądownictwo tak znakomicie działa na korzyść korporacji, windykatorów i komorników, a nigdy nie pomaga emerytom, drobnym przedsiębiorcom i rozdrobnionym konsumentom. Mamy zatem wielką niewspółmierność jeśli chodzi o możliwość egzekwowania każdej złotówki od Polaka-Szaraka, sprytnego wrabiania w długi drobnych ciułaczy czy nękania ludzi biednych, w porównaniu z ich możliwościami dochodzenia swoich praw.
W tym kontekście uważam KRUKA i jego reklamę TV, za wysoce nieetyczne, a swoją ocenę opieram na moim wieloletnim doświadczeniu prawniczym, także jako osoby odpowiedzialnej w korporacjach za współpracę z wielkimi windykatorami. Dziś postanowiłem napisać artykuł, który trochę wyrówna szanse podpowiadając windykowanym jak się bronić.
Tomasz Parol
Plan wyjścia z długów w 4 krokach według KRUK SA (kolejna manipulacja)
KROK PIERWSZY – dokładnie przeczytaj otrzymane pismo
KROK DRUGI – skontaktuj się jak najszybciej
KROK TRZECI – zawrzyj porozumienie ratalne
KROK CZWARTY – regularnie spłacaj raty
Plan wyjścia z długów w 4 krokach według mnie
KROK PIERWSZY – nie reaguj na żadne pismo i działania windykatora, gdyby można było łatwo nasłać komornika nikt by windykatora nie fatygował.
KROK DRUGI – nie wierz bezczelnej reklamie i nie kontaktuj się z KRUKIEM, póki tego nie zrobisz nic nie mogą ci zrobić, bo nic o Tobie nie wiedzą.
KROK TRZECI – ureguluj ewentualny dług sam, w dowolnych ratach, bez dodatkowych kosztów i kontroli innych nad Twoimi finansami. Najlepiej wpłacając bezpośrednio na konto wierzyciela w banku w taki sposób, by nie podawać swoich danych których jeszcze nie zna.
UWAGA: – jeśli długu nie kojarzysz, to prawdopodobnie go nie ma. Bez względu na to co napisał windykator. Wyjaśnij sprawę bez kontaktowania się z nim i bez podawania swoich dodatkowych danych.
Tomasz Parol - Redaktor Naczelny Trzeciego Obiegu, bloger Łażący Łazarz, prawnik antykorporacyjny, zawodowy negocjator, miłośnik piwa z przyjaciółmi, członek MENSA od 1992 r. Jeśli mój tekst Ci się podoba, lub jakiś inny z tego portalu to go WYKOP albo polub na facebooku. Jeśli chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim z legitymacją prasową napisz do nas: redakcja@3obieg.pl