Nasz ojczyźniany transatlantyk wciągnął nową banderę na maszt i nabiera rozpędu.
Pruje pod pełną parą ku rozpoznanej póki co teoretycznie, ukrytej za horyzontem Nowej Ziemi IV RP. Kapitański mostek pozostaje we współpracy z maszynownią, ale odgrodził się od przeludnionych pokładów pasażerskich 3 klasy, żeby podróżujący na nich nie wchodzili mu w paradę. Może się okazać, że zostaną więźniami w swoich kajutach do czasu osiągnięcia brzegów mitycznej krainy sprawiedliwości dla wszystkich. Z drobnymi interwałami na zakosztowanie specjałów baru, kuchni i centrum wypoczynkowego dla podbudowania morale.
Jeśli odnosić się do odległej przeszłości, to niestety rzeczywistość mitycznych krain rozczarowała szczególnie tych, którym obiecano owoce sprawiedliwości w nadmiarze. Jak zwykle owoce te pojawiły się na stołach nielicznych a w zamian sprawiedliwości pasażerskiemu tłumowi dostało się już tylko twarde prawo. Bo jak wiadomo zdefiniowanie celu podróży, jako sprawiedliwego w precyzyjnej nawigacji jest dalece niewystarczające.
Jest jeszcze wariant alternatywny tej podróży za ocean niewiadomej. Flagowy okręt IV RP z całym impetem wpieprzy się na, zbyt późno zlokalizowaną górę lodową, co zakończy się spektakularną katastrofą dla wszystkich nim płynących. W odróżnieniu, bowiem od typowych liniowców nie widzimy za wiele, a nawet wcale na jego pokładzie szalup ratunkowych.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję