Bo nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go.
Ileż to już razy słyszeliśmy o kolejnym pomyśle fiskusa, na uszczelnienie wpływów podatkowych? Ot, chociażby taki „odwrócony VAT”. Obowiązująca od 27 kwietnia konfiskata rozszerzona jest kolejnym gniotem w tym zestawie.
Przewiduje on konfiskatę bądź zabezpieczenie mienia uzyskanego w drodze przestępstwa – prania brudnych pieniędzy czy wyłudzania podatków. Przepadek może też być orzeczony w stosunku do osób trzecich, którym sprawca przestępstwa nieodpłatnie bądź po zaniżonej cenie przekazał mienie. Ciężar udowodnienia legalności źródeł posiadanego majątku spoczywa na oskarżonym, co już samo w sobie jest draństwem. W dodatku ustawa narusza zasadę „prawo nie działa wstecz” – fiskus może zażądać udowodnienia legalności zdobycia majątku na pięć lat przed popełnieniem przestępstwa, a także przed wejściem nowelizacji w życie.
Szczytem jest jednak następujący zapis: „Przewidziano sytuacje, w których możliwy jest przepadek mimo istnienia przeszkody do wydania wyroku skazującego. Ustawa wprowadza możliwość orzeczenia przepadku w razie śmierci sprawcy, niewykrycia sprawcy przestępstwa, a także w przypadku zawieszenia postępowania, gdy oskarżonego nie można ująć lub nie może on brać udziału w postępowaniu z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby”.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/konfiskata-rozszerzona,201,0,2308041.html
Czyli – nawet bez wyroku czy prawa do obrony.
Słuszną krytykę budzi fakt, że to właśnie wszechwładne państwo we własnym (urzędniczym) interesie oskarża, sądzi i wymierza karę, co jest zaprzeczeniem rzymskiej zasady nemo iudex in causa sua – nikt nie jest sędzią we własnej sprawie. Kłania się tutaj przykład Romana Kluski.
https://dwagrosze.com/2017/04/konfiskata-rozszerzona/
Wszystko to rzecz jasna na froncie walki z wyłudzeniami i oszustwami podatkowymi. A ja nieodparcie mam wrażenie, że nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go. Bo gdyby komuś naprawdę zależało na walce z oszustwami podatkowymi, to należałoby zacząć od refleksji: tyle lat uszczelniania, i system dalej dziurawy? Prosty wniosek: system podatkowy jest po prostu do niczego i należy go zmienić. Uprościć, sprawić, że nie unikanie podatków tudzież oszukiwanie nie będzie tak łatwe – vide podatek rolny. Bez tysiąca wykluczeń, interpretacji itp. A po drugie, żeby podatki były na tyle niskie, żeby nie opłacało się ich unikać. Dopiero potem można wprowadzać drakońskie kary za unikanie czy oszustwa.
Jesteśmy w UE, mamy masę wzorców prawa podatkowego, które działa dobrze i nie jest uciążliwe dla przedsiębiorców i pracowników. Może by po prostu skopiować dobre rozwiązania, skoro nie można wymyślić własnych?