Atak na PAD związany z bublem prawnym, czyli ustawą o pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943-1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu trwa. Tym razem Piotr Wielgucki, nazywający się Matką Kurką (w przeciwieństwie do ojca Rydzyka) używa argumentów mających ostatecznie pogrążyć Prezydenta. Niestety, przede wszystkim pogrążają autora.
Wielgucki pisze:
Nie wiem, który to już raz sprawdza się zasada, że najważniejszy jest pierwszy przekaz i „argumenty”, które sprzedaje się publice. Mętne wystąpienie Andrzeja Dudy uzasadniające weto ustawy degradacyjnej sprzedało publice bardzo prosty „argument” – nie ma trybu odwoławczego. Wszyscy, którzy o prawie mają takie pojęcie, jak piszący te słowa o neurochirurgii, zakodowali sobie ten „zarzut” i obojętnie, czy są zwolennikami, czy przeciwnikami weta Dudy, powtarzają go jak mantrę. Tymczasem to jedno wielkie kłamstwo i to kłamstwo wypowiedziane z pełną premedytacją, bo jeśli nawet Andrzej Duda został doktorem prawa za masło i jajka, to podstawowe pojęcie prawne zna na pewno.
Oto informacja pierwsza. Najważniejsza. Wielgucki, z wykształcenia socjolog, zna się na prawie. Co prawda nie mówi tego wprost, ale wrażenie takie pozostawia. Bardzo silne wrażenie.
Zatem z pozycji znawcy prawa atakuje dalej.
Art. 2.
Członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego tracą z mocy prawa stopień wojskowy. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ogłasza, w drodze obwieszczenia, w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski” wykaz osób, które utraciły stopień wojskowy.
Termin „z mocy prawa” jest powszechnie stosowany i jak najbardziej „demokratyczny”, „konstytucyjny” i przede wszystkim PRAWNY, tak bardzo, że wywodzi się z prawa rzymskiego (ipso iure). Co to w praktyce oznacza? Podam przykład, który wyjaśni wszystko. Z mocy prawa mandat radnego traci osoba skazana (proces karny) prawomocnym wyrokiem. Czy wszystko jasne? Jeśli nie to dopowiem, że przestępca z mocy prawa nie może być radnym, członkiem zarządu spółki i w ogóle ma wiele innych „degradacji”. W przypadku art. 2 utawy mamy dokładną analogię, członkowie grupy przestępczej o charakterze zbrojnym wprowadzili stan wojenny, łamiąc ówczesną konstytucję. Powyższy stan prawny został potwierdzony prawomocnymi wyrokami, między innymi w głośnej sprawie autorów stanu wojennego i wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że wprowadzenie stanu wojennego łamało konstytucję.
Innymi słowy ustawodawca uznał, że oficerowie LWP tworzący grupę przestępczą o charakterze zbrojnym i oficerowie odpowiedzialni za stan wojenny, podlegają degradacji z mocy prawa, czyli za sam fakt uczestnictwa w przestępstwie i delikcie konstytucyjnym. Obie grupy oficerów spina członkowstwo w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego i stąd prosty zapis w ustawie. Mówienie o tym, że ten artykuł nie przewiduje trybu odwoławczego jest w ustach doktora prawa dyskwalifikacją i to wyjątkowo żenującą.
Tymczasem na przeszkodzie działaniom „ipso iure” pozbawiającym znacznych praw członków WRON (z racji wieku w odróżnieniu od wielu, w tym prawdopodobnie i Matki Kurki, należę do pokolenia tych, którzy z narażeniem zdrowia malowali po 13 grudnia 1981 r. kredą, a czasem farbą na murach: WRONa skona!) stoi art. 32 Konstytucji.
Pozbawienie prawa do sądu stanowi dyskryminację, i to bez względu na to, jak bardzo nie lubię Jaruzelskiego. Tu pragnę dodać, ze w odróżnieniu od Matki Kurki nigdy nie byłem zwolennikiem PO, o czym świadczą wiszące w przestrzeni publicznej teksty.
Co więcej, na przeszkodzie art. 2 ustawy, której Matka K. jest gorącym zwolennikiem, stoi art. 77 Konstytucji. Konkretniej ustęp 2:
Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw.
A zatem nie ipso iure, tawariszcz Wielgucki, ale z prawem do sądu i to w dwóch instancjach.
Bo sądy w RP są dwuinstancyjne.
To tyle, jeśli chodzi o członków WRON.
Wielgucki najwyraźniej nie rozumie, że prawo do odwołania nie jest tożsame z prawem do rozpatrzenia sprawy przez sąd administracyjny.
Tenże bowiem nie bada sprawy merytorycznie, ale tylko pod kątem złamania przepisów ustawowych normujących postępowanie.
Wyrok NSA mówi wszak wyraźnie:
Przepisy art. 1 § 1 i 2 ustawy z 25 lipca 2002 r. Prawo o ustroju sądów administracyjnych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1066 ze zm.) oraz art. 3 § 2 pkt 1 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.) są przepisami ustrojowymi regulującymi zakres sądowej kontroli działalności administracji publicznej. Nie mogą stanowić samodzielnej podstawy kasacyjnej, ponieważ muszą zostać powiązane z naruszeniem określonych przepisów postępowania sądowoadministracyjnego, przepisów procedury administracyjnej czy też przepisów materialnego prawa administracyjnego. Dopiero wykazanie, że Sąd I instancji błędnie zastosował przepisy postępowania przed sądami administracyjnymi lub dokonał błędnej kontroli stosowania lub wykładni przez organy przepisów procedury administracyjnej i przepisów prawa materialnego, pozwala na skuteczne postawienie zarzutu niewłaściwej kontroli administracji publicznej na podstawie powołanych wyżej przepisów ustrojowych.
(wyrok NSA sgn II OSK 2245/16 z dnia 10 października 2017 r.)
Tymczasem jak słusznie twierdził ś.p. profesor Bogusław Banaszak:
Możliwość przeprowadzenia na żądanie strony postępowania przed drugą instancją stanowi ważną gwarancję praw każdej ze stron toczącego się procesu, gdyż zapewnia rozpoznanie tej samej sprawy przez inny skład sędziowski. Służy to wyeliminowaniu ewentualnych pomyłek, zastosowania niewłaściwych przepisów, błędnej oceny dowodów itp. Pod pojęciem drugiej instancji należy rozumieć według TK organ rozpatrujący środki zaskarżenia umożliwiające merytoryczne rozstrzygnięcie sprawy w postępowaniu odwoławczym. „Gwarancje takie zapewnia postępowanie apelacyjne, a nie kasacyjne. Dotyczy to w szczególności możliwości przeprowadzenia postępowania dowodowego” (wyr. z 12.6.2002 r., P 13/01, OTK-A 2002, Nr 4, poz. 42).
Odwołanie do sądu administracyjnego takiej gwarancji nie daje.
I choć boli serce, bowiem twórców stanu wojennego uważam od 13 grudnia 1981 r. za bandytów, muszę opowiedzieć się za PAD.
.
I tego nie zmieni nawet to, że socjolog Wielgucki pisze: Wszystkie przywołane przez Dudę argumenty, to stek prawnych bzdur lub zwyczajne kłamstwa.
Takie stwierdzenie niestety oznacza, że bloger ów jest zwyczajnie głupi. Jako prawnik z całą pewnością.
2.04 2018
3 komentarz