„Czerska” się nie poddaje. Kwietniowa manifa w kościele p.w. Św. Anny w Warszawie zamiast propagandowego sukcesu przyniosła jedynie kpinę z „katoliczek LGBTQwerty”. Kiedy więc śmiech ucichł, sięgnięto po kolejną prowokację.
Tym razem bohaterką jest szefowa Zespołu ds. Kontaktów z Czytelnikami gazety wyborczej Anna-Maria Siwińska.
Wracającego znad Wisły 20-latka policja zaprosiła do radiowozu za znaczek Razem na plecaku. ZA ZNACZEK NA PLECAKU. Tam, w zaciszu, bez świadków, policjant-kozak mówił, że nie lubi lewackich kurew i pedałów. Zapytał, czy młody lubi w dupę i czy bzyka się z pedałem Zandbergiem. Zapytał, czy jest komunistą czy tylko lewacką spierdoliną.
Tak podała na facebooku, co prawie natychmiast podchwycił mój ulubiony lisi żurnalista, Jakub Noch, ukrywając jednak fakt zatrudnienia AMS od wielu już lat (od 2007 r.!) w AGORze.
Zdaniem Nocha:
doczekaliśmy czasów, gdy okazywanie poglądów sprzecznych z tymi głoszonymi przez partię rządzącą może powodować problemy z prawem.
Tak oto 20 – letni syn wieloletniej podwładnej Michnika stał się męczennikiem „dobrej zmiany”, co jego matka podkreśliła na facebooku:
Już wiemy, że wróciły czasy, w których noszenie nieprawomyślnych znaczków jest niebezpieczne, że przed policją znowu trzeba uciekać. Wychowałam się w latach ’80, wiedzę jak omijać milicję wyssałam z mlekiem matki. Może pan być pewien, że ją przekażę synowi, żebyście z niego nie zrobili Grzegorza Przemyka Dobrej Zmiany.
Pytanie, gdzie i w jakich to okolicznościach uczennica szkoły podstawowej (ANNA – MARIA) miała do czynienia z ZOMO i/lub milicją w stanie wojennym?
Być może w domu, ale strach drążyć temat, bo gazeta-matka Siwińskiej zaraz by podniosła larum, że prawica czepia się rodziców, a takie grzebanie w życiorysach to prawdziwy bolszewizm zdaniem polskojęzycznego „dziennikarza” Lisa. Oczywiście wtedy, gdy grzebie ktoś inny, niż on 🙂 .
Wróćmy zatem szybciutko do Anny-Marii i jej latorośli.
Wygląda na to, że synuś pani z gazety wyborczej taki całkiem niewinny nie był, co wynika z wpisu:
Przepraszam, synu, że Cię dwadzieścia lat okłamywałam, że obywatel, nawet lekko nietrzeźwy…
Czyli jednak coś tam było.
I to raczej nie lekko, ale sporo, w czym upewnia nas pracownica Michnika w swoich żalach:
…młody mandat przyjął (…). Błąd czwarty – uwierzył w to, co mówił policjant, że mandat 200 zł i podpisał nie sprawdzając kwoty. W efekcie dostał mandat za 600 zł (…).
Dla mnie jest to wystarczająca poszlaka, świadcząca niestety o tym, że syn zatrudnionej w gazecie wyborczej był nawalony jak stodoła po żniwach.
Tak bowiem wygląda mandat.
’
Żeby nie zauważyć kwoty trzeba być odpowiednio nawalonym względnie mieć na tyle poważną wadę wzroku, by kwalifikowała ona do Związku Niewidomych.
O kalectwie syna Siwińska jednak nie pisze, co tylko utwierdza podejrzenie.
Na wykopie, gdzie również odnaleźć można żale michnikowej pracownicy, ktoś, komu trudno odmówić zdrowego rozsądku, podsumował je krótko i dosadnie:
… jakiś napierdolony gówniarz wrócił do mamusi z 600 zł mandatem, żeby za niego zapłaciła. Wymyślił najidiotyczniejszą historię ale mamuśka łyknęła ją natychmiast a potem pierdylion lewaków z fb.
http://www.wykop.pl/link/3240229/serdecznie-dziekuje-policjantowi-o-anna-maria-siwinska/
I pewnie tak było w rzeczywistości, choć trzeba pamiętać o poprzednich czerskich akcjach.
Oprócz wspomnianej już „oburzonej katoliczki” Zawadzkiej to również ohydny paszkwil Małgorzaty I. Niemczyńskiej, o którym to nawet Monika Olejnik powiedziała (Radio ZET):
Chciałam tylko powiedzieć, że artykuł w „Gazecie Wyborczej” o pani prezydentowej jest skandaliczny. Takiego szamba dawno nie widziałam.
To z kolei uprawdopodabnia celową akcję medialną tak, że nie wiadomo nawet, czy doszło do wystawienia mandatu!
Wyborczy hejt będzie się nasilał, szczególnie teraz, gdy AGORA już w sposób jawny trafiła w orbitę wpływów Sorosa.
BREXIT bowiem uświadomił mu, jak bardzo musi się starać, by neomarksistowska utopia nie rozleciała się jeszcze za jego życia.
26.06 2016
_________________________________________________
Tak wyglądał wpis na fb:
’
’
’
Jeden komentarz