Małe państwa
13/07/2015
1483 Wyświetlenia
4 Komentarze
4 minut czytania
Europa zawsze była podzielona na wiele państw. I nawet wielkie wojny światowe, które się tu toczyły, wygrane przez wielkie imperia nie zlikwidowały tego rozproszenia niepodległości. A więc suwerenność, autonomia, rozproszenie władzy nie jest tylko mrzonką, ale wielusetletnią praktyką i tradycją europejską. Niemcy najlepiej rozwijały się jako niezależne państewka i księstewka, a największych nieszczęść i zniszczeń doznały przez zjednoczenie – ich mocarstwowe dążenia wywołały dwie wielkie wojny światowe, które Niemcy przegrały. Dało im to dużo zniszczeń materialnych i skutkuje największą hańbą w dziejach świata dającą im sławę zwyrodniałych morderców, terrorystów i ludobójców. Bardzo wyraźnie widać, że nie było warto im się jednoczyć. Imperializm w dzisiejszym świecie nie popłaca. Ale niestety imperia istnieją.
Niemniej nie jest wcale tak, że jeśli mamy dookoła agresywne, totalitarne imperia zniewalające i wyzyskujące swoich obywateli, to warto ich naśladować i tworzyć takie same niemoralne twory. Śmiało można się przed nimi bronić bez żadnego rządu centralnego. Wolnorynkowe społeczność dzięki synergii jaką daje dobrowolna współpraca są w stanie być wielokroć bogatsze niż socjalistyczne, totalne imperia niewolników i biedaków. Bogactwo daje siłę.
Dziś terytorium liczy się coraz mniej niż dawniej. Rolnictwo i przemysł tracą na znaczeniu na rzecz usług i informatyki. Dziś bogaty człowiek jest bogaty dzięki swoim umiejętnościom, kontaktom, organizacji, współpracy, tak, że może robić to, dzięki czemu jest bogaty, na dowolnym obszarze. Więc jeśli ucieknie to zabranie mu terenu wiele nie da. Będzie nadal tak samo bogaty, a to pozwoli mu zorganizować odwet. To bardzo drastycznie zwiększa koszty okupacji, bo taki okupant musi się bardzo silnie okopać na terenie, który ukradł wielu bogatym ludziom. Nie da się takiego terenu wykorzystać z zyskiem – on będzie zawsze stratą, dopóki będą żyć bogaci właściciele i ich potomkowie mający polityczne wsparcie sojuszników, do których uciekli. Więc skuteczny agresor musiałby po prostu wymordować wszystkich, których napadnie. Przeciw takiemu agresorowi z pewnością by się zjednoczył cały świat i by go zniszczył.
Więc nie ma co się bać dużego – wielu małych skutecznie się przed nim obroni. A jeszcze mniej jest groźny duży, gdy jest takich dużych kilku i się nawzajem szachują.
Szwajcarii nikt się nie odważa napaść. Polski złożonej ze stu autonomicznych i niepodległych prowincji podobnych do szwajcarskich kantonów, mających sojusze z NATO i dobre kontakty z sąsiadami tym bardziej nikt by się nie odważył napaść. Wolny handel i dobrowolna współpraca jest wielokroć bardziej opłacalna niż grabież i niewolnictwo. To można policzyć. Dzisiejszą Polskę sterowaną centralnie opłaca się opanować, bo można to zrobić tanio, przekupując premiera i kilku ministrów – na przykład posadami w Unii Europejskiej. Z tysiącem Liechtensteinów byłoby wielokroć trudniej.
Dzisiejsza Polska i tak nie jest w stanie dorównać militarnie takim potęgom atomowym jak Rosja czy USA. Nie pokonamy ich wyścigiem zbrojeń. Gdybyśmy nawet zwiększyli budżet wojskowy kilkukrotnie to i tak zdmuchną nas w kilka dni. Więc jedyną naszą obroną są odpowiednie sojusze i uzbrojenie obywateli takie jak w Szwajcarii, by zwiększać koszty okupacji. Przy takiej strategii nie jest potrzebne żadne centralne państwo. Potrzeba silnych, niezależnych, wolnych, uzbrojonych, bogatych obywateli. Podzieleni na małe państewka bylibyśmy wielokroć silniejsi.
Konkurencja polityczna w kilka lat pokazałaby praktycznie jaki ustrój i jakie zarządzanie polityczne jest najlepsze. Polacy by emigrowali z niepodległych polskich gmin do innych polskich niepodległych gmin, a nie do Wielkiej Brytanii. Bo w jednej gminie byłby podatek dochodowy, a w innej nie, w jednej byłaby ordynacja większościowa w innej proporcjonalna. Głosowanie nogami szybko wykazałoby co jest lepsze. I wszystkie gminy by zrzynały z tej najlepszej, by mieszkańcy do nich wracali.
Grzegorz GPS Świderski
4 komentarz