HYDE PARK
Like

Komorowski obrońcą status quo, czyli „tak mi dopomóż Bóg”

31/05/2014
700 Wyświetlenia
5 Komentarze
4 minut czytania
Komorowski obrońcą status quo, czyli „tak mi dopomóż Bóg”

Prezydent Bronisław Komorowski raczył był wypowiedzieć się na temat sukcesu Nowej Prawicy i uzyskaniu przez partię Janusza Korwina-Mikke czterech mandatów europoselskich: „To bolesna sprawa, nie tylko dla mnie, ale w ogóle dla Polski. Trzeba zwrócić uwagę, że nie tylko i wyłącznie dla Polski, bo Francja ma podobny problem i wiele krajów unijnych ma podobne problemy, bo do głosu dochodzą środowiska niechętne integracji, które chciałyby renacjonalizować Europę”. Czy trzeba coś dodawać? Może tylko to, że mógł pan prezydent zamiast rozwlekać wypowiedź i silić się na intelektualizm walnąć prosto z mostu: „Towarzysze! Mandaty dostali nie ci, co powinni!”. I wtedy wszystko byłoby na swoim miejscu…

0


 

 

6 sierpnia 2010 roku, tuż po godzinie dziesiątej rano na Zamku Królewskim w Warszawie Bronisław Komorowski wypowiedział słowa prezydenckiej przysięgi: „Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Tak mi dopomóż Bóg.” A teraz nagle ta sama „wola Narodu”, która pozwoliła mu wdrapać się na najwyższy stołek w państwie jest dla niego „bolesną sprawą”. Ja nie wiem jak Wy, drodzy moi mili, ale ja się czuję zwyczajnie zażenowany. Mimo że nie głosowałem na Kongres Nowej Prawicy a – nie widzę powodu bym miał mój wybór ukrywać – na Ruch Narodowy to po słowach Prezydenta Rzeczpospolitej poczułem się jakbym dostał w pysk. Podejrzewam, że podobnie poczuło się wielu wyborców, także tych głosujących na partie z głównego kręgu, tzw. „bandy czworga”, którzy swoich wyborów dokonują świadomie i w poczuciu przynależności do tegoż Narodu.

 

Jak dla mnie słowa Bronisława Komorowskiego to łagodna wersja gomółkowskiego „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!” i zapowiedź działań mających na celu utrwalenie istniejącego status quo, mocniejszego zabetonowania sceny politycznej tak, żeby nikt z zewnątrz nie mógł wkręcić się pomiędzy zaserwowaną przy okrągłym stole (albo raczej w Magdalence) wódkę i zakąskę. Czy czeka nas powrót do starych czasów i głosowanie bez skreśleń? A może nastąpią zmiany w prawie określające, jakie partie mogą brać udział w wyborczej grze i zdobywać mandaty? Pojawi się jakaś nowa „przewodnia siła” i podział na słuszne i niesłuszne idee? Zresztą, ten podział już istnieje, wystarczy popatrzeć na „wiodące media” i to, co promują. A zabetonowana scena jako żywo przypomina stary i sprawdzony podział znany z PRL – PZPR i sojusznicze SD oraz ZSL. Dziś nazwy ugrupowań są co prawda inne ale mentalność się nie zmieniła i w kwestiach ważnych dla interesu partyjnego, a zwłaszcza w stosunku do coraz bardziej zagrażających im ugrupowań spoza głównego nurtu wszystkie gadają jednym głosem – proszę posłuchać czy poczytać wypowiedzi liderów dotyczące partii Korwina-Mikke czy Ruchu Narodowego, toż są one praktycznie identyczne!

 

Na koniec chciałem się zwrócić bezpośrednio do prezydenta Bronisława Komorowskiego: art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej głosi „Rzeczpospolita Polska jest DEMOKRATYCZNYM państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Prywatnie może Pana boleć szpila wbita przez wyborców, którzy ośmielili się zagłosować na KNP i przepchnąć go ponad progiem wyborczym. Ale publicznie, jako strażnik Konstytucji, jest Pan zobowiązany do bronienia tegoż wyboru jako woli Narodu. Ślubował Pan to i wezwał Boga na pomoc…

0

Alexander Degrejt

Prawicowiec, wolnościowiec, republikanin i konserwatysta. Katol z ciemnogrodu.

133 publikacje
29 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758