Kodeks Wyborczy łamie konstytucyjne prawa wyborców
26/08/2011
463 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Właśnie weszliśmy na ring Sądu Najwyższego zaskarżając woluntarystyczne decyzje Państwowej Komisji Wyborczej, która nawet nie wie, że odmówić rejestracji komitetu musi postanowieniem a nie uchwałą.
Ale sprawa jest stokroć poważniejsza. Otóż sam kodeks Kodeks Wyborczy łamie konstytucyjną zasadę równości realizacji biernego prawa wyborczego. Obywatele, wyborcy nie zrzeszeni w partiach politycznych są praktycznie pozbawieni szans w wyborach do Sejmu i mają ograniczone (w porównaniu z partiami politycznymi) mozliwości w wyborach do Senatu.
Zarejestrowanie Komitetu Wyborczego Wyborców i realizacja wymogów Kodeksu Wyborczego, przy czynnych dodatkowych utrudnieniach ze strony Państwowej Komisji Wyborczej to dla obywateli droga przez mękę.
Sprawa złamania zasady równości wygląda w sposób następujący.
Komitet Wyborczy Wyborców musi uzbierać 1000 podpisów pod wnioskiem o rejestrację w PKW. Partia polityczna tego wymogu nie ma. Partia może złożyć wniosek i natychmiast zbierać podpisy pod listami i kandydatami. Partie mogą złozyć wniosek wcześniej niż na 8 dni przed ustaleniem list, bo nie wstrzymuje ich wymóg zebrania 1000 podpisów. Komitet Wyborców najpierw musi wykonać tytaniczna pracę zebrania podpisów i dlatego najczęściej składa wniosek w ostatni dzień. Komitet musi potem jeszcze czekać 1-2 dni na zarejestrowanie. W tym czasie partie juz zbieraja podpisy pod listami i kandydatami. Przy odmowie zarejestrowania komitetu (np dlatego, że członek PKW ma słaby wzrok i nie może odczytać imion i nazwisk wpisanych ręcznie albo uważa, że nie ma takiego miasta Londyn, jest Lądek i Lądek zdrój), pełnomocnik komitetu ma dwa dni na skargę (której zasady składania nie są określone przez polskie prawo) i kolejne 3 dni poczekać na wyrok Sądu Najwyższego. W tym czasie np. w weekend partie polityczne stoją pod kościolami, na festynach i wiecach ciułając podpisy dla swoich kandydatów. Komitet Wyborczy nie może, bo zbieranie podpisów pod kandydatami niezarejestrowanego komitetu to robota dla prokuratora. W ten sposób partia ma min. 8 dni na zebranie podpisów (5000 pod każdą listą poselską w danym okręgu i po 2000 pod każdym kandydatem na Senatora w danym okręgu) a Komitetowi może zostać 1 dzień (przy założeniu, że sprawę wygra). W jeden dzień to można sobie… hmm. Dodatkowo partia ma w naturalny sposób silniejszą pozycjęw wyborach, posiada struktury i mniej lub bardziej znaną markę ułatwiajace zbieranie podpisów. Komitet wyborców musi je dopiero budować i tworzyć. Dziwimy się, że obywatele się przestają interesowac polityką i sprawami publicznymi? Jakim prawem, jeśli tak właśnie jest realizowana konstytucyjna zasada równości w wyborach. Obywatel ma być zawsze dojną krową i posłusznym baranem, który ma pójść na wybory by zagłosować na tych co mu prezesi partii podetkną pod nos. Jeśli sam chce być aktywny i działac w polityce to musi albo na kleczkach prosić się takiego czy innego wielkiego prezesa albo może sobie skoczyć tam, gdzie może panów majstrów legislatorów w d… pocałować. Nie dla psa wyborcza kiełbasa.
Wystarczy?
To dodajmy, że po przekroczeniu 3% progu wyborczego partia ma dofinansowanie (na koszt podatników), zwrócone koszty wyborów i kampanii, a Komitet Wyborczy Wyborców może co najwyżej wzrok nacieszyć z nosem na szybie.
Ta szyba, choć gruba, nie jest jednak nienaruszalna. Czas ją stłuc. Dlatego NE będzie skarżyć i nagłaśniać ten kanał w jaki politycy wpakowali Polaków. Chca być widać nieusuwalni. Niedoczekanie.
ŁŁ
Ps. wspomniana skarga na decyzję PKW jest tu:
http://pietkun.nowyekran.pl/post/24801,zaskarzylismy-decyzje-pkw