Pod takim tytułem natknąłem się na publikację w „salonie 24” nawiązującą zarówno do rosyjskich manewrów „Zapad 2017” jak i opisu przygotowań do bolszewickiej agresji w stosunku do Polski 17 września 1939 roku.
Ta „siedemnastka” w końcówce tytułu rosyjskich manewrów przywołuje skojarzenia z pierwszym aktem bolszewickiej agresji w 1939 roku i latach następnych.
Najbardziej haniebna jest jednak zdradziecka napaść na walczącą Polskę przecież nie tylko o swoją wolność i życie, ale o cały zagrożony świat, a nawet o same Sowiety, które stały się kolejną ofiarą niemieckiej agresji.
Ten zbrodniczy i haniebny czyn nie doczekał się osądzenia po dzień dzisiejszy.
Okoliczności wybuchu II wojny światowej też nie zostały dostatecznie wyjaśnione pozwalając na różnorakie teorie i spekulacje przeważnie zmierzające do ukrycia wszystkich winowajców.
Miałem możność pisania wielokrotnie na ten temat uważając, że szczególnie młodemu pokoleniu Polaków, a także i zupełnie nieświadomym Europejczykom należy się uczciwe wyjaśnienie wszystkich okoliczności składających się na zarzewie tej najstraszliwszej w dziejach ludzkości wojny.
Jej początków należy szukać w traktacie wersalskim i towarzyszącym mu wydarzeniach na terenie Europy.
Sam traktat uznawany przez Niemców jako oczywista niesprawiedliwość wytworzył nieuchronnie niemieckie nastroje rewanżystowskie. Dochodziły do tego skutki społeczne wywołane redukcją przemysłu i obciążeniami reparacyjnymi.
Natomiast w samym traktacie nie było najmniejszych zabezpieczeń na wypadek złamania przez Niemcy jego warunków.
Odwrotnie w trzy lata po podpisaniu traktatu Niemcy poważnie go naruszyły zawierając w Rapallo pakt z Sowietami zmierzający do wspólnego przygotowania wojny odwetowej, co nie wywołało żadnej reakcji ze strony zwycięskich aliantów.
Podobnie dopuszczono do powstania państwa bolszewickiego na terenie Rosji jawnie zmierzającego do obalenia istniejącego świata.
Dalszy bieg wypadków tylko ułatwiał przygotowania do następnej wojny.
Traktat w Locarno wyraźnie wskazał Niemcom kierunek ekspansji rewanżowej nie obejmując wschodnich sąsiadów Niemiec.
Apogeum współpracy sowiecko niemieckiej w dziedzinie przemysłu zbrojeniowego i szkolenia wojskowego nastąpiło na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych.
Mimo oczywistego złamania warunków traktatu wersalskiego nikt z mocarstw zachodnich nie zareagował chociaż nie wymagało to wielkiego wysiłku.
Wystarczyła groźba akcji policyjnej w stosunku do Niemiec i władze republiki weimarskiej musiałyby wycofać się ze współpracy z Sowietami.
Po dojściu Hitlera do władzy ta współpraca stała się zbędna gdyż Niemcy najpierw faktycznie, a potem i formalnie odrzuciły ograniczenia zbrojne narzucone „dyktatem wersalskim”.
Można było na to zastosować wspólną akcję interwencyjną sojuszników i plany niemieckie wraz z reżymem hitlerowskim by padły.
Na przekór temu Anglicy zawarli z Niemcami „pakt morski” uprawniający Hitlera do rozbudowy floty wojennej, a Francuzi schowali głowę w piasek, a raczej w linię Maginota.
Próby ze strony polskiej na zorganizowanie wspólnej interwencji zostały stanowczo odrzucone.
Niektórzy usiłują tłumaczyć postawę mocarstw zachodnich obawą przed agresją sowiecką i rachubami na zaangażowanie Niemiec do obrony zachodu Europy.
Wbrew temu jednak Francja czyniła zabiegi o pozyskanie Sowietów dla obrony przed ewentualną agresją niemiecką.
Chytra polityka Litwinowa łudziła „zbiorowym bezpieczeństwem” z czołową rolą sowiecką. Oznaczało to w praktyce przyznanie bolszewikom prawa do odzyskania strat poniesionych przez Rosję w wyniku I wojny światowej, rewolucji i przegranej wojny z Polską.
Nawet w ostatniej chwili, kiedy było wiadomo, że Stalin wybrał sojusz z Hitlerem Francuzi nie pytając Polski zaoferowali w jej imieniu zgodę na wejście wojsk sowieckich do krajów bałtyckich, wschodniej Polski i Rumunii jeszcze przed ewentualnym wybuchem wojny.
Był to sygnał dla Sowietów, że mogą skorzystać z oferty niemieckiej a zachód i tak to zaakceptuje, co zresztą zostało potwierdzone w Jałcie i Poczdamie.
Powoływanie się na różne korespondencje i wynurzenia z tamtych czasów świadczące rzekomo o sowieckich wahaniach w odniesieniu do obioru drogi są dowodem zakłamania lub krańcowej naiwności.
Czynnikiem wiodącym w przygotowaniach wojny rewanżowej były Sowiety i osobiste zaangażowanie najpierw Lenina, a potem Stalina w to dzieło.
Ze względu na klęskę „marszu rewolucji” przez Polskę w 1920 roku uznano, że pewniejszą drogą będzie wywołanie wojny na zachodzie Europy i wkroczenie jako „wyzwoliciel” w jej końcowej fazie.
Problem polegał na tym, że republika weimarska nie nadawała się na realizację tego planu, a rewolucja komunistyczna w Niemczech nie powiodła się, należało więc poprzeć te siły, które głosiły hasła odwetowe.
W związku z tym Stalin zakazał tworzenia „frontu ludowego” w Niemczech, natomiast nakazał jego tworzenie we Francji, co miało na celu wzmocnienie Niemiec i osłabienie Francji w celu wyrównania sił.
Ten plan powiódł się znakomicie, niestety dla Sowietów ze zbyt dużym sukcesem we Francji, która została zdemoralizowana do gruntu i nie stawiła oporu Niemcom.
Stalin zresztą nie ukrywał swego planu i poparcia dla Hitlera zwanego na Kremlu „lodołamaczem”, podziwiał go za sprawność z jaką zlikwidował konkurencję i zorganizował siły rewanżowe.
Był dla niego idealnym realizatorem utorowania drogi do marszu w Europę.
Dał temu wyraz wznosząc toast za pomyślność Hitlera w czasie wizyty Ribbentropa w Moskwie.
Niemcy wiedzieli o nastawieniu Stalina i dlatego wsparli go w jego walce o władzę preparując stosowne fałszywki na Tuchaczewskiego i jego współpracowników.
W zamian otrzymali od Stalina prezent w postaci Hiszpanii, w której najpierw obdarł ze złota, potem wymordował swoich przeciwników faktycznych i domniemanych i nie dostarczywszy potrzebnej republice broni skazał ją na pastwę Hitlera.
Wszystko to odbywało się przy hałaśliwej propagandzie antykomunistycznej estrony niemieckiej i antyfaszystowskiej ze strony sowieckiej, przy fałszywym akompaniamencie Francji i Anglii.
Ostatecznie rozprawić się z Hitlerem można było przy okazji afery sudeckiej, kiedy to w odpowiedzi na czechosłowacką mobilizację Francja ogłosiła również mobilizację / ciekawe, ale w stosunku do Polski Francja nie tylko że nie ogłosiła mobilizacji, ale nawet nakazała wstrzymanie mobilizacji polskiej poczynając niepowetowane szkody/.
Niestety nie wykorzystano wówczas autentycznego przerażenia Hitlera i wystraszono się „własnej odwagi” zarówno przez Czechów i Francuzów idąc na hańbę Monachium i odrzucając polską ofertę udziału w akcji zbrojnej.
Na takie rozwiązanie złożyły się zarówno demoralizacja francuskiego społeczeństwa jak i skrajne tchórzostwo i nieudolność dowództwa z Daladier i Gamelin na czele, a także kalkulacje Benesza, że Czechów będą bronić Francuzi, Polacy, a nade wszystko Sowiety, tylko nie sami Czesi.
W stosunku do Polski Niemcy nie ukrywali, że mogą w każdej chwili dogadać się z Sowietami, na co im wówczas odpowiedział Beck, że mogą zatem spodziewać się sowieckich czołgów w Berlinie.
Sprawdziło się to co do joty.
Mamy w związku z tym prawdziwy obraz tego, co się naprawdę działo w okresie międzywojennym w Europie, a nie dekorację w postaci różnych deklaracji bez pokrycia i produkowania mnóstwa różnych układów, których wartość nie sięgała ceny zapisanego papieru.
Realia były takie jak dzisiaj i na tym polega walor przypominania przeszłości, – układ niemiecko rosyjski decydował o losach Europy.
Podobnie jest dzisiaj i jeżeli tym razem nie powstrzyma się tego układu to perspektywa jest nieograniczona w sferze zagrożenia z tytułem wymienionego artykułu włącznie.