W OBRONIE KRZYŻA…
BOHATEROWIE NARODOWI
KAZIMIERZ ŚWITOŃ BOHATER NARODOWY
Kazimierz Antoni Świtoń (ur. 4 sierpnia 1931 r. w Katowicach, zm. 4 grudnia 2014 r. tamże) – polski związkowiec, radiomechanik, działacz opozycji w okresie PRL, poseł na Sejm I kadencji.
W 1950 r. ukończył Zasadniczą Szkołę Zawodową w Katowicach. Pracował jako elektromonter m.in. od 1946 r. do 1948 r. w Hucie Ferrum, od 1948 r. do 1955 r. w Szpitalu Miejskim w Katowicach, od 1955 r. do 1960 r. w Fabryce Superfosfatu, a od 1960 r. do 1968 r. w Zakładach Usług Radiowo-Telewizyjnych w Siemianowicach Śląskich. W 1967 r. w swoim mieszkaniu otworzył prywatny warsztat naprawy sprzętu RTV. W 1978 r. został pozbawiony koncesji na prowadzenie tej działalności ze względu na zaangażowanie opozycyjne. W 1982 r. przeszedł na rentę inwalidzką, następnie na emeryturę.
Był członkiem Stronnictwa Demokratycznego, z którego został wykluczony w 1977 roku. W tym samym roku zaangażował się w działalność opozycyjną, przyłączając się do zainicjowanej przez KOR głodówki w kościele św. Marcina w Warszawie. Następnie był współtwórcą Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela na Śląsku, w swoim mieszkaniu zorganizował punkt konsultacyjno-informacyjny ROPCiO. 23 lutego 1978 r. wziął udział w powołaniu pierwszego w Polsce komitetu Wolnych Związków Zawodowych, redagował drugoobiegowy periodyk „Ruch Związkowy”.
Za podjęcie takiej działalności był zatrzymywany, tymczasowo aresztowany. 14 października 1978 r., wychodząc z Kościoła Świętych Piotra i Pawła w Katowicach, został napadnięty przez czterech nieumundurowanych milicjantów. Pobito go, aresztowano i skazano na karę roku pozbawienia wolności za rzekome pobicie tych funkcjonariuszy. Sprawa została nagłośniona przez organizacje opozycyjne, wywołując zagraniczne protesty. Zwolniono go warunkowo 3 marca 1979 r.
Kontynuował działalność w podziemnych strukturach WZZ (do 31 sierpnia 1980 r.), następnie przystąpił do „Solidarności”. Był sekretarzem zarządu Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „S” (do czasu usunięcia w związku z konfliktem z jego przewodniczącym Andrzejem Rozpłochowskim) i członkiem zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego. Po wprowadzeniu stanu wojennego internowano go na okres około trzech miesięcy, zwolniono go z uwagi na stan zdrowia. W 1983 r. został na krótko aresztowany po podjęciu próby wstawienia tablicy upamiętniającej poległych w trakcie pacyfikacji kopalni Wujek.
Pod koniec lat 80. ponownie włączył się w działalność związkową, wchodząc w skład władz śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. W 1989 został przewodniczącym rady naczelnej Chrześcijańsko-Demokratycznego Stronnictwa Pracy. Bez powodzenia kandydował do Sejmu kontraktowego z rekomendacji tego ugrupowania (w okręgu tym wybory wygrał Adam Michnik z Komitetu Obywatelskiego).
W 1990 r. został przewodniczącym lokalnej partii – Górnośląskiej Chrześcijańskiej Demokracji. W wyborach w 1991 roku, jako jej kandydat, uzyskał mandat posła na Sejm I kadencji z ramienia Ruchu Autonomii Śląska. Zasiadał w Komisji Handlu i Usług, Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz w Komisji Stosunków Gospodarczych z Zagranicą i Gospodarki Morskiej.
4 czerwca 1992 r. w trakcie debaty nad odwołaniem popieranego przez niego rządu Jana Olszewskiego powiedział z mównicy:
„Prezydent Lech Wałęsa jest na drugiej liście jako agent SB”.
Wypowiedź tę wykreślono z oficjalnego stenogramu na wniosek Jana Rokity. W tym samym roku przystąpił do klubu parlamentarnego Ruchu dla Rzeczypospolitej. W 1993 r. bezskutecznie ubiegał się o reelekcję z ramienia komitetu wyborczego Porozumienie Centrum-Zjednoczenie Polskie.
W 1998 r. wystąpił przeciwko planowanemu usunięciu z terenu otoczenia obozu KL Auschwitz, tzw. żwirowiska, krzyża upamiętniającego wizytę Jana Pawła II. Prowadził głodówkę, zainicjował akcję stawiania nowych krzyży. Z terenu żwirowiska został usunięty w 1999 r. przez funkcjonariuszy policji po wejściu w życie nowej ustawy o ochronie miejsc pamięci, regulującej m.in. kwestie ich otoczenia. 27 maja 1999 r. został zatrzymany pod zarzutem posiadania materiałów wybuchowych. Na bazie tych wydarzeń powstał film dokumentalny „Żwirowisko – ostatnia niedziela” w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz.
W 2000 r. został w pierwszej instancji wyrokiem Sądu Rejonowego w Oświęcimiu skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na dwuletni okres próby i karę grzywny za znieważenie Sejmu RP oraz za znieważanie innych narodów (Niemców i Żydów).
W 2001 r. bezskutecznie kandydował do Senatu z ramienia KWW Ruch Obywateli Krzywdzonych przez Władzę.
W 2008 założył i stanął na czele Stowarzyszenia Pamięci Polaków Pomordowanych przez Niemców w KL Auschwitz im. św. Maksymiliana Marii Kolbego.
3 sierpnia 2010 r. brał udział w proteście przeciw przeniesieniu do jednego z kościołów krzyża postawionego przez grupę harcerzy przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie po katastrofie lotniczej w Smoleńsku z 10 kwietnia 2010 r.
W wyborach samorządowych w 2010 r. bez powodzenia ubiegał się o mandat radnego sejmiku śląskiego z listy Narodowego Odrodzenia Polski, a w 2014 r. z rekomendacji KWW Oburzeni. W wyborach parlamentarnych w 2011 r. był kandydatem do Senatu z ramienia Konfederacji Godność i Praworządność (komitetu wyborczego zorganizowanego z inicjatywy Adama Słomki).
Zmarł 4 grudnia 2014 w Katowicach. 5 grudnia 2014 r. jego pamięć uczcił minutą ciszy Sejm RP VII kadencji.
11 listopada 1990 r. został odznaczony przez prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Kazimierza Świtonia poznałem dopiero po 10 kwietnia 2010 roku. Wraz z Adamem Macedońskim odwiedzili nas wówczas w moim krakowskim mieszkaniu. Celem wizyty były planowane przez Kazimierza Świtonia założenie stowarzyszenia walczącego o posadowienie Krzyża Pańskiego przed Pałacem Prezydenckim, po haniebnej decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego usunięcia istniejącego krzyża z przed pałacu.
Stowarzyszenie miało również oprotestować nocne zajścia przed pałacem, akceptowane przez prezydent Warszawy Hannę – Gronkiewicz Waltz.
Układaliśmy wspólnie treść owego protestu przeciwko zajściom prowadzonym przez przestępcę kryminalnego Dominika Tarasa organizatora chamskich manifestacji przeciwko krzyżowi na Krakowskim Przedmieściu, w akcji bezczeszczenia krzyża, poniewierania Obrońców krzyża, łącznie z publicznym oddawaniem moczu na krzyż przez pijaną hołotę i wulgarnymi wrzaskami m.in. siedemnastolatki: „masz penisa, pokaż, pokaż”.
LISTU KAZIMIERZA ŚWITONIA DO BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO I DONALDA TUSKA
„(…) W dniu 3 sierpnia usiłowaliście usunąć Krzyż sprzed pałacu prezydenckiego i wymazać z pamięci Polaków morderstwo dokonane w Smoleńsku dnia 10 kwietnia na osobie prezydenta RP z małżonką wraz z 94 wybitnymi Rodakami. Pomimo wielu protestów przed takim działaniem Wy jednak za namową satanistów rozpoczęliście wojnę z Krzyżem na naszej Polskiej Ziemi. Przegraliście z kretesem pierwszą bitwę z Polakami o usunięcie Krzyża(…)”.
Odszedł od nas opozycjonista PRL i III RP. Zmarł 4 grudnia – w Barbórkę, święto patronki górników….
Kazimierz Świtoń był pierwszym mieszkańcem Śląska, który nawiązał oficjalnie kontakt z KOR. Potem związał się z ROPCiO.
Gdy w 1980 roku wybuchły na Śląsku strajki, Służba Bezpieczeństwa urządziła mu areszt domowy.
To strajkujący w Hucie Katowice pojechali do Katowic i wykradli bezpiece Świtonia.
Jacek Jagiełka – wiceprzewodniczący Komitetu Strajkowego znał Świtonia i współpracował z nim w ramach ROPCiO.
Kazimierz Świtoń założył też pierwsze w Polsce Wolne Związki Zawodowe (WZZ).Te z Wybrzeża powstały nieco później i przybrały nazwę „WZZ Wybrzeża”.
Kazimierz Świtoń w Hucie Katowice został natychmiast dokooptowany do Komitetu Strajkowego jako Sekretarz. Dawało mu to ochronę przed aresztowaniem.
MKZ Katowice, podobnie jak Rzeszowski z Antonim Kopaczewskim na czele, traktowany był jako niepodległościowy i był zwalczany przez środowisko „doradców”- Geremków, Kuroniów.
Andrzeja Rozpłochowskiego, przewodniczącego największego w Polsce MKZ „Solidarność” nie lubił też Wałęsa.
Bezpieka doprowadziła do konfliktu pomiędzy Świtoniem a Rozpłochowskim. Po latach, okazało się, że Świtonia otaczało 265 tajnych współpracowników SB. Był objęty całodobową kontrolą.
Po transformacji wstąpił do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, był prekursorem wolnej prasy na Śląsku.
Pamiętamy Świtonia jako obrońcę Krzyża w Oświęcimiu. Bronił też klasztoru sióstr karmelitanek.
Cała Polska pamięta Świtonia z jego wystąpienia w Sejmie 4 czerwca 1991 roku, gdy ogłosił, że Lech Wałęsa to TW „Bolek”. Spośród 460 posłów okazał się jeden odważny – Ślązak – Świtoń.
Z WYSTĄPIEŃ KAZIMIERZA ŚWITONIA
(…) Apeluję do Wysokiej Izby, apeluję do was, koledzy z okresu walki z komunizmem, nie bójmy się prezydenta. Nas również wybrało społeczeństwo i pokazało, że nie chce dalej być rządzone przez poprzedni rząd. Pokażmy Polakom, że chcemy im służyć. Służenie jest naszym obowiązkiem wobec narodu. Przestańmy wreszcie ulegać naciskom z zewnątrz. Kiedyś musieliśmy słuchać towarzyszy ze Wschodu, a teraz narzuca się nam wolę Zachodu. Czyżbyśmy nie mieli zdolnych Polaków? Jednym z nich jest mecenas Jan Olszewski.
Bronię krzyży od 12 lat, nie pozwolę żeby sataniści usuwali krzyże.
Kto walczy z krzyżem, ten pod krzyżem ginie. Zginął prezydent, który podpisał traktat lizboński odbierający suwerenność naszej ojczyźnie. Podobny los wybrał Bronisław Komorowski.
Najwyższa Izba Kontroli kontroluje finanse państwa, dlatego na jej czele powinien stanąć człowiek prawy, niezależny, człowiek nieugięty, odważny, który nie jest uwikłany w żadne układy, który nie pozwoli się przekupić. Człowiek twardy, zahartowany w walce z komunizmem, człowiek, który zna metody szantażu stosowane przez byłą nomenklaturę PZPR. Dlatego uważam, że najlepszym spośród tych 4 kandydatów jest senator Zbigniew Romaszewski. To przecież on zainicjował działania, jeszcze na długo przed Solidarnością, i utworzył Biuro Interwencji, które pomagało nam, opozycjonistom, przeżyć trudne chwile.
Nasze Stowarzyszenie Pamięci Polaków Pomordowanych przez Niemców w KL Auschwitzw im. Maksymiliana Marii Kolbego w Katowicach i obrońcy krzyża na żwirowisku pragniemy głosować na pana, bo jest pan katolikiem.
Nie wolno nam pozwolić, aby prezydent stał się dyktatorem. Dyktatorem chcącym służyć swojemu narodowi trzeba się urodzić. Nie wystarczy mówić na każdym kroku o demokracji i służeniu, trzeba w czyn wprowadzać te słowa, a tego ze strony Wałęsy nie widać. Dosyć mamy demagogii, Polacy oczekują od nas działania, oczekują faktów,
zmiany sytuacji. Społeczeństwo ma dosyć kłótni na górze, działania w celu skłócenia elit politycznych. Polska potrzebuje silnego rządu na czele z silnym premierem.
Prezydent Lech Wałęsa jest na drugiej liście jako agent SB.
Sprawa ujawniania agentów Służby Bezpieczeństwa jest niewygodna, bo minister Parys ujawnił spisek przeciwko państwu w Kancelarii Prezydenta. Tak, w Kancelarii Prezydenta działa mafia na rzecz odbudowy struktur dawnego systemu, od czasu kiedy kancelarią kieruje Wachowski.
Jak w tekście wspomniałem miałem zaszczyt poznać Kazia osobiście w Krakowie, dzięki Adamowi Macedońskiemu. Niestety przez te lata nie bywałem w Katowicach i spotkaliśmy się z Kaziem przypadkowo w Krakowie. To był uroczy człowiek, pełen wiary w Polskę, Polaków i polskość. Co ciekawe, pierwsze jego pytanie na kawie u „Noworola”: „jak tam twoje koteczki, czy są zdrowe, bo wiem, że o nie z Alusią dbacie”. Był miłośnikiem tych zwierzątek i i w jednej z wielu rozmów telefonicznych powiedział, że kotom na pewno można zaufać, gorzej z ludźmi. Pomimo tak wielu przejść należał do ludzi pogodnych i ufnych. Miał poczucie humoru, opowiadał niezłe „kawały” z moim rewanżem. Pracował na komputerze, mial chyba swoją stronę a mejlowaliśmy często. Kochał sztukę, preferował klasykę, szczególnie romantyczną. Podobały mu się wiersze Jana Lechonia i pozostałych Skamandrytów. Nie zachwycał się prozą liryczną chociaż do takiej należy „Pieśń nad pieśniami”. Był głęboko wierzący, nie rozmawiałem z nim o wierze, ale odnoszę wrażenie, że był uczestnikiem kultu Maryi.
Jak w tekście wspomniałem miałem zaszczyt poznać Kazia osobiście w Krakowie, dzięki Adamowi Macedońskiemu. Niestety przez te lata nie bywałem w Katowicach i spotkaliśmy się z Kaziem przypadkowo w Krakowie. To był uroczy człowiek, pełen wiary w Polskę, Polaków i polskość. Co ciekawe, pierwsze jego pytanie na kawie u „Noworola”: „jak tam twoje koteczki, czy są zdrowe, bo wiem, że o nie z Alusią dbacie”. Był miłośnikiem tych zwierzątek i i w jednej z wielu rozmów telefonicznych powiedział, że kotom na pewno można zaufać, gorzej z ludźmi. Pomimo tak wielu przejść należał do ludzi pogodnych i ufnych. Miał poczucie humoru, opowiadał niezłe „kawały” z moim rewanżem. Pracował na komputerze, mial chyba swoją stronę a mejlowaliśmy często. Kochał sztukę, preferował klasykę, szczególnie romantyczną. Podobały mu się wiersze Jana Lechonia i pozostałych Skamandrytów. Nie zachwycał się prozą liryczną chociaż do takiej należy „Pieśń nad pieśniami”. Był głęboko wierzący, nie rozmawiałem z nim o wierze, ale odnoszę wrażenie, że był uczestnikiem kultu Maryi.
W OBRONIE KRZYŻA
Wokół obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, jako muzeum wpisanego na listę dziedzictwa światowego UNESCO, ustanowiono 500m strefę ochronną, w obrębie której nie wolno nic zmieniać. Umieszczony w 1984, w budynku Starego Teatru, w Brzezince, klasztor karmelitanek, wskutek nacisku społeczności żydowskiej, został przeniesiony w 1993 roku (link is external) do nowej siedziby. Przed klasztorem, na Żwirowisku, w 1988 r, w miejscu upamiętniającym męczeństwo zamordowanych w tym miejscu ofiar stanął tzw. Krzyż Papieski. Był to ten sam krzyż, pod którym nasz Papież Jan Paweł II odprawił w 1979 r. Mszę w byłym obozie. Krzyż, dla chrześcijan jest znakiem chwały, przedmiotem uwielbienia i czci, natomiast dla przedstawicieli judaizmu jest przypomnieniem ich prześladowań i upokorzeń. Po przeniesieniu klasztoru istniały uzasadnione obawy, że wskutek nacisku społeczności żydowskiej Krzyż ze Żwirowiska może zostać usunięty. powstał Społeczny Komitet Obrony Krzyża.
Najaktywniejszy członek Społecznego Komitetu Obrony Krzyża, Kazimierz Świtoń, w czerwcu 1998 roku na Żwirowisku rozbił namiot i ogłosił głodówkę. K. Świtoń twierdził, że krzyż papieski należy otoczyć innymi, by chroniły go, jak oddział żołnierzy. W krótkim czasie zainicjowano zwożenie krzyży z całej Polski. Zwozili i stawiali je wierni w imieniu parafii lub indywidualnie. Dołączyliśmy, jako Związek, do obrońców Krzyża. Na zdjęciu obok, ówczesny Członek Komisji Międzyzakładowej S80M Huty im. T. Sendzimira w Krakowie, Kol. A. Mikołajczyk, na Żwirowisku.
Z końcem maja 1999 roku policja, na wniosek władz, usunęła ze Żwirowiska ponad 300 krzyży, w tym i nasz (ten na który na zdjęciu obok przybijana jest tabliczka) i przewiozła je na teren klasztoru franciszkanów w Harmężach, kilka kilometrów od Oświęcimia. Z płotu okalającego Żwirowisko zniknęły również pamiątkowe tablice poświęcone pomordowanym w tym miejscu Polakom. Budynek Starego Teatr zamieniono na Centrum Edukacyjne Muzeum Auschwitz-Birkenau. Krzyż dzięki staraniom takich Ludzi jak K. Świtoń pozostał na miejscu. Również pozostała cudem uratowana figurka Matki Bożej.Świtoń bardzo często wspierał swoją osobą walkę Huty w Krakowie o jej istnienie. Brał udział w bardzo wielu wiecach przed Hutą, był częstym gościem Komisji Międzyzakładowej S80M działającej w tym zakładzie.
Msze za Ojczyznę w bytomskim kościele Podwyższenia Krzyża Świętego (w którym odprawił ostatnią Mszę za Ojczyznę 08.10.1984) to miejsce poznania i licznych spotkań z Panem Kazimerzem. Dla nastolatka to nie byle co, poznać człowieka takiego formatu. Manifestacje patriotyczne przed katowicką Katedrą, głodówka po rozjechaniu pochodu przez milicję…
Zawsze tam był, chociaż kontakt nie był łatwy z uwagi na ciągłą obecność smutnych wąsaczy w jego otoczeniu. Jak się później okazało padł ofiarą „gier operacyjnych” służby bezpieczeństwa. Trudno się jednak temu dziwić, inwigilację prowadziło ponad 300 funkcjonariuszy…
Odszedł od nas odstawiony na boczny tor przez politycznych celebrytów, niedoceniony przez salonowe miernoty i magdalenkowe „elyty”. Obrońca Krzyża.
Odszedł bez państwowego pogrzebu, bez oficjeli i wojskowej asysty…ale może to lepiej? Że w tej ostatniej drodze nie towarzyszyły mu fałszywe twarze PO-szustów, gromada bezideowych łobuzów. Może lepiej,że byli przy Nim w tej drodze Najbliżsi i koledzy z czasów walki i pracy…Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie…
Odszedł od nas Bohater Narodowy. W Katowicach powinna powstać ulica Kazimierza Świtonia.
Żegnaj, Przyjacielu. Święta Barbara wzięła Cię w objęcia….
Napisał do mnie 29 grudnia 2008 r.
Drogi Panie Aleksandrze!
Przesyłam Panu materiały Stowarzyszenia.
Serdecznie Pana Pozdrawiam.
Do zobaczenia w Krakowie
Kazimierz Świtoń
Opracowali:
Adam Macedoński i Aleksander Szumański 5 grudnia 2014 roku.
Jeden komentarz