Upłynęło trochę czasu od rozmieszczenia na blogu 6-go odcinka cyklu pt. „Jeszcze raz o prądzie elektrycznym”.
To nie był zmarnowany czas.
Po pierwsze – dawałem szansę profesjonalnym fizykom wypowiedzieć swoje zdanie w tej materii, czyli podgotować swoich czytelników do tych "bezeceństw", które przeczytają na moim wykładzie
Po drugie – sprowokowałem profesjonalnych fizyków do takich wypowiedzi, z których moi czytelnicy mogli się jednoznacznie przekonać, że oficjalna fizyka nic nie wie na temat generowania i rozprzestrzeniania się prądu elektrycznego (czytajcie komentarze pod notką "Waga prądowa, a waga prądu").
Z dotychczasowych wykładów wynika, że generacja prądu jest jakimś bardzo prostym zjawiskiem nie wymagającym skomplikowanego oprzyrządowania dla swojego zaistnienia.
Magnes i kawałek drutu – to wszystko co jest potrzebne dla dostarczenia ludzkości najważniejszego wynalazku w historii cywilizacji.
Mając to właśnie na uwadze, w kolejnych odcinkach tego cyklu opowiwem o tym, jak powstaje prąd i jak on się przemieszcza.
Pokażę również, że matematyka związana z tym zjawiskiem opisuje go przy pomocy tych elementów, które biorą udział w zjawisku.
Nie będzie żadnych takich głupot, jak opisywanie energii prędkością światła w kwadracie.
Wybitni (według własnych kryteriów) fizycy, już conajmniej 400 lat starają się nam wytłumaczyć na czym polega generowanie energii elektrycznej i ostatecznie doszli do wniosku, że musi to być ruch elektronów i dziur wewnątrz przewodnika.
Nie ma ruchu bez "siły", a więc jej poszukiwania musiały zakończyć się powodzeniem. Odpowiedzialnym za ruch tych energonośnych "cząstek" okazała się siła elektromotoryczna (SEM).
Przyjrzyjmy się, skąd ona się bierze.
1. Elektrony i dziury są w przewodniku. Ich nie dopompowuje się.
2. Pole magnetyczne Ziemi jest zbyt słabe, żeby wywołać zauważalny ruch elektronów w przewodniku.
3. Jeśli przewodnik umieścić między biegunami magnesu i nie ruszać – prąd elektryczny nie popłynie.
4. Jeśli przewodnik będzie przecinać linie sił pola magnetycznego, bez względu na to, co się będzie poruszać – przewodnik, czy pole magnetyczne – prąd elektryczny popłynie, a więc tak zwana "SEM" pojawi się.
Skąd ona się wzięła. Samo pole magnetyczne nie wywołało jej. Wywołał ją dopiero ruch. No nie byle jaki ruch. Ruch przewodnika między biegunami magnesu.
Wniosek jest jednoznaczny: SEM nie jest wywołane polem magnetycznym!!! Nie jest wywołane również ruchem przewodnika!!!
Ten wniosek jednoznacznie obala mit o elektronach, jako nośnikach prądu elektrycznego.
A jednak się świeci! I to jak ciekawie!
Nie potrzeba być geniuszem, żeby dojść do wniosku, że "SEM" pojawia się równocześnie z przepływem prądu elektrycznego.
Gdy kręciliśmy ramką w powietrzu, to SEM nie pojawiła się, ale gdy tą samą ramkę umieściliśmy między biegunami magnesu, to ona pojawiła się z "prędkością światła".
Coś, co przemieszczało się od jednego bieguna do drugiego, przeszło na ramkę.
"Przeszło" – to liczba pojedyncza. Czyżby to coś przechodziło raz i na zawsze? Bardzo łatwo to sprawdzić wykonując taki eksperyment:
Między biegunami magnesu umieszczamy ramkę i rozkręcamy. Tak długo jak długo ramka się kręci, tak długo płynie prąd elektryczny w ramce.
Wystarczy usunąć magnes w ten moment, gdy ramka się kręci. Jeśli coś przeszło i jest na ramce, to powinno tam być cały czas, gdyż oficjalna nauka twierdzi, że nośniki prądu przechodzą przez odbiornik bez rozproszenia.
Okazuje się jednak, że po odsunięciu biegunów magnesu prąd przestaje płynąć. Czyli prądem musi być to coś, co przechodzi z magnesu na przewodnik i robi to tak długo, jak długo przewodnik kręci się w polu magnetycznym danego magnesu. Fakt, że wraz z usunięciem magnesu prąd przestaje płynąć dowodzi jeszcze jednego.
Nośnik prądu (czyli sam prąd) musi rozpraszać się na odbiornikach, gdyż inaczej usuwanie magnesów nie powodowałoby zaniku prądu w obwodzie.
Dlaczego nie zauważamy tego co rozprasza się na odbiornikach? Bo my nigdy tego nie szukaliśmy i nie szukamy. Nam do głowy nie przychodzi taki prosty mechanizm i dlatego łatwiej zmyślać nowe matematyzowane teorie niż pomyśleć nad zaprojektowaniem eksperymentu, który zastąpiłby "Kopciuszka" przebierającego mak.
Myślicie, że to żart? Jeśli nawet, to nie kpina. Otóż zadanie sprowadza się do odszukania kilkuset (to tak, dla przykładu) ziaren maku, wrzuconych do słoika, w którym był już kilogram tych nasion.
Niemożliwe? Bezpośrednio tak, ale … od czego pomysłowość inżynierów. Nie z takimi zadaniami sobie radzili.
Podsumujmy:
1. Prąd elektryczny jest tym czymś co przechodzi z przestrzeni do jej "magnetycznego pola", z tego pola do magnesu, a z magnesu do ramki kręcącej się między jego biegunami.
2. Po dojściu do odbiornika to coś rozprasza się i wraca do przestrzeni: część w skład "pola magnetycznego" Ziemi, a część pozostaje rozproszona w przestrzeni tworząc "ciemną energię"
3. Jeśli to coś ma elementarny ładunek, to musi wchodzić w skład budowy materii, a więc w skład budowy atomów.
4. Atom jest zbudowany z cząstek elementarnych przenoszących ładunek elektryczny. Jedna z nich – elektron – przenosi ładunek ujemny. Druga, którą roboczo nazwiemy elektrino – przenosi ładunek dodatni.
Wniosek: Ułatwiliśmy inteligentnym inżynierom zadanie: szukamy nie byle jakich ziaren maku. Nasze ziarna przenoszą ładunek elektryczny.
Nie będę jednak ciągnął dalej tej "przerwy" i trzymał wszystkich w napięciu. W następnym odcinku przechodzę bezpośrednio do generowania prądu.
Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!