Odpowiedzi na to pytanie udzielono już dawno: przestać marginalizować liturgię i przestrzegać przepisów. Mówi o tym dzisiaj kard. Robert Sarah, mówił o tym papież-senior Benedykt XVI, również jeszcze jako kardynał Ratzinger. Niestety, ta opcja jest w ogóle pomijana przez większość kapłanów, zaś tych, którzy przypominają o tym, nazywa się „faryzeuszami”.
Jeszcze jako kardynał, Joseph Ratzinger uznany został za jednego z najwybitniejszych teologów współczesności. Jako papież przypominał o ważnej roli liturgii w Kościele oraz wpływie, jaki wywiera ona na wiarę ludzi. Niestety, kapłani – z powodu chęci gwiazdorzenia lub pójścia na łatwiznę – zupełnie to ignorują. Co ciekawe, konieczność przestrzegania zasad liturgicznych nie wynika tylko z przedsoborowej troski o jej piękno. Sam Sobór Watykański II stawia wyraźne zasady np. odnośnie celebracji, muzyki, etc. Ważną sprawą jest fakt, że po soborze dopuszczono Msze święte w językach narodowych i przodem do ludzi. No właśnie – dopuszczono.
Nigdy nie zakazano – bo Kościół nie ma takiej mocy – ani nie potępiono Mszy świętych w rycie trydenckim, a tym bardziej Mszy w formie zwyczajnej w języku łacińskim i przodem do Boga. Czy Msza w formie nadzwyczajnej jest „lepsza” od tej odprawianej powszechnie dzisiaj? Sama z siebie nie. Nie ma w niej jednak miejsca na pewne zwyrodnienia, które łatwo wrzucić – i pozwala się na to! – w formie zwyczajnej.
Przykładów jest wiele. Np. tegoroczna Liturgia Wigilii Paschalnej u łódzkich jezuitów, którzy mają swoją wizję Kościoła. W 43:30 kapłan wprost zachęca, by lud klaskał podczas liturgii, co nie jest dozwolone i zwracał uwagę na to kard. Robert Sarah. Przypomniał też, że mówi to jako osoba afrykańskiego pochodzenia. w pokazanym poniżej nagraniu wychodzą też – odziani na biało – chcący robić widowisko z liturgii młodzi, zwiedzeni ludzie, którzy wymachują flagami nazywając to zapewne „formą uwielbienia”, choć wiadomo, że w Kościele nie ma na nic takiego miejsca w trakcie Mszy świętej.
https://
Na nagraniu – podobnie jak w zeszłym roku – jest wiele podobnych aberracji. Wskazałem tylko jedną z nich.
Istną „klasyką” modernizmu w Polsce, który jawnie i bez żadnej krępacji panoszy się współcześnie w Kościele, jest nagranie z grudnia 2014 roku. Widać po ołtarzu i ornacie, że ten cyrk ma miejsce w trakcie Mszy świętej. Komentarz wykracza poza moje możliwości.
https://
Tu inny przykład robienia marnego widowiska i zabawy z Liturgii, podczas której Chrystus wydaje za nas swoje Ciało. Wydarzenie miało miejsce po przyjęciu Komunii Świętej.
https://www.facebook.com/marcin.zielinski.5/videos/750870114944474/
– Należy uznać, że poważny i głęboki kryzys, który od czasu Soboru dotknął i nadal dotyka liturgię i sam Kościół, wynika z faktu, że w centrum liturgii nie znajduje się już Bóg i Jego adoracja, lecz ludzie i rzekoma umiejętność robienia czegoś, żeby być zajętym podczas liturgii – mówił na początku kwietnia tego roku kard. Robert Sarah. Sam też podkreśla, że troska o liturgię nie jest odrzucaniem soboru, lecz troską o jego postanowienia. Wyraźnie też ocenia postawę tych, którzy w imię rzekomego „ducha soboru” dopuszczają się aberracji i profanacji. – Nadszedł czas abyśmy uczyli się od Soboru, zamiast posługiwać się nim dla usprawiedliwienia własnej żądzy kreatywności – stwierdza kardynał w książce „Moc ciszy”. Potwierdza też, że Mszał zezwala na odprawianie Mszy świętej ad orientem, ponieważ to jest właśnie tradycja apostolska. – Mniejsza jest wówczas pokusa, by zachowywać się jak na spektaklu, jak aktor – tłumaczy kapłan. Jakże pięknie by było, gdyby księża sobie wzięli tę poradę do serca!
Sam też spotkałem się z sytuacją, gdy kapłan powiedział mi w rozmowie wprost, że wie, że na Mszy w pewnym środowisku są aberracje i łamanie norm liturgicznych, ale nie zamierza się do nich stosować, ponieważ „one często się zmieniają”. Wówczas chodziło o tzw. oprawę muzyczną w stylu młodzieżowego koncertu z bębenkami i klawiszami w trakcie Mszy świętej.
Podczas pewnej Mszy świętej w Toruniu pod jej koniec na ambonę wkroczył młody chłopak, młodszy chyba nawet ode mnie. Zapraszał na coś, co nazywa się „kursem alfa”. W swoim zaproszeniu wprost mówił, że „jeśli twoja wiara wydaje się być martwa, tradycyjna, to przyjdź do nas”. Czy wiara „tradycyjna” jest czymś złym?
Papież Benedykt XVI w Liście Apostolskim w formie motu proprio Summorum pontificum z 7 lipca 2007 roku zezwolił na powszechne użycie liturgii łacińskiej sprzed reformy II Soboru Watykańskiego. – To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub tym bardziej uznane za szkodliwe – pisał papież Benedykt XVI.
Wciąż ktoś może uważać: „Bóg się nie pogniewa, jeśli coś się trochę urozmaici”. Kardynał Ratzinger nie pozostawia tutaj żadnych wątpliwości. – Jeśli w liturgii oklaskuje się ludzkie dokonania, to jest to zawsze ewidentny znak tego, iż całkowicie zagubiono istotę liturgii i zastąpiono ją rodzajem religijnej rozrywki. Atrakcyjność taka nie trwa długo; na rynku ofert spędzania wolnego czasu, gdzie rozmaite formy religijności coraz częściej funkcjonują jako rodzaj podniety, konkurencja jest nie do pokonania. Sam doświadczyłem sytuacji, w której akt pokuty zastąpiony został przedstawieniem tanecznym, co oczywiście nagrodzono brawami; czy można się jeszcze bardziej oddalić od tego, czym rzeczywiście jest pokuta? – pisze kardynał, który został papieżem. Patrząc na niejeden żywot osób, które wraz ze mną zaangażowane były niegdyś w modernę, trzeba przyznać ojcu świętemu rację: oferta rozrywkowa to nie jest mocna strona Kościoła. Zaś sprowadzając Mszę świętą do koncertu, wydarzenia rozrywkowego, per se ustawia się na przegranej pozycji.
Ciekawe jest też to stwierdzenie: „Bóg się nie pogniewa”. Czyżby? Skąd ta pewność? Ciekawe jest też, że ci, którzy bardzo chętnie używają tego banalnego hasła jednocześnie są gotowi ukamienować wszystkich, którzy zwracają uwagę na aberracje liturgiczne, na sam początek rzucając wyzwiskami od „faryzeuszów” (pomijając już fakt, że faryzeizm oznacza hipokryzję, nie dbałość o liturgię oraz że dbałość o liturgię wskazuje na pobożność oraz szacunek do Boga i Kościoła, bowiem wymaga się od siebie i od innych).
Duchowość ograniczona do emocji, „mojej relacji z Bogiem” zamiast poznawania Go, wymagania od siebie coraz więcej oraz poznawania bogatej Tradycji danej od Boga i Kościoła będzie zawsze prowadzić na manowce. I jako osoba niegdyś sama grająca na Mszy świętej na gitarze czy też nie mająca nic przeciwko tańcom „na chwałę Boga”, podkreślam to grubą kreską.
Recepta na odnowę w Kościele jest więc prosta: szanować liturgię, a cała reszta przyjdzie jako konsekwencja. Mówią to najwięksi teolodzy obecnych czasów. Opcja druga: bawić się w kreatora i/lub wodzireja na Mszy, którą zamieni się w spektakl albo koncert. W tym wariancie ważne jest „czucie”, czy też może „samopoczucie”. Ta droga doprowadzi nas do punktu, w którym jest obecnie Kościół w Niemczech, gdzie księża nie umieją nawet udzielić spowiedzi.
Umierając nie będziemy sądzeni ze stanu samopoczucia, ale z całego życia. I ten fakt moderniści zdają się negować wszelkimi sposobami.
Jestem założycielem i redaktorem naczelnym portalu Kontrrewolucja.net. Dotychczas pisałem na kilku portalach i w kilku gazetach. Aktywny obrońca życia, monarchista, bezpartyjny. Wydawca Gazety "Rycerstwo", prowadziłem audycję historyczno-rozrywkową "Tak było", zaś w Radiu Strefa Chwały audycję historyczną "Christian Story". Jestem zastępcą Redaktora Naczelnego portalu wSensie.pl.; fb.com/dominik.cwikla ; twitter.com/Dominik_Cwikla
Jeden komentarz