Trump stał się notariuszem neokonów, który będzie zmuszony do podpisywania wszystkiego co mu podsuną.
Równo miesiąc temu w notce „Ukraina odchodzi do lamusa”
http://spiritolibero.neon24.pl/post/138747,ukraina-odchodzi-do-lamusa
pisałem z pewną ulgą i nadzieją o zmianie stanowiska USA pod rządami nowej administracji prezydenta Trumpa wobec Ukrainy. Dotyczyło to głównie drastycznego ograniczenia finansowania pomocy militarnej. Było to pozytywnym sygnałem ale niestety sytuacja jest dynamiczna. Bezprecedensowe głosowanie w Kongresie i Senacie o wprowadzeniu nowych sankcji wobec Rosji, które pozbawia prezydenta Trumpa jakiegokolwiek wpływu na politykę zagraniczną USA rozzuchwaliło rządzące w Waszyngtonie lobby, które za wszelką cenę dąży do konfrontacji z Rosją.
Od tego kuriozalnego głosowania Trump stał się notariuszem neokonów, który będzie zmuszony do podpisywania wszystkiego co mu podsuną. Takiej pozycji neokoni nie mieli nawet za prezydentury Obamy, teraz ogarniają już całą legislaturę USA i Trump, jeśli nie chce skończyć jak Kennedy, musi się ugiąć. Smutne ale prawdziwe. Nie dziwi więc nagły zwrot w stosunku do Ukrainy.
Przegrana i odwołanie wszystkich operacji CIA w Syrii (czyli wspomagania, finansowania i szkolenia terrorystów z tzw. państwa islamskiego) zmusza podżegaczy wojennych z Waszyngtonu do odgrzania kolejnego punktu zapalnego w stosunkach z Rosją, czyli Donbasu. Intencje są czytelne aż nadto. Porażka USA w Syrii i Wenezueli, gdzie Amerykanie za wszelką cenę dążyli do zmiany rządu oraz ostra i bezprecedensowa decyzja Putina o wydaleniu 755 dyplomatów amerykańskich z Rosji przyspieszyła jedynie ten proces.
Jest jeszcze kwestia Korei Północnej, która nic sobie nie robiąc z powarkiwania światowego żandarma kontynuuje swój program nuklearny. Wszystko odbywa się za cichym przyzwoleniem Chin, które też niewiele robią sobie z amerykańskich sankcji. Więcej – odnoszę wrażenie, że polityka Korei jest jak najbardziej na rękę Chińczykom bowiem jest ona mniej więcej tym czym jest Polska dla USA – ujadającym kundelkiem. Postawa Rosji jest podobna, werbalne potępienie i zero sankcji. Ostatnio uruchomiono nawet nową linię promową z Władywostoku. Jasno widać, że Chiny i Rosja jakoś nie obawiają się „szalonego” Kim Jong-una…
Pozostaje więc podgrzanie konfliktu na wschodzie Ukrainy. Do tej pory USA nie dostarczały oficjalnie broni tzw. ofensywnych, ograniczano się do dostaw środków transportu, kamizelek kuloodpornych, zestawów medycznych oraz szkolenia przez amerykańskich komandosów. Ostatnio jednak mówi się o celownikach optycznych do broni snajperskiej, ciężkiej broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej. Wszystko to zostanie z pewnością użyte przeciwko ludności cywilnej Donbasu w nadziei sprowokowania oficjalnej, zbrojnej reakcji Rosji a to już ostatni krok ku III wojnie światowej.
Plany dozbrojenia Ukraińców stawiają w trudnej sytuacji Niemcy i Francję, gwarantów porozumień mińskich, które nie życzą sobie eskalacji wojny na wschodzie Ukrainy. USA mogą liczyć na bezwarunkowe poparcie jedynie Polski, Rumunii i państewek bałtyckich. No cóż, pan każe wasal musi… Kto wie czy Amerykanie nie przewidzieli już naszego udziału w tym konflikcie? Retoryka polskiego rządu nie pozostawia złudzeń, nie zostawimy przecież naszych „braci” Ukraińców w potrzebie. Prowadzona od kilku lat przez rząd PiS histeryczna, rusofobiczna propaganda przygotowuje grunt pod akceptację społeczną takich samobójczych działań. Wmówi się Polakom, że „pomoc” Ukrainie leży w naszym narodowym interesie bo jak „wieszczył” Lech Kaczyński „po Gruzji będzie Ukraina i Polska”. „Testament” Lecha Kaczyńskiego jest dla obecnej ekipy drogowskazem w prowadzeniu polityki zagranicznej. Nie będzie to pierwszy raz gdy Amerykanie wyciągają kasztany z ogniska cudzymi, także naszymi rękami.
Dzisiaj, jak nigdy dotąd, Europa siadła (a raczej została posadzona) na beczkę z prochem a detonatorem jest nieobliczalna Ukraina rządzona przez całkowicie uzależnionych od USA oligarchów i pogrobowców Bandery.