Bez kategorii
Like

Epifania i Trzej Królowie z innej perspektywy

06/01/2012
502 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Objawienie Boże dane poganom to fascynujący temat. W kościołach wschodnich zbiega się z Bożym Narodzeniem. Bywa interpretowane astrologicznie. Kilka refleksji religijnych i politycznych.

0


Załączony obrazek pochodzi ze skądinąd ciekawego filmu Zeitgeist. Boję się samego filmu tu linkować bo reżyser ma podejrzane nazwisko Joseph, przeniósł się do Nowego Jorku, i o zgrozo zrobił z nim wywiad New York Times. Więc mimo, że film mówi też o kulisach ataku na WTC i ujawnia mechanizmy kontroli Wall Street nad światem to jest też atakiem na religię zorganizowaną… W tym względzie większość blogerów i gości na NE ma inne zdanie, a i ja, zgadzając się z wieloma obserwacjami autorów, pozwalam sobie jednakże zachować wiarę w Boga i jego Chrystusa. Co prawda w duchu ariańskim i gnostycznym, ale jednak.

Tym niemniej teoria dotycząca znaczenia Epifanii jest interesująca i nie musi podważać systemów wierzeń traktujących mit bardziej dosłownie. Interpretacja Epifanii w Zeitgeist brzmi m/w tak: Trzej Królowie to konstelacja, która płoożona za gwiazdą na Wschodzie (Syriusz) widziana z ziemi zbiega się liniowo z pozycją słońca w trakcie przesilenia zimowego, kiedy to nb. (wg. autorów filmu, nie wiem na pewno) słońce staje na trzy dni i nie sprawia wrażenia przesuwania się na zachód, a po 25 XII zaczyna swój ruch w górę. Film przedstawia też symbolikę szerszą: Jezus-Bóg jako zchrystianizowany kult Słońca, 12 apostoółów jako 12 znaków zodiaku. Znak Panny (nb. pod koniec którego, tj. ok 21 IX narodziny Jezusa wynikałyby z opisów biblijnych) inaczej zwany Domem Chleba (Bet  lehem-Betlejem…) byłby więc czasem narodzin Osoby poczętej w czasie równonocy zimowej.

Można wierzyć, można nie wierzyć. Sprawa prywatna. Jedno jest pewne, i takie jest też moje zdanie, że Biblia jest przede wszystkim zbiorem pism mądrościowych, a mędrcy tamtych czasów to właśnie m.in. wspomniani magowie. Magowie byli najzwyczajniej astrologami. Astrologia traktuje o archetypach i operuje mitem, personalizacją i symbolem i kieruje nasze myślenie ku sprawom nieprzemijającym. Więc ci astrologowie-metafizycy pochodzili z terenów Partów i z Arabii, czyli spośród pogan. Pierwsze więc symboliczne odczytanie tego faktu byłoby takie, że Boża Mądrość jest uniwersalna i ludzie na całym świecie potrafią dojść do podobnych wniosków o naturze wszechrzeczy.

Drugi wniosek: Mesjasz. Co takiego mieliby zobaczyć Magowie? Dotarli do Osoby uosabiającej pewien nowy paradygmat. New Age’owcy widzieliby w nim symbol Ery Ryb. Od Mojżesza do Jezusa byłaby era Barana; Mojżesz kazał rozbić cielca-Byka, a powtórne przyjście Jezusa miałoby chyba wprowadzać Erę Wodnika, choć nawet w Ewangelii jest motyw mężczyzny z dzbanem wody. Tak czy inaczej to myślenie w jakimś sensie apokaliptyczne bo mówiące o początkach i końcach cywilizacji. Biblia jest apokaliptyczna. I Mesjasz w niej jest apokaliptyczny. Kończy z wiarą mojżeszową (jest też symbolicznym zabitym barankiem) i powołuje rybaków, każąc im głosić swe nauczanie aż przyjdzie powtórnie i zaprowadzi Nową Erę. Tak więc uniwersalnie dostępna mądrość ludów kieruje się ku Ewangelii Jezusowej. Oczywiście jej rozumienie przez Magów nie jest tożsame z doktryką Kościoła.

Jaka to mądrość była dominująca na terenach Partów, Arabii i jaka potem dała manicheizm? Ano gnostyczna, dualistyczna… A więc jest to dość jasna wskazówka, że postać Mesjasza była u zarania widziana jako Osoba Posłańca Boga Swiatłości mająca stawić czoła mocom ciemności. Stąd motywy Królestwa z innego świata, nie zaś tego świata jako rządzonego przez Szatana. Jest to także apokaliptyczna zapowiedź starcia z mocami ciemności przy powtórnym przyjściu Mesjasza, który u zarania ry czyni zasiew, a okoliczności dojrzeją u końca cywilizacji. Takie okoliczności, swoją drogą, właśnie nadchodzą.

Ciekawostki powyższe przytaczam nie po to by kogoś przeciągać do jakiegoś kościoła bo do takowego nie należę i generalnie uważam kościoły zorganizowane za sojuszników władzy świeckiej w rządzie dusz, co niektórzy bez spacjalnego wysiłku zobaczą czy w chrześcijaństwie, czy w islamie po, nazwijmy to, jednej stronie barykady, a w judaizmie, po drugiej. Piszę to bo dla mnie Biblia jest księgą pełną symboli, przy której zresztą manipulowano ze względów politycznych. Czytuję też Ewangelię Tomasza i nie sądzę, że jest mniej warta od innych. Polecałbym także Księgę Henocha z równie apokaliptycznymi i mesjańskimi nutami. Ja czytając te teksty, choć inaczej niż katolicy, protestanci czy prawosławni, nie tracę wcale wiary w Boga i nie zaczynam widzieć go inaczej niż jako Boga Dobrego, a przesłanie Chrystusa rozumien nawet dość podobnie jak katolicy. Więcej, uważam, że mam prawo do swej interpretacji Biblii, Mesjasza i własnego rozumienia opisanego tam Boga.

Wreszcie, moje prawo do kierowania się w kwestiach wiary własnymi przekonaniami, a także do oceny (często krytycznej) instytucji religijnych nie może być powodem odmawiania mi prawa do wiarygodnego określania się jako patrioty i … np. antyglobalisty. Bardzo cenię kilku tutejszych katolickich bloggerów ale jednocześnie nie mogę zaakceptować niektórych ich idei: że ktoś kto nie jest entuzjastą Kościoła Katolickiego to nie jest patriotą, nie jest wiarygodny jako krytyk NWO a w ogóle to najpewniej działa w interesie masonerii. 

Masoni w swej walce z religią zorganizowaną wykorzystują pewne motywy religijne, także gnostyczne, jako obiektywnie przyciągające ludzi. Atakują Kościół tym skuteczniej, że ten dał na przestrzeni wieków niezłe powody, które zresztą  teraz wychodzą na jaw. M.in. wg. mnie przeinaczył przesłanie mesjańskiej szkoły Jezusa by pasowało imperialnym celom Rzymu. Ale to moje prywatne zdanie i mogę się mylic. No cóż, przeciwnicy współczesnego Rzymu najwidoczniej sami mają ochotę na spełnianie roli podobnej do tej, którą spełniał Kościół przez półtopra tysiąca lat i jest to ordynarna walka o władzę, w której nota bene uważam, że masoneria jest groźniejsza i szkodliwsza dla świata niż zorganizwane chrześcijaństwo. Jest dla mnie przykre, że w sytuacji tego starcia, jako strona słabsza, katolicy mnożą sobie wrogów których spokojnie mogliby nie mieć, np. poprzez spychanie inaczej myślących na pozycje swych przeciwników w tym starciu. Widzą wrogów tam gdzie ich nie ma a nie dostrzegają kumania się z rządami światowymi swych własnych hierarchów.

Mam cichą nadzieję, że katolicy na prawicy zaakceptują, że ludzie mają prawo do własnych poglądów religijnych i w sprawach politycznych będa kierowali się … poglądami politycznymi tych z którymi powinni współpracować we wspólnej polskiej sprawie. bo w sprawach wiary, tak jak trzech magów, tak i wielu współczesnych może dochodzić do prawdziwych wniosków poza Swiątynią.

 

0

Leszek K. http://leszek.polacy.eu.org

Sprawa ludzi dobrej woli jest wspólna

19 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758