Mamy chyba do czynienia z nowym obyczajem społecznym. Nazwaliśmy go ekshumacjonizmem. Podobnie, jak przy upowszechnianiu się innych obyczajów, które z czasem stają się „obowiązującymi” przykład przyszedł z góry. To znaczy nie od Boga, ale od tych, którym zapewnie wydaje się, że mu dorównują.
Wolimy jednak i w tym wypadku, jak i w wielu innych użyć innej mądrości – ryba psuje się od głowy. Te mądrości w połączeniu z upowszechnianiem się faktów natchneły nas myślą, żeby zainspirować zakłady pogrzebowe promocją nowego typu. Co prawda w tym biznesie klientów nie brakuje, ale przecież nawet, jeśli stają się oni z czasem nieświeży, to pecunia non olet, więc można pochować człowieka kilka razy.
Dajmy na to drugi pochówek 50% ceny, trzeci 25% ceny. Zostawiamy to wyobraźni „grabarzy”. Pewnie i rodzina łatwiej znosiłaby żałobę mogąc rozstawać się z bliskimi wielokrotnie. W dobie uprzemysłowienia pochówku np. spopielanie ułatwia taką operację. Wyzwaniem natomiast staje się kolejny tradycyjny pochówek. Ale i na to nauka ma odpowiedź – balsamizacja. Jeszcze lepiej poradziła sobie z tym radziecka nauka – mauzoleumizacja.
Z pozdrowieniami red. nacz. Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję
4 komentarz