Postanowiliśmy wyjść na chwilę poza obręb wydarzeń z naszego zaścianka i wypłynąć śmiało na szerokie wody refleksji globalnej. I tak narodziła się strofa na temat globalnych finansów i ich lokalnych skutków. Tuż za rzeczką za ruczajem Na zakręcie przed rozstajem Gdzie biegała latem krowa Jest dzielnica finansowa. W pocie czoła powstawała Imię wioski rozsławiała Każdy, kto lepiej ubrany Czuł się nobilitowany. A zaraz po Wielkiej Nocy Boży lud, gdy przetarł oczy To poszły dziady, dziewoje Bo otwarto jej podwoje. Miał nadzieję i ten i ów Poratują nieboraków I zasłużą na szacunek A tu suprajz…jest rachunek. Na nim zaś z pozycji osiem Więc czytają drżącym głosem Że danina z wioski idzie Że…jak mówić o tym wstydzie […]
Postanowiliśmy wyjść na chwilę poza obręb wydarzeń z naszego zaścianka i wypłynąć śmiało na szerokie wody refleksji globalnej. I tak narodziła się strofa na temat globalnych finansów i ich lokalnych skutków.
Tuż za rzeczką za ruczajem
Na zakręcie przed rozstajem
Gdzie biegała latem krowa
Jest dzielnica finansowa.
W pocie czoła powstawała
Imię wioski rozsławiała
Każdy, kto lepiej ubrany
Czuł się nobilitowany.
A zaraz po Wielkiej Nocy
Boży lud, gdy przetarł oczy
To poszły dziady, dziewoje
Bo otwarto jej podwoje.
Miał nadzieję i ten i ów
Poratują nieboraków
I zasłużą na szacunek
A tu suprajz…jest rachunek.
Na nim zaś z pozycji osiem
Więc czytają drżącym głosem
Że danina z wioski idzie
Że…jak mówić o tym wstydzie
Każda chata, nawet z kraja
Jedną z dziewic tam oddaje
Której choć nikt nie pożera
Zaspokaja chuć bankiera.
I trzeba napitku, trunku
I zabawy dla frasunku
A na koniec jest wieść taka
Dla ochrony dać żołdaka.
I w pozycji już ostatniej
Co potwierdził uścisk bratni
Pod przymusem trzystu batów
Dodać trzeba procent VAT-u.
Z pozdrowieniami Liber
rysownik, satyryk. Z wykształcenia socjolog. Ciągle zachowuje nadzieję